tag:blogger.com,1999:blog-43559542657109278142024-02-19T23:37:23.093-08:00Moja historia Uli i MarkaCrisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.comBlogger59125tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-44964735776406403882014-01-08T07:41:00.002-08:002014-01-08T07:41:49.923-08:00Informacja!<span style="color: #0b5394;">Moi drodzy!</span><br />
<span style="color: #0b5394;">Mam dla Was pewną informację. Nie mam pojęcia kiedy uda mi się coś napisać, musiałam wrócić do rzeczywistości po długim wolnym i dopadła mnie góra obowiązków. Weekend też będę miała zajęty, ponieważ najprawdopodobniej wyjeżdżam do rodziny. Naprawdę nie wiem kiedy dodam nowy rozdział...Być może będzie to miało miejsce dopiero około 18 stycznia, ponieważ wtedy zaczynają się ferie w moim województwie. </span><br />
<span style="color: #0b5394;">Uzbrójcie się w cierpliwość. </span><br />
<span style="color: #0b5394;">Przepraszam i pozdrawiam :))</span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-54685064753023061082014-01-05T11:30:00.003-08:002014-01-05T11:32:15.545-08:00"Cieszyć się, czy płakać?" IV<div class="MsoNormal">
<b style="font-family: Tahoma;"><span style="background-color: white; color: #0b5394;">Rozdział dedykuję Biedronce. Dziękuję Ci kochana za miłe słowa pod poprzednią notką :)</span></b><br />
<b style="font-family: Tahoma;"><span style="background-color: white;"><br /></span></b>
<b style="font-family: Tahoma;"><span style="background-color: white;">Minęło kilka dni. Sytuacja w rodzinie Dobrzańskich nie poprawiła się. Można nawet powiedzieć, że jest jeszcze gorzej niż w pierwszych dniach po porodzie. Ula cały czas siedziała w sypialni, wychodziła tylko wtedy, kiedy musiała skorzystać z toalety. Nie płakała, już nie, nie miała po prostu na to siły. Całe dni leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit. Nie odbierała telefonów, jej zmartwiony ojciec dzwonił do niej po kilkanaście razy dziennie. Co prawda Marek opowiedział mu o ich sytuacji, ale Józef koniecznie chciał porozmawiać z córką. Ula praktycznie nie odzywała się do Marka, wielokrotnie pytał jej się o różne rzeczy, chciał zacząć rozmowę jednak ona nie pisnęła ani słowem. Nie było z nią żadnego kontaktu. Dobrzański przynosił jej do sypialni posiłki, inaczej już dawno umarłaby z głodu. A jak radził sobie w tej sytuacji Marek? Nijak, choć musiał być silny, nie mógł się poddać. Był wykończony, całymi dniami i nocami zajmował się Natalią. Kochał to maleństwo, całym sercem, ale nie był on matką, nie miał instynktu macierzyńskiego. Często nie miał pojęcie, dlaczego jego córka płacze, dzwonił wtedy spanikowany do matki po radę. Helena była u niego dwa razy, aby go odciążyć, ale nie mogła siedzieć u niego całymi dniami, ponieważ ma pełno spraw w fundacji. Dodatkowo musi jeszcze pomagać mężowi, który kilka miesięcy temu przeszedł poważną operację na serce i nie mógł się przemęczać. Na szczęście Marek znalazł zastępstwo w Dobrzański Fashion, udało mu się nakłonić Aleksa do przerwania urlopu we Włoszech i powrotu do Polski. W ten sposób chwilowo prezesem firmy został Febo. Co prawda Aleks nie był już współwłaścicielem firmy, bo po pokazie FD Gusto wyjechał z Polski i pozbył się udziałów. Jednak, kiedy postanowił wrócić do kraju zatrudnił się z powrotem w firmie. Marek nie martwił się tym stanem rzeczy, bowiem kilka lat temu ostatecznie wybaczyli sobie wszystkie złe rzeczy i zostali ponownie przyjaciółmi. Oprócz Aleksa w firmie pomagał też Sebastian. Olszański nie bardzo orientował się w sprawach Marka, bowiem Dobrzański nie miał w ogóle czasu na rozmowę z nim.<br />Marek był już naprawdę na skraju wytrzymania. I nie chodziło tutaj tylko o ciągłą opiekę nad Lią, przede wszystkim był zaniepokojony zachowaniem Uli. Nie mógł już znieść tej obojętności, jaką go obdarowywała, tego, że nie miał z nią kompletnie kontaktu, on i ich córeczka. Chwile normalności przeżywał czasami w nocy, kiedy Ula pewnie nieświadomie wtulała się w niego podczas snu. Wtedy czuł się jak kilka miesięcy temu. Jednak rano, gdy się obudził czar pryskał i wracał do smutnej i szarej rzeczywistości. Nie miał pojęcia, co dalej zrobić, wiedział tylko, że dłużej tak nie potrafi i musi coś postanowić.<br />Siedząc w salonie i odpoczywając złapał za telefon i wybrał numer do swojego przyjaciela.<br />- Cześć Seba, możemy się dzisiaj spotkać? – Zapytał, gdy usłyszał w słuchawce głos Olszańskiego.<br />- No Marek w końcu się odezwałeś. Jasne, że możemy. W 69 wieczorem?<br />- Nie Seba, nie mogę iść do klubu.<br />- Dlaczego? Stało się coś?<br />- Tak Seba, muszę z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać za… - spojrzał na zegarek – poł godziny w parku niedaleko firmy?<br />- Nie ma sprawy. Będę przy stawie. Do zobaczenia. – Rozłączył się.<br />Marek wstał z kanapy i poszedł do pokoju córki. Wyciągnął ją z łóżeczka, przebrał w piękny kostium, który dostała od cioci Ali i włożył ją do wózka.<br />- Ula, idziemy z Natalią na spacer. Będziemy za góra dwie godzinki. – Powiedział zaglądając do sypialni, ujrzał tam Ulę wpatrującą się w ścianę. Zasmucił go ten widok, nie wiedział, co zrobić, aby jego Ula wróciła.<br /><br />Szedł parkowymi alejkami pchając wózek, w którym leżała Natalia. Mała nie spała, rozglądała się, co chwile wydając różne ciche dźwięki.<br />- Kochanie idziemy na spotkanie z wujkiem Sebastianem. Pamiętasz go? Był u ciebie w szpitalu jak się urodziłaś. Może on nam doradzi, co zrobić, aby mamusia zaczęła z nami rozmawiać. – Mówił do córeczki.<br />Po chwili zauważył Sebastiana siedzącego na ławce nieopodal stawu. Podszedł do niego.<br />- Cześć Seba.<br />- Cześć Marek. No witaj Natalciu. – Powiedział radośnie łapiąc dziewczynkę za rączkę. – O czym chciałeś porozmawiać? – Spojrzał na Marka.<br />Usiedli na ławce, a Marek wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać Sebastianowi wszystko, co działo się w jego życiu odkąd Ula urodziła, a Sara umarła. Opowiedział dokładnie wszystko, łącznie z tym jak zachowywała się jego żona wobec niego i małej. Sebastian z każdym usłyszanym zdaniem patrzył na przyjaciela z coraz większym zdziwieniem. Marek w końcu zakończył swój monolog, po jego policzku spłynęło kilka łez, które szybko starł, jednak nie umknęły one uwadze Sebastiana.<br />- Nie wiem, co powiedzieć… - próbował poskładać to, co usłyszał od Marka i coś powiedzieć – Stary, nie spodziewałem się, że to wygląda aż tak kiepsko. Nie miałem pojęcia, że zostałeś z tym wszystkim, z Natalią zupełnie sam…<br />- Seba…Ja już nie daję rady, jestem wykończony i psychicznie i fizycznie. Pomóż mi stary, co ja mam zrobić w tej sytuacji. – Spojrzał błagalnie na przyjaciela. Sebastian milczał przez chwilę, próbował coś wymyślić.<br />- Wiesz, co… Moim zdaniem to tutaj nic innego nie pomoże jak tylko szczera rozmowa.<br />- Seba…Ale jak? Ona się do mnie nie odzywa ani słowem. Jak ja mam z nią rozmawiać?<br />- Nie wiem, sprowokuj ją, niech ona się nawet zacznie na ciebie drzeć, tylko niech coś powie. Potem spróbuj ją uspokoić i zacznij rozmowę. To nie może tak być, ty nie możesz tak żyć, bo to cię zabije od środka.<br />- Wiem Seba, wiem. Chyba masz rację, ale rozmowa z nią będzie bardzo, bardzo trudna. Ale nie mam innego wyjścia. Bardzo ją kocham i chcę z nią być, ale jak to dalej będzie tak wyglądać to…to będę musiał się z nią rozwieść… - ukrył twarz w dłoniach – A ja nie chcę się z nią rozstawać, tak bardzo ją kocham… Zrobię wszystko, aby ją odzyskać, aby odzyskać moją Ulę, tą, w której się zakochałem.<br />- Dobrze robisz bracie. – poklepał go po ramieniu.<br />- Tylko jeszcze nie dziś, zrobię to jutro. Muszę to wszystko przemyśleć i ułożyć sobie jakoś w głowie tą rozmowę. Tak bardzo się boję…</span></b></div>
Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-51935194182837744572014-01-04T03:19:00.001-08:002014-01-04T03:19:15.708-08:00"Cieszyć się, czy płakać?" III<span style="background-color: white;"><span style="color: blue;"><span style="font-family: Tahoma;">Kolejny rozdział, znowu krótki. Przepraszam, ale nie mogę się zebrać na dłuższy rozdział, nie o tej tematyce. Wena by mnie zamęczyła i to jest jedyny powód dlaczego piszę to opowiadanie, ponieważ nienawidzę takich tematów.</span></span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy Ula się uspokoiła Marek zaczął rozpakowywać rzeczy, które kupił jej po drodze do szpitala. Nagle Natalia zaczęła płakać, Ula na to nie zareagowała. Marek nie wiedząc, co ma zrobić wziął córeczkę na ręce i poszedł do pokoju pielęgniarki znajdującego się naprzeciwko sali numer siedem.<br />- Przepraszam, ale mała płacze i nie wiem, co mam zrobić. – Powiedział wchodząc do pomieszczenia<br />-Pan jest mężem Urszuli Cieplak? – Skinął głową – Zachowanie pańskiej żony mnie niepokoi. Od wczoraj praktycznie nie zajmuje się małą, nie przychodzi do niej jak płacze. Nic. Nie interesuje się nią. – Powiedziała przy okazji zmieniając zręcznie pampersa noworodkowi.<br />- Boże…I co ja mam teraz zrobić?<br />- Zrobimy tak. Poczekamy jeszcze do jutra, może pani Ula zacznie się zajmować córką, jeśli nie to przyprowadzę do niej psychologa. To mi wygląda na coś w rodzaju depresji poporodowej, no i jeszcze śmierć drugiego dziecka.<br />- Dobrze, zgadzam. Kiedy Ula i Natalia będą mogły wyjść ze szpitala?<br />- Pojutrze.<br />- Mam nadzieję, że do tej pory coś się poprawi, bo ja nie mam pojęcia o postępowaniu z tak małymi dziećmi. Nie dam sobie rady.<br />- Jeżeli to jest depresja poporodowa to nie będzie tak łatwo. Mam pomysł, teraz akurat nie mam nic do roboty, więc mogę pokazać panu takie podstawowe rzeczy. Wbrew pozorom to nie jest trudne i z pewnością szybko się pan nauczy. – Uśmiechnęła się.<br />- No dobrze. – Zgodził się, nie miał innego wyjścia. Przez około godzinę pielęgniarka pokazywała Markowi jak zmienić pieluszkę, jak nakarmić malucha i jak ubrać żeby nie zrobić mu krzywdy. Dobrzański próbował i jak na pierwszy raz całkiem dobrze mu szło.<br />- Dziękuję bardzo, miała pani rację to nie jest takie trudne. Pójdę już – wziął dziecko i wyszedł z gabinetu.<br /><br />Dwa dni później wszedł do szpitala. Dzisiaj miał odebrać swoje dziewczyny. Nie wiedział, czego ma się spodziewać, czuł, że w najbliższych dniach czy tygodniach będzie pełnił funkcję i ojca i matki. W ostatnich dniach sytuacja z Ulą nie uległa zmianie, dalej się nie interesowała Natalią. Nawet już się nie odzywała do niego. Gdy się o coś pytał odpowiadała mu głucha cisza. Był zdezorientowany, nie miał pojęcia, dlaczego odtrącała to dziecko, dlaczego odtrącała jego wsparcie, miłość. Czyżby obwiniała go o śmierć Sary? Tego nie wiedział i pewnie nigdy się nie dowie.<br />Wszedł do sali, w której leżała Ula.<br />- Gotowa? – Zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Ula leżała na łóżku w ubraniu i czytała książkę. Spojrzał na Natalię, ona nadal była w śpioszkach. Westchnął, rzucił torbę, którą miał w ręku na podłogę i wziął na ręce córeczkę. Położył na przewijaku i wyjął ubranka, które przyniósł. Delikatnie, pamiętając o wskazówkach udzielonych mu przez pielęgniarkę ubrał ją w różowo-szary komplecik. Na dworze było ponad dwadzieścia stopni, więc </span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;"><br />Weszli do ich mieszkania na Siennej. Ula od razy skierowała swoje kroki do sypialni. Marek nic nie powiedział, popatrzył tylko ze smutkiem na zamykające się za nią drzwi. Nie tak wyobrażał sobie czas po porodzie, nie tak jak to teraz wygląda. Ale nie mógł nic zrobić, ostatnie dni to pasmo złych zdarzeń. Otrząsnął się natychmiast. – <i>Muszę przestać wiecznie rozmyślać i analizować każde zdarzenie. Teraz muszę się zająć Natalią, ona mnie potrzebuje</i>. – Skarcił się w myślach. Wziął na ręce córeczkę i powędrował do jej pokoiku. Przebrał małą i usiadł na kanapie kładąc ją sobie na kolanach. Przypatrywał się jej bardzo uważnie. Miała kruczoczarne włoski, a jej oczy były kopią oczów Uli, spoglądały na niego dwa chabry. Pogłaskał ją po policzku, a na jej twarzy pojawił się zarys nieporadnego jeszcze uśmiechu. Jednak to wystarczyło, aby zobaczył dołeczki w policzkach, dokładnie takie same jak on miał.<br />- Jesteś taka śliczna córeczko. – Wyszeptał i ucałował ją w czółko.<br />Lia, tak od kilku dni pieszczotliwie mówił do córeczki, zaczęła ziewać, więc położył ją w łóżeczku i delikatnie przykrył kocykiem. Niemal natychmiast zasnęła, Marek powędrował do kuchni i postanowił przygotować obiad.<br /><br />Stali na rysiowskim cmentarzu, po ich policzkach ciekły łzy. Wokół nich stało wiele osób ze współczuciem widocznym na twarzach. Rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi a także osoby, które Ula znała tylko z widzenia, wszyscy zebrali się tutaj, aby pożegnać malutkie dziecko. Nie mogli w to wszystko uwierzyć, nie wiedzieli, dlaczego Bóg tak pokarał to młode i miłe małżeństwo, przecież byli tacy szczęśliwi. </span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma;">Ula stała tępo wpatrując się w to, co robią panowie z zakładu pogrzebowego. Wpuszczali do dziury na linach malutką trumienkę, a następnie nasunęli na nią wielką płytę. W tym momencie Ula nie wytrzymała, zaczęła przeraźli</span><span style="font-family: Tahoma;"><span style="background-color: white;">mała na pewno nie zmarznie. Włożył ją do nosidełka i poszedł na chwilę do pielęgniarki powiedzieć, że wychodzą i podziękować za wszystko. Wrócił do sali i powiedział do Uli.<br />- Kochanie, chodź idziemy. – Ula natychmiast wstała, wzięła torebkę i wyszła.<br /><br />Jechali do domu w milczeniu, ciszę przerywały tylko, co jakiś czas dźwięki wydawane przez ich córeczkę. Marek chciał coś powiedzieć, ale bał się jak zareaguje Ula. Czuł się w tej sytuacji bardzo dziwnie. Nie wiedział, co jest lepsze, ta cisza czy jakby Ula cały czas płakała. Nie miał pojęcia… Jednak szybko musiał skończyć te rozmyślania i skupić całą swoją uwagę na drodze. Przecież wiózł swoje dwa skarby, nie mógł dopuścić, aby wydarzyła się kolejna tragedia. wie płakać ledwo potrafiła utrzymać się na nogach. Widząc to Marek natychmiast przygarnął ją do siebie i mocno przytulił. Płakali razem, wszyscy patrzyli na nich smutno, lecz tak naprawdę nikt nie wiedział, co oni czują. Obecni na tym pogrzebie złożyli kwiaty na prowizorycznym jeszcze grobie i odeszli. Nawet najbliższa rodzina, wiedzieli, że młodzi potrzebują teraz czasu, nie chcieli się narzucać. Józef Cieplak z grobową miną zaproponował rodzicom Marka obiad. Oni ocierając łzy zgodzili się i razem ruszyli w stronę domu Cieplaków. Ula i Marek zostali sami, dalej trwali wtuleni w siebie. W wózeczku przed nimi leżała Natalia, zupełnie nieświadoma tego, co się dzieje spała w najlepsze. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-8326162558423571222014-01-02T05:27:00.003-08:002014-01-02T05:27:41.121-08:00"Cieszyć się, czy płakać?" II<span style="background-color: white;"><b style="font-family: Tahoma;">Gabinet lekarza.<br /><br />- Proszę pana czy może mi pan w końcu powiedzieć, co się do cholery stało? – Marek już nie powstrzymywał zdenerwowania, nie miał pojęcia coś się dzieje, a lekarz zwlekał z przekazaniem mu tej informacji.<br />- Bardzo mi przykro, ale jedna z pańskich córek nie żyje.<br />Marek spojrzał się z niedowierzaniem na lekarza. Jego oczy w kolorze lodowca stały się ogromne, zaczęły szklić się od łez, które po chwili spływały mu po policzku. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, nie dopuszczał do siebie tej myśli, uważał, że to jest tylko senny koszmar, z którego zaraz się wybudzi, a w ramionach będzie trzymał Ulę, która jeszcze jest w ciąży. Nie wytrzymał i rozpłakał się jak małe dziecko, lekarz nie wiedział, co ma zrobić w tej sytuacji, podszedł do Dobrzańskiego i położył dłoń na jego barku. To chyba wszystko, co mógł teraz zrobić. Marek po chwili otarł łzy, zebrał się w sobie i drżącym głosem zapytał.<br />- Ale jak to się stało, dlaczego?!<br />- Dziecko miało pępowinę owiniętą wokół szyi, urodziło się martwe. – Wytłumaczył pośpiesznie lekarz.<br />- Pan, jako lekarz chyba powinien wiedzieć takie rzeczy! Matko Boska, przez pana moje dziecko umarło. Co z pana za lekarz, że nie zauważył pan, że coś się dzieje!! – Naskoczył na niego Marek<br />- Takie rzeczy się zdarzają. Proszę iść teraz do żony i przekazać jej tą wiadomość, ona nic nie wie.<br />Marek wyszedł pośpiesznie z gabinetu nie odzywając się ani słowa. Podszedł pod salę, w której leżała Ula. Upewnił się czy nie widać u niego łez i wszedł po cichu do pomieszczenia. Zobaczył tam uśmiechniętą Ulę trzymającą na rękach ich córeczkę, tylko jedną córeczkę.<br />- Witaj kochanie. Poznaj to nasza córeczka Natalia. Nie wiem, czemu, ale nie przywieźli mi jeszcze Sary. – Powiedziała, gdy tylko zauważyła swojego męża<br />- Jest śliczna. Kochanie…muszę ci coś powiedzieć…- natychmiast posmutniał.<br />- Marek….Marek…Co się stało? – Nie miała pojęcia, o czym chciał jej powiedzieć.<br />- Ula…Kochanie…Nasza druga córka, nasza Sara nie żyje. – Powiedział jednym tchem, a po jego policzkach spłynęły kolejne łzy. Czekał na reakcję Uli, która chyba jeszcze przetwarzała w głowie usłyszaną przed chwilą informację. Nie musiał już więcej czekać, Ulą wstrząsnął spazmatyczny szloch, po czym rozpłakała się na dobre. Malutka Natalia leżąca na piersi mamy nie wiedząc, co się dzieje również zaczęła płakać. Marek delikatnie wziął ją na ręce i położył w plastikowym wózeczku. Dziewczynka po chwili się uspokoiła i zasnęła. Mężczyzna usiadł na łóżku swojej ukochanej, a t</b><b style="font-family: Tahoma;"> </b><b style="font-family: Tahoma;">a natychmiast wtuliła się w niego. </b></span><br />
<b style="background-color: white; font-family: Tahoma;">- Marek…Marek…Jak to…Dlaczego…Dlaczego to musiało spotkać akurat nas…Marek… - mówiła przez płacz.<br />- Nie wiem…Kochanie, naprawdę nie wiem…<br /><br />Wrócił do domu późno, bardzo późno. Gdy wyszedł ze szpitala od Uli (najchętniej to zostałby tam z nią, ale pielęgniarki siłą go stamtąd wyprosiły) poszedł do baru. Musiał się napić, musiał utopić smutki w alkoholu, choć na chwilę, na ten jeden wieczór. Wszedł do holu, zostawił ubranie wierzchnie i lekko się chwiejąc udał się do pokoju córek…wróć córki, tylko jednej córki, liczba pojedyncza. Gdy zobaczył dwa łóżeczka rozpłakał się. Który to już raz dzisiaj? Piąty? Ósmy? Nie pamiętał, nie liczył… Stracił panowanie nad sobą, alkohol wziął górę. Podszedł do jednego z łóżeczek i z impetem je kopnął. Kilka szczebelków wypadło, a na listwie pojawiło się lekkie pęknięcie. Osunął się na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. Zastanawiał się, dlaczego los ich tak pokarał. Najpierw nie mogli się dogadać, prawie zniszczyli tą wspaniałą miłość, a teraz, gdy wszystko było świetnie, byli razem, darzyli się miłością, zaufaniem, mieli piękny dom, firma dobrze prosperowała, spodziewali się dzieci, los znowu z nich zakpił. Mimo, że nigdy nie widział Sary, nigdy nie widział swojej malutkiej córeczki pokochał ją całym sercem. Teraz czuł się jakby jedna połowa tego serca została mu wydarta żywcem… Z jednej strony się cieszy, że ma Natalię, ale rozpacz po śmierci Sary zakrywa całą tą radość. Już zawsze będzie pamiętał o tej małej istotce, zawsze będzie rozpamiętywał i gdybał, co by było gdyby ona żyła, jakby wyglądała, co by robiła, jaka by była.<br />Doskonale wiedział, że niewątpliwie gorzej zniesie to Ula. Ona jest bardzo wrażliwą osobą, na pewno bardzo, bardzo ją to dotknęło i przez długi czas nie będzie mogła wrócić do siebie. Nie miał pojęcia, co będzie dalej….<br />Uświadomił sobie, że nikt z rodziny ani przyjaciół nie wie, że Ula urodziła i, że wydarzyła się taka tragedia. Jednak dzisiaj miał już dosyć, nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Postanowił, że zadzwoni jutro z rana zanim uda się do szpitala. Dowlókł się do łóżka i zasnął tak jak stał, w jeansach i bluzce.<br /><br />Następnego dnia obudził się wcześnie, otworzył oczy z nadzieją, że zobaczy obok siebie Ulę, a wczorajszy dzień okaże się tylko najstraszliwszym koszmarem. Jednak rozczarował się, ale nie tracił wiary, poszedł do salonu z tą samą nadzieją. Nie było jej tu, nie stała też przy kuchennym stole robiąc tostów. Opamiętał się, zdał sobie sprawę, jaka jest rzeczywistość. Ula leży w szpitalu z ich jedną córeczką, druga nie żyje. Do jego oczu napłynęły łzy, jednak nie płakał. Obiecał sobie, że już nie będzie, musiał być silny dla Uli i dla Natalki. Miał teraz kupę spraw, musi przygotować pokój dla małej, postanowił wynieść jedno łóżeczko, sami cały czas będą pamiętać o Sarze, nie potrzebne są jeszcze przedmioty, które będą ją przypominały. W jego miejsce kupi małą kanapę, na której w razie potrzeby będą mogli czuwać przy córeczce. Musi też załatwić pogrzeb, nie darowałby sobie gdyby nie pożegnał malutkiej w należyty sposób. Po raz kolejny przypomniał sobie o rodzinie, sięgnął po telefon, wziął głęboki oddech i wybrał numer, najpierw do swojego teścia, Józefa. Marek drżącym głosem, ostrożnie opowiedział mu o tym, co się wczoraj stało. Cieplak nie mógł w to uwierzyć, zaczął płakać. Po rozmowie z tatą Uli, zadzwonił do swoich rodziców i Sebastiana. Wszędzie reakcje były podobne, żal, płacz, smutek, rozpacz i współczucie.<br />Spojrzał na zegarek, już po dziesiąte. Postanowił pojechać do Uli, po drodze kupił jej kilka soków i bukiet róż. Zadzwonił też do Ani, że nie będzie go w pracy, nie miał pojęcia jak długo.<br /><br />Wszedł do sali numer siedem, Ula leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit, obok w swoim wózku leżała Natalia cichutko sapiąc. Marek podszedł do córeczki i pogłaskał po główce, potem podszedł do Uli. Dopiero teraz go zauważyła, odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego wielkimi chabrowymi oczami pełnymi od łez. Próbowała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła.<br />- Witaj kochanie. To dla ciebie. – Położył bukiet na stoliku i pocałował ją w czoło. – Jak się czujesz?<br />- A jak się mam czuć? Marek… - rozpłakała się i wtuliła się ukochanego.</b>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-9778842040435890362014-01-02T05:27:00.001-08:002014-01-02T05:27:00.887-08:00"Cieszyć się, czy płakać?" I<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;">Postanowiłam się z Wami podzielić mini opowiadaniem (jeszcze nie wiem dokładnie ile rozdziałów będzie ono miało, ale myślę, że około 5/6).</span><br />
<br />
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Tegoroczna wiosna rozpieszczała mieszkańców Warszawy. Nieustannie świeciło słońce, a temperatury przekraczały dwadzieścia stopni. Wszyscy bez wyjątków cieszyli się tą piękną pogodą, w parkach było wiele osób, spacerowali z dziećmi jedząc po raz pierwszy w tym roku lody. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wśród osób spacerujących po jednym z warszawskich parków była para młodych ludzi. Mężczyzna obejmował swoją ciężarną partnerkę w pasie. Byli małżeństwem od trzech lat, po bardzo burzliwych chwilach w końcu uświadomili sobie, że nie potrafią bez siebie żyć i ostatecznie poddali się miłości, która od samego początku ich do siebie przyciągała. To był jeden z ich ostatnich samotnych spacerów, bowiem kobieta była w dziewiątym miesiącu ciąży i lada dzień na świecie miały pojawić się ich pociechy, dwie dziewczynki. Ciąża bliźniacza była dla nich dużym zaskoczeniem lecz gdy uświadomili to sobie nastał okres wielkiej radości. Ula, bo tak miała na imię ta kobieta, buszowała po sklepach dziecięcych w poszukiwaniu ubranek i innych akcesoriów dla ich pociech. Marek, jej mąż i dumny przyszły tatuś kupił dla nich wielki dom pod Warszawą niedaleko rodzinnej miejscowości Uli. Oboje nie mogli się doczekać chwili gdy wezmą na ręce swoje pociechy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Marek, pozostało nam tylko ustalić imiona dla dziewczynek. Ciągle nie możemy dojść do porozumienia w tej sprawie. – powiedziała Ula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Masz rację kochanie. Mam pomysł. Każdy z nas wybierze imię dla jednej z naszych córek, bez możliwości podważenia decyzji przez drugą osobę. To chyba najlepsze rozwiązanie, inaczej nigdy nie wybierzemy imion. – odpowiedział jej Marek z dużym uśmiechem na ustach, bowiem teraz miał Ulę w szachu, nie była przekonana do imienia, które wymyślił Dobrzański, a on bardzo chciał nazwać tak ich córkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- No dobrze, niech ci będzie. Ale błagam, bez żadnych słowiańskich imion typu Godzimira. – oboje wybuchli śmiechem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Postaram się. – nadal nie mógł pohamować śmiechu, lecz po chwili się uspokoił - Ula, chyba wiesz jakie imię wybiorę? Jedna z naszych córek będzie miała na imię Sara. A ty jakie imię wybrałaś?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Natalia. – odpowiedziała Ula. – Wiesz co…Sara, Sara Dobrzańska brzmi całkiem nieźle. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Cieszę się. No to postanowione. Teraz pozostaje tylko czekać na narodziny. – pogłaskał Ulę po brzuchu i lekko pocałował ją w usta. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie musieli długo czekać, dwa dni po tej rozmowie Ula zaczęła rodzić. Marek szybko zawiózł żonę do szpitala. Bardzo chciał być przy porodzie, jednak lekarz ze względu na bliźniaczą ciążę i możliwość komplikacji nie pozwolił mu towarzyszyć Uli. Czekał z niecierpliwością na szpitalnym korytarzu, chodził tam i z powrotem. Zadzwonił do rodziców, do Sebastiana, do Maćka. Wszyscy uspokajali go, że będzie dobrze i obiecali przyjechać jak Ula już urodzi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Podczas tego oczekiwania zaczął wspominać to co było kilka lat temu. Moment kiedy po raz pierwszy zobaczył Ulę, wszystkie przykrości jakie jej wyrządził, a ona nadal w niego wierzyła i ratowała mu tyłek przed Aleksem. Przypomniał mu się ich wyjazd do SPA, ta cudowna noc w hotelu. Potem już nie było tak kolorowo, Ula znalazła list od Sebastiana w jego biurku i tonę głupich prezentów. Minęło sporo czasu do momentu w którym Marek ostatecznie wybaczył Sebastianowi, że zostawił ten w gabinecie, a nie dał mu go osobiście. Jednak z drugiej strony gdyby nie ten list to chyba nigdy nie powiedziałby Uli o tym, że ją okłamywał i dalej żyliby w kłamstwie, a on drżałby o to, aby nie wyszły na jaw sprawy z przed lat. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przeskoczył myślami do chwili gdy Ula została prezesem jeszcze wtedy Febo&amp;Dobrzański. Starał się za wszelką cenę, aby mu wybaczyła i wróciła do niego. Jednak ona zdawała się być obojętna na jego błagania. Jeszcze ten Piotr, bardzo bolało go gdy widział jak ten kardiolog obejmował i całował Ulę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po chwili nadeszły miłe wspomnienia, pokaz FD Gusto, pocałunek na scenie i to co się działo później. Wspólne mieszkanie, oświadczyny, ślub, wiadomość o ciąży. Ostatnie trzy lata były dla niego jak bajka, jak sen, który nie miał końca.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wyrwał się ze wspomnień, bo z sali porodowej wyszedł do niego lekarz. Marek nie mógł niczego wyczytać z jego twarzy, nie miał pojęcia co się stało. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Panie Darku – tak miał na imię lekarz – Co z Ulą, co z dziewczynkami?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Panie Marku, pani Ula ma się dobrze…. – nie zdążył do kończyć, bo Marek mu przerwał.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- A dziewczynki? Proszę mi powiedzieć co z moimi córkami! – zaczął się niecierpliwić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Proszę się uspokoić, niech pan wejdzie do mojego gabinetu tam porozmawiamy na spokojnie. – Marek posłusznie wykonał polecenie lekarza, nie miał pojęcia co się stało, nie wiedział co ma myśleć o zachowaniu lekarza. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-89066104658172427942014-01-02T05:24:00.001-08:002014-01-02T05:24:12.162-08:00Miniaturka V "A i jeszcze jedno, pamiętaj, że cię kocham." <span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Czy po pierwszym spotkaniu da się powiedzieć „Tak to ten jedyny”. Czy coś takiego w ogóle jest możliwe? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Odpowiedzi na te pytania są różne, większość ludzi twierdzi, że nie, że to jest kompletnie nierealne i niemożliwe. Że nie da się pokochać jakiejś osoby nie znając jej charakteru. To, że jesteś zauroczony wyglądem zewnętrznym tego drugie człowieka nie znaczy od razu, że go kochasz i jesteście dla siebie stworzeni. Jednak są też ci, którzy twierdzą, że taka miłość jest jak najbardziej możliwa, pierwsze spojrzenie, przelotny uśmiech napędza ich do działania. Chcą poznać tą osobę, czują, że to może być to. Niektóre tego rodzaju znajomości kończą się po kilku spotkaniach, po prostu te osoby zauważyły, że intuicja je zawiodła. Wcale do siebie nie pasują, nie mają wspólnych tematów, jednym słowem nie ma szans na związek. Nieliczni skorzystali z tego zauroczenia i wkrótce zostali parą. Kilka związków skończyło się po kilku latach, inne zmieniły się w małżeństwo. Wydaje mi się więc, że ta teza, która od wielu lat zastanawia ludzi powinna brzmieć inaczej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wśród wielu osób, które rozpaczały z powodu nieudanej miłości była Ula Cieplak. Młoda kobieta siedziała z podkulonymi nogami na swoim starym, panieńskim łóżku i płakała, trzymając w ręce pogiętą kartkę, której treść znała na pamięć. Ten stan towarzyszył jej bardzo długo, praktycznie odkąd tylko dowiedziała się prawdy o swoim Hmm… kochanku, tak to będzie chyba odpowiednie słowo. Nie mogła uwierzyć jak taki w jej mniemaniu, porządny człowiek mógł ją tak skrzywdzić. Ona, przecież tak bardzo go kochała, marzyła o przyszłości u jego boku. A on wykorzystał jej beznadziejną miłość, miłość, którą obdarzyła go niemal od pierwszego wejrzenia. Ula była niepoprawną romantyczką, więc nic dziwnego, że wierzyła w taką właśnie miłość. Od zawsze zachwycała się książkami o miłości, do jej ulubionych z pewnością można zaliczyć tekst pod tytułem „Romeo i Julia”. Ilekroć czytała tą książkę, zachwycała się miłością głównych bohaterów, którzy mimo młodego wieku darzyli się ogromną miłością. On robił dla niej, co tylko chciała, był gotowy umrzeć w imię uczucia, jakie ich łączyło. Ula pragnęła takiej miłości, a gdy wydawało jej się, że owa właśnie przyszła, ktoś brutalnie ją obudził. Obudził ją z pięknego snu, w którym śniła, że Marek ją kocha i mogą być ze sobą szczęśliwi na zawsze. Jednak niedługo po tym okazało się inaczej. Czar prysł, a po tym śnie została tylko wielka, niechcąca wcale się goić rana w sercu. Wiedziała, że nie będzie jej łatwo zapomnieć, jednak za wszelką cenę próbowała. Przez chwilę wydawało jej się, że się udało, że w jej sercu nie ma już tego przystojnego bruneta o oczach w kolorze górskiego lodowca. Niestety, nie trwało to długo, kiedy pojawił się u niej z propozycją, aby przejęła firmę wszystko odżyła. Jego widok wiele ją kosztował, minęło kilka dni zanim postanowiła spotkać się z nim i zgodzić się na jego propozycję. Swoją decyzję tłumaczyła sobie tym, że chce pomóc przyjaciołom, nie chce, aby przez jej sprawy osobiste stracili pracę i to, na co tak długo pracowali. Jednak podświadomie nie tylko przyjaciół chciała ratować, ale też Marka. Wróciła, na początku było jej bardzo ciężko, jednak po jakimś czasie przyzwyczaiła się. Nie przeszkadzało jej to, że musiała pracować z Markiem. Jego nachalne prośby, ba błagania o rozmowę traktowała chłodno. Zdawała się być niewzruszona Markiem, któremu do płaczu już nie wiele brakowało. Zupełnie nie chciała go słuchać, wmawiała sobie, że ten człowiek nic już dla niej nie znaczy, że już go nie kocha. Jednak czasami miała takie momenty, w których chciała jechać do niego i powiedzieć mu prawdę. Powiedzieć mu, że go kocha i nie może bez niego żyć. Powstrzymywała się, nie chciała słuchać serca, niestety za każdym razem było jej coraz trudniej. Zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że już dłużej tak nie wytrzyma, że niebawem ból będzie nie do zniesienia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W tym momencie, automatycznie przypomniała sobie rozmowę z Markiem z przed dwóch dni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><i style="font-family: Tahoma;">Siedziała w swoim pokoju pisząc coś na komputerze, musiała skończyć papiery na następny dzień. Usłyszała pukanie do drzwi, myślała, że to tata, który przyniósł jej kakao i poprosi, aby się nie przemęczała. Powiedziała, więc:<br />U: Wejdź tato.<br />Drzwi się otworzyły jednak wbrew jej oczekiwaniom do pokoju nie wszedł ojciec z tacą tylko nie, kto inny jak Marek z ogromnym bukietem tulipanów.<br />U: Marek, co ty tu robisz? – Była bardzo zdziwiona.<br />M: Chciałem z tobą porozmawiać. Chciałem ci wszystko wyjaśnić. – Powiedział ostrożnie, bojąc się jej reakcji.<br />U: Nie Marek! My nie mamy, o czym ze sobą rozmawiać! Nie musisz mi niczego wyjaśniać, wszystko doskonale rozumiem! A teraz proszę cię wyjdź! – Powiedziała podniesionym głosem.<br />M: Ale Ula…<br />U: Marek proszę cię. – Powiedziała ostro.<br />M: Jak chcesz. W takim razie chciałem się pożegnać. Wylatuję do Londynu za dwa dni o godzinie szesnastej. To dla ciebie – położył kwiaty na jej łóżku i skierował się w stronę drzwi. – A i jeszcze jedno, pamiętaj, że cię kocham. – Wyszedł, po raz ostatni spoglądając na nią. </i><span style="font-family: Tahoma;"></span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Natychmiast się ocknęła, w głowie dudniło jej tylko jedno zdanie wypowiedziane przez Marka: </span><i style="font-family: Tahoma;">„Wylatuję do Londynu za dwa dni o godzinie szesnastej.”. </i><span style="font-family: Tahoma;"></span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jak oparzona wstała z łóżka i spojrzała na zegarek, wskazywał piętnastą dwadzieścia. Szybko narzuciła na siebie płaszczyk i wybiegła z domu, wsiadła do swojego nowiutkiego Fiata Punto i z piskiem opon ruszyła w stronę Warszawy. W duchu dziękowała sobie za to, że dokładnie tydzień temu zdecydowała się na kupno tego cacka. Teraz ma szansę zdążyć. Jak na złość cała stolica była zakorkowana. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na salę odlotów wpadła punkt szesnasta, spojrzała z nadzieją na tablicę, z niedowierzaniem wpatrywała się w napis: „Samolot 514 Warszawa – Londyn odleciał o czasie”. Rozpłakała się z bezsilności, jej szansa na szczęście odleciała razem z samolotem. Wyszła z budynku, padał ulewny deszcz, niebo płakało razem z nią. Jak w transie zaczęła biec przed siebie. Po kilku chwilach poczuła ogromny ból rozlewający się po całym ciele… </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-65992526727740463622014-01-02T05:22:00.001-08:002014-01-02T05:22:54.329-08:00Miniaturka IV "Nie ma takich słów, które wyrażą to jak bardzo Cię kocham..." <span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Koszykówka… To sport, który dla wielu ludzi jest pasją. Jedni grają zawodowo w najsłynniejszych koszykarskich klubach, a inni traktują to jako rozrywkę po ciężkim dniu pracy. Grając rozładowują złość, odprężają się. Podczas takich meczy często dochodzi również do szczerych rozmów na różne tematy.<br /><br />Do osób, które grają w koszykówkę dla rozrywki zaliczają się Marek Dobrzański i Sebastian Olszański. Ich miłość do tego sportu zaczęła się w pierwszej klasie liceum, dołączyli do szkolnej drużyny koszykarskiej. Szybko polubili grać w kosza, w locie pojęli zasady gry. Już po dwóch miesiącach ich wysiłek został ukoronowany. Razem ze swoją drużyną zdobyli Wojewódzki Puchar Gry w Koszykówkę. To nie była ich ostatnia nagroda, szkolna drużyna, w której grali sięgała po najważniejsze trofea. Marzyli, aby w przyszłości stać się najlepszymi i najsławniejszymi koszykarzami na świecie. Jednak życie napisało dla nich inny scenariusz, zaczęli pracować w biurze. Mimo niespełnionych marzeń nie zrezygnowali z koszykówki i grali razem po pracy dwa razy w tygodniu. W ten sposób rozładowywali swoje emocje, rozmawiali o problemach, które zaczynały się i kończyły na kobietach. Zawsze chwalili się swoimi nowymi zdobyczami i umawiali się na kolejne łowy w słynnym warszawskim klubie 69. Jednak od pewnego czasu, ku niezadowoleniu Sebastiana Marek zmienił nawyki. Nie chodził do klubu, a jego myśli zajmowała tylko jedna dziewczyna o pięknych, błękitnych oczach. Przez to zamiast rozmów o panienkach były rozmowy o Urszuli Cieplak. Marek podczas gry zwierzał się swojemu przyjacielowi ze swoich problemów. Wymyślali nowe plany jak przekonać Ulę, że Marek naprawdę ją kocha. Niestety wszystkie kończyły się fiaskiem.<br /><br />Była środa, a co za tym idzie kolejny koleżeński mecz koszykówki. Jednak ten różnił się od innych. Oprócz Marka i Sebastiana w grze uczestniczyła jeszcze jedna osoba. Nie byłoby nic w tym złego (w końcu im więcej osób tym lepiej) gdyby nie był to Piotr Sosnowski – rywal Marka w „wojnie” o serce Uli. Marek z całego serca go nienawidził, tak naprawdę nie miał ochoty z nim grać. Chciał mu tylko po prostu dogryźć.<br />Marek, Sebastian i Piotr zgrali zacięcie każdy na każdego. Dwóm pierwszym panom wydawało się, że szybko i łatwo pokonają nędznego lekarzynę w koszulce polo. Jednak pierwsze minuty gry były na korzyść kardiologa.<br />Piotr wcale nie miał dużego doświadczenia w grze w koszykówce, nie grał długo. Zaciekawienie tym sportem pojawiło się na studiach, gdzie Piotr razem z kolegami w czasie przerw grali na szkolnym boisku. Często też zrywali się z zajęć, aby tylko zagrać mecz.<br />Sebastian bez skutku próbował trawić za trzy punkty, ciągle był blokowany przez Piotra. Marek rzadko był przy piłce, Piotr zawsze mu ją odbierał. Panowie jednak nie tracili nadziei, sądzili, że kardiolog niedługo się zmęczy i wtedy oni będą mieli swój czas. Niestety tak owy nie nadchodził. Seba właśnie po raz setny zmierzał oddać rzut, jednak znowu został zablokowany. Pech chciał, że przy „lądowaniu” źle stanął na nogę i z powodu bólu kostki musiał siąść na ławce. Na boisku został tylko Marek z Piotrem, Dobrzański miał już dość podchodów i chciał w końcu zyskać piłkę.<br />M: A ty co jeszcze się nie rozgrzałeś? – zapytał po kolejnym celnym rzucie Sosnowskiego, chciał go rozkojarzyć.<br />P: Jeszcze nie, zresztą koszykówka to nie mój sport. Wolę żagle. – oddał kolejny rzut do kosza.<br />M: Tak, ja słyszałem, że na nich fajnie się panienki wyrywa, nie? – teraz to Marek miał piłkę.<br />P: A nie próbowałem.<br />M: Nie? – grali punkt za punkt.<br />P: Ale wiesz co, to prawda. Chwile spędzone z dziewczyną na żaglówce… Bezcenne.<br />M: Pewnie żałujesz, że z Ulką nic nie wyszło, nie?<br />P: Tym razem nie wyszło, wyjdzie następnym.<br />M: A może nie wyjdzie, co? – Marek był coraz bardziej zdenerwowany.<br />P: A może wyjdzie i to już w ten weekend. – dolewał oliwy do ognia. – Co ty na to?<br />M: A może nie w ten weekend? Co ty na to?<br />P: Co dużo pracy macie?<br />M: W ten weekend mamy bardzo dużo pracy. – wściekły rzucił mu piłkę do rąk. – Więc może wyrwij sobie inną panienkę, co? Na żagle.<br />P: A może ty już sobie odpuść, co? Skoro i tak już spaprałeś sprawę? – atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, podał mu piłkę z impetem – Teraz to możesz jedynie jej kawę przynosić. – Marek już nie wytrzymał, rzucił Piotrowi piłkę i popchnął go tak, że upadł na ziemię. Zaczęli się bić, Sebastian utykając na nogę powoli podszedł do nich, starał się jakoś opanować sytuację. Jego starania poszły na Marnę. Marek uderzył Piotra w twarz tak, że ten się zachwiał i upadł na tartan.<br />S: Marek, co ty robisz wiesz jaka będzie afera? – powiedział do Marka.<br />M: Trudno.<br />Piotr wykorzystał chwilę nieuwagi rywala i skoczył mu na plecy. Zaskoczony Marek nie zdołał utrzymać równowagi i z całym impetem runął na ziemię. Nie miał już siły wstać, ogromny ból brzucha mu na to nie pozwalał. Piotr zyskał przewagę, wstał z Marka i zaczął go kopać. Dobrzański nie miał siły się bronić, Seba też był bezsilny. Sosnowski kopał bez opamiętania, a Marek był coraz słabszy. W ostatnim momencie na boisko wbiegła Ula.<br />U: Kurde blaszka no‼! Co tu się dzieje? – na jej widok Piotr natychmiast przestał. Marek nawet nie miał siły na nią spojrzeć – Marek do cholery jasnej co ty wyprawiasz? Mało ci? – niespodziewanie zaczęła krzyczeć na Marka, nie obchodziło ją to, że jest cały poobijany i obolały.<br />M: Ula to nie tak…- powiedział słabym głosem.<br />U: Nie tak! Nie rozśmieszaj mnie! To wszystko przez ciebie‼ - miała gdzieś jego tłumaczenia. On nie miał siły się jej przeciwstawić. Z serca bólem przyjmował kolejne słowa.<br />W końcu odezwał się Sebastian, który nie mógł już wytrzymać tego jak Ulka wyżywa się na jego przyjacielu.<br />S: Dosyć! Ulka czy ty tego nie widzisz? Marek cię kocha, robi wszystko, aby ci się przypodobać. Lata jak szalony, zarywa noce, abyś tylko była zadowolona! Ta intryga to był mój pomysł, Marek nie chciał cię oszukiwać. Ja go do tego zmusiłem. Gdy odeszłaś, był cieniem człowieka, nie było z nim żadnego kontaktu. Mówił tylko o tobie i o tym, że cię kocha. Teraz chce, abyś do niego wróciła. W jednym masz rację, to Marek zaczął tą bójkę, ale miał powody. Słyszałem co Piotr mówił, Marek cię tylko bronił! Dziewczyno ty nie masz litości! – wykrzyczał jednym tchem. – Popatrz na niego, on ledwo żyje, a ty zamiast mu pomóc to bronisz tego pożal się boże kardiologa! Przejrzyj na oczy!<br />Ula kilka sekund stała juk wmurowana, przetwarzała słowa powiedziane, stop wykrzyczane przez Sebastiana. Zdała sobie sprawę, że on ma rację. Zerwała się z miejsca i natychmiast znalazła się przy Marku.<br />U: Marek! – potrząsnęła nim lekko, nie reagował. – Marek! – bez skutku. – Sebastian dzwoń po karetkę! – po jej twarzy spłynęło kilka łez, dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że go kocha. A on może umrzeć… Przez nią, gdyby nie zgodziła się, aby Piotr z nimi poszedł nic by się nie stało. W pewnej chwili poczuła dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła głowę i zobaczyła Piotra. Odepchnęła go.<br />U: Zostaw mnie w spokoju! Coś ty zrobił idioto?! Przez twoje zachowanie on teraz może umrzeć! Nienawidzę cię! Zejdź mi z oczu! – w chwili gdy skończyła krzyczeć na Piotra przyjechało pogotowie.<br />Zabrali Marka do szpitala, zaraz za karetką jechała Sebastian razem z roztrzęsioną Ulą. Mimo, że bolała go noga, postanowił prowadzić.<br /><br />Siedzieli na szpitalnym korytarzu, Markiem zajmowali się lekarze. Ula chodziła tam i z powrotem, nie potrafiła zapanować nad łzami.<br />U: Jak coś mu się stanie ja sobie tego nie daruję. To moja wina. – użalała się nad sobą.<br />S: Chcesz znać prawdę? Tak, to przez ciebie. Przez ciebie Marek się zadręczał, prawie nic nie jadł. Wiele razy przy mnie płakał. Ty byłaś dla niego zimna i bezwzględna.<br />Ula nic się nie odezwała, dobrze wiedziała, że Sebastian miał rację. Po kilkudziesięciu minutach z Sali Marka wyszedł lekarz. Ula od razu do niego podeszła.<br />U: Panie doktorze co z nim?<br />L: Jego stan jest stabilny. Ma złamane żebro i lekki wstrząs mózgu. Oprócz tego wiele pokaźnych siniaków na brzuchu i plecach oraz rozciętą wargę<br />U: Mogę go zobaczyć?<br />L: Tak, tylko proszę go zbytnio nie męczyć. Jest bardzo słaby.<br />U: Dobrze. – weszła do Sali, przeraziła się na jego widok. Miał szew na wardze i podbite oko. Jego tułów był schowany pod bandażem. Rozpłakała się jeszcze bardziej, usiadła na jego łóżku i delikatnie pogładziła go po dłoni.<br />M: Ula…- powiedział słabo.<br />U: Ciii… Nic nie mów. Marek chciałam cię bardzo przeprosić, dzięki Sebastianowi zrozumiałam to wszystko. Gdy pomyślałam, że mogę cię stracić przeraziłam się i coś do mnie dotarło. Marek ja cię tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. To przeze mnie teraz cierpisz. Wybaczysz mi to wszystko?<br />M: Uluś, oczywiście, że wybaczam. Nie ma takich słów, które wyrażą to jak bardzo Cię kocham. Też chcę cię przeprosić. – powiedział z trudem.<br />U: Nie ma za co kochanie. – przysunęła się do niego i delikatnie, aby nie zrobić mu krzywdy pocałowała go w usta. On mimo bólu odwzajemnił pocałunek.<br />Nareszcie był szczęśliwy… Niewyobrażalnie szczęśliwy...</span><span style="font-family: Tahoma;"> </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-71532736044830674912014-01-02T05:21:00.001-08:002014-01-02T05:21:14.655-08:00Miniaturka III<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Marek wrócił do domu po ciężkim dniu pracy. Zamknął się w łazience i pochylił się nad umywalką. Zastanawiał się nad dziwnym zachowaniem Uli przed kilkudziesięcioma minutami w firmie. Całował ją, wiedział, że ona tego chciała. Miał namawiać ją na to żeby sfałszowała dla niego ten raport. Nagle do gabinetu wtargnęła Violetta gorączkowo się tłumacząc, że przyszła studiować stosunki, nie wierzył jej. Wiedział, że Paulina kazała jej węszyć. Potem, gdy chciał wrócić do przerwanej czynności Ula oskarżyła go o to, że uwodzi ją tylko dla raportu. Marek się zdenerwował i wyszedł, teraz nie wiedział, dlaczego się tak zdenerwował. Może, dlatego, że ona mówiła prawdę, chodziaż nie był już taki pewny, że chodzi tylko o stanowisko dyrektora. Coraz częściej łapał się na tym, że jego gesty w stosunku do Uli stały się swobodne, nie zmuszał się do nich. Teraz wyrzucał sobie, że zgodził się na tą intrygę wymyśloną przez Sebastiana. Lecz było już za późno na wyjaśnienia, musiał to ciągnąć dalej, a po zarządzie zakończyć. Choć wcale nie był już taki pewny czy chce to kończyć. Czuł coś nieokreślonego do Uli. Nie była to sympatia, to coś więcej, może przyjaźń, choć nie do końca wiedział czy to nie za mało. Doszedł do wniosku, który go przeraził: Ja się w niej zakochałem.-Pomyślał – Zakochałem się w Uli. Nie to nie może być to, zwykłe zauroczenie, fascynacja tą niezwykłą osobą, ale nie miłość. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Z zamyślenia wyrwał go telefon: </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula? Co się dzieje? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Nie mogłam wrócić do domu. Jak jesteś to…, a jak cię nie ma, jak cię nie ma no to już w ogóle. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Gdzie ty jesteś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Nad Wisłą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Gdzie nad Wisłą? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Nie wiem. Pod jakimś mostem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula, Ula, jesteś tam? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak, tak, tak, jestem to tylko pociąg. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Poczekaj na mnie zaraz tam przyjadę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Przyjedziesz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak. Tylko nie ruszaj się stamtąd. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wziął marynarkę i po cichu, aby nie obudzić Pauliny wybiegł z domu, wsiadł do samochodu i popędził nad Wisłę. Mniej więcej wiedział gdzie znajduje się Ula. Trafił za pierwszym razem. Stała pod mostem kolejowym, czekała na niego. Zaparkował auto i podbiegł do niej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-Ula. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Przepraszam. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula nie słyszę, ja nie słyszę. –objął Ulę i położył swoje ręce na jej uszach. Ona pogładziła jego twarz. Marek zbliżył się do Uli i powoli musnął jej usta. Całowali się delikatnie rozkoszując się chwilą. Nagle Marek uświadomił sobie coś, co od jakiegoś czasu podejrzewał. Zakochał się w Uli – swojej asystentce, przyjaciółce i powierniczce. Zrozumiał to dopiero tutaj, gdy zobaczył ją smutną stojącą na wietrze. Długo bił się z myślami, gdy doszedł do wniosku, że chce z nią być już na dobre. Ale, aby to spełnić musiał wyjaśnić jej tą całą intrygę. Bał się, tak cholernie się bał, że Ula go odrzuci, zostawi i nigdy jej nie zobaczy. Musiał to zrobić żeby zacząć nowe życia, wolne od kłamstw i podwójnego życia. Z żalem oderwał się od jej ust i powiedział: </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula musimy porozmawiać, muszę ci coś wyjaśnić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-, O co chodzi? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Zaraz się dowiesz, chodź usiądziemy na pniu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula okłamałem cię. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Jak to? O czym mówisz? – Nie wiedziała, o co mu chodzi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- o nas, o nasz romans. Obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca, obiecujesz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak. – Zaczęła się bać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Sebastian wymyślił intrygę, abym utrzymał weksle przy sobie. Ja nie chciałem tego robić, ale dokumenty, które znalazłem były jednoznaczne. Miałem cię uwodzi, mówić, że cię kocham. Wszystko po to, abyś nie odeszła z wekslami, a potem żebyś sfałszowała raport. Na początku rzeczywiście udawałem, jednak ostatnio zaczęło się coś dziać. Zauważyłem, że wszystko, co robię z tobą sprawia mi niezwykłą przyjemność. Nie wiedziałem jak nazwać to uczucie aż do dzisiaj. Kiedy przed chwilą całowaliśmy się na tym pomoście zrozumiałem jedno. Ula kocham cię, to już nie jest kłamstwo, chcę byś z tobą. Proszę uwierz mi. – Spojrzał na nią z błagalną miną, w jej oczach lśniły łzy, po kilku minutach ciszy powiedziała ze spokojem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Zawieź mnie proszę do domu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Dobrze chodź do samochodu. – Postanowił na nią nie naciskać, niech przemyśli to, co jej powiedział. Jechali w ciszy, żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Gdy dojechali pod jej dom, Marek się odezwał. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-Ula proszę przemyśl to, co ci powiedziałem. Poczekam na ciebie ile będziesz potrzebowała czasu.- dziewczyna nic się nie odezwała, wysiadła z auta. Marek z ciężkim sercem odjechał do domu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Następnego dnia, ze strachem, który coraz bardziej obezwładniał go wraz z przemierzonym kilometrem jechał do firmy. Przed wejściem do windy jego serce kołatało jak oszalałe, nie wiedział, czego ma się spodziewać ze strony Uli. Wszedł do sekretariatu, ona siedziała przy swoim biurku i pracowała. Nie zauważyła jak wszedł. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-Ula możemy porozmawiać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak, chyba tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Chodź do mojego gabinetu. – Gdy weszli, Marek ostrożnie zapytał. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Myślałaś nad tym, co ci powiedziałem wczoraj nad Wisłą? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- I co? – Zapytał z wielkim strachem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Postanowiłam, że ci wybaczę, za bardzo cię kocham, żebym mogła postąpić inaczej. Każdy popełnia błędy i ja to rozumiem. Ale, Marek jeszcze jeden taki numer i koniec z nami na zawsze. To, że ci wybaczyłam, nie znaczy, że potrafię ci do końca zaufać. Będziesz musiał mi cały czas udowadniać, że mnie kochasz i, że się zmieniłeś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ula, kochanie tak bardzo ci dziękuję. Będę się starał jak najlepiej tylko potrafię, aby ci to udowodnić i odpokutować swoje winy. Mogę cię pocałować? – Przybliżył się do niej powoli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Tak. – Powiedziała niepewnie, Marek musnął usta Uli, po chwili zanurzyli się w namiętności. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Kocham cię. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">- Ja ciebie też. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-83350092756946875522014-01-02T05:20:00.001-08:002014-01-02T05:20:13.855-08:00Miniaturka II<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Siedzisz na parapecie w waszym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Waszym – jak to słowo dziwnie brzmi. Mimo, że minęły już dobre cztery lata odkąd zamieszkałaś razem z nim nie czujesz się tutaj bezpiecznie. Wpatrując się krople deszczu spływające po szybie, wracasz wspomnieniami do tych cudownych chwil spędzonych ze swoją prawdziwą i jedyną miłością – Markiem. Zastanawiasz się, co by było gdybyś nie potraktowała go wtedy na pokazie jak śmiecia, on przyjechał, przeprosił, chciał być razem z tobą. A ty, co zrobiłaś? Po raz kolejny zraniłaś go mówiąc, że nic nie czujesz. Wyjechał, nie chciał ci przeszkadzać, nie chciał wam przeszkadzać. Od tego czasu jesteś z Piotrem, okłamujesz jego i siebie. Wzięłaś go za człowieka, który może cię wyleczyć z tej miłości. To beznadziejne, miałaś na wyciągnięcie ręki mężczyznę, którego naprawdę kochałaś. A ty wybrałaś Piotra. Potraktowałaś go jako podróbkę, nędzny zamiennik, który pomoże ci w chorobie zwanej miłością. Dopiero niedawno zrozumiałaś, że kochałaś Marka i tylko Marka, nadal go kochasz i nie możesz bez niego żyć. Jest ci potrzebny jak tlen do oddychania, jak woda kwiatom. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przez swoją głupotę tak jest, straciłaś miłość i nie tylko. Straciłaś dziecko, które było jedyną pamiątką po nim, gdyby nie ten wypadek, który zresztą sama spowodowałaś teraz miałabyś się, kim opiekować. Po tym wszystkim przeprowadziłaś się do Piotra, udawaliście szczęśliwą parę, choć nie do końca tak było. Nie mogliście się dogadać, ale to nic takiego. Wkrótce jednak Piotr jako twój chłopak zaczął domagać się czegoś więcej. Chciał abyś mu się oddała, on naprawdę cię kocha. A ty bawisz się nim, zmieniłaś się nie do poznania. Nie jesteś już tą samą wesołą i ufną Ulą. Stałaś się oziębła i zamknięta w sobie. Coraz częściej myślisz o samobójstwie, nie masz, po co żyć. Jednak, gdy patrzysz na Beatkę, Jaśka i swojego ojca odganiasz od siebie te myśli, wiesz, że nie możesz im tego zrobić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pewnego dzwoni do ciebie Helena, matka Marka. Jesteś zdziwiona tym telefonem. Ona mówi ci, że Marek ma raka, jest umierający. Prosi cię o spotkanie z nim. Zaczynasz płakać, szybko zgadzasz się i z impetem rzucasz telefon o ścianę. Spazmatyczny szloch ogarnął twoje ciało. Chcesz, aby to wszystko okazało się tylko koszmarem, z którego zaraz się obudzisz. Bez zastanowienia chwytasz torebkę i wybiegasz z bloku. Tam zimne krople listopadowego deszczu tuszują twój płacz. Biegniesz do samochodu i ruszasz z piskiem opon do szpitala podanego przez Dobrzańską. Starasz się skupić na drodze, warunki są naprawdę ciężkie. Po kilkunastu minutach docierasz do szpitala. Wpadasz do Sali gdzie leży twój ukochany. Widok, który ujrzałaś totalnie cię przeraził. Marek był blady, wychudzony i przypięty do jakiś urządzeń milionem kabli. Spał, nie usłyszał, gdy weszłaś. Usiadłaś obok niego i złapałaś go delikatnie za rękę. Obudził się, spojrzał na ciebie i lekko się uśmiechnął. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Ula przyszłaś” – powiedział słabym głosem, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Nie mogłam inaczej postąpić.” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Ula dziękuję ci, że przyszłaś, ja umieram. Jednak przedtem chciałem ci coś powiedzieć. Kocham cię i zawsze cię kochałem, wiem, że źle postąpiłem, ale proszę wybacz mi.” – Powiedział z prośbą w głosie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Już dawno ci wybaczyłam i również bardzo mocno cię kocham”. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Ula, chciałem to zrobić zaraz po zarządzie, ale nie dałaś mi szansy. Od tej pory cały czas mam go przy sobie.” – Sięgnął po małe pudełeczko – „Wiem, że to nie ma sensu, bo i tak zaraz umrę, ale proszę przyjmij ten pierścionek. Chcę, abyś go nosiła, pragnąłem się z tobą ożenić, mieć dzieci”. – Mówił z coraz większym trudem, ty byłaś zaskoczona, jednak bez wahania powiedziałaś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Marek oczywiście, że go przyjmę, ale muszę ci coś wyznać. Ja byłam z tobą w ciąży. Lecz przez swoją głupotę poroniłam. Przepraszam, wybacz mi.” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Kochanie wybaczam” – schyliłaś się i przytuliłaś go, trwałaś tak chwilę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po chwili usłyszałaś ten przeraźliwy dźwięk. Oderwałaś się od ukochanego, miał zamknięte oczy, umarł. Specjalnie czekał na ciebie, aby ci powiedzieć to wszystko. Wybiegłaś ze szpitala, biegłaś przed siebie ile sił w nogach. Mimowolnie dotarłaś nad Wisłę, chciałaś to wszystko skończyć, nie miałaś wyjścia. Jeżeli Bóg nie pozwolił wam być razem tutaj, na ziemi to może chodziaż tam to się stanie. Chciałaś być przy nim, niewiele myśląc weszłaś na pomost. Mocno ścisnęłaś pierścionek, który dostałaś od Marka i biorąc głęboki oddech skoczyłaś. Po chwili już nic nie czułaś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Obudziłaś się zlana potem, spojrzałaś na zegarek, była godzina dziewiąta, Piotr już dawno był w pracy. Zerwałaś się z łóżka i ubrawszy się wybiegłaś z domu. Skierowałaś się do domu Dobrzańskich seniorów, może oni będą wiedzieć gdzie jest Marek. Drzwi niespodziewanie otwiera ci twój ukochany. Jest zaskoczony, niemniej niż ty. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Marek, tak bardzo cię przepraszam za moje zachowanie, nie powinnam była. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo cię kocham.” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Ula nawet nie wiesz jak długo czekałem na te słowa. Ja też cię kocham” – połączyliście się w namiętnym pocałunku. Już wiedziałaś, że chcesz spędzić resztę życia właśnie z nim. Nic innego się dla ciebie liczy. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-30189544936053611982014-01-02T05:19:00.001-08:002014-01-02T05:19:18.998-08:00Miniaturka I<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;">Ta miniaturka nawiązuje do mojego opowiadania Ula i Marek po pokazie FD Gusto. </span><br />
<span style="background-color: white;"><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Odkąd skończyłem osiemnaście lat moim życiem kierowali rodzice. Wcześniej myślałem, że gdy będę pełnoletni w końcu będę niezależny, pójdę na swoje i znajdę dobrą pracę. Jednak nie wszystko było takie jak mi się wcześniej wydawało. W prawdzie w wieku dwudziestu lat poszedłem na swoje, a właściwie na nasze z Pauliną. Zacząłem z nią chodzić, gdy miałem około szesnastu lat to było chwilę po tym jak rodzice Pauliny i Aleksa zginęli w wypadku samochodowym. Na początku naszego związku naprawdę ją kochałem, byliśmy szczęśliwi, bardzo szczęśliwi. Paulina była miłą, ciepłą dziewczyną podobnie jej brat, Aleks. Wszystkie problemy w moim związku zaczęły się kilka lat potem, gdy ojciec zatrudnił mnie w firmie Febo&amp;Dobrzański, którą tata założył razem z ojcem Pauliny i Aleksa. Byłem dyrektorem do spraw promocji, a co się z tym wiąże udział w wielu sesjach fotograficznych razem z pięknymi modelkami. Wtedy zacząłem zdradzać Paulinę, były to krótkie, przelotne romanse z tzw.„dziewczynami na jedną noc”. Nigdy nie pomyślałem o tym, aby przekształcić to w związek, żadnej nie obiecywałem zerwać z moją dziewczyną. Zawsze wracałem do Pauli. Sebastian Olszański mój wieloletni przyjaciel „z piaskownicy” i dyrektor HR w firmie ojca był towarzyszem do zabawy w klubach, zawsze krył mnie przed Pauliną, rodzicami i pracownikami firmy. Po jakimś czasie „przebierania w modelkach” przespałem się nawet z Julią Sławińską, ówczesną dziewczyną Aleksa. Ona by romans się nie wydał uciekła do Anglii. Jednak jakimś sposobem Febo dowiedział się o nim, na szczęście nic nie powiedział Paulinie. Od czasu tego romansu Aleks zaczął mi rzucać kłody pod nogi w życiu zawodowym jak i prywatnym. Razem ze swoim przydupasem Adamem Turkiem zaczęli knuć przeciwko mnie. Swoją drogą to, jaki to zbieg okoliczności. Człowiek, który był niezdarą, uzależniony od swojego pana i władcy, którym bezapelacyjnie był Aleks miał nazwisko odzwierciedlające jego inteligencję. Lecz zawsze z problemów stwarzanych przez Aleksa i Adama wychodziłem obronną ręką. Zacząłem uprzykrzać Aleksowi życie ośmieszając go przed zarządem i firmą. Za to dostawało mi się od Pauliny i od rodziców. Powoli zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że ja i Paulina to zupełnie inna bajka. Jednak bałem się reakcji rodziców. Gdy już myślałem, że do końca życia będę się męczył z Pauliną, zdradzając ją z coraz to nowszymi panienkami w moim życiu pojawił się ktoś wyjątkowy, ( lecz ja jeszcze o tym nie wiedziałem). </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pewnego dnia, do Febo&amp;Dobrzański przyszła niepozorna dziewczyna, prawdę mówiąc brzydka. Zielone, źle dopasowane okulary, aparat na zębach, grzywka, której nie powstydziłyby się kobiety na wsi w zeszłym stuleciu i do tego niedobrane kolorystycznie do siebie ubrania, które wyglądały jak po babci. Ta kobieta o imieniu Ula przyszła do firmy ubiegać się o posadę mojej sekretarki. Nie byłem do niej przekonany, mówiąc szczerze patrzyłem na nią z obrzydzeniem. Lecz po moim wypadku samochodowym, z którego mnie uratowała coś we mnie pękło i zrozumiałem, że ona zrobiła dla mnie więcej niż niejeden przyjaciel. Postanowiłem ją zatrudnić. Po jakimś czasie awansowała na moją asystentkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zaczęliśmy się przyjaźnić, jej mogłem się zwierzyć ze wszystkiego, co mnie trapiło, z problemów w związku, w którym mi się bardzo nie układało, z kłopotów w firmie. Ona niczym dobry anioł wysłuchała mnie i doradziła. I co najważniejsze nie oceniała. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Naszą harmonię w przyjaźni zakłócił jej pocałunek. Ula Cieplak mnie pocałowała! Nie mogłem tego tak zostawić chciałem się dowiedzieć, dlaczego to zrobiła. Ula powiedziała, że mnie kocha. Chciała odejść z firmy, ostatnimi siłami ją zatrzymałem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy jakiś czas później wzięła dla mnie drugi kredyt dałem jej weksle na 50% udziałów w FD. Wierzyłem jej i wiedziałem, że ona nie wykorzysta tego przeciwko mnie. Jednak naciskany przez Sebastiana zacząłem ją„urabiać. Całowałem, zabierałem na randki, było to też po to, aby została dyrektorem finansowym sfałszowała dla mnie raport, który w prawdziwym wydaniu mógłby zagrozić mojej prezesurze. W końcu wyznałem jej miłość i zacząłem obiecywać, że zerwę z Pauliną jednak nie potrafiłem tego zrobić. Na początku nie kochałem Uli, a może tylko tak mi się wydawało, tak było po prostu łatwiej. Lecz po pamiętnym wieczorze nad Wisłą zrozumiałem, co czuję do Uli. Zrozumiałem, że ją kocham. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula sfałszowała raport i gdy chciałem już zerwać z Pauliną ona znalazła w biurku list i prezenty od Sebastiana, którymi miałem zwodzić Ulę. Ona odeszła z firmy, na nic były moje tłumaczenia, przeprosiny. Napisałem do niej list i czekałem aż się odezwie jednak nic takiego się nie stało. Ula wyjechała na Mazury, bardzo za nią tęskniłem. Zerwałem z Pauliną wyprowadziłem się, wynająłem mieszkanie na ulicy Siennej z myślą, że jak przekonam Ulę, że ją kocham zamieszkamy w nim razem. Nic takiego się nie stało, gdy wróciła do firmy była… inna….Piękna. Już zaczęła się do mnie przekonywać, kiedy na horyzoncie pojawił się pewien mężczyzna. Piotr jak się potem okazało był kardiologiem i ona poznała go tam, na Mazurach. Ula została prezesem ja jej pomagałem. Szykowaliśmy pokaz nowej kolekcji – F&amp;D Gusto. Wszystko było w porządku(nie wliczając bójki z Piotrem po której Ula nie źle się na mnie wkurzyła) a tu ten doktorek zaproponował jej wyjazd do Bostonu! I to na rok! Dostał tam propozycję stażu, Ula nie wiedziała, co ma zrobić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kilka dni przed pokazem nowej kolekcji miałem wypadek, Ulanie była u mnie w szpitalu, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Paulina się mną „opiekowała”, postanowiłem, że wyjadę z nią do Mediolanu i w ten sposób nie będę się katował widywaniem Uli w objęciach tego, tego doktorka w polo. Lot miał się odbyć w dniu pokazu, Sebastian do końca przekonywał mnie żebym został, żebym spróbował jeszcze raz. Ja go nie słuchałem, gdy wyjeżdżałem na lotnisko zatrzymał mnie Piotr, powiedział, że Ula z nim zerwała i tylko mnie kocha. Na złamanie karku popędziłem na pokaz. Tam przed budynkiem dostrzegłem JĄ. Stała przy budce telefonicznej w śnieżnobiałej sukni ślubnej. Do kogoś dzwoniła, podszedłem bliżej, aby usłyszeć, z kim rozmawia. Ona mówiła (do sekretarki) „ Hej Marek dzwonie żeby powiedzieć ci nie odlatuj, błagam, nie odlatuj dobrze? Proszę! No to tyle.” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Podszedłem bliżej i powiedziałem: „Ula, kochanie nigdzie się nie wybieram. Kocham cię i nigdy nie przestanę.” Ula obróciła się, patrzyła na mnie jak na zjawę, po chwili przytuliła się do mnie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Od czasu pokazu minęły trzy lata, ja i Ula jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy dwoje dzieci, trzy letnią córeczkę Julię i miesięcznego synka Łukaszka. Tworzymy kochającą rodzinę. Wreszcie zrozumiałem ,co to jest miłość i ciepło rodzinne, teraz nie wyobrażam sobie życia bez moich trzech skarbów. Jednak prawdziwa miłość przezwycięży wszystko. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-9493312751907110972014-01-02T05:18:00.000-08:002014-01-02T05:18:04.238-08:00Ula i Marek - inna historia XII - ostatni<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Dzień w Febo&Dobrzański minął niespodziewanie szybko, nie było zbyt dużo pracy. Teraz, przed świętami nie mieli żadnych ważnych spraw.Wszyscy pracownicy zaczynali czuć już magię zbliżających się wielkimi krokami Świąt Bożego Narodzenia. A to wszyscy bez wątpienia lubili najbardziej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Punkt siedemnasta Marek wyszedł ze swojego gabinetu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula jedziemy już? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek, dzisiaj nie jadę z tobą, chciałabym porozmawiać z tatą o nas. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochanie myślałem, że załatwimy to razem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak wiem, ale uważam, że lepiej będzie jak najpierw sama z nim porozmawiać. To na pewno będzie dla niego dużym zaskoczeniem. Na rodzinne spotkania będzie jeszcze czas. Nie gniewaj się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Skądże skarbie, nie gniewam się. Doskonale rozumiem twoją decyzję i wydaje mi się, że to jest chyba najlepsze rozwiązanie. Chodź podwiozę cię. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie trzeba, poradzę sobie. Zaraz mam autobus. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Daj spokój, nie będziesz się tłukła autobusami. Chodź. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilkudziesięciu minutach srebrny rodzinny Mercedes zaparkował pod domem numer osiem w podwarszawskim Rysiowie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Zostanę na noc, przyjadę prosto do pracy. Jedź ostrożnie Marek, jest bardzo ślisko. Zadzwoń jak dojedziesz. Do jutra. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze. Do jutra. – Pocałowali się i Ula wyszła z samochodu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Z trudem doszła do drzwi wejściowych, duży wiatr i zawierucha skutecznie jej to utrudniała. Otrzepała kurtkę ze śniegu i weszła do domu, od razu poczuła przyjemne ciepło i usłyszała śmiech Beatki dochodzący z salonu. Rozebrała się i skierowała się do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć wszystkim. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Ulcia! – Krzyknęła mała i po chwili znalazła się w ramionach siostry. – Bardzo się za tobą stęskniłam. Długo nie przyjeżdżałaś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja za tobą Beti też się stęskniłam. Wiem, przepraszam, ale ostatnio miałam dużo pracy. Obiecuję, że się poprawię. A Jasiek gdzie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Jak zwykle u Kingi, córeczko zjesz coś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Chętnie tato, jestem głodna jak wilk. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Mam barszczyk czerwony i paszteciki, może być? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Oczywiście. – Józef poszedł do kuchni, podgrzać barszcz, Ula udała się za nim. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tato możemy porozmawiać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Jasne, stało się coś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: W pewnym sensie. Tato jakby to powiedzieć…Ja i Marek, my jesteśmy razem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Jak to? Przecież on ma żonę i dziecko! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Rozwiódł się z Pauliną kilka dni temu, Mania została z nim. Kochamy się, chcemy być razem. Wiedziałam, że się nie ucieszysz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Ulcia to nie tak. Cieszę się, nawet bardzo. Po prostu mnie zaskoczyłaś, nic o tym nie wiedziałem. Jestem szczęśliwy, że znalazłaś wreszcie kogoś, kto cię pokochał i jest ci z nim dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, dziękuję. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Nie ma za co. Siadaj i jedz. – Postawił przed nią kubek z parującym barszczem i dwa paszteciki. – Zostaniesz na noc? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Taki miałam zamiar, mogę? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Oczywiście, ten dom na zawsze pozostanie twoim domem możesz tu spać kiedy chcesz. – Rozmowę przerwał dźwięk telefonu Uli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć kochanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć Ula. Dojechałem już. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Rozmawiałaś z ojcem? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: I co? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wspaniale, wszystko gra. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Pozdrów Marka! – Wtrącił się Józef. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Masz pozdrowienia od taty. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję. Dobrze Ula to ja już kończę, do jutra. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pa. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rozłączyła się, dokończyła jeść i poszła bawić się z Beatką. Jednak nie potrwało to długo, bo dziewczynka zrobiła się senna. Ula przeczytała jej bajkę na dobranoc i poszła wziąć kąpiel. Usiadła w wannie wypełnionej pianą i odprężyła się. Bardzo się cieszyła, że jej rodzina zaakceptowała Marka i cieszą się ich szczęściem. Tylko jedna myśl ciągle nie dawała jej spokoju, a mianowicie Helena. Nie mogła zrozumieć dlaczego mama Marka pała do niej aż taką nienawiścią. Przecież nic jej nie zrobiła, to nie przez nią rozpadło się małżeństwo jej syna z Pauliną. Jeszcze bardziej się zmartwiła po tym jak Paula opowiedziała jej o rozmowie z byłą teściową. Chciała być z nią szczera. Z tej rozmowy jednoznacznie wynikało, że do Heleny nie docierały żadne słowa, nawet jej ukochanej Paulinki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Następnego dnia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula razem z Markiem weszła do mieszkania Dobrzańskiego, ustalili, że ten weekend spędzą razem. Postanowili zaprosić na jutrzejszy obiad Krzysztofa, wiedzieli, że i tak Helena nie przyjdzie. Dobrzański senior kibicował temu związkowi, nie miał absolutnie nic przeciwko Uli, traktował ją jak córkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy tylko przekroczyli próg salonu na ich szyjach zawisła Marysia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar; Ciocia Ula! Zostaniesz z nami na weekend? – Zapytała z nadzieją w głosie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Oczywiście kochanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Tak!! – Zawołała i wykonała na środku salonu „taniec radości”. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula odpocznij sobie, a ja przygotuję kolację. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie, nie tym razem moja kolej. Pobaw się z Manią. – Udała się do kuchni i szybko wyjęła na blat warzywa, ser feta i wędzonego kurczaka. Zwinnie pokroiła pomidory, ogórki, sałatę i rzodkiewkę, które po chwili wylądowały w szklanej misce. Do nich dołączył ser feta i wcześniej lekko podgrzany kurczak. Ostatni etap, sos. Wyjęła z lodówki majonez, musztardę i ketchup, wszystko zmieszała w małej miseczce. Po chwili weszła do salonu z miską sałatki i talerzami w rękach. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Zapraszam do stołu. – Całą trójką usiedli przy stole i zaczęli się zajadać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula to jest przepyszne. – Powiedział. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję, nic specjalnego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mylisz się, wcześniej niczego tak pysznego nie jadłem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po zjedzonym posiłku, razem pozmywali naczynia. Marek wykąpał Marysię, a Ula opowiedziała jej historię na dobranoc. Po niedługim czasie, gdy dziewczynka zasnęła Ula zeszła do salonu, czekał tam na nią Marek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To co robimy? – Zapytała Ula siadając koło niego. – Może jakiś film? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mam inny, z pewnością lepszy pomysł. – Spojrzał na nią z błyskiem w oku, a ona już wiedziała o co chodzi. Wziął ją na ręce i posadził na stole nie przestając całować. Rękami pieścił jej jędrne piersi, które uwolnił spod koronkowej bluzeczki. Ona odpinała jego spodnie, które po chwili razem z bokserkami wylądowały na podłodze. Dotknęła jego męskości, jęknął, był wniebowzięty. Całował jej piersi z ogromną czcią, po chwili postawił Ulę na podłodze i pozbył się zbędnych części ich garderoby. Z sekundy na sekundę był coraz bardziej podniecony, wiedział, że już nie wytrzyma. Ułożył ją na kanapie i nie czekając już na nic wszedł w nią. Najpierw poruszał się delikatnie, aby potem przyspieszyć. Chciał jak najszybciej doprowadzić oboje do spełnienia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tej nocy kochali się jeszcze dwa razy, jednak już nie tak szaleńczo jak za pierwszym razem. Delektowali się sobą i swoją bliskością. Pasowali do siebie jak dwie krople wody. Dopełniali się nawzajem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><b style="font-family: Tahoma;"><i>„Teraz wiem, tak już jest Jesteś częścią mnie Każdym dniem każdą z chwil<br />Jesteś częścią mnie.” </i></b></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-23416609606013597092014-01-02T05:17:00.001-08:002014-01-02T05:17:04.398-08:00Ula i Marek - inna historia XI<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Wyszli z Sali konferencyjnej, z Uli i Marka zszedł cały stres. Cieszyli się, że Aleks w końcu został zwolniony z firmy, wreszcie będą mogli pracować bez strachu o ciągłe przekręty Febo. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: My już lecimy. Trzymajcie się dzieci. – Podszedł do Uli i Marka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dowidzenia tato. Dziękuję, że zadziałałeś w sprawie Aleksa. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Nie ma, za co synu. Wreszcie zauważyłem, że on nie jest wcale taki święty, za jakiego go miałem. Żałuję, że wcześniej nie przejrzałem na oczy. Tyle problemów by nas ominęło. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Panie Krzysztofie było minęło. Ważne, że od teraz będzie już dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Masz rację Urszulo. – Ucałował jej dłoń. – Uciekam, Helena pewnie się niecierpliwi. – Odszedł w stronę wind. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Stali jeszcze chwilę na środku korytarza, gdy podeszła do nich Paulina. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Marku, czy mogę wyjść na kilka godzin? Chciałabym zrobić rozeznanie w sklepach jubilerskich, Pshemko niedługo będzie domagał się biżuterii do kreacji. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Oczywiście Paula. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Dziękuję – już miała odchodzić, gdy zatrzymała ją Ula. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pani Paulino. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Tak? – Odwróciła się jak na komendę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Chciałam pani podziękować za to, że wsparła mnie pani przed mamą Marka. Ona delikatnie mówiąc mnie nie lubi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Nie ma, za co. Gdybym nie uważała, że pani sobie poradzi na pewno bym tego nie zrobiła. Wiem, że Helena pani nie toleruje, słyszałam te przykre słowa, które wypowiedziała na pani temat. Proszę mi mówić po imieniu, tak będzie przyjemniej. Paulina. – Wyciągnęła do niej rękę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję. Oczywiście. Ula. – Uścisnęła jej dłoń. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Muszę już iść. Do zobaczenia później. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U, M: Cześć. – Ula i Marek weszli do jego gabinetu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula zadzwonisz do Doroty? Chciałbym wiedzieć czy przyjmie naszą propozycję. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Jasne, już dzwonię. – Wyciągnęła telefon i wybrała odpowiedni numer. Po kilku sygnałach usłyszała głos przyjaciółki – Cześć Dorotko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Ula? Dawno się nie odzywałaś. Co u ciebie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wszystko dobrze, znalazłam nową pracę. A u ciebie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: A ja nadal bez pracy. Ale mam jedną dobrą wiadomość. Zaręczyłam się z Maćkiem! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Z Maćkiem? No coś ty! Gratuluję. A co do pracy to chyba znalazłam ci posadę. Tylko czy chciałabyś wrócić do Polski? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Oczywiście, o niczym innym nie marzę. Maciek zresztą też, co to za praca? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: W firmie, w której pracuję potrzebny jest dyrektor finansowy. Zgadzasz się? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Pewnie! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Znakomicie, w takim razie mogłabyś przyjechać do końca tygodnia na rozmowę? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Dobrze i tak nie mam tu nic do roboty. Myślę, że w piątek będę mogła przyjechać. Dam ci znać, w takim razie zaraz zabukuję bilet. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Okey, zawiadom mnie, o której przylecisz. To do zobaczenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Pa. – Ula rozłączyła się, miała na ustach szeroki uśmiech. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Zgodziła się, przyleci w piątek. Marek nie uwierzysz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Co się stało? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dorota zaręczyła się z Maćkiem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Z Maćkiem? Nie sądziłem, że coś z tego będzie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja też nie, widocznie są dla siebie przeznaczeni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak jak my. – Przytulił ją do siebie i namiętnie pocałował. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-Sąd Rejonowy w Warszawie orzeka, iż małżeństwo zawarte dnia 14 maja 2006 roku, przez Paulinę Febo-Dobrzańską i Marka Dobrzańskiego, zostaje rozwiązane bez orzekania o winie. Nieletnia Maria Helena Dobrzańska zostaje pod opieką ojca. Ze względu na widoczny brak zainteresowanie córką, sąd odbiera matce prawa do opieki nad dzieckiem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek z radością wsłuchiwał się w wyrok wydany przez Sąd. Tego dnia zakończył się kolejny, niezbyt udany rozdział w jego życiu Pt. „Małżeństwo z Pauliną”. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wyszedł z budynku razem z Pauliną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cieszę się, że wszystko tak szybko poszło. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Ja też. Życzę ci, przepraszam wam szczęścia. To, co przyjaciele? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Przyjaciele. – Przytulili się po przyjacielsku i pożegnali się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rozejrzał się i po chwili zauważył Ulę z Marysią goniące się po trawie. Podszedł do nich. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No i jak? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Znakomicie. Wreszcie jestem wolny, teraz możemy być naprawdę razem. – Przytulił ją do siebie. W tym momencie zaczął sypać śnieg. Nic dziwnego, w końcu to był początek grudnia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Bardzo się cieszę kochanie. – Pocałował ją w usta. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ja też się ogromnie cieszę. Z tej okazji zapraszam cię na pyszny obiad. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Bardzo chętnie, jestem głodna jak wilk. – Udali się w stronę pobliskiej resteuracji. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Weszli do mieszkania Marka, było już kilka minut przed siódmą. Byli szczęśliwi, to był bardzo udany dzień. Po obiedzie wybrali się do kina, Marysia zaciągnęła ich na bajkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rozebrali się, Ula pomogła Markowi w przygotowaniu kolacji. Po kilkunastu minutach siedzieli przy stole zajadając się kanapkami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Już późno, będę się zbierać. – Powiedziała zerkając na zegarek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula zostań. Napijemy się wina, porozmawiamy. Nie daj się prosić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No dobrze, niech ci będzie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mania szoruj się myć i idziemy spać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Ciociu przeczytasz mi bajkę? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Oczywiście. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po pół godzinie Marysia już spała. Ula i Marek usiedli w salonie sącząc wino. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula trzeba powiedzieć twojej rodzinie, że jesteśmy razem. Ludzie z firmy też nic nie wiedzą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Masz rację, zrobimy to w najbliższym czasie. Zwołamy zebranie dla pracowników. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Zgoda. – Przystał na jej propozycję. – To, co robimy? Obejrzymy jakiś film? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie, myślałam, że zajmiemy się, czym innym. – Zaczęła go całować. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jesteś tego pewna? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Jak niczego innego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek był zachwycony, odstawił kieliszki i niemal rzucił się na nią. Obcałowywał każdy skrawek jej twarzy, pocałunkami znaczył kształt jej ust. Odpinał guziki jej satynowej bluzeczki, z pocałunkami przeniósł się teraz na jej brzuch. Ona nie była mu dłużna, drżącymi rękami ściągała jego koszulę. Przerwał na chwilę, usadził ją sobie na kolanach i szybkim ruchem odpiął jej biustonosz. Z delikatnością pieścił jej piersi jednocześnie całując ją w usta. Wstał, objęła go nogami w pasie, udali się do sypialni. Postawił ją, rozpiął zamek spódniczki, która natychmiast opadła na ziemię. Po chwili jej los podzieliły figi Uli. Marek stał przez chwilę bez ruchu, napawał się pięknem jego ukochanej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jesteś piękna. – Szepnął cicho, na jego słowa na jej twarzy pojawiły się dwa urocze rumieńce. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie wstydź się kochanie. – Szybko pozbył się swojej garderoby i wrócił do przerwanej czynności. Całował jej ciało z niewyobrażalną czcią, ona błądziła rękami po jego plecach. Ułożył ja łóżku i zawisł nad nią, chwilę jeszcze pieścił jej ciało, gdy nie wytrzymał i wszedł w nią. Zaparło jej dech, początkowy ból po chwili zamienił się w nieopisaną rozkosz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Weszli do gabinetu Marka, usiedli na kanapie i wyjęli papiery. Zaczęli czytać list od Przemka, podał im ceny usług, którymi Marek był zainteresowany. Umówili się na niedzielę na podpisanie umowy. Do tego czasu mieli pomyśleć nad wyglądem tych reklam i ostatecznie umówić z zarządem ich współpracę. Marek włączył laptopa i odpisał Przemkowi, że zgadza się na te warunki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula poszła spakować swoje rzeczy, od dzisiaj zaczynała zastępować Aleksa na stanowisku dyrektora finansowego. Po kilkunastu minutach była już w swoim tymczasowym gabinecie. Marek wprowadził ją w bieżące sprawy i razem udali się do Sali konferencyjnej. Mieli ogłosić, że są razem. Weszli do pomieszczenia, byli już wszyscy pracownicy oraz rodzice Marka. Nikt oprócz Dobrzańskich seniorów, Seby oraz Pauliny nie wiedział o ich związku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochani zebraliśmy się tu, ponieważ ja i Ula chcieliśmy wam coś ogłosić. Jesteśmy razem, bardzo się kochamy i chcemy zacząć wspólne życie. Uprzedzając wasze pytania, z Ulą spotykałem się jeszcze podczas trwania małżeństwa z Pauliną. To nie przez nią rozwiodłem się z Paulą, ona tylko otworzyła mi oczy na niektóre sprawy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nagle na Sali rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, to szklanka, którą upuściła Helena. Była zaskoczona, że Marek tak spokojnie o tym wszystkim mówi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><i style="font-family: Tahoma;">„Przecież on się kompromituje! Ja nie mam zamiaru na to patrzeć.”</i><span style="font-family: Tahoma;">- Pomyślała i wyszła z gabinetu. Paulina wyszła za nią, już wiedziała, co ma zrobić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pracownicy Febo&Dobrzański zaczęli serdecznie gratulować Uli i Markowi. Cieszyli się ich szczęściem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Paulina wyszła za Heleną, dogoniła ją przed windami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Heleno czy możemy porozmawiać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Dobrze. Może przejdźmy do bufetu? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Oczywiście. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Weszły do bufetu, był pusty. Usiadły przy jednym ze stolików. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Paulinko, o czym chciałaś ze mną porozmawiać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: O Uli i Marku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Nie mam ochoty rozmawiać o tej wieśniaczce. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Heleno, nie rozumiem, dlaczego jesteś do niej taka uprzedzona. To nie jest jej wina, że się rozwiedliśmy. Prędzej i później i tak by do tego doszło. My z Markiem po prostu do siebie pasowaliśmy, a przede wszystkim nie kochaliśmy się. Narodziny Marysi tylko pogorszyły sprawę, nie umiałam jej pokochać. Marek na początku to znosił, ale z czasem było mu coraz trudniej. W końcu zakochał się, zakochał się w Uli. Ona jest miłą i ciepłą osobą, Ula bardzo go kocha, jego i Marysię też. Jestem pewna, że będzie z nim szczęśliwy. Uszanuj to. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Nie mogę uwierzyć, że mówisz to z takim spokojem. On cię zranił, zdradził, a ty jeszcze bronisz jego i tej dziewuchy? Nie spodziewałam się tego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Ale Heleno… - nie dokończyła, bo Dobrzańska mu przerwała. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Nie ma żadnego „ale”. Do widzenia. – Wstała i wyszła z bufetu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Paulina załamała ręce, z całego serca chciała pomóc Uli. Bardzo ją polubiła i chciała żeby Helena ją polubiła. Rozstanie z Markiem bardzo ją zmieniło, stała się zupełnie inną kobietą. Jednym słowem odżyła, potrafi cieszyć się życiem. Wcale nie przeszkadzało jej to, że Marek odszedł do innej kobiety. Chciała jego szczęścia, bo traktowała go jak brata. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-82816552885243984682014-01-02T05:16:00.003-08:002014-01-02T05:16:33.684-08:00Ula i Marek - inna historia X<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Siedzieli w klubie 69, Dawno nie mieli okazji porozmawiać ze sobą. Najpierw sprawa z Ulą, teraz problemy z Aleksem, to sprawiło, że Sebastian nie wiedział co dzieje się w życiu jego kumpla. Dzisiaj dowiedział się, że Marek się rozwodzi, wiedział, że nie układa mu się w małżeństwie z Pauliną, ale nie przypuszczał się posunie do takiego kroku. Przez dziesięć minut siedzieli w ciszy, pierwszy odezwał się Seba. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Marek możesz mi powiedzieć, co się dzieje? Wcześniej nie chciałeś się rozwodzić, a teraz, co się zmieniło? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Po prostu to przemyślałem. A poza tym zakochałem się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Zakochałeś się, w kim? – Sebastian był zdziwiony, jego przyjaciel się zakochał! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: W Uli. – Powiedział krótko, na te słowa Sebastian zakrztusił się pitym właśnie trunkiem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: W Uli? Tej Uli? Twojej przyjaciółce? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak Sebastian w tej samej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Tak nagle? Jeszcze dwa tygodnie temu nic nie mówiłeś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: To dojrzewało we mnie od dawna, dopiero, gdy Ula zaczęła pracować w FD zrozumiałem, że ją kocham. Ona też mnie kocha. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Nie no chłopie, ale się porobiło. Nie spodziewałem się. Gratuluję. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dzięki. Seba tylko proszę cię nikomu nie mów. Chcemy to ukrywać dopóki nie wezmę rozwodu. Wiesz tylko ty, Paulina i moi rodzice. Okey? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Nie ma sprawy. Właśnie, a co na to twoi rodzice? A Marysia zostaje z Pauliną czy z tobą? – Zasypał go gradem pytań. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Moja mama zabroniła mi być z Ulą, wyzwała ją od najgorszych, jednak to mnie nie obchodzi. Nie pozwolę jej ułożyć mi życia po raz kolejny. Natomiast tata jest po mojej stronie, mogę powiedzieć, że nawet się ucieszył na tą wiadomość. Marysia oczywiście zostaje ze mną, wyobrażasz sobie Paulinę samotnie ją wychowującą? Ja nie, przecież ona w ogóle się nią nie interesuje. Zresztą ustaliłem to z Paulą, nie będzie robić z tym problemów. Mania jest bardziej związana z Ulą niż ze swoją prawdziwą matką. Swoją drogą myślę, że Ula bardzo dobrze ją zastąpi. Dość o mnie, co u ciebie? Jak z Violką? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Z Violettą jest wspaniale, no po prostu cudownie. Zostaniemy rodzicami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Sebastian naprawdę? Nie no stary świetnie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Stary…To słowo nabierze dla mnie nowego znaczenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M:, W którym jest miesiącu? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Pierwszy? Drugi? Cholera nie pamiętam. – Powiedział Sebastian. Był coraz bardziej pijany, więc nie ma się, co dziwić, że stracił jasność myślenia. Marek tylko śmiał się ze swojego przyjaciela. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><i style="font-family: Tahoma;">„Ale się porobiło, Sebastian będzie ojcem. No nie.”</i><span style="font-family: Tahoma;">- Pomyślał. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wiesz, dziwię się tylko, że Violetta wytrzymała i nie pisła ani słowa. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Może, dlatego, że nadal jest w szoku. A u ciebie jak tam? Będzie jakiś dzidziuś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Seba daj spokój. My jeszcze nawet ze sobą nie spaliśmy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S:, Co? No nie wytrzymam! Marek masz laskę i jeszcze jej nie przeleciałeś? – śmiał się w niebogłosy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wyobraź sobie, że nie. Ula nie jest jeszcze gotowa. A ja poczekam ile będzie trzeba. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: To może załatwić ci jakąś na jedną noc? Lepiej się poczujesz. – Sebastian już nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Daruj sobie. Na dzisiaj koniec, zamówię taksówkę i podrzucę cię do domu. – Zadzwonił pod właściwy numer. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek w przeciwieństwie do Sebastiana nie był pijany. Wypił tylko trzy kieliszki wódki, przy kilkunastu Seby. Jutro miał zebranie zarządu i musiał być przytomny. No, ale nie ma się, co dziwić Sebie, że wypił więcej w końcu cieszył się, że będzie ojcem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nazajutrz w firmie była dość nerwowa atmosfera. Tego dnia miało się odbyć zebranie zarządu. Mimo tego, że pracownicy nie wiedzieli, o co chodzi to czuli niepokój. Zawsze takie natychmiastowe zebrania zarządu oznaczały coś poważnego. Bali się, że ktoś z nich może stracić pracę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek również byli zdenerwowani, nie wiedzieli, co Krzysztof zamierza zrobić z Aleksem. Mimo tego, że ten zapewnił, że potraktuje Aleksa kategorycznie to wiedzieli, że Febo może go omamić. Szczególnie Marek znał to postępowanie Aleksa. Wiele rzeczy, które zrobił uszły mu płazem tylko, dlatego, że potrafi umiejętnie manipulować ludźmi. Mieli jednak nadzieję, że tym razem tak nie będzie. Zbliżała się godzina dziesiąta, więc Marek musiał udać się do Sali konferencyjnej. Wyszedł z gabinetu i powiedział do Uli siedzącej nad jakimiś wykresami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula trzymaj kciuki, idę na zebranie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. – Korzystając z okazji, że nikogo nie było na korytarzu pocałowała go szybko w usta. – Powodzenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie dziękuję. – Uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę pomieszczenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy wszedł do środka wszyscy już byli, zajął miejsce koło Pauliny. Krzysztof wstał i zaczął mówić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Otwieram posiedzenie zarządu. Dostaliśmy informację, że jeden z współwłaścicieli tej firmy działa na jej niekorzyść. Aleksie jak odniesiesz się do tego. – Podał mu kilka kartek, były na nich zniszczone projekty Pshemko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Aleks założył na swoją twarz maskę zaskoczenia, umiał doskonale grać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Nie mam pojęcia, co to jest. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie? A mi się wydaje, że jest inaczej! Adam wszystko mi powiedział, powiedział, że to ty kazałeś mu zniszczyć te projekty, abyśmy nie zdążyli z wysłaniem ich do szwalni. Tym razem się nie wywiniesz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Co takiego? – Paulina była w totalnym szoku. – Aleks co ty zrobiłeś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Bella to brednie. Co ty opowiadasz nędzny prezesie?! Ja nie miałem nic z tym wspólnego. To była inicjatywa tylko i wyłącznie Turka! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Aleks rozmawiałem z Adamem, powiedział dokładnie to samo, co usłyszeliśmy przed chwilą od Marka. Zresztą mamy dowód, że w przed dzień tego jak mistrz dotarł do tych projektów ty i Adam siedzieliście do późna. Możesz to wyjaśnić? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Nie mam zamiaru niczego wyjaśniać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Nie musisz. Marku czy chcesz coś jeszcze dodać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie, to wszystko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: W takim razie, Aleksie proszę żebyś opuścił salę. Pozostali członkowie zarządu zadecydują o twoim losie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Aleks wpadł jak burza do pokoju księgowego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Jestem skończony! Mogę się pakować! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Zwolnił cię? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Jeszcze nie! Ale i tak to zrobi. A to wszystko przez ciebie ty pieprzony kretynie! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Nie no, Aleksiu może nie będzie tak źle. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Pieprz się. – Powiedział i wyszedł, nie obchodziło go to, co mówił Turek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po dwudziestu minutach Krzysztof poprosił Aleksa z powrotem do Sali konferencyjnej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Aleksie, podjęliśmy decyzję. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że powinieneś odejść z Febo&amp;Dobrzański i oddać dwadzieścia pięć procent udziałów tej firmy. Decyzja jest nie podważalna. Zamykam posiedzenie zarządu. Paulino, Marku proszę o zostanie na chwilę. Marku, możesz poprosić Urszulę? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jasne. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Aleks siedział nic się nie odzywając, był zaskoczony. Nie tym, że go wyrzucili i odebrali mu udziały, tego się spodziewał. Był jednak zaskoczony tym, że nawet Paulina się za nim nie wstawiła. Wstał z miejsca i bez słowa wyszedł z Sali. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po pięciu minutach do konferencyjnej weszła Ula, na widok Heleny spięła się nieznacznie. Zajęła miejsce naprzeciwko Marka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Marku, słuchamy. Chcesz nam przedstawić jakiś pomysł. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, tak. – Marek wstał i dokładnie opowiedział o ofercie złożonej przez Przemka. Przedstawił kosztorys oraz krótką prezentację przysłaną przez jego firmę. Krzysztof był pod ogromnym wrażeniem. Po chwili zastanowienia powiedział. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Synu, to jest bardzo dobra propozycja. Daję ci zielone światło, nawiążemy współpracę z tą firmą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję tato, w takim razie jutro umówię się z Przemkiem i omówimy szczegóły. To wszystko? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Jeszcze jedna sprawa. Myślałeś już, kto zajmie miejsce Aleksa? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Myślałem nad Adamem, ale ze względu na jego braterstwo z Aleksem uważam, że to nie jest dobry pomysł. Pewnie zatrudnimy kogoś z zewnątrz. Poszukam kogoś w biurze pracy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Myślę, że to nie będzie potrzebne. Marek pamiętasz moją przyjaciółkę Dorotę? Ona była z nami na tym wypadzie, gdzie się poznaliśmy. – Tylko oni wiedzieli, o co chodzi. Pozostali tylko im się przysłuchiwali. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, wyjechała do Anglii razem z Maćkiem. Co z nią? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: On skończyła ekonomię, pracowała w kilku bankach w Anglii, ale ją zwolnili. Teraz nie może znaleźć pracy. Myślę, że moglibyśmy ją zatrudnić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Myślisz, że chciałaby wrócić do Polski? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Na pewno, rozmawiałam z nią niedawno bardzo tęskni za ojczyzną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Ja przepraszam bardzo, ale ty nie masz odpowiednich kompetencji, ani pozycji w tej firmie, aby decydować, kto ma być dyrektorem finansowych. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mamo daj spokój, znam Dorotę i myślę, że sobie poradzi. Ula zadzwoń do niej i zapytaj się czy mogłaby przyjechać na rozmowę, najlepiej w tym tygodniu. Do tej pory prosiłbym cię, abyś ty objęła to stanowisko. Finanse nie mogą być pod wodzą Adama. Gdy Dorota zacznie pracę wdrożysz ją we wszystko i wrócisz na swoje stanowisko. Dobrze? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze, zgadzam się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: No nie! To szczyt wszystkiego! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Heleno, Ula na pewno sobie poradzi. – Niespodziewanie stanęła w obronie Uli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Cieszę się, że wszystko sobie ustaliliśmy. Kochani działajcie, mam nadzieję, że wszystko się uda. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-51781635725818480162014-01-02T05:15:00.007-08:002014-01-02T05:15:57.740-08:00Ula i Marek - inna historia IX<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Przez chwilę siedzieli w ciszy, oboje musieli sobie przemyśleć tą całą sytuację. Ula bardzo się przejęła słowami Marka, ona nie lubi jak ktoś jej nie akceptuje. A tym bardziej jak jest to ktoś z jej otoczenia, a Helena na pewno była taką osobą. Co prawda nie bardzo się znały, ostatnio rozmawiała z nią kilka lat temu, ale teraz gdy jest dziewczyną Marka i planują wspólną przyszłość to chce być akceptowana. Zastanawiała się o co chodzi Helenie, przecież nie zrobiła nic przeciwko niej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek, co twoja mama o mnie mówiła? – zapytała przerywając ciszę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek nie wiedział co ma odpowiedzieć, zdawał sobie sprawę z tego, że gdy powie Uli te wszystkie epitety ta załamie się. Doskonale ją znał i wiedział, że jest bardzo wrażliwa.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula to jest nie ważne. – odparł wymijająco.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek to jest ważne, chce wiedzieć co sądzi o mnie twoja rodzina. – powiedziała płaczliwie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No dobrze. Moja mama nazwała cię wieśniaczką, powiedziała, że nie chce, abyś wychowywała jej wnuczkę. I rzuciła jeszcze kilka ostrych epitetów. – powiedział niepewnie, nie wiedział czego ma się spodziewać po jej zachowaniu. Spojrzał w jej oczy, ujrzał w nich łzy, które wielkości grochu spływały po jej twarzy. Marek kciukiem delikatnie otarł jej łzy i cicho powiedział.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochanie, nie przejmuj się tym. Moja mama jest jaka jest, dla niej najlepszą synową jest Paulina. Według niej byliśmy udanym małżeństwem, a doskonale wiesz, że to jest nie prawda. Nie kocham Pauliny, nikogo tak bardzo nie kochałem jak ciebie Ula. I moja mama tego nie zmieni, będę z tobą już zawsze. Chodź tu do mnie. – posadził ją sobie na kolanach i przytulił do siebie – Jesteś najcudowniejszą osobą na świecie. Bardzo cię kocham. Uśmiechnij się do mnie skarbie. – uśmiechnęła się do niego przez łzy, na jej policzki wypłynął rumieniec. Była zawstydzona tymi wszystkimi komplementami pod jej adresem. Nie była do tego przyzwyczajona. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję Marek, że jesteś ze mną. Ja też kocham cię najmocniej na świecie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><b style="font-family: Tahoma;">KILKA GODZIN PÓŹNIEJ</b><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek szli właśnie w kierunku pracowni, obiecali przecież Pshemko jeszcze dzisiaj obejrzeć projekty. Marysię zostawili u pani Jadzi, która zgodziła się nią zająć przez kilka godzin. Gdy weszli do środka natychmiast doskoczył do nich rozradowany mistrz.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Urszulo, Marku skończyłem! Skończyłem wszystkie projekty! Jesteśmy uratowani!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Bardzo się cieszymy Pshemko, dziękujemy, że się sprężyłeś. Dzięki temu zdążyliśmy na czas, jutro wysyłamy projekty do szwalni. Możemy je zobaczyć?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Oczywiście. Wojtuś, Wojtuś pokaż projekty. – chłopak szybko podał prezesowi teczkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek oglądał projekty z zachwytem, były jeszcze lepsze niż te poprzednie, zniszczone przez Adama. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pshemko, one są genialne. A tak przy okazji, razem z Ulą dowiedzieliśmy się kto zniszczył te projekty. To robota Aleksa, zlecił Adamowi, aby zniszczył i podmienił te projekty. Powiedziałem o tym ojcu, był wściekły. Jutro najprawdopodobniej zwoła zebranie zarządu w tej sprawie. Aleks się z tego nie wywinie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Ha! Wiedziałem, wiedziałem!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pshemko tylko proszę cię nikomu ani słowa, dobrze?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Oczywiście Marco. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wyszli z pracowni, byli pod wrażeniem szybkości w jakiej Pshemko stworzył prawie od podstaw nowe kreacje. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula chodźmy na chwilę do mojego gabinetu, sprawdzę pocztę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze. – poszli do gabinetu, Marek usiadł przy biurku i włączył laptopa. Zaczął przeglądać pocztę, po chwili znalazł maila od Damiana.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula Damian wysłał nam ofertę jego firmy. Popatrz jest naprawdę interesująca. – podeszła do Marka – Reklamy w sieci, w gazetach i na billboardach. Ciekawa oferta, spójrz na cenę bardzo atrakcyjna.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Masz rację, ta cena na miesiąc jest dobra. Myślę, że powinniśmy podpisać z nimi umowę. Jednak dla pewności pokaż to ojcu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak też zrobię, jutro po tym jak Aleks wyleci przedstawię to na zarządzie. Nie powinien mieć nic przeciwko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Również tak myślę, to może być dobra współpraca. Odpisz Damianowi, że jutro to omówimy. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ w tej chwili do gabinetu weszła Paulina. Ula, gdy ją tylko zobaczyła lekko się przestraszyła, nie wiedziała czego ma się spodziewać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Witaj Marku, dzień dobry pani Urszulo. Możemy chwilę porozmawiać?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Oczywiście.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To ja już pójdę. – wyszła zdziwiona miłym zachowaniem Pauliny w stosunku niej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><i style="font-family: Tahoma;">„Marek miał rację, ona bardzo się zmieniła" </i><span style="font-family: Tahoma;">-pomyślała Ula i usiadła przy swoim biurku, postanowiła wziąć się za wstępny kosztorys reklamy na jutrzejsze posiedzenie zarządu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><b style="font-family: Tahoma;">TYMCZASEM – GABINET ALEKSA</b><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Aleksander Febo siedział właśnie w swoim gabinecie z chytrym uśmieszkiem. Mój plan się powiódł, jutro Mareczek poniesie klęskę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><i style="font-family: Tahoma;">„Wreszcie uda mi się wykurzyć z Febo&Dobrzański tego dupka”</i><span style="font-family: Tahoma;"> – pomyślał i potarł dłonie. Wygląda na to, że w końcu wygra tą wojnę. Pshemko nie zdąży do jutra zmienić tych wszystkich projektów, przy jego kaprysach to jest niewykonalne. Nikt się nie dowie, że to sprawka Aleksa. Gdy Krzysztof zobaczy te projekty będzie wściekły na Marka, że niczego nie dopilnował. Marek będzie się bronił, ale Krzysztof zwolni go z firmy. Wtedy Aleks wyskoczy ze swoim planem ratowania firmy i obejmie stanowisko prezesa. – Takie były plany Aleksa, miał nadzieję, ba był pewny, że tym razem mu się uda. Jego rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Witaj Krzysztof. Coś się stało?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K:………………………</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Dobrze, rozumiem, jaki jest cel tego zebrania?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K:………………………</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Aha, na pewno przyjdę. Do jutra. – zakończył rozmowę. Był zdziwiony Krzysztof zwołał zebranie zarządu, nie podał powodów takiej decyzji. Powiedział tylko, że to jest pilna sprawa. Jednak Aleks zbytnio się tym nie przejmował, myślał, że to tylko jakieś problemy z rozliczeniami albo coś podobnego. Zadzwonił do Adama, aby jak najszybciej do niego przyszedł.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Turek po pięciu minutach stawił się w gabinecie swojego szefa.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Słucham Aleks?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Adam, dzwonił do mnie stary Dobrzański i powiedział, że jutro będzie posiedzenie zarządu. Mówił, że to pilne, ale nie wiem o co chodzi. Sprawdź wszystkie papiery i przyjdź do mnie jeżeli wykryjesz błąd. To pewnie o to chodzi. – Adam wyraźnie się zestresował, on miał odmienne zdanie od swojego szefa.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Wiesz Aleks ja myślę, że to wcale nie o to chodzi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: A o co?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Aleksiu… No, bo wiesz Marek dowiedział się o tych projektach. No, że to my je zniszczyliśmy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Co takiego? – Aleks był zdenerwowany – Ale skąd?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: On mnie szantażował. Szefunciu no nie miałem innego wyjścia, powiedziałem mu, że to ty mi kazałeś. Inaczej by mnie zwolnił, a wiesz, że ja mam kredyt do spłacenia.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Ty kretynie! Ty pieprzony kretynie! Co ty zrobiłeś?? Już było tak dobrze! Musiałeś wszystko spieprzyć, jak zwykle! Ale ja się do niczego nie przyznam, powiem, że to ty to zrobiłeś. No i komu Krzysztof uwierzy? Co? Mnie czy tobie i temu swojemu synusiowi?? Odejdziesz razem z nim z tej firmy! Już ja o to zadbam. A teraz zejdź mi z oczu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><b style="font-family: Tahoma;">GODZINĘ PÓŹNIEJ</b><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pracownicy Febo&Dobrzański wychodzili właśnie z Sali konferencyjnej. Wszyscy byli zdziwieni tym co przed chwilą usłyszeli. Otóż Paulina i Marek ogłosili, że się rozwodzą, nie podali przyczyny tej decyzji. Nikt nie wiedział o co chodzi, przecież na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało idealnie. Mieli dziecko, dom, samochód, firmę i pieniądze. Po prostu żyć i nie umierać, tyle, że to były tylko pozory. Pracownicy składali im wyrazy współczucia, ale oni nie wyglądali na zmartwionych. Można nawet rzec, że są szczęśliwi, oboje nie czuli się w tym małżeństwie dobrze. Marek nie ujawnił jeszcze swojego związku z Ulą, postanowił, że poczeka z tym do czasu rozwodu. Tak będzie lepiej, nie chciał, aby Ula była narażona na jakieś niepochlebne komentarze. Już wystarczyło to, że jego mama nie chce jej znać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W prywatnej rozmowie postanowili, że Paulina zachowa swoje dwadzieścia pięć procent udziałów i będzie pełniła tą samą funkcję w firmie co dotychczas. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek powiadomił Paulę, że nazajutrz wybiera się do adwokata, ona w pełni poparła jego decyzję. Oboje chcieli mieć to jak najszybciej za sobą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy Marek miał już wchodzić do swojego gabinetu w sekretariacie zaczepił go Sebastian. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Stary co jest? Czemu ja nic nie wiem? – zapytał. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Seba nie rozmawiajmy teraz. Może spotkamy się po pracy w 69?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: No widzę, że naszła cię chęć na panienki?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie Sebastian. Mam ochotę się napić, porozmawiamy spokojnie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: No dobrze, to za pół godziny koło windy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Stoi. – Sebastian poszedł do siebie, a Marek poczekał chwilę na Ulę, która poszła zrobić sobie kawy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula nie masz nic przeciwko, że po pracy spotkam się z Sebastianem?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie oczywiście, że nie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze. Obierzesz Manię od pani Jadzi? Weź mój samochód. Pojedziemy taksówką.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie ma sprawy, daj znać o której wrócisz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze. –dał jej szybkiego buziaka w usta tak, aby nikt nie zauważył i szepnął jej do ucha – Kocham cię skarbie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja ciebie też Marek. – odpowiedziała równie cicho. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-56243518743617126332014-01-02T05:15:00.003-08:002014-01-02T05:15:28.861-08:00Ula i Marek - inna historia VIII<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Nazajutrz rano pierwszy obudził się Marek, wstał i poszedł zrobić śniadanie. Chociaż tak chciał się odwdzięczyć Uli za możliwość zostania w jej mieszkaniu przez kilka dni. Bardzo podobał mu się taki stan rzeczy, ale wiedział, że musi szybko poszukać czegoś własnego. W tym mieszkaniu było mało miejsca, on spał na kanapie w salonie. A Ula natomiast w swojej sypialni z Manią. Postanowił poszukać później jakiegoś dużego, a zarazem przytulnego mieszkania. W końcu po rozwodzie miał zamiar zamieszkać razem z Ulą już jako para. Bez chowania się po kątach z tą miłością. Wiedział, że muszą jeszcze trochę się wstrzymać, aż do chwili rozwodu. Po kilkunastu minutach śniadanie było gotowe, aromat kawy błyskawicznie przygnał do kuchni Ulę, zaraz za nią przydreptała też zaspana jeszcze Marysia. Wspólnie usiedli do posiłku, szybko zjedli ciepłe grzanki z pysznym dżemem porzeczkowym. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po śniadaniu Marek zadzwonił do Pauliny, aby ustalić godzinę, w której pojadą do jego rodziców. Umówili się o jedenastej pod domem Pauliny, było przed dziesiątą, więc Marek miał jeszcze trochę czasu. Usiadł na kanapie obok Uli i oglądali program w telewizji. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U:, O której jedziesz do rodziców? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: O jedenastej jadę po Paulinę. – Powiedział trochę spięty, Ula od razu to zauważyła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek denerwujesz się? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie. – Powiedział wymijająco, lecz po chwili spotkał się ze wzrokiem Uli, ona zawsze wiedziała, kiedy kłamie. – Tak. – W końcu przyznał – Boję się ich reakcji, oni nic nie wiedzą o naszych problemach w małżeństwie. Zawsze, gdy byliśmy u nich stwarzaliśmy pozory szczęśliwej i kochającej się rodziny. Byliśmy dla siebie mili, a gdy tylko wychodziliśmy z ich domu zaczynały się wieczne kłótnie. Rodzice myślą, że jesteśmy z Paulą dla siebie stworzeni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jednak niezależnie od tego, jaka będzie ich reakcja ja nie zmienię zdania. Rozwodzę się z Pauliną, bo chce być z tobą. – Przytulił Ulę do siebie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek myślę, że nie będzie źle. W końcu to twoi rodzice i powinni chcieć twojego szczęścia. A jeśli wytłumaczycie, że nie jesteście szczęśliwi to na pewno to zrozumieją. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Myślisz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula dziękuję ci za to, że mnie wspierasz. Dobra już po dziesiątej czas się zbierać. – Wstał z kanapy i szybko się ubrał. Po dziesięciu minutach wyszedł z mieszkania. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">TYMCZASEM W PRACOWNI PSHEMKO </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Izabello! Przedostatni projekt skończyłem! To nie jest takie trudne jak myślałem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: Brawo mistrzu to naprawdę świetna robota – powiedziała Iza wpatrując się z niedowierzaniem w projekty. Mimo tego, że pracuje z Pshemko już dobre sześć lat to nigdy nie widziała, aby bez marudzenia w dwa dni stworzył tyle projektów. Podejrzewała, że to zasługa tej Uli. Odkąd ona przyszła do Febo&Dobrzański mistrz ma wiele wspaniałych pomysłów. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Ta Ursula to skarb. Taka mądra, prędka i do tego piękna. Marek miał nosa zatrudniając ją w firmie. – Powiedział na potwierdzenie myśli Izy. – Izabello proszę mnie połączyć z Urszulą, muszę jej przekazać tą wspaniałą nowinę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: Ale Uli nie ma dzisiaj w pracy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: To na komórkę. – Powiedział zniecierpliwiony. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: Już się robi. – Szybko wybrała numer Uli i podała Pshemko słuchawkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Halo? Ursula? Mam dla Ursuli wspaniałą wiadomość. Właśnie skończyłem przedostatni projekt! Do jutra skończę ze wszystkim. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pshemko to cudowna wiadomość. Bardzo się cieszę, że ci się udało. Dziękuję. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: To ja ci dziękuję Bella. Musisz koniecznie przyjechać dzisiaj do firmy i zobaczyć te dzieła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze, zobaczę, co da się zrobić. Będę po południu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tymczasem Marek i Paulina podjeżdżali pod rezydencję Dobrzańskich seniorów. Oboje byli widocznie zdenerwowani. Nie wiedzieli, jakiej reakcji mają się spodziewać po Helenie i Krzysztofie. Wysiedli z samochodu i podeszli do drzwi, po chwili powitała ich Helena. Utonęli w ramionach rodziców, po przywitaniu przeszli do salonu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Gdzie macie Manię? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Została z nianią. – Nie chciał na razie ujawniać, że mieszka z Ulą, zrobi to jak wszystko sobie wyjaśnią. – Ale to nieistotnie. Przyjechaliśmy do was, bo chcieliśmy wam coś powiedzieć. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Paulinko, jesteś w ciąży? – Powiedziała rozanielona już kobieta. Tym pytaniem zbiła młodych z tropu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie mamo nie spodziewamy się dziecka. Przyszliśmy tu, bo…. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Rozstajemy się. – Dokończyła. W pokoju zapanowała grobowa cisza. Helena i Krzysztof zamarli, wpatrywali się w Paulinę i Marka z niedowierzaniem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H:, Co wy mówicie?! Jesteście taką wspaniałą parą! Macie dziecko. Marek przyznaj się masz kochankę?! – Wybuchła Helena. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie mamo! My nie jesteśmy szczęśliwi to są tylko pozory! My się już z Pauliną nie kochamy i to od dawna. To wszystko zaczęło się psuć po urodzeniu Marysi. Paula nie była gotowa na dziecko, zupełnie się nie interesowała małą. Ja wszystko przy niej robiłem. Początkowo to znosiłem, ale potem moje uczucie wygasło. Paulina niczym się nie interesowała. Wczoraj podjęliśmy decyzję, że się rozstajemy, tak będzie lepiej dla nas wszystkich, a szczególnie dla Mani. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Marek, co ty mówisz, Paulinko to prawda? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Tak Heleno, wszystko, co powiedział Marek to święta prawda. Rozstajemy się w zgodzie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H:, Ale ja tego nie rozumiem! Nie wmawiajcie mi, że tylko o to chodzi, Marek masz kochankę! – Tym razem to Marek był zaskoczony, jego matka uważa, że to, że oni się nie kochają to nie ważne. Byle tylko nie miał kochanki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mamo, czy ty słyszysz, co ty mówisz? Dla ciebie to, że ja nie kocham Pauliny to nie jest ważne? To jest najważniejsze! Chcesz wiedzieć? Dobrze. Zakochałem się. Zakochałem się w Uli, mojej przyjaciółce. Ona daje mi ciepło, miłość i zrozumienie. To przy niej dopiero zrozumiałem, co to znaczy miłość. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: W Uli? Tej wieśniaczce? No nie ten świat już zszedł na psy! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mamo nie masz prawa tak o niej mówić! Ja ją kocham! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Kochasz ją, no niemożliwe! Ja się nie zgadzam! Nie zgadzam się, żeby ta ździra wychowywała moją wnuczkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Heleno! Co ty mówisz? – Odezwał się dotąd nic niemówiący Krzysztof – Nie masz prawa tak obrażać kobiety. Ona nie jest niczego winna. Marku, jeżeli kochasz tą Ulę i chcesz z nią być ja się zgadzam. Czuję, że ona może dać szczęście tobie i Marysi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję, tak chce z nią być. A ty mamo, jeżeli nie chcesz znać Uli to nie będziesz też znać mnie ani Mani. Nie pozwolę ci po raz kolejny wybierać żony! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Żony?! Ty jeszcze chcesz się z nią ożenić? Może jeszcze będziecie mieli dziecko? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Może. Dobrze, koniec tej rozmowy. To postanowione rozwodzimy się. Paula jedziemy? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Obrażona Helena odwróciła się na pięcie i poszła do kuchni. Natomiast Krzysztof odprowadził młodych pod drzwi i powiedział do Marka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Cokolwiek zrobisz ja będę cię wspierać. Macie gdzie mieszkać synu? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, zatrzymaliśmy się u Uli na kilka dni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Dobrze. Pozdrów Urszulę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję. Dowidzenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wsiedli do samochodu, Marek odetchnął z ulgą. Nie spodziewał się, że rozmowa z rodzicami, a szczególnie z mamą będzie taka trudna. Ale on już postanowił i zdania nie zmieni. Jeżeli będzie musiał wybierać pomiędzy matką, a Ulą zdecydowanie wybierze Ulę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przez całą drogę powrotną panowała cisza, oboje musieli sobie to wszystko poukładać. Dopiero, gdy podjechali pod dom Pauliny, Marek odezwał się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Jutro pojadę do adwokata. Załatwię wszystko tak jak ustaliliśmy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Dobrze, trzeba jeszcze jutro ogłosić w firmie nasz rozwód, ale to nie będzie już takie trudne. Do jutra. – Wysiadła z samochodu. Marek ruszył w stronę mieszkania Uli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wszedł do domu i usiadł na kanapie, natychmiast znalazła się przy nim Ula. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek jak było? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kiepsko, mama zaczęła się awanturować, zabroniła mi z tobą być. Natomiast tato stanął po mojej stronie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Czegoś takiego się nie spodziewałam. To może skoro twoja mama się nam sprzeciwia to nie powinniśmy być razem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, co ty mówisz? Kocham cię i pragnę z tobą być jak z nikim innym, Mama mi tego nie zabroni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ale ja nie chcę żebyś się kłócili przeze mnie z mamą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, kochasz mnie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: I to jest najważniejsze. Razem damy radę, nie myślmy już o tym. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze. Wiesz, co dzwonił do mnie Pshemko i powiedział, że skończył przedostatni projekt. Powiedział, że muszę go dzisiaj zobaczyć. Pojedziemy do firmy? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; No coś ty? Nasz Pshemko tak szybko skończył? Pewnie, to zbieraj się jedziemy. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-12137995017659922462014-01-02T05:14:00.007-08:002014-01-02T05:14:46.372-08:00Ula i Marek - inna historia VII<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek stali w pracowni Pshemko i </span><span style="font-family: Tahoma;">przyglądali </span><span style="font-family: Tahoma;">się zniszczonym projektom. Ktoś na dwóch projektach kolekcji markerem narysował kreski. Cztery inne, były zupełnie zmienione. To na pewno nie były projekty mistrza. Gołym okiem było widać, że ktoś je podłożył. Zastanawiali się, kto to może być, Markowi tylko jedna myśl wpadła do głowy. Spojrzał na załamanego mistrza, który z bezsilności usiadł na fotelu i schował twarz w dłonie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: O dio! Co teraz będzie? Tylko cztery projekty nie są zniszczone, a reszta?! Nawet nie chodzi o te pomalowane markerem. Łatwo można to odtworzyć, na szczęście nie całe zostały zamalowane. Ale te? – zaczął machać kartkami – To są zupełnie inne projekty! Krzywe linie, sukienki przerysowane prosto z malowanek dla małych dzieci! Nie ma oryginałów, przekopałem całą pracownię i nic! A to były najważniejsze kreacje! Marku, znajdź tego kto to zrobił, a uduszę go gołymi rękami. – był na skraju wytrzymania.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pshemko, mam podejrzenia kto mógł to zrobić, jednak przed oskarżeniem, muszę się upewnić. Teraz to jest najmniej ważne, najgorsze jest to, że w środę popołudniu mamy wysłać projekty do szwalni. Pshemko dasz radę odtworzyć te zniszczone projekty? Może niektóre z tych nie są tak bardzo zamazane? – Dwa ostatnie zdania Marek powiedział z nadzwyczajną ostrożnością, nie miał pojęcia jak mistrz zareaguje na jego słowa.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Marku…- ku zdziwieniu wszystkich Pshemko był bardzo spokojny – nie wiem, to jest sześć projektów, sześć kreacji. Nie mam pojęcia czy zdążę, mam gdzieś stare szkice niektórych kreacji. Proszę, zostawcie mnie teraz samego, spróbuję coś z tym zrobić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze, my zajmiemy się ustaleniem kto to zrobił. Jak czegoś się dowiemy damy ci znać. – razem z Ulą wyszli z pracowni i udali się do gabinetu Marka.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula ja mam podejrzenie, że to Aleks zrobił, nie wiem dlaczego, ale tak czuję.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Też tak mi się wydaje. Bo jak nie on to kto inny? Aleks ma w tym swój cel. Doskonale wie, że pojutrze projekty jadą do szwalni, będziemy szyć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dokładnie, ale nie mamy dowodów, nikt nam nie uwierzy. Ojciec już na pewno, Aleks ma takie zdolności manipulacji, że tata uwierzy mu we wszystko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dlatego trzeba coś wymyślić. Zaraz się tym zajmę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Dobrze, Ula, ale zaraz. To musiało się stać w piątek, albo w weekend. Tyle, że w piątek o piętnastej Aleks miał mieć spotkanie, już jak wyjeżdżaliśmy to go nie było.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Masz rację, ale pójdę to sprawdzić. Zaraz wrócę. – wyszła z gabinetu i udała się na parter.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Panie Władku mam do pana pytanie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W: Ssłuchaam ppani Uulu. – powiedział jak zwykle się jąkając</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Czy pan Aleksander Febo był w firmie w piątek po południu? Albo w weekend? Proszę niech pani mi pomoże to jest bardzo ważne.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W: Oooczywiście, jest pani asystentką ppana Markaa. Ttak ppan Febo był w ppiątek w firmie, siedział zz Adamem ddo późna. – powiedział z lekkim trudem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję panie Władku, jest pan wielki. – Ula prawie skakała z radości, pan Władek spojrzał na nią troszkę dziwnie. Nie bardzo rozumiał co takiego ważnego zrobił. Jednak nic się nie odezwał, bo Uli już nie było.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek mam! – powiedziała wchodząc do gabinetu przyjaciela. – Pan Władek powiedział mi, że Aleks razem z Adamem siedzieli w piątek do późna w firmie. To pewnie wtedy to zrobili. Tak wiem, że to i tak nie jest żaden dowód, ale przynajmniej mamy trop i wszystko wskazuje na to, że to oni zrobili.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Teraz tylko pozostaje nam upewnić się na sto procent i znaleźć coś co pozwoli nam ich oskarżyć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No właśnie. A może by tak porozmawiać z Adamem?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Też o tym myślałem, ale on za bardzo boi się Aleksa żeby się wygadać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wiem Marek, ale nie zaszkodzi spróbować. Jak z nim porozmawiasz to dowiesz się prawdy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze, spróbuję. – wyszedł z gabinetu i udał się na trzecie piętro do pokoju głównego księgowego. Zapukał i zanim usłyszał odpowiedź wszedł do środka. Adam siedział z nogami założonymi na biurko zajadając się pączkami. Gdy zobaczył Dobrzańskiego natychmiast usiadł poprawnie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Adam możemy porozmawiać?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: O czym? Coś nie tak z zestawieniami?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie, zestawienia są okey. Chcę porozmawiać o czymś innym.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Słucham. – Marek zauważył, że Adam stał się spięty jakby wiedział o co chodzi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Adam wiem, że razem z Aleksem zniszczyliście pracę Pshemko. Byliście w piątek w firmie i to uknuliście. Myślałeś, że to się nie wyda? Tylko Aleksowi zależy żeby mnie zniszczyć. Adam jeżeli powiesz prawdę, przymknę oko, na to, że pomagałeś Febo i będziesz mógł zachować posadę. Jeżeli nie…to wylatujesz razem z nim. Co masz mi do powiedzenia w tej sprawie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Nic, to nie prawda. – powiedział, lecz wcale nie był tego pewien. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Czyżby? Dobra, nie mam czasu na głupie pogawędki. Zastanów się nad tym, czekam do siedemnastej. – wyszedł z gabinetu i odetchnął z ulgą, wiedział, że ma go w garści. Poszedł do sekretariatu, gdzie czekała na niego Ula. Violetty na szczęście nie było.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No i jak poszło?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie chciał nic powiedzieć, ale postawiłem mu ultimatum. Zmięknie na pewno. Dałem mu czas do siedemnastej.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ma jeszcze cztery godziny. Wszystko idzie w dobrym kierunku.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mam taką nadzieję, jeszcze czeka mnie rozmowa z ojcem i…z Pauliną. Ula dzisiaj muszę załatwić tą sprawę. Już nie mogę dłużej czekać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Trzymam kciuki. Marek po rozmowie możesz wziąć Mańkę i wprowadzić się do mnie. Propozycja dalej jest aktualna.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję. Ula co powiesz na luch w bufecie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Z chęcią, padam z nóg. – poszli do bufetu. Zjedli pyszny lunch w wesołej atmosferze, wspominali weekend w Zalesiu i rozmawiali o Aleksie. Po czterdziestu minutach wychodzili z pomieszczenia, przy drzwiach spotkali Adama.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad; Marek szukałem cię, możemy porozmawiać? – był widocznie zdenerwowany</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Oczywiście, chodźmy do gabinetu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Wolałbym na neutralnym gruncie, za dziesięć minut w parku koło firmy?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Zgoda, do zobaczenia. – ruszył z Ulą w stronę wind. – Mówiłem, że zmięknie? Porozmawiam z nim i wszystko się wyjaśni. Za niedługo wrócę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze. – Marek wsiadł do windy i zjechał na parter.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po pięciominutowym spacerze był już w parku, usiadł na jednej z ławek i czekał na Adama. Po kilku minutach przyszedł Turek i usiadł. Zaczął nerwowo strzelać gumką od papierowej teczki.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Marek to wszystko prawda. Aleks chciał cię pogrążyć, kazał mi ukraść projekty Pshemko i je pomazać. Najważniejsze ukraść i podłożyć za nie inne. Przerysowałem więc sukienki z kolorowanek dla dzieci. Aleks za w szelką cenę chciał, aby ten pokaz się nie udał. Marek ja naprawdę nie chciałem tego robić, bo uważam cię osobiście za dobrego prezesa, ale on mnie zastraszał, że mnie zwolni. A ja mam kredyt na mieszkanie, musiałem to zrobić. Marek proszę, zrobię wszystko tylko mnie nie zwalniaj. – prawie płakał.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Adam bardzo ci dziękuję, że się odważyłeś i się przyznałeś. Tylko dlatego cię nie zwolnię, bo bądź co bądź jesteś lojalnym pracownikiem. Aleksa się już nie bój, zaraz jadę do ojca i opowiem mu o wszystkim. Mam jeden warunek, jeżeli powiesz coś Aleksowi to wylatujesz razem z nim. Zgoda?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Zgoda. Tutaj mam oryginalne projekty i kolorowanki z których rysowałem. Proszę. – podał mu teczkę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję Adam. Do jutra, jedź już do domu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Do jutra, dzięki prezesie. – odetchnął z ulgą i udał się w stronę swojego starego forda.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek nie chcąc tracić czasu wsiadł do swojego auta i ruszył w stronę domu rodziców. Zadzwonił tylko do Uli, aby się nie denerwowała.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po pół godzinie był pod posiadłością Dobrzańskich seniorów. Drzwi otworzyła mu starsza kobieta o imieniu Zosia, która była tutaj gosposią.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Witaj Zosiu, gdzie rodzice?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Z: Dzień dobry synku, w ogrodzie. Napijesz się czegoś?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie dziękuję. – uśmiechnął się ciepło i udał się w stronę ogrodu. Przywitał się z rodzicami i przeszedł do rzeczy. Opowiedział im dokładnie o tym co się stało w pracowni i o rozmowie z Aleksem. Dobrzańscy byli w szoku, szczególnie Krzysztof, który z tego wszystkiego musiał wziąć tabletki na serce.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Synu, zupełnie się tego nie spodziewałem. Nigdy nie sądziłem, że Aleks jest zdolny do czegoś takiego.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tato, on zrobi wszystko, żeby mnie zniszczyć. Od samego początku podkładał mi kłody pod nogi. Sam jednak udawał niewinnego.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Wierzę ci Marku, jutro około południa zwołam nadzwyczajne zebranie zarządu. Przedstawisz zgromadzone dowody i wysłuchamy wersji Aleksa. Zapewniam cię jednak, że bez względu na to co powie, zostanie bezzwłocznie zwolniony ze stanowiska dyrektora finansowego i odbiorę mu udziały w Febo&Dobrzański. Nie potrzebni są nam tacy pracownicy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję, zadzwoń do mnie proszę i powiadom, o której będziesz w firmie. Ja będę się już zbierał. Do jutra.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Oczywiście synu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Miał już dość na dzisiaj, ale mimo tego obiecał sobie i Uli, że musi załatwić tą sprawę z Pauliną. Podjechał więc pod dom i z lekką obawą przed reakcją Pauli wszedł do domu. W salonie zastał panią Jadzię bawiącą się z Marysią. Mała gdy tylko go zauważyła uwiesiła mu się na szyi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć kochanie, dzień dobry. Jest Paulina?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Pani Paulina jest w sypialni.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze. Mam prośbę, czy mogłaby pani wziąć Marysię do ogrodu? Muszę porozmawiać z Pauliną.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Oczywiście. – kobieta poszła z dziewczynką w wyznaczone miejsce, a Marek poszedł do sypialni.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Paulina musimy porozmawiać. – powiedział bez przywitania, do stojącej koło lustra żony.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Słucham.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ale lepiej usiądź. – Paulina wykonała jego polecenie. – Paulina od jakiegoś czasu w naszym związku się nie układa. Nie jesteśmy ze sobą szczęśliwi, nie kochamy się. Żyjemy w innych światach, ja pracuję i opiekuję się Marysią, a ty całymi dniami nic nie robisz i wcale nie interesujesz się naszą córką. Tak dalej być nie może, ona nie zasługuje na takie traktowanie, ona nie jest niczemu winna. To my nie potrafimy się dogadać. Oskarżasz mnie ciągle o romanse, których nie miałem. Chciałbym stworzyć dla Marysi szczęśliwą i kochającą się rodzinę, z kobietą, którą kocham całym sercem i która to uczucie odwzajemnia. Znalazłem już taką kobietę i to nie jesteś ty. Dlatego postanowiłem, że powinniśmy się rozwieść. To będzie najlepsze rozwiązanie dla nas wszystkich.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Paulina chwilę nic nie mówiła, jednak w końcu się odezwała.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Marek masz rację, my nie pasujemy do siebie. Może kiedyś tak było. Przed pojawieniem się Marysi. Nie byłam wtedy gotowa na dziecko, miałam duże plany. Teraz już nie potrafię pokochać jej jak swojej córki. Po prostu nie potrafię. Powiedziałeś, że znalazłeś inną kobietę. To Ula prawda? – Marek pokiwał głową. – Wiem, że ona jest inna, lepsza ode mnie. Mam nadzieję, że przy niej znajdziecie szczęście, którego ja nie potrafiłam wam dać. Nie mam ci tego za złe. Miałam świadomość tego, że to tak się skończy. Zgadzam się na rozwód, proponuję bez orzekania o winie. Tak będzie szybciej, Marysia oczywiście zostaje z tobą. Nie będę ci tego utrudniać – Paulina powiedziała to wszystko ze spokojem, Marek był zdziwiony jej zachowaniem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję za wyrozumiałość, na siebie wezmę załatwienie i koszty rozwodu. Trzeba będzie zawiadomić rodziców. Może byśmy jutro do nich pojechali? Na razie spakuję kilka rzeczy swoich i Mani. Wyprowadzamy się do Uli. Jutro do ciebie zadzwonię. Pozew niedługo przyślę ci pocztą.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Niech będzie jak chcesz.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek spakował najpotrzebniejsze rzeczy i poszedł po Manię. Pożegnali się z Pauliną i ruszyli w stronę bloku w którym mieszka Ula. Marek odetchnął z ulgą.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po dziesięciu minutach byli już pod jej drzwiami. Marek zadzwonił dzwonkiem i po chwili otworzyła im Ula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Ciocia Ula!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Hej Ula możemy?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć, jasne wchodźcie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek rozpakował ubrania na wyznaczonych przez Ulę półkach. Usiedli w salonie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Jak Paulina przyjęła wiadomość o rozwodzie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Niespodziewanie dobrze. Nie zrobiła awantury tylko spokojnie mnie wysłuchała. Ustaliliśmy, że weźmiemy rozwód bez orzekania o winie. Mania zostanie ze mną. Jutro pojedziemy do rodziców ogłosić, że się rozstajemy. Zaopiekujesz się małą? Dostaniesz wolne w pracy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Oczywiście nie ma problemu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziękuję. Ula już nie mogę się doczekać, aż będę wolny. Wtedy stworzymy razem szczęśliwą rodzinę. – pocałował ją w czoło.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja też nie mogę się doczekać.</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-64025598171389816452014-01-02T05:14:00.002-08:002014-01-02T05:14:09.399-08:00Ula i Marek - inna historia VI<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ale Ula nie ma za co. A teraz siadaj, śniadanie gotowe. – Zanim skończył zdanie do kuchni przydreptała Mania.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wyspałaś się kochanie? – Na to mała pokiwała główką z uśmiechem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No to siadaj, zjemy śniadanko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Usiedli do stołu, Marek nałożył im na talerze pysznie wyglądającą jajecznicę z szynką. Zaczęli jeść.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Co będziemy dzisiaj robić? – Zapytała Ula przegryzając chleb</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Może pójdziemy nad zalew? Jest piękna pogoda.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mań: Tak! Tak! Pójdźmy nad zlew! – Ula i Marek wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, tylko Mania nie rozumiała, o co im chodzi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nad zalew Marysiu. – Poprawiła ją i pogłaskała po główce.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Szybko uwinęli się z posiłkiem i zaczęli się przygotowywać do wyjścia. Ula założyła swój dwuczęściowy niebieski kostium kąpielowy, na który narzuciła zwiewną zieloną sukienkę. Marek włożył białe szorty i T-shirt. Do plecaka schowali rękawy do pływania, dmuchane koło ratunkowe, piłkę plażową, ręczniki oraz wodę i suchy prowiant.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Około godziny dwunastej byli już na miejscu, rozłożyli rzeczy i zdjęli ubrania zostając w samych strojach kąpielowych. Marysia budowała zamek z piasku wraz z nowopoznanym kolegą – Damianem, który był w jej wieku. Ula i Marek natomiast grali w siatkówkę z rodzicami Damiana na pobliskim boisku do gry plażowej. Po wygranym meczu przez Ulę i Martę – mamę chłopca wrócili wraz z nowymi znajomymi na swoje miejsce.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Mieszkacie tu?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie, przyjechaliśmy tylko na weekend z Warszawy, a wy?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: My też mieszkamy w Warszawie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To fajnie, może kiedyś się jeszcze spotkamy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Mam taką nadzieję, fajnie się z wami rozmawia. Długo jesteście z Markiem ze sobą?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie jesteśmy razem, to trochę skomplikowane. Na razie jesteśmy tylko przyjaciółmi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Na razie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek ma żonę, z którą się rozwodzi. A my zakochaliśmy się w sobie. Znamy się od czasów liceum.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Rozumiem. – Ich rozmowę przerwali Marek i Przemek, którzy byli w barze po zimne napoje.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jak tam dziewczyny?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze, długo was nie było. Myślałam, że umrę tak mi gorąco. Daj tą wodę. – Duszkiem wypiła połowę butelki. – Od razu lepiej.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Prz: Idziemy popływać?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pewnie, chodźmy. – Całą czwórką weszli do wody. Była chłodna, to dało im odpoczynek od tego upału. Po chwili dołączyli do nich Marysia i Damian, którzy dość nieporadnie pływali w dmuchanych rękawkach.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Tato, pomóż mi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Co się stało?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Naucz mnie pływać. – Marek pokazał córce jak pływać. Po chwili pływała stylem przypominającym kraula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zabawa w wodzie przysporzyła wszystkim wiele śmiechu, chlapali się wodą, grali w piłkę i pływali. Po godzinie zmęczeni wyszli nas brzeg i położyli się na ręcznikach.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jestem wykończony, nie wiedziałem, że zabawa w wodzie może być taka męcząca.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Prz: Ja też padam z nóg, tylko Mańka i Dami się nie zmęczyli. – Wskazał na dzieci, który dalej pluskały się w wodzie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Około godziny siedemnastej poszli razem na obiad do knajpki niedaleko plaży. Ula i Marek zaprzyjaźnili się z Martą i Przemkiem, świetnie się razem czuli. Opowiadali wiele ciekawych historii ze swojego życia, przy czym często wybuchali niepohamowanym śmiechem. Przy okazji bliżej się poznali. Marta i Przemek byli małżeństwem od sześciu lat, poznali się dzięki jednej z ich wspólnych jak się okazało znajomych. Byli szaleńczo w sobie zakochani, po pół roku znajomości wzięli ślub. Trzy lata później na świecie pojawił się ich synek Damian. Wiodą szczęśliwe życie, niczego im nie brakuje. Mają własną firmę zajmującą się reklamą, dobrze im się powodzi. Mają ogromny dom na obrzeżach Warszawy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek od razu znaleźli z nimi wspólny język, Przemek zaproponował, że Febo&Dobrzański może podjąć współpracę z ich firmą.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Prz: Mamy do zaoferowania bardzo dobrą reklamę zarówno w billboardach jak i w Internecie. Nasi specjaliści potrafią trawić nawet do bardzo wymagających osób, którzy potrzebują dużej zachęty do skorzystania z usług jakiejkolwiek firmy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Brzmi kusząco, co nie Ula? Przemek umówmy się tak, w poniedziałek przyślesz nam szczegółową ofertę wraz ze wstępną ceną. My to na spokojnie przedyskutujemy i na pewno się do ciebie odezwiemy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Prz: Oczywiście, będzie jak zechcesz. Proszę to moja wizytówka, w poniedziałek z samego rana wyślę ci maila.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zakończyli rozmowy o interesach, reszta obiadu przebiegła w miłej atmosferze. Ula i Marta też bardzo się polubiły, często szeptały opowiadając historie związane z „ich” facetami.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po dwóch godzinach postanowili wracać do domu, pożegnali się ze znajomymi i ruszyli w stronę domku. Tylko Marysia płakała, nie chciała rozstawać się ze swoim kolegą.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Marysiu nie płacz. Niedługo spotkamy z Damianem i pobawicie się jeszcze dłużej.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Obiecujesz? – Zapytała uspokojona słowami taty.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Obiecuję kochanie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nazajutrz po obiedzie około godziny czternastej zbierali się do powrotu do Warszawy. Nie chętnie pakowali swoje bagaże, bardzo spodobało im się w Zalesiu. Było tu bardzo spokojnie, piękna pogoda zachęcała do spacerów i pobytu nad wodą. Z wielką chęcią zostaliby tutaj jeszcze dłużej. Jednak nie mogli, jutro trzeba było iść do pracy. Wsiedli do samochodu i odjechali. Po około czterdziestu minutach Marek zaparkował auto pod bramą domu numer osiem w Rysiowie. Zgodnie z umową przyjechali odwiedzić ojca Uli. Ledwo weszli do przedpokoju już napadła na nich Beatka witając się radośnie z Ulą i Markiem. Po przywitaniu porwała Marysię do swojego pokoju chcąc pokazać jej swoje nowe lalki. Młodzi weszli do kuchni, tam przy stole siedział Józef naprawiając stary zegar z kukułką, a Jasiek stał nad otworzoną lodówką i z uwagą wpatrywał się w jej wnętrze.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M:, Co tam zgubiłeś Jasiu? – Spytał chłopka klepiąc go lekko po plecach. Oderwał się od urządzenia.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Cześć Marek, cześć Ula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Witajcie dzieci. Przepraszam za bałagan, ale Szymczykowa poprosiła mnie o naprawę zegara.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nic nie szkodzi panie Józefie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Siadajcie, kawy, herbaty? Może bigosu? Sam robiłem</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ja po proszę kawę, a za bigos podziękuję. Przed wyjazdem zjedliśmy obiad.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja też tatko kawę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: No opowiadajcie, jak było?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wspaniale, to miasteczko jest naprawdę urocze. Wygląda jak z minionego wieku, brukowane uliczki, dorożki, w rynku nie ma ani jednego auta. To świetne miejsce na wypoczynek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, Ula ma rację. Po tym jakże ciężkim tygodniu należał nam się wypoczynek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Bardzo się cieszę, że wypad się udał. A gdzie zgubiliście Marysię?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Beatka zabrała ją do siebie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nastał poniedziałek, po wspaniałym weekendzie rozleniwieni Ula i Marek nie chętnie przekraczali próg firmy. Nie dane było im długo wspominać minione trzy dni, bo gdy tylko wyszli z windy na piątym piętrze przywitał ich głośny krzyk Pshemko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: O dio! Ja już nie wytrzymam! Nie dam rady! Dlaczego bogowi tak się na mnie mszczą? Co ja złego zrobiłem? Niech ja tylko dorwę tego…tego…O dio! Nie wiem jak nazwać tą osobę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zwabieni, szybko popędzili do pracowni mistrza. Widok, który zastali był okropny, szczególnie dla Uli, która po raz pierwszy miała styczność z fanaberiami Pshemko. Po pracowni walały się porozrzucane projekty, niektóre z nich były pocięte, pogryzione i bóg wie co jeszcze. Podobnie było z kreacjami, niektóre z nich leżały nawet na lampie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pewnie znowu nie dostał czekolady. – Szepnął jej do ucha, on nie przejmował się histeriami Pshemko, co najmniej raz na dwa tygodnie odgrywał takie tragedie. Weszli do środka i natychmiast musieli się bronić przed lecącym w ich stronę wieszakiem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pshemko, co się stało?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Urszula, Marek dobrze, że już jesteście. Patrzcie. – Podał im kilka kartek, na które były pomazane.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M:, Co to jest? – Przyjrzał się uważnie. – To, to są projekty do najnowszej kolekcji?! – Powiedział bardziej stwierdzając niż pytając.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Tak Marco to są projekty! Moje projekty! Przychodzę dzisiaj do pracowni, patrzę, a tu to,…Kto mógł to zrobić? Co za niegodziwiec! Niech gromy się z nim rozprawią!</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-46675816234385688042014-01-02T05:13:00.004-08:002014-01-02T05:13:30.946-08:00 Ula i Marek - inna historia V<span style="background-color: white;"><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">jak bardzo mi zależy</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tak często marzę</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">o uczuciach, którymi możemy się dzielić</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Serce moje nigdy nie znało</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Radości, jaką mi dałaś</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tak jakby Bóg znał moje życzenie</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">i sprawił twoje urealnienie</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Życie bym dał by móc cię objąć czy pocałować</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">lub, chociaż ujrzeć twą twarz</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po zjedzeniu pysznego obiadu przygotowanego przez Marka postanowili pójść na spacer i poznać okolicę. Wyszli z domu i poszli wąską, leśną dróżką, która prowadziła do centrum miasteczka. Po około piętnastu minutach spaceru przez mały lasek wyszli przy rynku. Byli oczarowani tym widokiem. Brukowane uliczki, po których jeździły dorożki wożące turystów wydawały niesamowity dźwięk stukotu końskich podków. Stare, odrestaurowane kamieniczki sprawiały wrażenie jakby czas się tutaj zatrzymał, co najmniej na latach pięćdziesiątych minionego stulecia. Było słychać gwar ludzi wracających z pracy i wesoło rozmawiających ze spotkanymi znajomymi. Co najlepsze, nie było tam ani jednego auta, ten rynek był jakby zupełnie wycięty ze współczesnego świata. Ula i Marek oraz Marysia poszli do pobliskiej lodziarni. Zamówili lody i wyszli do ogródka przy budynku. Młodzi siedli na starej, drewnianej ławeczce, a Mania bawiła się na małym placu zabaw.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Po ciężkim tygodniu pracy jest mi potrzebne takie wyciszenie. W tym miasteczku jest cudownie, czuję się jak w dawnych czasach. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, zupełnie nie masz, za co dziękować. To ja ci dziękuję, że jesteś tutaj z nami. Bardzo lubię spędzać z tobą czas. Wiesz, co Ula musimy porozmawiać… - już miał zamiar kontynuować, kiedy usłyszał wołanie swojej córki.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Tato, tato! Pohusiaj mnie!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Już idę kochanie. – Powiedział lekko zawiedziony, że nie zdołał dokończyć rozmowy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Poszedł na plac zabaw i posadził Mańkę na huśtawce, mała była bardzo zadowolona i zaczęła machać do Uli. Ta odmachała jej.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po pól godzinie musieli już wracać, Mania zaczęła marudzić, że jest śpiąca. W domu byli około godziny dwudziestej. Marek wykąpał córkę i położył do łóżka, prawie od razu zasnęła. Zszedł na dół, tam czekała na niego Ula z kolacją.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Siadaj, zrobiłam kolację. – Posłusznie usiadł i w ciszy zjedli przygotowaną kolację.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Później Marek pomógł Uli zmywać, po skończonej pracy usiedli przy kominku w salonie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Przyniosę wino, napijemy się?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Chętnie. – Marek po chwili przyszedł z butelką czerwonego, słodkiego wina w ręce. Otworzył je i nalał do kieliszków, jeden z nich podał Uli.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zaczęli rozmawiać, najpierw o pracy i czekającym ich pokazie nowej kolekcji Pshemko, a potem zeszli na bardziej prywatne tematy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, a co u twojej rodziny? Dawno ich nie widziałem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wszystko w porządku. Jasiek w maju będzie pisał maturę, oprócz tego robi prawo jazdy. Beatka kończy trzecią klasę, a tata dobrze się czuje, czasami dorabia u sąsiadów robiąc drobne prace koło domu, aby trochę zarobić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: To dobrze, mógłbym ich kiedyś odwiedzić?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pewnie, oni bardzo cię lubią. Planowałam w niedzielę jak wrócimy jechać do nich, więc możesz jechać ze mną.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Chętnie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek, a jak ci się układa z Pauliną? Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: W ogóle się nie układa, ale szczerze powiedziawszy już mnie to nie interesuje. Niech robi co chce, wczoraj wyjechała do Mediolanu, wraca w poniedziałek. Nie zależy mi na niej, nie kocham jej. Ostatnio dużo myślałem o rozwodzie i doszedłem do wniosku, że to jest jedyne wyjście z tej chorej sytuacji. Tak będzie lepiej dla mnie i dla Marysi, ona wcale nie zna swojej matki. Postanowiłem, że jak wrócimy to złożę papiery o rozwód i wyprowadzę się z Mańką, tylko muszę znaleźć jakieś przytulne mieszkanie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To twoja decyzja, jeżeli uważasz, że tak będzie lepiej. W tej sprawie nie mogę ci doradzić, musisz sam to przemyśleć. Mogę jedynie ci pomóc, proponując, abyś na czas, kiedy będziesz szukał mieszkania wprowadził się do mnie z Manią.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula naprawdę? Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, wiesz jak trudno jest teraz kupić mieszkanie, a ja już dłużej nie zniosę tej atmosfery w domu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie ma, za co. Od tego są przyjaciele.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: A propos przyjaciół, Ula już na rynku chciałem z tobą porozmawiać, ale Marysia nam przerwała. Od pewnego czasu zauważyłem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Gdy tylko ciebie widzę, zaczynam odczuwać radość to jest ta sama radość, co wcześniej. To coś więcej. Dopiero kilka dni temu zrozumiałem, o co chodzi. Ula ja się po prostu w tobie zakochałem. Nie wiem jak to się stało, przecież tyle lat się przyjaźnimy. Jesteś najlepszą osobą, jaką znam, miłą, ciepłą, pomocną. Jednym słowem jesteś zupełnie inna niż Paulina. Zrozumiałem, że to z tobą chcę być do końca życia. Ula, jeżeli ty uważasz mnie tylko za przyjaciela i nic więcej do mnie nie czujesz powiedz, zrozumiem, a wtedy nie było tej rozmowy. Dalej będziemy przyjaciółmi. – Zakończył swój monolog, był zestresowany, z nadzieją w oczach patrzył na Ulę. Ula była zaskoczona, nie przypuszczała, że Marek czuje do niej to samo, co ona do niego. Miała łzy w oczach, nie wiedziała, co powiedzieć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek ja nie chce – zatrzymała się nie mogąc opanować emocji, a wtedy serce Marka zatrzymało się – ja nie chce twojej przyjaźni. Też bardzo cię kocham i chcę z tobą być. – Powiedziała jednym tchem, na twarzy Marka pojawił się promienny uśmiech. – Tylko proszę cię, dopóki się nie rozwiedziesz zatrzymajmy to dla siebie, dobrze?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Oczywiście, zrobię jak zechcesz. To nie potrwa długo, czytałem w Internecie, że rozwód po ślubie cywilnym to góra dwie sprawy. Ula, jesteś jedyną osobą, z którą chcę spędzić resztę życia, wziąć ślub w obecności Boga i mieć wspólne dzieci. Kocham cię.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja ciebie też. Nie zapędzajmy się tak. – Uśmiechnęła się, Marek odwzajemnił uśmiech. – No, na co czekasz? Może byś mnie pocałował? – Powiedziała z udawanym wyrzutem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jak sobie życzysz. – Wpił się w jej usta, najpierw całował delikatnie, a potem coraz zachłanniej. Oboje nigdy jeszcze nie czuli się tak wspaniale, położył ją na kanapie. Namiętność brała górę, ściągnął ramiączko jej bluzki. Ula lekko odepchnęła ukochanego.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek proszę, nie jestem jeszcze gotowa.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Rozumiem, przepraszam, ale pozwól mi ciebie całować. – Powrócił do przerwanej czynności.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rankiem pierwszy obudził się Marek, powoli, aby nie obudzić Mani wyswobodził się z jej objęć i udał się w stronę drzwi. Spojrzał na Ulę, która spała w najlepsze, przykucnął przy jej łóżku i zdjął z jej twarzy kilka kosmyków włosów. Pocałował ją w policzek, był naprawdę bardzo szczęśliwy, że Ula odwzajemnia jego uczucie, czuł, że teraz zacznie nowe życie, życie z Ulą. Wiedział, że z nią się uda, stworzą razem pełną i kochającą się rodzinę dla Marysi. Poszedł do kuchni i wziął się za przygotowywanie śniadania. Po kilkunastu minutach, gdy smażył jajecznicę poczuł jak ktoś go obejmuje od tyłu, wiedział, że to Ula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć kochanie. Dobrze spałaś?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Najlepiej. Marek chciałam cię przeprosić za wczoraj, ale po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa. To wszystko za szybko się dzieje.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie masz, za co przepraszać. Na ciebie mogę czekać wiecznie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Drżę i cały dygoczę</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">a serce bije jak oszalałe</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">nie czułbym tego gdybym dostawał</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">pieniądze albo złoto</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Modliłem się wypatrując odległych gwiazd</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">i... Jesteś oto.</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-46620579202698461642014-01-02T05:12:00.003-08:002014-01-02T05:12:33.467-08:00 Ula i Marek - inna historia IV<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Nadszedł piątek, najbardziej wyczekiwany dzień przez wszystkich. Zaczynał się weekend, który przy tak pięknej pogodzie zapowiadał się wspaniale. Jedyni z pewnie wielu szczęśliwców, którzy wyjeżdżają na weekend z miasta byli Ula i Marek. Pracowali ochoczo kończąc załatwianie spraw z wczoraj.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Obsługę mamy, drukarnię zostawiamy na poniedziałek no to jeszcze fotograf.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Arturem się nie martw, umówiłem nas z nim dzisiaj o pierwszej.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobra, to ja idę na lunch do bufetu. Przyjdę za pół godziny.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pewnie leć. – Wyszła z gabinetu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilku minutach weszła do pomieszczenia na trzecim piętrze budynku. Podeszła do bufetu i zamówiła u Eli bułkę i herbatę. Usiadła koło swoich przyjaciółek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Hej dziewczyny.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I, A: Hej Ula. Co u ciebie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze, trochę dużo pracy, ale daję radę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">E: Słuchaj Ula – zaczęła Ela dosiadając się do nich – jutro organizujemy z dziewczynami małą imprezę. Przyjdziesz?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U; Niestety nie mogę, jadę dzisiaj z Markiem i Marysią do Zalesia na weekend.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">E: No…Czemu nic nie mówisz? Sama z Markiem na weekend, życzę powodzenia. – Uśmiechnęła się tajemniczo.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Elka! Po pierwsze nie jedziemy sami, bo jedzie też Mańka, a po drugie jesteśmy tylko przyjaciółmi!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">E: No dobra, dobra wyluzuj.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: Nieważne. Ula powiedz lepiej jak tam przygotowania do pokazu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Znakomicie. Mamy już salę, obsługę, fotografa idziemy załatwiać dzisiaj no i jeszcze drukarnia. A jak Pshemko?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: O dziwo spokojny. Nie denerwuje się, wprowadza jeszcze drobne poprawki do kolekcji.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To dobrze, mam nadzieję, że dalej taki będzie. Bo z tego, co słyszałam od Marka to potrafi nieźle wariować.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">I: Najgorsze przed nami.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pół godziny przed pierwszą Ula i Marek zbierali się spotkanie z fotografem. Ruszyli w stronę resteuracji Bacaro. Na miejscu czekał już na nich Artur.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć Artur, pozwól, że ci przedstawię Ula Cieplak, moja asystentka. – Artur spojrzał na Ulę ciekawym spojrzeniem. Zauroczyła go.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dzień dobry.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Artur Kaczmarek miło mi panią poznać. – Pocałował ją w dłoń.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek od razu zauważył, jakie wrażenie wywarła na Arturze jego przyjaciółka i obruszył się niespokojnie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Siadajmy. – Usiedli i zamówili kawę. – Jak sobie wyobrażacie ten folder? Ula?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Myślę, że ma być prosty, niezbyt wymyślny.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Dobrze, tutaj są szablony, wybierz proszę ten, który ci się podoba. – Ula wzięła od niego kilka kartek i zaczęła oglądać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Myślę, że ten.- Powiedziała po chwili. – Marek, co myślisz? – Powiedziała do nieobecnego Marka, który przez całe spotkanie uważnie przyglądał się zachowaniu Artura. Nie podobał mu się sposób, w jaki patrzył na Ulę – Marek? – Powtórzyła.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Co? A tak, pokaż. – Wyrwał się z rozmyślań i wziął od Uli szablony. – Tak, masz rację ten będzie idealny.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Dobrze, no to jeszcze zostały nam warunki umowy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po godzinie negocjacji doszli do porozumienia i sporządzili umowę wstępną, pożegnawszy się z Arturem wyszli z resteuracji i wsiedli do samochodu.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula nie mamy już nic do zrobienia, może już teraz pojedziemy do Zalesia?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Myślę, że to dobry pomysł.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: To, co najpierw jedziemy po twoje rzeczy?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. – Ruszyli w stronę mieszkania, w którym mieszkała Ula. Wzięli torbę i pojechali do domu Marka. Weszli do domu, w salonie pani Jadzia, opiekunka Mani bawiła się z dziewczynką.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U,M; Dzień dobry.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Tata, ciocia Ula! – Rzuciła im się w ramiona.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pani Jadziu, zmiana planów, my już teraz wyjeżdżamy. Jest pani wolna.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Dobrze, dziękuję. Dowidzenia.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U,M: Dowidzenia.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek wziął ogromną torbę z ubraniami swoimi i Mani i wyszli z domu. Wygodnie usadowieni w aucie, wyruszyli do Zalesia Górnego. Podczas drogi panowała wesoła atmosfera. Dziewczynka prezentowało nowe piosenki, których nauczyła się od pani Jadzi. Po niespełna 45 minutach zajechali pod mały drewniany domek, w którym mieli spędzić najbliższe dni.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wysiedli i rozejrzeli się wokół, było naprawdę uroczo. Ich domek był mały, otoczony małym laskiem. Było tam tak cicho, że słyszeli przepiękny śpiew ptaków. Przed domem był niewielki ogródek, w którym znajdowała się altanka i murowany grill.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pięknie tu. – Powiedziała zachwycona Ula.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Masz rację, cisza i spokój, to, czego nam potrzeba. Chodźmy do środka. – Wziął walizki i razem z Ulą i Mańką weszli do domku. Był przytulnie urządzony, niewielki korytarzyk prowadził do kuchni połączonej z salonem, w którym znajdował się kominek. Weszli na górę, znajdował się tam jeden ogromny pokój i dość duża łazienka z jacuzzi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wzięli się za rozpakowywanie, nie zajęło im to dużo czasu, po pół godzinie zeszli na dół. Mania razem z Ulą poszła do ogrodu, a Marek zadeklarował się zrobić na obiad swoją specjalność – zapiekankę makaronową. Wyjął na blat potrzebne składniki i wziął się za przygotowania. Co chwilę jednak spoglądał przez duże okno na swoją przyjaciółkę i córkę. Patrzył na nie z uśmiechem, bardzo dobrze się dogadywały. Czasami Marek wyobrażał sobie, że to z Ulą tworzy rodzinę. Byliby na pewno bardzo szczęśliwi, Ula jest zupełną przeciwnością Pauliny, która nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Zamiast interesować się mężem i córką, która teraz najbardziej potrzebuje obecności matki to ona cały czas jeździ do Aleksa, albo po prostu zamyka się w sypialni i z niej nie wychodzi. Marek coraz częściej zastanawiał się nad rozwodem. On jej nie kochał, ona chyba też nie. Tak byłoby lepiej zarówno dla Pauliny jak i Marka. Dla Mani nic by się nie zmieniło, ona i tak nie traktuje Pauliny jak matki, zastępuje ją Marek, który cały czas czuwa nad nią. Boi się jednak trochę reakcji swoich rodziców, którzy tak naprawdę niczego nie wiedzą. Zawsze jak jadą do Dobrzańskich seniorów to zachowują pozory szczęśliwej i kochającej rodziny. „Koniec!”- Skarcił się w myślach Marek. „Muszę coś z tym zrobić, mam już tego wszystkiego dosyć”- jego rozmyślania przerwała Mania, która wbiegła do kuchni.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Tato, tato patsz*, co ciocia Ula mi dała. – Powiedziała i pokazała mu wianuszek ze stokrotek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Piękny kochanie, przymierz. – Włożył go dziewczynce na główkę. – Wyglądasz jak księżniczka. – Pochwalił córeczkę – no wracaj do cioci Uli, zaraz będzie obiad.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Man: Dobrze.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Powrócił do gotowania, zakończył rozmyślanie na temat Pauliny, postanowił, że musi się rozwieść. Dla dobra swojego i Mani.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tymczasem w Warszawie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W Febo&Dobrzański praca toczyła się swoim rytmem, nie było już tej bieganiny, co przez kilka ostatnich dni. Wszystko do nadciągającego pokazu było gotowe. W przyszłą środę projekty kreacji mają trafić do szwalni, nic nie powinno się już wydarzyć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zupełnym przeciwieństwem do atmosfery panującej w całym FD była ta w gabinecie Aleksandra Febo. Aleks siedział w lekkim napięciu czekając na swojego niezdarnego księgowego. Wiele razy miał ochotę go zwolnić, bo ogromnie działał mu na nerwy, ale wiedział, że nie może tego zrobić., Drugiego takiego naiwnego człowieka, który zrobi dla ciebie wszystko bojąc się o swoje cztery litery nie znajdzie. Aleks usłyszał ciche pukanie do drzwi, po chwili do gabinetu wpadł Adam Turek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Aleksiu, mam! Popatrz, zupełnie inne! Ten pomysł to był strzał w dziesiątkę!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;"> A: Adam przestań. Usiądź i daj te cholerne kartki. – Powiedział z ogromnym spokojem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Proszę – podał swojemu szefowi plik kartek, ten zaczął je uważnie oglądać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: No brawo Adam, cztery wystarczą. Pshemko już nie ma?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Nie, cała pracownia jest pusta.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Wspaniale, to teraz idź i połóż je tam gdzie leżą pozostałe. A i nie zapomnij o oryginałach!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ad: Jasne szefuniu już się robi. – I już go nie było.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: No Mareczku, szykuj się na kolejną klęskę. – Powiedział sam do siebie.</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-38031443890761988452014-01-02T05:11:00.008-08:002014-01-02T05:11:56.835-08:00 Ula i Marek - inna historia III<span id="divForumPostContainer161260" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: #d1d1d1; font-family: Tahoma; font-size: 11px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; position: relative; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;"></span><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: #993399; color: #d1d1d1; display: inline !important; float: none; font-family: Tahoma; font-size: 11px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;"></span><br />
<table border="0" cellpadding="0" cellspacing="5" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: #d1d1d1; font-family: Tahoma; font-size: 11px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; width: 100%px; word-spacing: 0px;"><tbody>
<tr><td class="f11 c0" valign="top" width="800"><span class="f11 c1"><span style="color: black; font-size: small;">Tego dnia w Febo&Dobrzański było niesamowicie dużo pracy. Pshemko ogłosił, że w ostatnich dniach dostał niesamowitej weny i właśnie kończy projektować ostatni strój. Ta kolekcja ma służyć przede wszystkim rodzinie. Znalazły się w niej stroje dla kobiet, mężczyzn oraz dla dzieci w różnym wieku. Marek był nie mało zaskoczony, jak usłyszał tą nowinę. Jak najszybciej musieli potwierdzić zamówienie materiałów z Francji i trzeba było zająć się sprawami pokazu i promocji kolekcji. A co za tym szło fotografa do sesji, drukarni, miejsca na pokaz, grafików. Ula, Marek i Violetta od rana ciężko harowali, co chwilę wykonując nowe telefony.<br />U: Rozumiem, że wymagają państwo jednego fotografa do folderów, ale pan Czarek aktualnie jest na kontrakcie w Norwegii. Nie jesteśmy go w stanie ściągnąć.<br />- …...<br />U: Proszę pani my nie możemy tyle czekać na zastępstwo!<br />- ……<br />U: Dobrze, postaram się jak najszybciej coś wymyślić oddzwonię.<br />U: Marek mamy problem. – Powiedziała wchodząc do gabinetu przyjaciela.<br />M:, Co się stało? – Zapytał odrywając się od dokumentów<br />U: Czarek jest w Norwegii, a ci od tych folderów wymagają jednego fotografa. Wynegocjowałam jednak, aby znaleźli kogoś innego, ich fotograf jest dostępny dopiero za pół roku. Nie możemy tyle czekać, Pshemko się wścieknie. – Usiadła bezradna na kanapie.<br />M: Ula nie martw się na szczęście mój stary znajomy jest fotografem. Poczekaj zaraz do niego zadzwonię. – Marek wziął komórkę i wykręcił numer do swojego znajomego. Po kilku minutach rozmowy rozłączył się i zadowolony oświadczył.<br />M: Załatwiłem, ma teraz akurat wolny czas, jest do naszej dyspozycji. Nazywa się Artur Kaczmarek, idź zadzwoń. – Ula już wychodziła, gdy Marek powiedział – A Ula i pamiętaj za godzinę jesteśmy umówieni w Łazienkach na oglądanie Sali na pokaz.<br />U: Pamiętam.<br />Po półgodzinie Marek wyszedł z gabinetu i powiedział do Uli.<br />M: Ula zbierajmy się.<br />U: Już idę tylko wyłączę komputer.<br /><br />Podczas, gdy Ula i Marek jechali na spotkanie w gabinecie dyrektora finansowego trwała dyskusja. Otóż Aleksander Febo wraz z jego przydupasem Adamem Turkiem tworzyli kolejny plan mający na celu odebranie Markowi prezesury. Można powiedzieć, że intrygi tych dwoje były już swoistą tradycją firmy Febo&Dobrzański. Od długiego czasu Aleks z Adamem chcieli przejąć firmę, a najbardziej Febo, który pałał do Dobrzańskiego dużą nienawiścią. Do tej pory nikt nie ma pojęcia, co jest powodem takiego zachowania. Przecież Marek i Aleks byli przyjaciółmi, gdy nagle coś się popsuło, z dnia na dzień Aleks zmieniał się, był zupełnie taki sam jak jego siostra. Do nikogo nie odnosił się z szacunkiem, wszystkich traktował z góry. Krążą plotki, że Aleks miał kiedyś narzeczoną, z którą planował ślub. Wyjechali razem do Mediolanu załatwiać katedrę na to przepiękne wydarzenie. Wrócił sam w dodatku zupełnie inny. Nikt nie wiedział, co wydarzyło się we Włoszech pomiędzy nim, a Julią Sławińską. Jednak to nie usprawiedliwia jego zachowania w stosunku do Marka. Dobrzański stracił nadzieję, że kiedykolwiek się dowie, o co tak naprawdę chodzi. Przypuszcza, że chodzi tutaj po prostu o zazdrość. Aleks sam chciałby być prezesem Febo&Dobrzański, ale niestety jest nim Marek.<br />A: Adam my musimy coś zrobić! Bo inaczej temu głupkowi po raz kolejny uda się odnieść sukces i jeszcze ta jego przyjaciółeczka Cieplak. Musimy coś wymyślić, myśl Adam, myśl!<br />Ad: No, ale co my możemy? Wykraść projekty, kasę, uprowadzić Pshemko czy co?<br />A: To jest jakiś plan. Masz łeb Adam. Słuchaj…<br /><br />Ula i Marek właśnie zatrzymali się pod pałacem w Łazienkach. To tam chcieli urządzić pokaz najnowszej kolekcji Pshemko. To miejsce wydawało im się idealne. Weszli do budynku, tam czekał już na nich starszy, siwiejący mężczyzna – właściciel.<br />W: Dzień dobry, państwo z firmy Febo&Dobrzański.<br />M: Dzień dobry, tak to my.<br />W: Dobrze w takim razie proszę za mną – wprowadził ich do ogromnej, oszklonej Sali – to jest miejsce na pokaz. Przez całą szerokość można poprowadzić wybieg. Spokojnie po bokach będzie wiele miejsca dla gości. Proszę dalej. – Weszli do Sali obok. – Tutaj można urządzić bankiet, ale jest też druga propozycja. W razie pięknej pogody, bankiet może się odbyć w ogrodzie.<br />Ula i Marek byli zachwyceni tym miejscem, było idealne na pokaz. Po krótkim namyśle Dobrzański powiedział:<br />M: To miejsce jest cudowne, urządzimy tu pokaz.<br />W: Wspaniale, proszę za mną omówimy szczegóły i podpiszemy umowę.<br />Po kilkudziesięciu minutach negocjacji podpisali dokumenty i wyszli z budynku.<br />M: Ula wykonaliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty. Należy nam się lunch.<br />U: Nie wiem czy to dobry pomysł. Mamy jeszcze dużo pracy.<br />M: Praca nie zając nie ucieknie. Zasłużyliśmy na odpoczynek, poza tym to jest polecenie służbowe.<br />U: Skoro tak to chyba nie mam wyjścia.<br />M: Żadnego. – Ruszyli w stronę resteuracji.<br /><br />Siedzieli w przytulnej resteuracji niedaleko FD. Czekali na swoje dania.<br />U: Marek jeszcze musimy załatwić drukarnię, grafików i dograć modelki.<br />M: Ula nie myśl o pracy, chociaż przez chwilę. Dzisiaj czwartek, jutro po południu ruszamy do Zalesia, lepiej porozmawiajmy o tym. Jesteś już spakowana?<br />U: Nie do końca, jeszcze muszę dopakować kilka rzeczy. A jak tam Mania? Pewnie nie może się już doczekać wyjazdu.<br />M: Żebyś wiedziała, co pięć minut pyta mi się ile jeszcze czasu zostało do wyjazdu. Bardzo się cieszy, że jedziesz z nami.<br />U: Ja też się cieszę, lubię spędzać z wami czas.<br />M: I wice wersa.<br />Po chwili dostali zamówione jedzenie, przy posiłku panowała miła atmosfera. Snuli plany na weekend, mówili, co chcieliby zwiedzić. Co prawda wielu z tych rzeczy nie spełnią ze względu na Marysię, która zapewne będzie marudziła, że nie chce jej się chodzić. Jednak nie martwiło ich to, najbardziej cieszyli się, że będą mogli spędzić razem prawie trzy dni.<br /><br />Po pracy Ula pojechała do Rysiowa, Ula chciała wynagrodzić rodzinie to, że ich zaniedbała w ostatnim czasie, ale to było związane z rozpoczęciem nowej pracy. Zarówno Józef jak i dzieciaki zrozumiały całą sytuację i nie mieli o to żalu. Właśnie całą czwórką siedzieli w salonie popijając herbatę. Beatka siedziała Uli na kolanach i razem rysowały. Dziewczynka była bardzo przywiązana do siostry, tak naprawdę ona była jej matką.<br />Józ: Ula przyjedziesz w niedzielę na obiad?<br />U: Nie tatko, niestety nie mogę. Jutro po południu wyjeżdżam na weekend do Zalesia z Markiem i Manią. Wrócimy dopiero w niedzielę wieczorem.<br />Józ: No dobrze córcia tylko nie rób głupstw.<br />U: Oj tato no! Jesteśmy przyjaciółmi, a poza tym Marek ma żonę! – Lekko się zdenerwowała, na szczęście jej ojciec nie wiedział o problemach Marka w małżeństwie.<br />Józ: No dobrze, dobrze powiedz lepiej jak w pracy.<br />U: Znakomicie, poznałam już całą załogę, dobrze odnajduję się w bieżących sprawach. W ostatnich kilku dniach mamy dużo pracy, ale to jest związane z premierą najnowszej kolekcji, która będzie lada chwila.<br />Józ: Ula tylko się nie przemęczaj.<br />U: Nie przemęczam się tato. Chodzę na lunch z moimi koleżankami i czasami wychodzę też z Markiem jak mamy do omówienia sprawy firmowe.<br />Ula nie siedziała długo w rodzinnym domu, po dwóch godzinach musiała się zbierać. Zrobiło się późno, a ona musiała jeszcze wrócić do Warszawy i dokończyć pakowanie.<br />Józ: Ulcia życzę ci miłej zabawy, koniecznie zadzwoń jak zajedziecie.<br />U: Na pewno zadzwonię.<br />B: Przywieziesz mi prezent?<br />U: Oczywiście Beti, że ci przywiozę, wam wszystkim przywiozę. – Wyściskała ich mocno i wyszła z rodzinnego domu.<br /><br />Po półgodzinnej jeździe autobusem wreszcie dotarła do swojego mieszkania. Dopakowała do torby kosmetyki i kilka bluzek, zjadła szybką kolację i wzięła odprężającą kąpiel. Musiała odpocząć ten dzień był naprawdę ciężki. Ciągła bieganina, telefony, załatwianie przez to była wykończona. Zanurzyła się w ciepłej, pachnącej wodzie i przymknęła powieki. Dała odpocząć swojemu zmęczonemu organizmowi. Jak co wieczór od kilku dni wzięła się za analizowanie swoich uczuć w stosunku do Marka. Rozmyślała nad każdą chwilą, którą z nim spędziła. Powoli zaczęła dochodzić do pewnych wniosków. Bała się przyznać przez samą sobą, nie chciała tego dopuścić do swojej świadomości.<br />U: Zakochałam się w Marku. – Niespodziewanie powiedziała to nagłos – O boże! – Rozpłakała się zupełnie nie wiedziała, co ma w tej sytuacji zrobić. Bała się, że on może nie czuć tego samego. Miała nadzieję, że ten wyjazd coś wyjaśni.</span></span></td></tr>
</tbody></table>
Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-77931608834852992072014-01-02T05:11:00.003-08:002014-01-02T05:11:16.776-08:00 Ula i Marek - inna historia II<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Małżeństwo Marka i Pauliny nie zawsze było takie, jakie jest teraz. N ie zawsze zachowywali się w ten sposób. Kiedyś Paulina była zupełnie inna. Ta historia zaczęła się w pierwszej klasie liceum. Rodzice Pauliny, państwo Febo byli dobrymi przyjaciółmi rodziny Dobrzańskich. Poznali się we Włoszech skąd pochodzili Febo. Agnieszka i Francesco fascynowali się modą, chodzili na wszystkie pokazy mody. Na targach kolekcji wiosennej spotkali Helenę i Krzysztofa. Znaleźli wspólny język, obie rodziny fascynowała moda. Zaprzyjaźnili się. Państwo Febo miało dwoje dzieci Paulinę i Aleksa. Po kilku latach Dobrzańscy razem z Febo postanowili założyć wspólną firmę o nazwie Febo&Dobrzański. Paulina była w wieku Marka, Aleks był od nich kilka lat starszy. Po tragicznej śmierci Agnieszki i Francesco w wypadku samochodowym ich przyjaciele postanowili przygarnąć do siebie rodzeństwo. Na pierwszy rzut oka było widać, że Paula i Marek mają się ku sobie. W liceum zaczęli ze sobą chodzić. Wszyscy myśleli, że to jest tylko młodzieńcze zauroczenie. Jednak się mylili po skończeniu studiów zamieszkali ze sobą. Paulina była zupełnie inną osobą niż teraz. Była radosną, pełną energii kobietą. Wszyscy mężczyźni w stolicy chcieli z nią chodzić. Ona była zapatrzona tylko w Marka. Nawet nie przeszkadzała Pauli przyjaźń Marka z Ulą. Nie utrzymywała z nią większych kontaktów, ale zawsze starała się być dla niej miła. Tak było jeszcze przez kilka dobrych lat. Paulina i Marek byli w sobie zabójczo zakochani, w wieku dwudziestu pięciu lat wzięli ślub w słonecznej Toskanii. Wszystko było jak w bajce, Marek był prezesem firmy, Paulina ambasadorką. Kupili ogromny dom. Paulina była bardzo szczęśliwa z Markiem, niczego jej nie brakowało. Ich małżeńskie szczęście nie trwało jednak długo. Po dwóch latach niespodziewanie Paulina zaszła w ciążę, nie była tym zachwycona. Marek wręcz przeciwnie, bardzo pragnął mieć dziecko. Jednak Paula chciała usunąć ciążę, Marek jej zabronił. Rozumiał niechęć Pauliny do posiadania dziecka. Mieli duże plany, chcieli podróżować po świecie, a ta sytuacja przekreśliła to. Mężczyzna miał nadzieję, że gdy dziecko się urodzi Paula zmieni zdanie i poświęci się wychowaniu ich córeczki. Niestety nic takiego się nie stało. Czwartego marca na świat przyszła na świat mała Marysia. Marek był wniebowzięty od pierwszej chwili pokochał tą istotkę. Jego radości nie podzielała jednak Paulina. Zupełnie nie interesowała ją córka, płakała po nocach, odrzucała jakąkolwiek próbę kontaktu. Marek miał nadzieję, że to tylko depresja poporodowa, która zaraz minie i stworzą kochającą się rodzinę dla Mani. Nic takiego się nie stało, Paulina zamknęła się w sobie, stała się zimna jak lód. Kilka tygodni po porodzie wróciła do pracy, pracowała bez opamiętania. Robiła wszystko, co mogła, aby tylko nie wracać do płaczącego dziecka i stosu pieluch. Marek wziął wole, stał się jednocześnie tatą i mamą dla swojej córeczki. Ciągle miał nadzieję, że Paulina się opamięta i pokocha to dziecko tak samo jak on. Nic z tego, ich małżeństwo wpadło w kryzys, o którym nikt nie wiedział, przed rodziną i przyjaciółmi udawali, że wszystko jest w porządku. A gdy przechodzili przez próg domu, zaczęli się szarpać. A szczególnie Paulina, obwiniała Marka za wszystko, dosłownie. Podejrzewała go romanse, których nigdy nie było. Marek ponad rok chciał pomóc Paulinie, on bardzo ją kochał. Jednak potem zrozumiał, że to nie ma sensu. Nie mógł liczyć na swoją żonę w żadnej sprawie. Jedyną bliską mu osobą oprócz Sebastiana była Ula. Jego przyjaciółka, z którą mógł porozmawiać dosłownie o wszystkim. To właśnie ona pokazywała mu jak opiekować się niemowlakiem. Była dla niego prawdziwym oparciem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek skończyli rozmowę, oboje wzięli się do pracy. Jednak Uli nie dawał spokoju fragment ich rozmowy w gabinecie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Właściwie to tak. Paulina ciągle czepia się mnie, że się z tobą spotykam, podejrzewa, że mamy romans. Nie rozumiem tego, nie ma podstaw, aby tak sądzić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek może faktycznie powinniśmy się przestać spotykać. Nie chcę, abyście się przeze mnie kłócili.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, nie ma mowy. Nie zrezygnuje z twojej przyjaźni tylko, dlatego, że Paulina sobie coś ubzdurała. Ty jako jedyna mnie rozumiesz.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ale, przecież macie dziecko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wiesz Ula mam wrażenie, że Mańka to jest tylko moja córka. Paulina się nią kompletnie nie interesuje. Mania ciebie bardziej traktuje jak mamę niż Paulinę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula była naprawdę zdziwiona, że Marek woli spotykać się z nią niż ratować małżeństwo z Pauliną. Wiedziała, że im się nie układa i, że prędzej czy później ten związek się rozpadnie, ale nie spodziewała się, że Marek powie jej to prosto w oczy. Między nią, a Markiem nigdy nie było nic więcej niż przyjaźń, nie było mowy o romansie. Ula nie mogła sobie na to pozwolić. Jednak musi wziąć pod uwagę to, że odkąd Marek zaproponował jej pracę i widują się prawie codziennie coś zaczęło się dziać. Jej serce na widok Marka zaczęło dziwnie przyspieszać, nie było to takie samo uczucie jak jeszcze kilka tygodni temu. Zaczęła mieć podejrzenia, że być może się w nim zakochała, ale nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli. Przecież on miał żonę i dziecko. Nie może tak po prostu wejść z buciorami w ich życia. Na razie nie chciała o tym myśleć, nie teraz. Postanowiła zająć się pracą.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilkudziesięciu minutach do sekretariatu wszedł Marek, zastał tam Ulę pracującą na komputerze.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula zrób sobie trochę przerwy, bo oczy cię będą bolały. Chodźmy do pracowni, przedstawię cię naszemu mistrzowi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Muszę? – Powiedziała z nutką obawy w głosie, znała Pshemko z opowieści Marka. Bała się, że w rzeczywistości może być jeszcze bardziej straszny. Marek na słowa Uli roześmiał się serdecznie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ulcia, nie bój się przecież cię nie zje. Obiecuję, że cię obronię. – powiedział rozbawiony.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie bądź taki mądry. – powiedziała udając obrażoną i rzuciła w niego papierową kulką – no dobra już idę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Udali się do pracowni mistrza, Pshemko siedział w swoim czerwonym kompresie z satynowym materiałem na czole.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: No co mi Kuba daje? To nie jest materiał! To, to jest jakaś szmata! Lekko zegnę i co? Już cały pomięty!! Co to ma być?! – dochodziły ich głosy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Witaj Pshemko, pragnę ci kogoś przedstawić. – Pshemko spojrzał na Marka i stojącą obok kobietę. Aż zerwał się z miejsca.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: O dio ! Cóż to za bogini! Zbawiciele. Witaj Bella. – Ula była szczerze zaskoczona reakcją Pshemko na jej osobę, spodziewała się czegoś zupełnie innego.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pshemko to jest Ula, moja nowa asystentka i wieloletnia przyjaciółka.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dzień dobry panie Pshemko. Miło mi pana poznać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ps: Jaki „panie” Bella mówi mi Pshemko. Proszę siadaj. Napijesz się czegoś? Może czekolady? Oryginalna z pieprzem Cayenne. Izabello! Podaj filiżankę dla Ursuli! – Ula nie zdążyła się sprzeciwić, Pshemko posadził ją w swoim fotelu i nalał jej swojego ulubionego napoju.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Minęło kilka dni, Ula na dobre zadomowiła się w firmie. Poznała całą załogę z którą pracuje, najbardziej jednak zżyła się z trzema osobami, Alicją – kobietą po pięćdziesiątce, pracuje w kadrach, Elą – bufetową i Izą – krawcową i prawą ręką Pshemko. We czwórkę spotykały się codziennie w czasie lunchu na „święte pięć minut”. Rozmawiały wtedy na różne tematy, opowiadały o swoim prywatnym życiu i plotkowały na firmowe sprawy. Ula odnalazła się również w swojej pracy, znakomicie sobie radziła z obowiązkami. Dzielnie współpracowała z Violettą, którą prawdę mówiąc wyręczała w wielu sprawach. W jej relacjach z Markiem niewiele się zmieniło. Można powiedzieć, że zżyli się jeszcze bardziej poprzez codzienne spotkania. Ula nadal nie mogła nazwać uczuć, które darzyła do Marka. Jednak nie przeszkadzało jej to w przyjaźni z nim. Razem z Manią odliczali dni do wyjazdu. Nie mogli się doczekać wspólnego weekendu.</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-11283326940362686052014-01-02T05:10:00.003-08:002014-01-02T05:10:36.519-08:00Ula i Marek - inna historia I<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">W małym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie siedziała młoda, około dwudziestosześcioletnia kobieta. Była śliczna, miała przepiękne niebieskie oczy niczym ocean i krótkie kasztanowe włosy. Miała nienaganną figurę, wiele mężczyzn oglądało się za nią na ulicy. Ona zdawała nie zwracać na to uwagi. Już nie raz przejechała się na facetach. Obiecywali jej miłość, a potem wykorzystywali. Największą krzywdę wyrządził jej Bartłomiej Dąbrowski, syn ogromnej plotkary z jej rodzinnego Rysiowa. Była z Bartkiem dobre kilka lat. Na początku wszystko było w porządku, kochali się, dobrze się razem czuli. Jednak po kilku miesiącach mężczyzna zaczął ją wykorzystywać. Wyłudzał od niej pieniądze na spłatę wierzycieli. Ona była wtedy głupia i naiwna, dopiero po długim czasie zorientowała się, że musi odejść od Bartka, aby uwolnić się od jego brudnych spraw. Od tego czasu skończyła celująco liceum i zdała znakomicie studia. Miała dobre wykształcenie, studia na SGH i kilka języków na najwyższym poziomie miały zapewnić jej wspaniałą karierę. Właśnie miały, przez te kilka lat pracę zmieniała, co chwilę. Pracowała w wielu bankach i firmach w Warszawie, jednak tam jej nie doceniano. Ale ona się nie poddawała, musiała pracować, aby pomóc finansowo swojej rodzinie. Jej ojciec był chory na serce, przez co nie mógł pracować. Jej brat był jeszcze w liceum, więc musiał skupić się na nauce, nie mówiąc o Beatce, która była dopiero w drugiej klasie podstawówki. Urszula Cieplak, bo tak właśnie nazywała się owa młoda kobieta nie miała wielu przyjaciół. Maciek, z którym znała się od pieluchy od razu po studiach wyjechał do Anglii, aby zarobić parę złoty na życie. Jedyną osobą, która została jej w Warszawie był Marek Dobrzański, trzydziestoletni mężczyzna, prezes domu mody Febo&Dobrzański. To właśnie w nim miała największe oparcie, zawsze jej pomagał w trudnych chwilach, był przy niej, gdy była smutna. Jednak wiedziała, że nie może go tak wykorzystywać. Tym bardziej, że miał on żonę i trzyletnią córeczkę. Co prawda mówił, że nie układa mu się z Pauliną i dla niego to żaden kłopot to wiedziała, że rodzina ma swoje prawa. Marysia jego córka potrzebowała ojca, był on tak naprawdę jedyną bliską jej osobą. Jej matka prawie w ogóle się nią nie interesowała, gdy miała dwa miesiące wróciła do pracy i zostawiła ją pod opieką niani. Paulina nie potrafiła się nią zajmować, to Marek wstawał do niej w nocy, gdy płakała, karmił ją i opiekował się, gdy zachorowała. Lubiła chodzić ze swoim tatą do cioci Uli, którą traktowała jak matkę. Ona zawsze ją nosiła i opowiadała różne historie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula właśnie pakowała swoje dokumenty do teczki, jutro zaczynała pracę w firmie Marka, była bardzo zdenerwowana, nie wiedziała jak sobie poradzi w tym wielkim świecie mody. Zapięła teczkę, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się dzisiaj nikogo. Otworzyła drzwi, w progu ujrzała swojego najlepszego przyjaciela z winem w ręku, za jego nogami schowała się dziewczynka, zawsze tak robiła jak szli do Uli.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Pewnie się denerwujesz, pomyślałem, że może pomogę ci się od stresować?- Zapytał z uroczym uśmiechem. Możemy wejść?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pewnie wchodźcie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Ciocia Ula! – Wybiegła zza Marka i wskoczyła Uli na ręce. Ta obdarowała ją buziakiem w policzek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Witaj kochanie. Chodźcie do salonu. – Usiedli w salonie. Ula przygotowała małe kanapeczki i podała Marysi sok. Postawiła dwa kieliszki na wino.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jak tam denerwujesz się?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nawet nie wiesz jak bardzo, nigdy nie miałam do czynienia z modą nie wiem czy sobie poradzę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, po pierwsze ty będziesz moją asystentką, a nie projektantką. A po drugie zaraz wszystkiego się dowiesz. Jutro poznasz ludzi, z którymi będziesz pracować. Sebastiana i Violettę już znasz. Zobaczysz będzie dobrze, wierzę w ciebie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No to napijmy się za twoją nową pracę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Za pracę. – Napili się trochę wina.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nagle Marek poczuł lekkie szarpnięcie za rękę, to była Marysia.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Tato, tato. Pamiętasz?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: O czym? – Zapytał zdziwiony jednak po chwili przypomniał sobie, o co chodzi. – Ula mamy dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Jedziemy z Marysią na weekend do Zalesia Górnego za Piasecznem. Mała uparła się żebyś jechała z nami. Ja jestem za.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To wspaniale, ale co na to Paulina?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Paulina jedzie w czwartek z Aleksem na targi do Paryża wracają dopiero we wtorek. Proszę zgódź się, wyjedziemy w piątek po południu, a wrócimy w niedzielę wieczorem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No dobrze, niech wam będzie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Mar: Jest! – Krzyknęła uradowana i rzuciła się Uli w ramiona.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula przytuliła ją mocniej do siebie, w takich momentach żałowała, że nie jest matką Marysi. Ta mała była urocza, odziedziczyła po Marku wszystkie najlepsze cechy w tym te cudowne dołeczki w policzkach.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek i Marysia posiedzieli u Uli jeszcze godzinkę, po czym musieli się zbierać, ponieważ dziewczynka była śpiąca.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy zajechali do domu, była godzina dwudziesta pierwsza, Marysia usnęła w samochodzie. Marek wziął ją na ręce i wszedł do domu. Na parterze nikogo nie było, pomyślał, że Paulina jest w sypialni. Poszedł do pokoju dziewczynki, powoli, tak, by jej nie obudzić przebrał ją w pidżamę i położył do łóżka. Zmęczony ruszył w stronę sypialni. Rzeczywiście, Paulina leżała na łóżku czytając książkę. Gdy tylko zobaczyła swojego męża wstała i zaczęła krzyczeć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Gdzie byliście? Czekałam z kolacją!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Po pierwsze nie krzycz Mańka śpi. Byliśmy u Uli, jutro zaczyna pracę w FD, chciałem ją wesprzeć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: No oczywiście! Przecież mogłam się domyślić, że byłeś u niej! Dobrze jeździj sobie do niej tylko nie bierz tam dziecka. Nie chcę żeby widziała jak się z nią pieprzysz! – Na te słowa w Marku wszystko się zagotowało.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Uspokój się! Ula jest moją przyjaciółką, nic więcej. Nigdy bym jej nie skrzywdził, nie jej!</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Aha, rozumiem to ta wieśniaczka jest ważniejsza ode mnie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Przestań. Z nią przynajmniej mogę porozmawiać, a z tobą, co? Ciągle się na mnie drzesz. Nawet nie wiem, o co. A Marysia? Kiedy ostatnio się nią zainteresowałaś?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Skoro tak dobrze ci się z nią rozmawia. To może weź ją ze sobą na weekend? – Powiedziała z ironią</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Właśnie jej to zaproponowałem. Marysia mnie o to poprosiła. Zgodziła się, więc życz nam miłego weekendu– wziął poduszkę – śpię w salonie. Dobranoc. – Wyszedł z sypialni.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nazajutrz Ula kierowała się w stronę budynku Febo&Dobrzański. Była podekscytowana nową pracą. Czuła, że dzięki niej wreszcie stanie na nogi. Przed drzwiami spotkała Marka.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć Marek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Hej Ula. Idziemy?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. – Weszli do holu, tam przywitał ją miły ochroniarz – Władek.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W: Dzdzień ddobry. – Powiedział jak zwykle się jąkając.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dzień dobry. – Weszli do winy, po chwili znaleźli się na piątym piętrze.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tutaj pracujemy, chodź przedstawię cię kilku osobom. – Podeszli do recepcji. – Ula to jest Ania nasza recepcjonistka. Aniu to jest Ula moja sekretarka. – Ania ogarnęła Ulę wzrokiem i posłała jej ciepły uśmiech.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">A: Ania, miło mi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ula, mi również.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Chodźmy, pokażę ci twoje miejsce pracy. – Weszli do sekretariatu tam była Viola, która męczyła się z jakimiś umowami.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Viola, patrz, kogo ci przyprowadziłem. – Kobieta przeniosła wzrok na Ulę i aż wrzasnęła z radości.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Ula, Uleczka! Jak się cieszę, że będziemy razem pracowały. – Viola szukała nowej przyjaciółki, bo Paulina działała jej na nerwy. Ciągle kazała jej śledzić Marka. A w Uli widziała dobrą kandydatkę na przyjaciółkę, mogła się przy niej wiele nauczyć.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Hej. – Powiedziała lekko zaskoczona reakcją Violi.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dziewczyny od dzisiaj będziecie razem pracować. Podzielicie się pracą. Ula będziesz prowadziła negocjacje z kontrahentami, pod twoją opiekę zostawiam mój harmonogram, oprócz tego będziesz się zajmowała sprawami kolekcji, wiesz materiały, szwalnie itp.. Viola rozliczenia i umowy, w razie potrzeby pomożesz Uli, ponieważ ona jako moja asystentka często będzie chodzić ze mną na spotkania. Wszystko jasne?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Tak.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula poradzisz sobie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Pewnie.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze, chodź do mojego gabinetu, wdrożę cię w bieżące sprawy firmy.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Okey.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Weszli do gabinetu Marka i usiedli razem na kanapie. Mężczyzna wziął do ręki plik dokumentów i zaczął mówić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, najważniejszą rzeczą teraz jest nowa kolekcja. Co prawda Pshemko dopiero zaczyna projektować, ale już teraz musimy wiedzieć jakich materiałów potrzebuje, trzeba ustalić budżet, zamówić fotografa modeliki i inne tego typu rzeczy. Nie bój się nie zostawię cię z tym. Pomogę ci, doskonale wiesz z moich opowiadań jaki jest mistrz.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak i właśnie tego się obawiam. – Marek nie zdążył odpowiedzieć, bo do gabinetu weszła Paulina z udawanym promiennym uśmiechem.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Przeszkadzam?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie ja już wychodzę. – wstała.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula zostań, jeszcze musimy omówić kilka rzeczy. Paulina nie widzisz, że mam spotkanie?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Wiem, ale chciałam się zapytać czy pójdziemy razem na lunch.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie dzisiaj Paula. To jest pierwszy dzień Uli, zaraz idziemy do Pshemko, muszę ją wdrożyć we wszystko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: No dobrze Marco, przyjdę później. – podeszła do niego i go pocałowała. Marek niechętnie oddał pocałunek. Febo wyszła.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula zauważyła, że Marka coś trapi, postanowiła go zapytać.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek coś się stało?</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Właściwie to tak. Paulina ciągle czepia się mnie, że się z tobą spotykam, podejrzewa, że mamy romans. Nie rozumiem tego, nie ma podstaw, aby tak sądzić.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek może faktycznie powinniśmy się przestać spotykać. Nie chcę, abyście się przeze mnie kłócili.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula, nie ma mowy. Nie zrezygnuje z twojej przyjaźni tylko dlatego, że Paulina sobie coś ubzdurała. Ty jako jedyna mnie rozumiesz.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ale, przecież macie dziecko.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wiesz Ula mam wrażenie, że Mańka to jest tylko moja córka. Paulina się nią kompletnie nie interesuje. Mania ciebie bardziej traktuje jak mamę niż Paulinę.</span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-87116775133065531862014-01-02T05:07:00.002-08:002014-01-02T05:07:38.722-08:00 "Nigdy nie przestanę Cię kochać" IX - ostatni + informacja<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;">Na tym się kończy to opowiadanie, miałam jeszcze kilka rozdziałów, ale niestety mój komputer wtedy się zepsuł i nie odzyskałam tego. Nie będę teraz tego dokańczać na siłę, zostanie tak jak jest.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;"><br /></span>
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Wesele trwało do białego rana, goście byli bardzo zadowoleni. Państwo młodzi zmęczeni udali się do pokoju hotelowego. Po kilku chwilach odpoczynku, Ula poszła do łazienki i przebrała się. Gdy wróciła Marek kompletnie zaniemówił. Dziewczyna była ubrana w lekką, koronkową bieliznę. Podszedł do niej i zaczął ją całować. Delikatnie, rozkoszując się smakiem jej truskawkowego błyszczyku. Zsunął jej ramiączko, przenosząc pocałunki na jej ramię. Po chwili szybkim ruchem zdjął biustonosz uwalniając tym samym jędrne piersi Uli. Całował je i dotykał. Dziewczyna była coraz bardziej rozpalona, stała w bezruchu śledząc poczynania swojego ukochanego. Pchnął ją na łóżko, ściągając ostatni skrawek materiału. Całował jej całe ciało, nie pomijając najmniejszego skrawka. Nagle wszedł w nią, aż jęknęła z rozkoszy. Pokój wypełnił się okrzykami obojga. Po kilku chwilach miłosnego uniesienia Marek wstał biorąc do ręki szampana. Nalał go do dwóch kieliszków i usiadł obok Uli podając jej jeden z nich. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Za naszą miłość kochanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Za miłość. – Wypili łyk musującego płynu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nagle Marek wpadł na ciekawy pomysł. Przechylił kieliszek wylewając na brzuch Uli szampana. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Kochanie, co ty robisz? – Zapytała zdziwiona i rozbawiona jednocześnie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Zobaczysz. – Po chwili zaczął spijać trunek z ukochanej, doprowadzając ją w ten sposób do rozkoszy. Niespodziewanie mężczyzna ponownie połączył się z Ulą. Wykonywał szybkie, lecz delikatne ruchy. Znowu zatopili się w rozkoszy. Jeszcze kilka razy powtarzali swe miłosne igraszki dopóki nie usnęli zmęczeni około godziny ósmej rano. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie było im dane długo pospać, mieli dużo do zrobienia. Musieli jechać do domu, przebrać się i spakować w podróż poślubną, na którą wyruszali już następnego dnia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Upewnieni, że zabrali wszystkie potrzebne rzeczy pojechali do rodziców Marka, gdzie czekała na nich Igunia. Mieli zostać na noc u Dobrzańskich seniorów i z rana udać się na lotnisko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Dzień dobry kochani, wejdźcie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U, M: Cześć mamo. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Chodźcie do salonu. – Przeszli do pomieszczenia, tam znajdowała się Igunia bawiąca się swoim ulubionym pluszakiem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Witaj kochanie! – Powiedziała stęskniona za córkę Ula, wzięła ją na ręce i mocno przytuliła. Marek pocałował dziewczynkę w czółko i siadł koło ukochanej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: No i jak wyspaliście się? – Zapytała Helena kładąc na stole tacę z sokiem pomarańczowym i ciasteczkami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Można tak powiedzieć. A Igunia była grzeczna? – Powiedziała szybko zmieniając temat, czuła, że zaraz na jej twarzy pojawi się zdradliwy rumieniec. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Jak aniołek. Spakowani na podróż? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak, nie braliśmy dużo rzeczy w końcu to tylko cztery dni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: No tak. Ale na pewno będą niezapomniane. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Następnego dnia wstali dość wcześnie, pożegnali się z rodzicami i śpiącą jeszcze Igą. Udali się na Okęcie skąd polecieli do Portugalii. Nie mogli się doczekać tych kilku dni spędzonych sam na sam. Ula nigdy nie była nad morzem, dlatego była bardzo podekscytowana tymi krótkimi wakacjami. Po kilku godzinach wylądowali na lotnisku w Faro i wypożyczonym kabrioletem udali się w stronę oddalonej o trzydzieści kilometrów wioski Cabanas de Tapira. Była naprawdę piękna pogoda, portugalskie słońce świeciło niemiłosiernie, przez co temperatura wynosiła powyżej dwudziestu stopni Celsjusza. Niebo było bezchmurne, Ula zachwycała się cudowną okolicą oglądając piękne morze rozciągające się niedaleko drogi, którą jechali. Wreszcie dojechali pod wynajęty dom, w którym mieli spędzić najbliższe dni. Nie był duży, ale miał ogromny ogród z basenem i leżakami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek tu jest cudownie! Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cała przyjemność po mojej stronie. Chodź do środka. – Dom miał jedną sypialnię, duży salon, kuchnię i łazienkę z dużą wanną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilkudziesięciu minutach odpoczynku udali się na plażę w pobliskim porcie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Było pięknie, błękitna woda aż zachęcała do kąpieli. Znajdowały się tu również łódki, którymi można się było dostać na cudowną plażę Cabana otoczoną Oceanem Atlantyckim. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: To, co kochanie wypożyczamy łódkę? – Zapytał ciągnąc, Ulę za rękę w stronę wypożyczalni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No nie wiem… - wyglądała na lekko przestraszoną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Uluś nie bój się, będę przy tobie. – Przytulił ja, od razu poczuła się pewniej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No dobrze, chodźmy. – Wypożyczyli jedną z wielu łódek i wsiedli na nią. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pierwszy wszedł Marek i podał rękę Uli, aby pomóc jej wejść. Dziewczyna powoli weszła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Siedzisz wygodnie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No to płyniemy. – Odbili od brzegu, Ula rozluźniła się i zamoczyła rękę w letniej, morskiej wodzie. Była piękna pogoda, lekki ciepły wiatr muskał twarze zakochanych dając wrażenie, że jest jeszcze wyższa temperatura niż naprawdę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Płynęli wąską „dróżką”, naokoło nich było dużo ogromnych drzew, w oddali widzieli już zatokę połączoną z oceanem. Po niedługim czasie przybili do brzegu, na plaży nie było wiele osób, może, dlatego, że była ona oddalona od głównej drogi o kilkanaście kilometrów. Pewnie mało, kto wiedział o istnieniu tak uroczego miejsca. Weszli na piasek, od razu poczuli jego gorąc. Wokoło było kilka krzewów i budka z napojami i lodami. Rozłożyli koc, który mieli ze sobą i usiedli podziwiając piękno oceanu. Ściągnęli ubrania i zaczęli się opalać. Po jakimś czasie Marek wpadł na pewien pomysł. Wstał cichutko, tak, aby Ula go nie usłyszała. Szybko porwał ją w ramiona i biegiem ruszył w stronę wody. Ula była zaskoczona. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek, co ty robisz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Zobaczysz. – Z impetem wbiegł do wody i postawił Ulę, zaczął ją namiętnie całować, ona lekko zaskoczona oddawała pocałunki z jeszcze większą zachłannością. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Spacerowali brzegiem oceanu jedząc lody i podziwiając niesamowity zachód słońca. Zachowywali się jak zakochane nastolatki, tak też wyglądali. Byli roześmiani, opowiadali sobie przeróżne historie ze swojego życia. Na ich lekko opalonych dłoniach błyszczały złote obrączki – symbol ich miłości. Wiele osób patrzyło na nich z uśmiechem i zazdrością. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Kocham Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">okiem spragnionym, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">pieszczotliwą dłonią strumienia słodkich słów, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">czułą myślą </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kocham Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wilgotnym słońcem świeżego poranka, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">melodyjnym śpiewem szklanych kropel deszczu, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">fal cichym szeptem </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">i wiatru skrzydłem lekkim </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kocham Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">aromatem tysiąca róż </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">i niebem nieprzebranym </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kocham </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">sercem </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">i dziękuję Ci za to </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">że jesteś....” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Violetta i Sebastian siedzieli w resteuracji „Różana” w centrum Warszawy. Dziewczyna była ubrana w prostą biało-czarną sukienkę na ramiączkach, włosy miała spięte w koka. Obydwoje rozmawiali, co chwile się śmiejąc. Jednak gdyby im się dokładnie przyjrzeć coś ich trapiło, nie do końca można było wybadać, co. Czy strach przed ważną rozmową? A może bali się, że zrażą czymś drugą osobę? Tego nikt nie wiedział, oprócz nich. Nagle mężczyzna wstał i podszedł do swojej ukochanej z dziwną miną, wyglądał na zdenerwowanego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Cebulku, co ci jest? Źle się czujesz? – Zapytała zaniepokojona zachowaniem swojego chłopaka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Wszystko dobrze. – Wziął głęboki oddech i wyciągając jakiś przedmiot z kieszeni uklęknął przed Kubasińską. – Violuś, bardzo wiesz, że cię kocham i nie mogę bez ciebie żyć. Wyjdziesz za mnie? – Powiedział z nadzieją w głosie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Violettę kompletnie zamurowało, łzy szczęścia stanęły jej w oczach. Marzyła o tej chwili od momentu, gdy zaczęła pracować w Febo&Dobrzański i poznała Sebastiana. Doskonale wiedziała jaki on jest, lubi imprezy i piękne kobiety, ale nie przeszkadzało jej to. Mimo, że było między nimi różnie, kwadratowo i podróżnie, jak to miała w zwyczaju mawiać Viola bardzo go kochała i chciała spędzić z nim resztę swojego życia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Oczywiście, że tak Sebuś! – Powiedziała i rzuciła się w ramiona od teraz już swojego narzeczonego. Ten uszczęśliwiony włożył na palec ukochanej srebrny pierścionek z brylantem i pocałował ją. Usiedli z powrotem do stołu i wrócili do kolacji. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Seba, skoro tak dobrze się to wszystko układa to ja też mam dla ciebie niespodziankę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Jaką? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Proszę. – Podała mu białą kopertę. Ten powoli ją otworzył i wyjął z niej zawartość. Dokładnie przyjrzał się temu i zaniemówił. Mianowicie w kopercie znajdowało się zdjęcie USG, co świadczyło, że Viola jest w ciąży. Będzie ojcem! Tak długo starali się o dziecko, że powoli już zaczynał wątpić, że kiedykolwiek im się uda. A tu taka niespodzianka! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Sebulku dlaczego nic nie mówisz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">S: Kochanie zupełnie odebrało mi mowę, bardzo, ale to bardzo się cieszę. – Po raz kolejny tego wieczoru połączyli się w pocałunku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Poranek w portugalskim Cabanas de Tapira nadszedł bardzo szybko. Pierwsza obudziła się Ula i z czułością popatrzyła na śpiącego obok niej Marka. Przypomniała jej się wczorajsza noc, czuła się wtedy tak wspaniale, po prostu nie da się tego opisać słowami. Był taki delikatny i kochany, tak naprawdę to on wprowadził ją do „tego” świata. Nie chcąc budzić męża, cicho wyślizgnęła się z pod kołdry i nałożywszy na siebie różową koszulę Marka wyszła na balkon. Oparła się o barierkę, pozwalając słońcu muskać promieniami jej twarz. Ten dzień zapowiadał się równie piękny jak poprzedni. Było bardzo ciepło, jak na tak wczesną porę dnia. Niebo było błękitne bez ani jednej chmurki. Przymknęła oczy i rozkoszowała się morskim powietrzem. Nagle poczuła na swojej talii tak dobrze znany jej dotyk. To był Marek, delikatnie przytulił Ulę, kładąc brodę na jej ramieniu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Witam panią Dobrzańską. – Powiedział radośnie, akcentując ostatnie słowo. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Witam mojego męża. – Obróciła się przodem do niego i uśmiechnęła się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Sensem życia jesteś Ty... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Każda z Tobą spędzona chwila... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Objęcia Twoje są ochroną duszy mej... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Pocałunki największą rozkoszą.... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Każde Twe słowo brzmi jak muzyka… </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Z Tobą piękna jest nawet cisza... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Twój dotyk to szał moich wszystkich zmysłów... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Twoje spojrzenie pełne blasku światłem dla mego serca... </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Moja MIŁOŚĆ do Ciebie jest najgorętsza, najpiękniejsza, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Najcudowniejsza, najszczersza...” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Stali przytuleni na balkonie, cieszyli się każdą wspólną chwilą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek dziękuję ci. – Powiedziała Ula przerywając ciszę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Za co? – Zapytał zdziwiony, nie wiedział, o co chodzi jego żonie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Za wszystko, za przy tobie czuję się bezpieczna i, że od dziewięciu miesięcy jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochanie nie ma, za co. – Przygarnął ją jeszcze mocniej do siebie, trwali by tak wiecznie, gdyby nie Ula, która miała duże plany na ten dzień. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Zjedli szybkie śniadanie i udali się do centrum Cabanas de Tavira. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Spacerowali objęci wąskimi uliczkami miasteczka. Było tak naprawdę uroczo, stare kamieniczki pomalowane na jaskrawe kolory komponowały się z błękitnym niebem dając niesamowity efekt. Dotarli na targ, było tam mnóstwo miejscowych sprzedających przeróżne rzeczy. Od kwiatów, przez ubrania, samochody po zwierzęta. Sprzedawcy wykrzykiwali portugalskie hasła mające zachęcić do kupowania. Oglądali wszystkie stragany, smakowali najrozmaitszych miejscowych przysmaków. W pewnym momencie podeszła do nich starsza kobieta z tulipanem w ręku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">K: Você está linda juntos.* - Ula i Marek byli zdziwieni, kobieta dała Dobrzańskiemu kwiatka i odeszła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wiesz, co powiedziała? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie. – Szybko otworzył słownik polsko-portugalski i próbował odnaleźć słowa, które wypowiedziała nieznajoma. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Powiedziała coś w stylu: „Pięknie razem wyglądacie”. A to chyba dla ciebie. – Podał jej tulipana. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję. – Powiedziała lekko zawstydzona. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Cały dzień chodzili zwiedzając miasteczko. Byli oczarowani budynkami, które zobaczyli, a szczególnie Church of Nossa Senhora do Mar. Był to nieduży, biały kościółek z niską wieżą na której znajdowały się dzwony. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wieczorem tak jak poprzedniego dnia udali się na portową plażę. Usiedli na kamieniach pozwalając wodzie obmyć ich zmęczone wielogodzinnym zwiedzaniem stopy. Obserwowali niebo, było bezchmurne i błękitne jedynie nad horyzontem było widać czerwone smugi zachodzącego słońca. Długo siedzieli pogrążając się we własnych marzeniach, panowała cisza, która wcale im nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, oni traktowali ciszę jak niemą rozmowę. Dosłownie czytali sobie w myślach. To było wyjątkowe, mało osób w dzisiejszych czasach umie porozumiewać się bez słów. W natłoku zajęć zapominali o uczuciach innych. Oni tak się nie zachowywali, słuchali siebie nawzajem i potrafili rozmawiać o wszystkim. Po kilkunastu minutach milczenia, pierwszy odezwał się Marek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Eu te amo. – Powiedział patrząc na „ściągę”, którą miał napisaną na ręce. Ula zaśmiała się wesoło widząc jak jej mąż nieporadnie próbuje mówić po Portugalsku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Co to znaczy? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kocham cię. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No to w takim razie Eu te amo. – Uśmiechnęła się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek zbliżył się do Uli i musnął jej wargi, po chwili połączyli się w namiętnym pocałunku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Dwa dni później wylądowali na warszawskim Okęciu. Urlop w Cabanas de Tapira minął bardzo szybko i żal było wracać. Obiecali sobie jednak, że wybiorą się tam ponownie razem z Igą. Wsiedli do samochodu i udali się w kierunku domu Dobrzańskich seniorów. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Witajcie kochani, pięknie wyglądacie. – Powiedziała Helena przytulając obojga, chodźcie do salonu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Gdzie tata? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Pojechał do banku. Jak wam się podobało w Portugalii? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U; Było cudownie, wspaniała pogoda, jeszcze lepsze widoki. Mogłabym tam zamieszkać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochanie zapamiętam to sobie. – Powiedział żartobliwie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rozmowę przerwał im płacz dziecka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja do niej pójdę. – Ruszyła w stronę pokoju, w którym była Iga. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Idę z tobą. – Ula wzięła córeczkę na ręce i mocno przytuliła – bardzo się za tobą stęskniłam. – Mała tylko uroczo się uśmiechnęła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H: Zostaniecie na obiedzie? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Niestety nie, obiecałam Beatce, że jeszcze dzisiaj dam jej muszelki. A właśnie mamy też coś dla was. – Podała Helenie torebkę, w której było oryginalne portugalskie wino. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Najlepsze w Portugalii. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">H; Dziękuję. Napijcie się chodziaż herbaty, jestem ogromnie ciekawa waszych wrażeń. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dobrze. – Uległa matce Marka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po dwóch godzinach spędzonych w towarzystwie Heleny młodzi pojechali do Rysiowa. Weszli do kuchni, gdzie czekała na nich niezbyt miła niespodzianka. Mianowicie przy stole razem z Józefem siedział nie, kto inny jak Piotr Sosnowski. Ulę jak i Marka zatkało, szczerze mówiąc to mieli nadzieję nigdy więcej nie spotkać już tego mężczyzny. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Witaj Ula. – Powiedział oczarowany jej wyglądem, na Marka zupełnie nie zwrócił uwagi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć Piotr. – Odpowiedziała z lekką niechęcią. – Co ty tu robisz? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P; Przejeżdżałem niedaleko i pomyślałem, że cię odwiedzę. Słyszałem, że wyszłaś za mąż i masz córkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Ta jasne przejeżdżałeś przypadkiem koło Rysiowa…Na pewno w to uwierzę.” – Pomyślała Ula z ironią, zastanawiała się, czego on może od niej chcieć. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Możemy porozmawiać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Tak jasne. – Odpowiedziała z zawahaniem. – Chodź do mojego pokoju. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek usiadł na krześle i bawił się z Igą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Napijesz się czegoś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Wody jeśli można. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Oczywiście. – postawił przed nim szklankę z napojem. – Jak urlop? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze, znakomicie się z Ulą bawiliśmy, morze, piasek i do tego wysoka temperatura. Widoki też cudowne. A zresztą pokażę ci zdjęcia. – wyciągnął aparat i zaczął pokazywać teściowi zdjęcia. Na większości z nich była roześmiana Ula pozująca na tle zabytków lub oceanu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J; Rzeczywiście tam było pięknie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać. Tato jak ci się podobało wesele? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Piękne, wzruszający ślub, ale najważniejsze żebyście byli szczęśliwi. Jak tak na was patrzę to przypominają mi się szczęśliwe lata z mamą Uli. Ach...tak bardzo mi jej brakuje. – do oczu Józefa zaczęły napływać łzy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek nie bardzo wiedział co ma powiedzieć, nie powie, że mu współczuje, bo nie ma pojęcia o tym co przeżywa Cieplak. Było mu jednak bardzo przykro, przypomniał sobie płacz Uli gdy był z nią na cmentarzu i wzruszenie wyczuwalne w jej głosie kiedy opowiadała mamie o swoim życiu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilkunastu minutach Piotr zdenerwowany wyszedł z domu Cieplaków, a Ula udając, że nic się nie stało wróciła do kuchni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U; Tatko, a Beti jest jeszcze w szkole? – zapytała z udawanym uśmiechem, Marek nie dał się na to nabrać i od razu zauważył, że coś jest nie tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Powinna zaraz wrócić, o już jest. – powiedział słysząc skrzypnięcie drzwi wejściowych. W progu stanęła Beatka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Ulcia! Marek! Nareszcie wróciliście! – rzuciła się im w ramiona. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć kochanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Przywieźliście mi muszelki? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jasne, trzymaj – podał jej reklamówkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Łał, ale ich dużo. Dzięki. – pocałowała Marka w policzek. </span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma;"><br /></span>
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Młodzi Dobrzańscy siedzieli wraz z Józefem i Beatką przy stole pijąc kawę i śmiejąc się z wesołych historyjek opowiadanych przez jedenastoletnią dziewczynkę. Miała ona coś takiego w sobie, że natychmiast zdobywała sympatię dorosłych. Tak było z Markiem, który, gdy przyjeżdżał do Rysiowa jeszcze za czasów, gdy Ula była jego sekretarką. Od początku polubił tą małą, zawsze wesoło rozmawiali. A, gdy przyjeżdżał do domu Cieplaków jako chłopak Uli, Beatka wciągała go do różnych gier i chciała, aby czytał jej bajki na dobranoc. Bardzo polubiła Marka i tylko jemu opowiadała o swoich problemach, co było dziwne, ponieważ zawsze jej powiernicą była Ula. Marek wysłuchał jej uważnie chodziaż czasami śmiał się w duchu z problemów Beatki i podsuwał jej najodpowiedniejsze rozwiązanie. Beti to tak naprawdę pierwsze dziecko, z którym miał bliższą styczność. Ula przyglądała się ich rozmową i była pewna, że jak Iga dorośnie, to Marek będzie jej autorytetem i będzie miała z nim świetny kontakt, tak samo jak jest teraz między nim i Beatką. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: A na tym rysunku jestem ja, ty, Ulcia i Iga. – tłumaczyła Beti siedząc na kolanie Marka, jednocześnie bawiła się z Igą, która siedziała na drugim kolanie mężczyzny. Ogromnie się za nim stęskniła przez te cztery dni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Bardzo ładny obrazek. To już wszystkie rysunki, które chciałaś mi pokazać? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: To pomogę ci je ułożyć. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Nie, nie one są dla ciebie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Naprawdę? Dziękuję kochanie. – pocałował ją w czółko i uroczo się uśmiechnął. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Radosną atmosferę przerwał Jasiek, który wpadł do domu z impetem zamykając drzwi i bez przywitania pobiegł na górę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Jasiek! Jasiek! Złaź natychmiast! – krzyczał Józef stojąc koło schodów prowadzących na piętro. Odpowiedziała mu cisza. – Jasiek cholera jasna złaź, Ula z Markiem przyjechali! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tato spokojnie, ja z nim porozmawiam. – podał Uli Igę i udał się na górę, zapukał do pokoju chłopaka, nie usłyszał odpowiedzi. Mimo to postanowił wejść. Jasiek leżał na łóżku z twarzą ukrytą w poduszce. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jasiek co jest? – zapytał siadając koło niego. – Jasiek? – powtórzył po chwili jeszcze raz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Daj mi spokój. – obruszył się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Stary, co się stało. Mi możesz powiedzieć, przysięgam nie powiem nikomu. – nie dał za wygraną. Jasiek obrócił się na plecy, pod okiem miał śliwę od pobicia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jasiu co się stało? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Skończyły się lekcje, poszedłem do szatni, gdy wychodziłem ze szkoły zobaczyłem na korytarzu Kingę całującą się z moim najlepszym kumplem Robsonem. Podszedłem do nich i nic nie mówiąc wyciągnąłem go przed szkołę. Zaczęliśmy się bić, na szczęście nauczyciele tego nie widzieli. Jestem wściekły na Kingę, nie rozumiem jak ona mogła mi to zrobić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie za ciekawa sytuacja, rozmawiałeś z Kingą? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Po co? Nie chce jej znać! </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Mimo wszystko musisz to z nią wyjaśnić, wysłuchać. Nie popełnij tego samego błędu co ja i Ula. Nie wyjaśniliśmy sobie tego wszystkiego i przez to oboje cierpieliśmy. Może da się to uratować. Spróbuj, nic nie stracisz, a wiele możesz zyskać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Chyba tak zrobię, dzięki stary. Równy z ciebie gość. – podał mu rękę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M; Nie ma za co Jasiek. Powiesz prawdę ojcu? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Nie, powiem mu, że miałem lekką sprzeczkę. Proszę nie mów nikomu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie ma sprawy. Chodź na dół. – oboje zeszli do kuchni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Matko Boska Jasiek co ty znowu zrobiłeś? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Nic, lekka sprzeczka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">J: Ja już nie mam do ciebie siły. Przyłóż sobie lód. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-90325165375181001752014-01-02T05:05:00.000-08:002014-01-02T05:05:04.374-08:00 "Nigdy nie przestanę Cię kochać" VIII<span style="background-color: white;"><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Nie obiecuję Ci wiele, bo tyle co prawie nic </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">najwyżej wiosenną zieleń, najwyżej pogodne dni. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Najwyżej uśmiech na twarzy i dłoń w potrzebie </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">nie obiecuję Ci wiele, bo tylko po prostu siebie.”* </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wreszcie nadszedł ten dzień, dzień ślubu Uli i Marka. Tego dnia mieli połączyć się na zawsze w miłości zostawiając za sobą przeszłość. Oboje długo wyczekiwali tej chwili, po ciężkich momentach w ich życiu wreszcie miało być wszystko dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Był ósmy maja, Ula obudziła się w swoim panieńskim łóżku w Rysiowie. Poczuła się jak jeszcze dwa lata temu, gdy była brzydką dziewczyną beznadziejnie zakochaną w swoim szefie śniąc o wielkiej, spełnionej miłości. Iga była u rodziców Marka, więc nie musiała się martwić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Spojrzała na zegarek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Kurde blaszka już dziewiąta, za niedługo przyjadą dziewczyny z Pshemko – szepnęła pod nosem i zwlekła się z łóżka, udała się do łazienki. Potem ubrana w lekki dres weszła do kuchni, gdzie czekała na nią jej rodzina. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Cześć córcia, siadaj. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Gdzie Ala? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Zgodnie z obietnicą pojechała po wasze koleżanki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: A no tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Usiadła i zaczęli jeść, podczas posiłku panowała luźna atmosfera, lecz Ula zaczęła się stresować ślubem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Ula nie stresuj się, wszystko będzie dobrze. – Zapewnił Józef zauważając humor pierworodnej. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wiem, ale jak sobie pomyślę, że o drugiej zostanę panią Dobrzańską to rozpiera się energia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: No siostra przyhamuj, ja też się cieszę, że w końcu będę miał szwagra i nie będzie nim pan w wymiętym polo. – Rzucił żart na rozluźnienie atmosfery, Jasiek odkąd tylko Piotr zaczął bywać w ich domu nazywał go „panem w wymiętym polo” miał, co do tego podstawy, bo Sosnowski cały czas chodził w koszulkach polo zmieniając tylko ich kolory. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ula zaśmiała się radośnie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja też nie, uwierz mi. – Powiedziała ze śmiechem, doskonale wiedziała, że gdyby nie to, że zerwała z Piotrem po wypadku Marka to pewnie teraz szykowałaby się na ślub z nim, albo już by była jego żoną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kilka minut przed dziesiątą przyjechały dziewczyny wraz z mistrzem Pshemko. Po przywitaniu zaczęły się przygotowania do ślubu. Ela z Alą zajęły się fryzurą i makijażem, a Iza i Pshemko szykowali suknię. Gdy Ula była wyszykowana pod dom Cieplaków przyjechały dwie limuzyny. Cieplakówna razem z ojcem wsiadły do jednej, a Ala z Izą, Pshemko i dzieciakami do drugiej. Zajechali pod kościół półgodziny przed wyznaczoną godziną, zbierało się coraz więcej osób. Czekali na rozpoczęcie ceremonii, wreszcie wybiła tak długo wyczekiwana godzina, czyli czternasta. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek stał pod ołtarzem razem z Sebastianem, cały kościół był wypełniony po brzegi. W pierwszej ławce po prawej stronie siedzieli rodzice Marka oraz Maria z Igą na kolanach, po lewej natomiast Ala i Jasiek. Nagle rozległ się hymn Mendelsona i drzwi otwarły się. Pierwsza weszła Beatka ubrana w bladoróżową sukienkę na ramiączkach sypiąca kwiatki, za nią szły Dorota i Violetta. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">,„Gdy się zobaczyło </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tylko raz </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Piękno szczęścia </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na twarzy ukochanej osoby </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wiadomo już </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Że dla człowieka </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie może być innego powołania jak wzbudzanie tego szczęścia </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na twarzy najważniejszej osoby na świecie.”** </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek w końcu ujrzał swoją ukochaną idącą pod rękę z ojcem. Wyglądała cudownie, jeszcze piękniej niż sobie to wyobrażał. Wolnym krokiem szła w jego kierunku, na jej twarzy był promienny uśmiech, a w oczach zbierały się łzy. Od razu zobaczył, jaka była szczęśliwa. Wiedział, że od zawsze pragnęła tej chwili, on zresztą też. Jednak te wszystkie trudne chwile opłacały się, aby móc zobaczyć ją teraz uśmiechniętą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Doszła do ołtarza razem z ojcem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Dbaj o nią synu. – Powiedział podając zięciowi dłoń córki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Na pewno. – Rozpoczęła się ceremonia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ks: Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Urszulę Cieplak i Marka Dobrzańskiego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ja Marek Dobrzański biorę Ciebie Urszulo za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja Urszula Cieplak biorę Ciebie Marku za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci. – Ksiądz pobłogosławił obrączki, po czym rzekł. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ks: Wymieńcie się obrączkami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Urszulo przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. – Włożył obrączkę na palec Uli i pocałował jej dłoń, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marku przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ks: Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. – Markowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, namiętnie pocałował swoją żonę. To był najpiękniejszy pocałunek w ich życiu, otwierający rozdział „Małżeństwo”. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nigdy nie przestanę cię kochać. – Szepnął </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja ciebie też nie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wyszli z kościoła, po czym zostali obrzuceni ryżem, cukierkami oraz drobnymi monetami. Przyszedł czas na życzenia, pierwsza podeszła rodzina Uli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Józ: Kochani życzę wam abyście się zawsze kochali i byli ze sobą szczęśliwi. Mam nadzieję, że nie będziecie musieli już cierpieć. Wszystkiego najlepszego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Jas: Tak, a ja wam życzę żeby zawsze było dobrze i nie chodzi mi tu tylko o takie zwykłe sprawy typu praca czy rodzina. Wiecie, o co chodzi, nie? – Puścił oczko do Marka, ten od razu zrozumiał, o co chodziło Jaśkowi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">B: Wszystkiego najlepszego Ulcia! – Wtrąciła się Beti. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękujemy kochani. – Przytulała ich kolejno. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy wszyscy złożyli już młodym życzenia, udali się na małą sesję wraz z Igą, rodzicami i świadkami. Zrobili kilka zdjęć pod kościołem, nad Wisłą i w „ich” parku. Po kilkudziesięciu minutach z trzema bagażnikami kwiatów i prezentów udali się do hotelu „Big love” na wesele. Tradycyjnie zostali przywitani chlebem i solą, po wejściu na salę rozdany został szampan. Goście zaczęli śpiewać „sto lat”, po czym wypili szampana. Ula i Marek rzucili kieliszki za siebie, które z hukiem rozbiły się o podłogę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wszyscy usiedli do obiadu, dopiero teraz cały stres związany ze ślubem opadł. Jego miejsce zastąpiła nieopisana radość. Po zjedzonym posiłku przyszedł czas na pierwszy taniec pary młodej. Ula i Marek udali się na parkiet, na Sali rozbrzmiała piosenka. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Wiedziałem, że </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kiedyś znajdę Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ty jedna tak </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rozumiesz mnie </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przy Tobie jestem, kim tylko chcę, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">,•Bo Tobie zaufać mogę, </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">•Bo Tobie zaufać mogę” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tańczyli przytuleni do siebie, czuli się szczęśliwi. Marek wiedział, że w końcu znalazł tą jedyną, tą, z którą może być szczery i nie musi udawać kogoś kimś nie jest. Oprócz tego, że byli parą, małżeństwem to byli przyjaciółmi. Mógł powiedzieć jej wszystko, co go trapiło, a ona wysłuchała go i pocieszyła. Czasami też oceniała, ale mówiła wtedy, co zrobił źle i co musi zrobić, aby to naprawić. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Mówili mi nie szukaj jej </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Baw się i tańcz </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie przejmuj się </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Lecz teraz wszystko już ma swój sens </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy Tobie zaufać mogę </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy Tobie zaufać mogę” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy odeszła wszyscy namawiali go, aby odpuścił, aby dał spokój, bo nic nie wskóra. On jednak się nie poddawał, dopiero, kiedy wyjechała do Londynu zrozumiał, że nie ma już u niej szans, że ona go nie kocha i pragnie ułożyć sobie życie z kimś innym. On to zaakceptował, nie miał innego wyjścia, chciał, aby była szczęśliwa, jeśli nie z nim to chodziaż z Piotrem. Przed pokazem miał wyjechać z Pauliną, nie chciał już patrzeć na nią i tego kardiologa. Sebastian cały czas namawiał go, aby zapomniał, aby wrócił do swojego dawne życia, którym były panienki w klubie. On jednak się zmienił i chciał za wszelką cenę jej to pokazać, ona tego nie widziała, albo może wcale nie chciała tego. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„ Nikt już nie powstrzyma nas </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie przekreśli tej miłości </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tak się kocha tylko raz </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Do utraty tchu </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Każdego dnia wciąż coraz bardziej kocham Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Od teraz ja już zawsze będę blisko </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na zawsze odnalazłem Cię </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na zawsze odnalazłem Cię”*** </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Kiedy ostatecznie stracił już nadzieję, spotkał ją w sklepie na osiedlu, była w ciąży. To bardzo go zdziwiło, ale o nic nie pytał, wszystko stało się szybko. Zaczęła rodzić, on zawiózł ją do szpitala, musiał oddać krew dla jak się później okazało jego córeczki. Gdy usłyszał jej słowa: „to jest twoja córka Iga” myślał, że śni. Dopiero, co ją odnalazł, chciał znów zawalczyć, gdy stało się coś, co na zawsze połączyło go z ukochaną. Został ojcem, do tej pory dziękuje Bogu, że właśnie w tamtej chwili zaczęła rodzić, bo gdyby było inaczej pewnie nie był by jej mężem i nie trzymałby jej ramionach. Tak bardzo ją kochał i pragnął stworzyć z nią prawdziwą, kochającą się rodzinę.</span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Muzyka skończyła się, oderwali się od siebie, nagle usłyszeli gromkie brawa. Ukłonili się ładnie i poszli chwilę odpocząć. Zabawa rozpoczynała się, na parkiecie było mało par, ale zawsze tak jest na początku wesela. Z czasem, gdy wrażenia związane z ceremonią w kościele opadną i zrobi się luźna atmosfera więcej osób będzie chętna do tańczenia. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4355954265710927814.post-36295488904916104642014-01-02T05:04:00.001-08:002014-01-02T05:04:14.519-08:00 "Nigdy nie przestanę Cię kochać" VII<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Tahoma;">Ula i Marek porozmawiali jeszcze godzinkę z seniorami Dobrzańskimi i po nakarmieniu Igi udali się do pokoju mężczyzny. Gdy weszli Ula zdawała się być zaskoczona widokiem, który ujrzała. Pokój był dość duży, pomalowany na szaro. Na środku stało duże łóżko, pościel była obleczona w lekko zniszczoną podszewkę z wizerunkiem jakiegoś punkowego zespołu. Na ścianach było pełno plakatów również przedstawiający ten zespół. Oprócz tego na ścianie widniało też kilka płyt winylowych. Pod oknem stała półka, na której była dość pokaźna kolekcja płyt z muzyką. W pokoju była też meblościanka i biurko z komputerem. Szczerze mówiąc Ula zupełnie inaczej wyobrażała sobie pokój Marka. Myślała, że wyglądem przypomina pozostałe pomieszczenia rezydencji państwa Dobrzańskich. Jednak myliła się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To naprawdę był twój pokój? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, to tu odpoczywałem po szkole słuchając dobrej muzyki. Tylko tu mogłem być sobą, przy rodzicach musiałem zachowywać się jak na syna biznesmenów przystało. – Ula rozglądała się po pomieszczeniu, zaglądała do każdej szafki, aby poznać jak najwięcej szczegółów z życia narzeczonego. W końcu do jej rąk trafił dość gruby album, postanowiła go obejrzeć. Gdy tylko Marek zauważył poczynania ukochanej, natychmiast powiedział. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: O nie Ula, tylko nie to. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: A co wstydzisz się? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie Ula, ale te zdjęcia są upokarzające, szczególnie z początku. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No, ale Marek proszę pozwól mi. – Zrobiła maślane oczka, takiemu spojrzeniu nie mógł się oprzeć w końcu zrezygnowany powiedział. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No dobrze. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękuję. – Usadowiła się wygodnie na łóżku, Marek usiadł obok niej i zaczęli oglądać. Na pierwszych stronach widniał Marek w pierwszych kilkunastu tygodniach życia. Na większości z nich był bez śpioszków. Wyglądał ślicznie, Ula ze wzruszeniem oglądała te zdjęcia. Miał czarną czuprynkę i piękne oczy. Teraz już wiedziała, po kim Iga odziedziczyła wygląd, szczególnie, jeżeli chodzi o włosy. Na następnych stronach były zdjęcia przedstawiające kilku letniego Marka. W końcu natrafiła na te z nastoletniego okresu jego życia. Na wszystkich miał buntowniczy wyraz twarzy, ubierał się na czarno. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Oj Mareczku, byle Iga nie odziedziczyła po tobie tego charakteru, bo będzie z nami krucho.. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Igunia na pewno nie, bo jest grzeczna jak aniołek, ale nasz synek. Kto wie. – Ula na te słowa zrobiła dziwną minę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Synek? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, za kilka lat postaramy się o rodzeństwo dla Igi. Jeżeli będziesz chciała. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nigdy o tym nie myślałam, do porodu żyłam w przekonaniu, że będę sama ją wychowywała i nigdy nie będę szczęśliwa. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Uluś nie myśl już o tym, to było dawno. Teraz jesteśmy razem i nic tego nie zmieni. Kocham cię. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Ja ciebie też Marek. Chodźmy spać, jestem już zmęczona. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Dobrze, ty idź pod prysznic, a ja przygotuję łóżko. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Okey. – Po kilkunastu minutach leżeli już na łóżku przytuleni i powoli odpływali do krainy snów. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Następnego dnia wstali dość wcześnie chodziaż byli zmęczeni po ciężkiej nocy, jaką zafundowała im Iga. Dziewczyna ciągle płakała, aż w końcu nad ranem, gdy położyli ją u siebie w łóżku usnęła. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć kochanie. – Nachylił się i dał buziaka Uli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Cześć. – Oddała pocałunek. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Marek nagle poczuł lekkie kopanie w brzuch, przypomniał sobie, że Iga leży z nimi. Spojrzał na córkę, ta nie spała wierzgając nóżkami. Przypatrywała się tatusiowi uśmiechając się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No i co ładnie jest się tak śmiać z tatusia? – Zapytał dziewczynki podając jej swój palec wskazujący. Ula zawsze lubiła przypatrywać się takim scenom. Marek miał wtedy taki szczęśliwy wyraz twarzy, było widać, że bycie ojcem sprawia mu przyjemność. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wstali i razem z Igą udali się na dół, tam przy stole siedzieli już Helena i Krzysztof czekając na nich ze śniadanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Dwie godziny później byli już w swoim mieszkaniu, Ula położyła Igę do łóżeczka i razem z Marek wzięli się za wypisywanie zaproszeń ślubnych. Czekało ich dużo pracy w końcu planowali zaprosić około stu osób. Po jakimś czasie skończyli. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: No to mamy wszystko. Znajomym i najbliższej rodzinie wręczymy osobiście, a do dalszej rodziny wyślemy pocztą. A co z Dorotą? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Właśnie nie wiem, jak wyślemy pocztą to jest ryzyko, że nie dotrze, a przez telefon nie wypada. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Proste, możemy pojechać do Londynu i wręczymy jej osobiście. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To nie jest dobry pomysł, mamy teraz tyle wydatków ślub, remont. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Nie prawda Ula. Możemy lecieć do niej w przyszły weekend. Bilety to nie jest problem, weźmiemy ze sobą Igę, przecież Dorota nawet jej nie widziała. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: No dobrze, to zarezerwujmy bilety. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">„Aby znaleźć miłość </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nie pukaj do każdych drzwi </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Gdy przyjdzie Twoja godzina </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Ona sama wejdzie do Twojego domu </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">W Twe życie, do Twego serca” </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Nadszedł początek tygodnia, a co za tym idzie początek obowiązków. Mieszkańcy Warszawy od samego rana spieszyli się do pracy i szkoły przemierzając ogromne zaspy śniegu, które przykryły ulice stolicy minionej nocy. W tym roku zima była nieobliczalna, raz temperatury sięgające zera stopni i lekka odwilż, a następnego dnia zamieć i dwadzieścia stopni poniżej zera. Ludzie byli już zmęczeni tymi ciągłymi wahaniami pogody, tęsknili już za upałem i słońcem. Wśród tych oto osób byli też narzeczeni, którzy jechali do firmy Febo&Dobrzański wraz z córką. Jednak trudno tu mówić o jeździe, gdyż od piętnastu minut ruszyli się może o dziesięć metrów. Mieli ogromnego pecha, akurat na drodze zdarzył się wypadek, a do tego jezdnia nie była wystarczająco dobrze odśnieżona, co skutecznie utrudniało jazdę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Kurde blaszka, no! Umówiliśmy się na dziesiątą w konferencyjnej. A już jest wpół do, jak tak dalej pójdzie to się spóźnimy. – Powiedziała nerwowo patrząc na zegarek. Mieli się spotkać w firmie z pracownikami, aby wręczyć im zaproszenia na ślub, oprócz tego chcieli ogłosić też jedną ważną informację. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Spokojnie kotku, zdążymy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Obyś miał rację. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Rzeczywiście jakimś dziwnym trafem korek zmniejszył się i po dwudziestu minutach byli już w firmie. Do spotkania zostało dziesięć minut. Po przywitaniu się z Anią i Violettą poszli do gabinetu Marka. Rozebrali się z płaszczy i razem z Igą udali się do Sali konferencyjnej. Tam wszyscy zainteresowani czekali na właścicielów. Tak, właścicielów, Paulina z Aleksem zdecydowali się sprzedać udziały. Kupił je Krzysztof i wraz z Heleną przekazali je Uli jako żonie ich syna. Mimo tego, że Febo nie są już współwłaścicielami, dalej pracują w firmie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Witamy wszystkich. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Jak wiecie w maju ja i Ula pobieramy się, dlatego już dziś chcemy was zaprosić na nasz ślub, który odbędzie się ósmego maja w podwarszawskim Rysiowie o godzinie piętnastej. – Rozległy się gromkie brawa, narzeczeni rozdali przyjaciołom zaproszenia. Gdy wszyscy chcieli już wychodzić, Marek ich zatrzymał. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Moi drodzy, zostańcie jeszcze chwilę. Wiem, że do września jeszcze dużo czasu, ale chcemy już teraz uprzedzić was o zmianach w firmie. – Na te słowa pracownicy obruszyli się niespokojnie – Nie martw cię się, nikogo nie zwolnimy. Ula wróci do nas, gdy Iga skończy rok na stanowisko mojej drugiej asystentki, będzie pracowała razem z Anią. Natomiast Violettę za jej pracowitość w ostatnim czasie i ukończone studia awansuję na stanowisko dyrektora PR. Viola mam nadzieję, że się zgodzisz. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Violetta stała jak słup soli, była zupełnie zaskoczona. Nie spodziewała się takiej wiadomości, co prawda poszła na studnia, ale nie myślała, że po tych wszystkich błędach Marek powierzy jej tak odpowiedzialne stanowiska. Jedno z jej marzeń spełniło się, zostały jeszcze dwa. Urodzić dziecko i być z Sebastianem do końca życia. Bardzo pragnęła zostać mamą, od dawna starają się o to z Sebą, jednak nie wychodzi. Już zaczynała myśleć, że nigdy to się nie stanie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Viola, powiedz coś. – Odezwał się zaniepokojony dziwnym zachowaniem Marek. Te słowa wyrwały ją z zamyślenia. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">V: Marek! Oczywiście, że się zgadzam! – Krzyknęła uradowana i uwiesiła się Dobrzańskiemu na szyi. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Bardzo się cieszę. W takim razie zaczniesz od września, a teraz zapraszam wszystkich na szampana do bufetu, aby uczcić zmiany. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Całą ekipą udali się na trzecie piętro, tam niespodziewanie zobaczyli Paulinę, która nie była na spotkaniu. Jednak nikt zbytnio się nią nie przejął. Ela rozlała szampana do kieliszków, Marek wzniósł toast. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochani wypijmy za zmiany w Febo&Dobrzański, które mam nadzieję wyjdą na dobre. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Wsz: Za zmiany! – Napili się. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po czterdziestu minutach wesołych dyskusji wszyscy oprócz Uli, Marka i Pauliny opuścili bufet. Narzeczeni zamówili sałatki i zaczęli rozmawiać. Iga siedziała u Uli na kolanach i bawiła się serwetką głośno gaworząc. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Myślisz, że Viola poradzi sobie na nowym stanowisku? </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Myślę, że tak, ostatnio bardzo się zmieniła. Sumiennie wykonuje swoje obowiązki, przestała rozpowiadać wszystko na prawo i lewo. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: To prawda. Już nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do pracy. Lubię opiekować się Igusią, ale tęsknię za firmą i pracownikami. Na szczęście mama zdecydowała się opiekować Igą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Tak, w lato przeprowadzimy się do naszego domu to będziemy mieli blisko do rodziców. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Wiesz czasami mam wyrzuty sumienia, że tyle dla nas robią. Wzięli na siebie cały remont domu, teraz opieka nad małą. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula oni nie robią tego dla mnie, robią to dla ciebie i Iguni. – Nagle dziewczynka zaczęła płakać, Ula uspokajała ją. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Do narzeczonych podeszła Paulina. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: To jest firma, a nie przedszkole, tu się pracuje. Niech pani uspokoi tego bachora. – Powiedziała z wyrzutem – w ogóle, kto pani pozwolił z nim tu przychodzić! – Dodała tym samym tonem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Paulina przystopuj. Po pierwsze jak widzę ty nie pracujesz tylko od godziny siedzisz tu i pijesz kawę, po drugie to nie jest bachor tylko dziecko, moje dziecko i nie pozwolę aby ktoś je obrażał. A po trzecie ja jestem tu prezesem i ja decyduję, co można, a czego nie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">P: Wszyscy w tej firmie jesteście sobie warci. Banda idiotów. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Uważaj na słowa. – Paulina aż zgrzytała zębami ze złości, jednak nic nie powiedziała, wyszła z bufetu z podniesioną dumnie głową. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Tydzień minął wyjątkowo szybko. W firmie nie było dużo pracy, w końcu kolekcja się udała i jedynym zadaniem Marka było odbieranie telefonów z zamówieniami FD Pretty i podpisywanie dokumentów. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Był piątek, tego dnia Ula z Markiem i Igą mieli polecieć do Londynu do Doroty. Cieplakówna od dobrych kilku dni żyła tym wyjazdem. Przecież od kilku miesięcy nie widziała się z przyjaciółką. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Ula chodź już zaraz się spóźnimy. – Pospieszał narzeczoną stojąc przy wyjściu z bagażami. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Już idę. – Wzięła Igę na ręce i wyszli z mieszkania. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Na lotnisku było trochę zamieszania kontrola, bagaże jednak po pół godzinie siedzieli już w samolocie. Ula była trochę spięta, nie lubiła latać. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">-Proszę zapiąć pasy – usłyszeli kobiecy głos, zapięli pasy. Ula przytuliła mocniej córeczkę, która spała spokojnie na jej kolanach przypięta specjalnym pasem. Złapała również Marka za rękę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Kochanie nie bój się. – Powiedział uspokajającym głosem widząc roztrzęsioną ukochaną. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Nie lubię tego, chodziaż już dwa razy leciałam. Teraz jestem spokojniejsza, bo ty jesteś obok mnie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po chwili wzbili się w powietrze, Ula z ulgą wypuściła powietrze z płuc. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilku godzinach znaleźli się na lotnisku w Londynie. Tam ten sam pośpiech, jednak poszło im to sprawniej niż w Polsce. Teraz zostało tylko znaleźć Dorotę, która miała na nich czekać. Ula rozglądała się chwilę, gdy nagle w tłumie rozpoznała swoją przyjaciółkę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Marek, tam jest. – Wskazała palcem i popędziła w kierunku kobiety. – Dora! – Przytuliła Dorotę. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Ulka! Zmieniłaś się. Jaka piękna dziewczynka? – Powiedziała na widok córki swojej przyjaciółki. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">M: Cześć. – Powiedział Marek podchodząc do nich. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Cześć. Ty pewnie jesteś ten słynny Marek z opowiadań Uli. Nie mogła przestać o tobie mówić. – Przyjrzała się dokładnie mężczyźnie. Rzeczywiście miał urocze dołeczki w policzkach i te magnetyzujące oczy. Domyślała się, że jest przystojny, ale nie aż tak. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dorota! – Krzyknęła ze śmiechem, a jej policzki pokryły się uroczym rumieńcem. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: No, co? Niech wie jak za nim tęskniłaś. Dobra chodźcie do samochodu. – Wyszli z lotniska, na dworze spotkała ich miła niespodzianka, nie było ani grama śniegu i temperatura była wyższa niż w Polsce. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Mówiłaś, że zrobisz remont, ale jak widzę nic tu się nie zmieniło od mojego wyjazdu. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: No wiem, jednak ostatecznie zrezygnowałam. Będziecie spali w tym pokoju, co ty wcześniej. Rozpakujcie się, a ja zrobię herbaty. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Po kilku minutach usiedli w salonie sącząc gorący, bursztynowy płyn. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: No Ulka opowiadaj jak to było dokładnie z tym waszym pogodzeniem. Przez telefon nic nie zrozumiałam. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Spotkaliśmy się z Markiem w sklepie no i zaczęłam rodzić. Zawiózł mnie do szpitala, okazało się, że mała potrzebuje krwi ojca. Ja nie miałam wyjścia i musiałam mu powiedzieć o tym, że jest ojcem. Nie chciałam, aby Iga umarła. Po krótkiej rozmowie pogodziliśmy się i tak już zostało. A propos chcemy zaprosić cię na nasz ślub. – Podała zaproszenie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">D: Dziękuję, na pewno przyjadę. Gratuluję. – Przytuliła ich. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">U: Dziękujemy. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przez cały dzień rozmawiali, opowiadali sobie o różnych rzeczach. Było widać, że Dorota bardzo polubiła Marka, wiedziała, że jej przyjaciółka będzie z nim szczęśliwa. Był taki szarmancki, w jego każdym ruchu wobec niej dało się wyczuć ogromną czułość. Widziała jak na siebie patrzą. Ona też chciała znaleźć taką miłość, prawdziwą i na zawsze. Lecz ciągle wpadała na samych draniów zarówno tu jak i w Polsce. Jej pierwszym chłopakiem był Bartek Dąbrowski, który traktował ją tak samo jak Ulę. Gdy przyjechała do Londynu była zastraszana przez jakiegoś dresiarza, który widział jak dostała łapówkę od jednego z klientów banku, w którym była dyrektorem. Szantażował ją, że jak nie będzie z nim chodzić do łóżka to pójdzie na policję. Dorota bojąc się o swoją posadę zgodziła się na to. Lecz po jakimś czasie, gdy ją pobił zdecydowała donieść na niego na policję. Mężczyznę aresztowano, a ona znalazła pracę w prywatnej firmie. </span><br style="font-family: Tahoma;" /><span style="font-family: Tahoma;">Przez kolejne dwa dni Ula oprowadzała Marka o mieście, pokazywała mu swoje miejsca, w których myślała nad życiem i bank, w którym pracowała. Marek był zachwycony tym wszystkim. Wiele razy podczas ich krótkiego pobytu dziękował Dorocie za opiekę, którą otoczyła Ulę po jej przyjeździe tutaj. </span></span>Crisowahttp://www.blogger.com/profile/02611330780064200008noreply@blogger.com0