Rozdział dedykuję Biedronce. Dziękuję Ci kochana za miłe słowa pod poprzednią notką :)
Minęło kilka dni. Sytuacja w rodzinie Dobrzańskich nie poprawiła się. Można nawet powiedzieć, że jest jeszcze gorzej niż w pierwszych dniach po porodzie. Ula cały czas siedziała w sypialni, wychodziła tylko wtedy, kiedy musiała skorzystać z toalety. Nie płakała, już nie, nie miała po prostu na to siły. Całe dni leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit. Nie odbierała telefonów, jej zmartwiony ojciec dzwonił do niej po kilkanaście razy dziennie. Co prawda Marek opowiedział mu o ich sytuacji, ale Józef koniecznie chciał porozmawiać z córką. Ula praktycznie nie odzywała się do Marka, wielokrotnie pytał jej się o różne rzeczy, chciał zacząć rozmowę jednak ona nie pisnęła ani słowem. Nie było z nią żadnego kontaktu. Dobrzański przynosił jej do sypialni posiłki, inaczej już dawno umarłaby z głodu. A jak radził sobie w tej sytuacji Marek? Nijak, choć musiał być silny, nie mógł się poddać. Był wykończony, całymi dniami i nocami zajmował się Natalią. Kochał to maleństwo, całym sercem, ale nie był on matką, nie miał instynktu macierzyńskiego. Często nie miał pojęcie, dlaczego jego córka płacze, dzwonił wtedy spanikowany do matki po radę. Helena była u niego dwa razy, aby go odciążyć, ale nie mogła siedzieć u niego całymi dniami, ponieważ ma pełno spraw w fundacji. Dodatkowo musi jeszcze pomagać mężowi, który kilka miesięcy temu przeszedł poważną operację na serce i nie mógł się przemęczać. Na szczęście Marek znalazł zastępstwo w Dobrzański Fashion, udało mu się nakłonić Aleksa do przerwania urlopu we Włoszech i powrotu do Polski. W ten sposób chwilowo prezesem firmy został Febo. Co prawda Aleks nie był już współwłaścicielem firmy, bo po pokazie FD Gusto wyjechał z Polski i pozbył się udziałów. Jednak, kiedy postanowił wrócić do kraju zatrudnił się z powrotem w firmie. Marek nie martwił się tym stanem rzeczy, bowiem kilka lat temu ostatecznie wybaczyli sobie wszystkie złe rzeczy i zostali ponownie przyjaciółmi. Oprócz Aleksa w firmie pomagał też Sebastian. Olszański nie bardzo orientował się w sprawach Marka, bowiem Dobrzański nie miał w ogóle czasu na rozmowę z nim.
Marek był już naprawdę na skraju wytrzymania. I nie chodziło tutaj tylko o ciągłą opiekę nad Lią, przede wszystkim był zaniepokojony zachowaniem Uli. Nie mógł już znieść tej obojętności, jaką go obdarowywała, tego, że nie miał z nią kompletnie kontaktu, on i ich córeczka. Chwile normalności przeżywał czasami w nocy, kiedy Ula pewnie nieświadomie wtulała się w niego podczas snu. Wtedy czuł się jak kilka miesięcy temu. Jednak rano, gdy się obudził czar pryskał i wracał do smutnej i szarej rzeczywistości. Nie miał pojęcia, co dalej zrobić, wiedział tylko, że dłużej tak nie potrafi i musi coś postanowić.
Siedząc w salonie i odpoczywając złapał za telefon i wybrał numer do swojego przyjaciela.
- Cześć Seba, możemy się dzisiaj spotkać? – Zapytał, gdy usłyszał w słuchawce głos Olszańskiego.
- No Marek w końcu się odezwałeś. Jasne, że możemy. W 69 wieczorem?
- Nie Seba, nie mogę iść do klubu.
- Dlaczego? Stało się coś?
- Tak Seba, muszę z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać za… - spojrzał na zegarek – poł godziny w parku niedaleko firmy?
- Nie ma sprawy. Będę przy stawie. Do zobaczenia. – Rozłączył się.
Marek wstał z kanapy i poszedł do pokoju córki. Wyciągnął ją z łóżeczka, przebrał w piękny kostium, który dostała od cioci Ali i włożył ją do wózka.
- Ula, idziemy z Natalią na spacer. Będziemy za góra dwie godzinki. – Powiedział zaglądając do sypialni, ujrzał tam Ulę wpatrującą się w ścianę. Zasmucił go ten widok, nie wiedział, co zrobić, aby jego Ula wróciła.
Szedł parkowymi alejkami pchając wózek, w którym leżała Natalia. Mała nie spała, rozglądała się, co chwile wydając różne ciche dźwięki.
- Kochanie idziemy na spotkanie z wujkiem Sebastianem. Pamiętasz go? Był u ciebie w szpitalu jak się urodziłaś. Może on nam doradzi, co zrobić, aby mamusia zaczęła z nami rozmawiać. – Mówił do córeczki.
Po chwili zauważył Sebastiana siedzącego na ławce nieopodal stawu. Podszedł do niego.
- Cześć Seba.
- Cześć Marek. No witaj Natalciu. – Powiedział radośnie łapiąc dziewczynkę za rączkę. – O czym chciałeś porozmawiać? – Spojrzał na Marka.
Usiedli na ławce, a Marek wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać Sebastianowi wszystko, co działo się w jego życiu odkąd Ula urodziła, a Sara umarła. Opowiedział dokładnie wszystko, łącznie z tym jak zachowywała się jego żona wobec niego i małej. Sebastian z każdym usłyszanym zdaniem patrzył na przyjaciela z coraz większym zdziwieniem. Marek w końcu zakończył swój monolog, po jego policzku spłynęło kilka łez, które szybko starł, jednak nie umknęły one uwadze Sebastiana.
- Nie wiem, co powiedzieć… - próbował poskładać to, co usłyszał od Marka i coś powiedzieć – Stary, nie spodziewałem się, że to wygląda aż tak kiepsko. Nie miałem pojęcia, że zostałeś z tym wszystkim, z Natalią zupełnie sam…
- Seba…Ja już nie daję rady, jestem wykończony i psychicznie i fizycznie. Pomóż mi stary, co ja mam zrobić w tej sytuacji. – Spojrzał błagalnie na przyjaciela. Sebastian milczał przez chwilę, próbował coś wymyślić.
- Wiesz, co… Moim zdaniem to tutaj nic innego nie pomoże jak tylko szczera rozmowa.
- Seba…Ale jak? Ona się do mnie nie odzywa ani słowem. Jak ja mam z nią rozmawiać?
- Nie wiem, sprowokuj ją, niech ona się nawet zacznie na ciebie drzeć, tylko niech coś powie. Potem spróbuj ją uspokoić i zacznij rozmowę. To nie może tak być, ty nie możesz tak żyć, bo to cię zabije od środka.
- Wiem Seba, wiem. Chyba masz rację, ale rozmowa z nią będzie bardzo, bardzo trudna. Ale nie mam innego wyjścia. Bardzo ją kocham i chcę z nią być, ale jak to dalej będzie tak wyglądać to…to będę musiał się z nią rozwieść… - ukrył twarz w dłoniach – A ja nie chcę się z nią rozstawać, tak bardzo ją kocham… Zrobię wszystko, aby ją odzyskać, aby odzyskać moją Ulę, tą, w której się zakochałem.
- Dobrze robisz bracie. – poklepał go po ramieniu.
- Tylko jeszcze nie dziś, zrobię to jutro. Muszę to wszystko przemyśleć i ułożyć sobie jakoś w głowie tą rozmowę. Tak bardzo się boję…
Minęło kilka dni. Sytuacja w rodzinie Dobrzańskich nie poprawiła się. Można nawet powiedzieć, że jest jeszcze gorzej niż w pierwszych dniach po porodzie. Ula cały czas siedziała w sypialni, wychodziła tylko wtedy, kiedy musiała skorzystać z toalety. Nie płakała, już nie, nie miała po prostu na to siły. Całe dni leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit. Nie odbierała telefonów, jej zmartwiony ojciec dzwonił do niej po kilkanaście razy dziennie. Co prawda Marek opowiedział mu o ich sytuacji, ale Józef koniecznie chciał porozmawiać z córką. Ula praktycznie nie odzywała się do Marka, wielokrotnie pytał jej się o różne rzeczy, chciał zacząć rozmowę jednak ona nie pisnęła ani słowem. Nie było z nią żadnego kontaktu. Dobrzański przynosił jej do sypialni posiłki, inaczej już dawno umarłaby z głodu. A jak radził sobie w tej sytuacji Marek? Nijak, choć musiał być silny, nie mógł się poddać. Był wykończony, całymi dniami i nocami zajmował się Natalią. Kochał to maleństwo, całym sercem, ale nie był on matką, nie miał instynktu macierzyńskiego. Często nie miał pojęcie, dlaczego jego córka płacze, dzwonił wtedy spanikowany do matki po radę. Helena była u niego dwa razy, aby go odciążyć, ale nie mogła siedzieć u niego całymi dniami, ponieważ ma pełno spraw w fundacji. Dodatkowo musi jeszcze pomagać mężowi, który kilka miesięcy temu przeszedł poważną operację na serce i nie mógł się przemęczać. Na szczęście Marek znalazł zastępstwo w Dobrzański Fashion, udało mu się nakłonić Aleksa do przerwania urlopu we Włoszech i powrotu do Polski. W ten sposób chwilowo prezesem firmy został Febo. Co prawda Aleks nie był już współwłaścicielem firmy, bo po pokazie FD Gusto wyjechał z Polski i pozbył się udziałów. Jednak, kiedy postanowił wrócić do kraju zatrudnił się z powrotem w firmie. Marek nie martwił się tym stanem rzeczy, bowiem kilka lat temu ostatecznie wybaczyli sobie wszystkie złe rzeczy i zostali ponownie przyjaciółmi. Oprócz Aleksa w firmie pomagał też Sebastian. Olszański nie bardzo orientował się w sprawach Marka, bowiem Dobrzański nie miał w ogóle czasu na rozmowę z nim.
Marek był już naprawdę na skraju wytrzymania. I nie chodziło tutaj tylko o ciągłą opiekę nad Lią, przede wszystkim był zaniepokojony zachowaniem Uli. Nie mógł już znieść tej obojętności, jaką go obdarowywała, tego, że nie miał z nią kompletnie kontaktu, on i ich córeczka. Chwile normalności przeżywał czasami w nocy, kiedy Ula pewnie nieświadomie wtulała się w niego podczas snu. Wtedy czuł się jak kilka miesięcy temu. Jednak rano, gdy się obudził czar pryskał i wracał do smutnej i szarej rzeczywistości. Nie miał pojęcia, co dalej zrobić, wiedział tylko, że dłużej tak nie potrafi i musi coś postanowić.
Siedząc w salonie i odpoczywając złapał za telefon i wybrał numer do swojego przyjaciela.
- Cześć Seba, możemy się dzisiaj spotkać? – Zapytał, gdy usłyszał w słuchawce głos Olszańskiego.
- No Marek w końcu się odezwałeś. Jasne, że możemy. W 69 wieczorem?
- Nie Seba, nie mogę iść do klubu.
- Dlaczego? Stało się coś?
- Tak Seba, muszę z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać za… - spojrzał na zegarek – poł godziny w parku niedaleko firmy?
- Nie ma sprawy. Będę przy stawie. Do zobaczenia. – Rozłączył się.
Marek wstał z kanapy i poszedł do pokoju córki. Wyciągnął ją z łóżeczka, przebrał w piękny kostium, który dostała od cioci Ali i włożył ją do wózka.
- Ula, idziemy z Natalią na spacer. Będziemy za góra dwie godzinki. – Powiedział zaglądając do sypialni, ujrzał tam Ulę wpatrującą się w ścianę. Zasmucił go ten widok, nie wiedział, co zrobić, aby jego Ula wróciła.
Szedł parkowymi alejkami pchając wózek, w którym leżała Natalia. Mała nie spała, rozglądała się, co chwile wydając różne ciche dźwięki.
- Kochanie idziemy na spotkanie z wujkiem Sebastianem. Pamiętasz go? Był u ciebie w szpitalu jak się urodziłaś. Może on nam doradzi, co zrobić, aby mamusia zaczęła z nami rozmawiać. – Mówił do córeczki.
Po chwili zauważył Sebastiana siedzącego na ławce nieopodal stawu. Podszedł do niego.
- Cześć Seba.
- Cześć Marek. No witaj Natalciu. – Powiedział radośnie łapiąc dziewczynkę za rączkę. – O czym chciałeś porozmawiać? – Spojrzał na Marka.
Usiedli na ławce, a Marek wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać Sebastianowi wszystko, co działo się w jego życiu odkąd Ula urodziła, a Sara umarła. Opowiedział dokładnie wszystko, łącznie z tym jak zachowywała się jego żona wobec niego i małej. Sebastian z każdym usłyszanym zdaniem patrzył na przyjaciela z coraz większym zdziwieniem. Marek w końcu zakończył swój monolog, po jego policzku spłynęło kilka łez, które szybko starł, jednak nie umknęły one uwadze Sebastiana.
- Nie wiem, co powiedzieć… - próbował poskładać to, co usłyszał od Marka i coś powiedzieć – Stary, nie spodziewałem się, że to wygląda aż tak kiepsko. Nie miałem pojęcia, że zostałeś z tym wszystkim, z Natalią zupełnie sam…
- Seba…Ja już nie daję rady, jestem wykończony i psychicznie i fizycznie. Pomóż mi stary, co ja mam zrobić w tej sytuacji. – Spojrzał błagalnie na przyjaciela. Sebastian milczał przez chwilę, próbował coś wymyślić.
- Wiesz, co… Moim zdaniem to tutaj nic innego nie pomoże jak tylko szczera rozmowa.
- Seba…Ale jak? Ona się do mnie nie odzywa ani słowem. Jak ja mam z nią rozmawiać?
- Nie wiem, sprowokuj ją, niech ona się nawet zacznie na ciebie drzeć, tylko niech coś powie. Potem spróbuj ją uspokoić i zacznij rozmowę. To nie może tak być, ty nie możesz tak żyć, bo to cię zabije od środka.
- Wiem Seba, wiem. Chyba masz rację, ale rozmowa z nią będzie bardzo, bardzo trudna. Ale nie mam innego wyjścia. Bardzo ją kocham i chcę z nią być, ale jak to dalej będzie tak wyglądać to…to będę musiał się z nią rozwieść… - ukrył twarz w dłoniach – A ja nie chcę się z nią rozstawać, tak bardzo ją kocham… Zrobię wszystko, aby ją odzyskać, aby odzyskać moją Ulę, tą, w której się zakochałem.
- Dobrze robisz bracie. – poklepał go po ramieniu.
- Tylko jeszcze nie dziś, zrobię to jutro. Muszę to wszystko przemyśleć i ułożyć sobie jakoś w głowie tą rozmowę. Tak bardzo się boję…
Co do rad Sebastiana to mam poważne wątpliwości, czy zaskutkują. Raczej przydałaby się tutaj wizyta psychiatry. Ona nawet nie jest zdiagnozowana i jeśli to rzeczywiście depresja poporodowa, to powinna być natychmiast leczona. Nie wiem dlaczego Marek zwleka z wizytą u jakiegoś specjalisty. Może nawet załatwić wizytę takiego lekarza w domu, bo go na to stać.
OdpowiedzUsuńUla ma prawdziwy problem. Wydaje się jakby całkowicie straciła kontakt z rzeczywistością. Jest otępiała, małomówna i kompletnie niekontaktowa. Nie mam pojęcia w jaki sposób miałaby tutaj zadziałać szczera rozmowa. Miałaby sprawić, że Ula się ocknie? Bardzo jestem ciekawa jak Ty opiszesz tę rozmowę. Może to znowu będzie tylko monolog wygłoszony przez Marka. Oby nie i oby ta rozmowa odniosła pozytywny skutek.
Przygnębiająca część. Dziecko bardzo potrzebuje matki, a tej sytuacji to pewnie nawet jej nie karmi. Czekam na kolejny rozdział, który być może przyniesie trochę więcej nadziei.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Na wstępie bardzo Ci dziekuję za dedykację! Bardzo mi miło
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to: Dziewczyno co raz bardziej się rozkręcasz! Świetny rozdział. Bardzo podoba mi się opis sytuacji i dialogi. Nie zanudzasz czytelnika.
Trzymasz nas w napieciu.... ja nie dokońca wiem czy to co przeżywa Ula to żałoba po stracie dziecka, czy depresja poporodowa?Nie opisujesz mysli Uli, tego co czuje. Jeżeli to żałoba to szczera rozmowa jest chyba najlepszym wyjściem. Bedą mogli powiedziec sobie o tym co czują po stracie dziecka i znaleźć wspóne rozwiazanie. Ale jeżeli to depresja poporodowa to nie rozumiem z czego ona miałaby wynikać,ze niby nienawidzi Natali bo umarła jej siostrzyczka. Zresztą opis sytuacji nie wyglad mi na depresje poporodową. Pzecież Ula zamknęła się w sobie po stracie dziecka i nadal bede upierała się przy wersji tego że to jest załoba, depresja poporodwa zwykle bierze się z braku wsparcia, a Ula to wsparciema ! A i jeszcze mam jedno pytanie dlaczego Marek chce się rozwieść z Ula, przecież w takiej sytuacji powinni byc razem. No nic mam nadzieje,że kolejny rozdział przyniesie jakies odpowiedzi na moje pytania.
pozdrawiam Biedronka
Czekamna cd!
Znalazłam twój blog zupełnie przypadkowo, ale widzę, że zapowiada się całkiem ciekawie, więc w najbliższym czasie przeczytam wszystkie notki i skomentuję ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam cię również na mój blog, gdzie pojawiła się nn, zapraszam! http://historiabrzyduli.blog.onet.pl/
kawi ;)
Paulina,
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę Ci podziękować za to, że dodałaś mnie do linków. Ja przez przypadek weszłam na ten blog. Znalazłam link na blogu Małgosi. Poprzednie Twoje opowiadania czytałam i bardzo mi się podobały.
To opowiadanie też bardzo mnie zainteresowało i czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Marka i Ulę spotkała tragedia. Nikt nie potrafi zrozumieć ich jeśli sam czegoś podobnego nie przeżył. Mieli mieć dwoje dzieci, dwie córeczki, a zostało im jedno. Ula się tym podłamała. Mam nadzieję, że szczera rozmowa z Markiem jej pomoże i nie będzie się już tak zadręczać.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania.
Paulina
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj pojawił się nowy rozdział, trochę wcześniej niż zwykle, bo co do czwartku musiałam zmienić plany. Zapraszam. :)