czwartek, 2 stycznia 2014

Miniaturka III

Marek wrócił do domu po ciężkim dniu pracy. Zamknął się w łazience i pochylił się nad umywalką. Zastanawiał się nad dziwnym zachowaniem Uli przed kilkudziesięcioma minutami w firmie. Całował ją, wiedział, że ona tego chciała. Miał namawiać ją na to żeby sfałszowała dla niego ten raport. Nagle do gabinetu wtargnęła Violetta gorączkowo się tłumacząc, że przyszła studiować stosunki, nie wierzył jej. Wiedział, że Paulina kazała jej węszyć. Potem, gdy chciał wrócić do przerwanej czynności Ula oskarżyła go o to, że uwodzi ją tylko dla raportu. Marek się zdenerwował i wyszedł, teraz nie wiedział, dlaczego się tak zdenerwował. Może, dlatego, że ona mówiła prawdę, chodziaż nie był już taki pewny, że chodzi tylko o stanowisko dyrektora. Coraz częściej łapał się na tym, że jego gesty w stosunku do Uli stały się swobodne, nie zmuszał się do nich. Teraz wyrzucał sobie, że zgodził się na tą intrygę wymyśloną przez Sebastiana. Lecz było już za późno na wyjaśnienia, musiał to ciągnąć dalej, a po zarządzie zakończyć. Choć wcale nie był już taki pewny czy chce to kończyć. Czuł coś nieokreślonego do Uli. Nie była to sympatia, to coś więcej, może przyjaźń, choć nie do końca wiedział czy to nie za mało. Doszedł do wniosku, który go przeraził: Ja się w niej zakochałem.-Pomyślał – Zakochałem się w Uli. Nie to nie może być to, zwykłe zauroczenie, fascynacja tą niezwykłą osobą, ale nie miłość. 
Z zamyślenia wyrwał go telefon: 
- Ula? Co się dzieje? 
- Nie mogłam wrócić do domu. Jak jesteś to…, a jak cię nie ma, jak cię nie ma no to już w ogóle. 
- Gdzie ty jesteś? 
- Nad Wisłą. 
- Gdzie nad Wisłą? 
- Nie wiem. Pod jakimś mostem. 
- Ula, Ula, jesteś tam? 
- Tak, tak, tak, jestem to tylko pociąg. 
- Poczekaj na mnie zaraz tam przyjadę. 
- Przyjedziesz? 
- Tak. Tylko nie ruszaj się stamtąd. 
Wziął marynarkę i po cichu, aby nie obudzić Pauliny wybiegł z domu, wsiadł do samochodu i popędził nad Wisłę. Mniej więcej wiedział gdzie znajduje się Ula. Trafił za pierwszym razem. Stała pod mostem kolejowym, czekała na niego. Zaparkował auto i podbiegł do niej. 
-Ula. 
- Przepraszam. 
- Ula nie słyszę, ja nie słyszę. –objął Ulę i położył swoje ręce na jej uszach. Ona pogładziła jego twarz. Marek zbliżył się do Uli i powoli musnął jej usta. Całowali się delikatnie rozkoszując się chwilą. Nagle Marek uświadomił sobie coś, co od jakiegoś czasu podejrzewał. Zakochał się w Uli – swojej asystentce, przyjaciółce i powierniczce. Zrozumiał to dopiero tutaj, gdy zobaczył ją smutną stojącą na wietrze. Długo bił się z myślami, gdy doszedł do wniosku, że chce z nią być już na dobre. Ale, aby to spełnić musiał wyjaśnić jej tą całą intrygę. Bał się, tak cholernie się bał, że Ula go odrzuci, zostawi i nigdy jej nie zobaczy. Musiał to zrobić żeby zacząć nowe życia, wolne od kłamstw i podwójnego życia. Z żalem oderwał się od jej ust i powiedział: 
- Ula musimy porozmawiać, muszę ci coś wyjaśnić. 
-, O co chodzi? 
- Zaraz się dowiesz, chodź usiądziemy na pniu. 
- Dobrze. 
- Ula okłamałem cię. 
- Jak to? O czym mówisz? – Nie wiedziała, o co mu chodzi. 
- o nas, o nasz romans. Obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca, obiecujesz? 
- Tak. – Zaczęła się bać. 
- Sebastian wymyślił intrygę, abym utrzymał weksle przy sobie. Ja nie chciałem tego robić, ale dokumenty, które znalazłem były jednoznaczne. Miałem cię uwodzi, mówić, że cię kocham. Wszystko po to, abyś nie odeszła z wekslami, a potem żebyś sfałszowała raport. Na początku rzeczywiście udawałem, jednak ostatnio zaczęło się coś dziać. Zauważyłem, że wszystko, co robię z tobą sprawia mi niezwykłą przyjemność. Nie wiedziałem jak nazwać to uczucie aż do dzisiaj. Kiedy przed chwilą całowaliśmy się na tym pomoście zrozumiałem jedno. Ula kocham cię, to już nie jest kłamstwo, chcę byś z tobą. Proszę uwierz mi. – Spojrzał na nią z błagalną miną, w jej oczach lśniły łzy, po kilku minutach ciszy powiedziała ze spokojem. 
- Zawieź mnie proszę do domu. 
- Dobrze chodź do samochodu. – Postanowił na nią nie naciskać, niech przemyśli to, co jej powiedział. Jechali w ciszy, żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Gdy dojechali pod jej dom, Marek się odezwał. 
-Ula proszę przemyśl to, co ci powiedziałem. Poczekam na ciebie ile będziesz potrzebowała czasu.- dziewczyna nic się nie odezwała, wysiadła z auta. Marek z ciężkim sercem odjechał do domu. 

Następnego dnia, ze strachem, który coraz bardziej obezwładniał go wraz z przemierzonym kilometrem jechał do firmy. Przed wejściem do windy jego serce kołatało jak oszalałe, nie wiedział, czego ma się spodziewać ze strony Uli. Wszedł do sekretariatu, ona siedziała przy swoim biurku i pracowała. Nie zauważyła jak wszedł. 
-Ula możemy porozmawiać? 
- Tak, chyba tak. 
- Chodź do mojego gabinetu. – Gdy weszli, Marek ostrożnie zapytał. 
- Myślałaś nad tym, co ci powiedziałem wczoraj nad Wisłą? 
- Tak. 
- I co? – Zapytał z wielkim strachem. 
- Postanowiłam, że ci wybaczę, za bardzo cię kocham, żebym mogła postąpić inaczej. Każdy popełnia błędy i ja to rozumiem. Ale, Marek jeszcze jeden taki numer i koniec z nami na zawsze. To, że ci wybaczyłam, nie znaczy, że potrafię ci do końca zaufać. Będziesz musiał mi cały czas udowadniać, że mnie kochasz i, że się zmieniłeś. 
- Ula, kochanie tak bardzo ci dziękuję. Będę się starał jak najlepiej tylko potrafię, aby ci to udowodnić i odpokutować swoje winy. Mogę cię pocałować? – Przybliżył się do niej powoli. 
- Tak. – Powiedziała niepewnie, Marek musnął usta Uli, po chwili zanurzyli się w namiętności. 
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz