czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XII

Po zjedzonym śniadaniu, Ula* i Marek* zaczęli szykować się do zwiedzania miasta. Dobrzańska do torby włożyła mapę, wodę i rzeczy potrzebne dla Julki, czyli pieluszki, sok itp. Marek wziął aparat. 
M: Kochanie to gdzie najpierw jedziemy? 
U: Może do Pałacu Opatów? 
M: Świetny pomysł, a wzięłaś wszystkie rzeczy dla Julki? 
U: Tak już spakowałam. Musisz jeszcze tylko włożyć wózek do bagażnika. 
M: Dobrze. 
Po jakimś czasie pojechali do Pałacu Opatów, który mieścił się na ulicy Cystersów. 
20 MINUT PÓŹNIEJ 
Dobrzańscy zaparkowali samochód na parkingu koło Pałacu Opatów. Potem udali się do budynku i poszli kupić bilety. Po 5 minutach zwiedzali już pałac. Były tam piękne dzieła słynnych malarzy XIX i XX wieku takich jak Np. Jan Matejko, Stanisław Wyspiański itd. Ulę bardzo zachwycały te obrazy. 
Gdy już obejrzeli dzieła sztuki postanowili się wybrać pod wieżę więzienną i katownię. 
W tym miejscu jak się okazało, gdy Dobrzańscy weszli do środka tego budynku mieści się Muzeum Bursztynu. Ula jak i Marek byli zachwyceni różnymi rodzajami bursztynu. 
Potem udali się do Ratusza Staromiejskiego. 
Oglądanie tych wszystkich miejsc skończyli około godziny 16, więc postanowili pójść na obiad. Wybrali restaurację Eureka na Al. Zwycięstwa. 
RESTEURACJA EUREKA 
Ula i Marek zamówili dla siebie eskalopki wieprzowe, a dla Julki Dobrzańska zrobiła "pyszną" zupkę pomidorową ze słoiczka. 
Dobrzańscy po pół godzinie dostali swoje dania. 
M: Smacznego. 
U: Na wzajem. 
Kiedy zjedli obiad postanowili wrócić do hotelu gdyż byli bardzo zmęczeni po całym dniu zwiedzania, a poza tym Julka prawie usypiała na rękach Marka. 
W HOTELU 
Ula przebrała córeczkę i włożyła ją do łóżeczka ta od razu zasnęła. Dobrzańscy postanowili odpocząć siedząc na leżakach na tarasie ich pokoju. 
Patrzyli na spacerujące po plaży pary zakochanych. Od tych ludzi było widać miłość, z resztą od Uli i Marka też biła bezgraniczna miłość, którą ta para obdarzała się. 
U: Marek zadzwonię do Violetty zapytam jak się czuje. 
M: Dobrze. - Ula wzięła telefon i wykręciła numer do Kubasińskiej. Ta po dwóch sygnałach odebrała. 
V: Cześć Ulcia. 
U: Hej, Viola, co u ciebie słychać? 
V: Nic nowego nudzi mi się, a po za tym wyglądam jak hipopotam. 
U: Oj Violetta wcale tak nie jest wyglądasz kwitnąco. 
V: Dzięki. Chciałabym już urodzić. 
U: Spokojnie niech mała Ula jeszcze siedzi w brzuchu. Jak się czujesz? 
V: Bardzo dobrze. Wiesz był u mnie dzisiaj Sebastian. 
U: Po co? 
V: Jak to, po co? Przekonywać mnie, że jednak mnie kocha i chce tego dziecka. 
U: A ty, co na to? 
V: No jak to, co? Wywaliłam go za drzwi. Mógł zastanowić się nad tym wcześniej zanim zażądał żebym usunęła dziecko. Tego mu nigdy nie wybaczę. Dobra Ula muszę kończyć zaraz przyjedzie do mnie mama. Pa. 
U: Trzymaj się, pa. 
Ula rozłączyła się i zaczęła się zastanawiać jak Violetta dzięki temu, że jest w ciąży zmieniła się. Przestała myśleć o zakupach, kosmetyczkach i Spa, teraz liczyło się dla niej tylko dziecko. Co prawda dalej była zadbaną i piękną kobietą, ale z umiarem. Dalej przekręcała przysłowia, ale starała się nad tym panować. 


Ula po chwili wróciła do pokoju, gdzie Marek oglądał w telewizji wiadomości sportowe. 
M: No i co Violetta mówiła? 
U: Dobrze się czuje, znowu był u niej Sebastian z przeprosinami. 
M: Wiesz może Seba się naprawdę zmienił i jednak zrozumiał, że kocha Violę nad życie i chce być ojcem dla ich dziecka. 
U: Tego nikt nie wie, ale tacy jak on się nigdy nie zmieniają. 
M: Kochanie, ale przecież ja byłem taki jak Sebastian, a jednak się zmieniłem i nie widzę świata poza tobą i Julką. 
U: Marek, ale ty zdradzałeś Paulinę, a on powiedział prosto w twarz Violi, że nie chce dziecka. A to boli, Seba ją zranił. 
M: Ja też raniłem Paulinę, Klaudię, Domi, Mirabellę, Joaśkę, Lidkę i ciebie też zraniłem. 
U: Jesteś wyjątkiem. A jak to mówi Violetta wyjątek podkręca regułę. - Na te słowa Uli oboje wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. 
Gdy już się uspokoili, Marek zaproponował. 
M: Kotku, a może przejdziemy się na spacer po plaży? 
U: A co z Julką, przecież ona śpi? 
M: Weźmiemy ją do wózka, na świeżym powietrzu lepiej będzie spała. 
U: No dobrze. 
Ula pomału wyjęła Julkę z łóżeczka i delikatnie założyła jej na pidżamkę sweterek, gdyż wieczory nad morzem były chłodne. Gdy to zrobiła, włożyła ją do wózka. Mała Dobrzańska nawet nie poczuła tego, że mama ją ubrała i dalej spała cichutko posapując. 
Ula i Marek też się ubrali i wyszli. 
KILKA MINUT PÓŹNIEJ 
Spacerowali brzegiem morza. Ula prowadziła wózek, a Marek jedną ręką obejmował swoją żonę w tali. 
Nagle usłyszał dźwięk swojego telefonu, wyjął komórkę i zobaczył napis: "JUTRO URODZINY ULI!!" 
No tak jak typowy facet zapomniał o urodzinach swojej ukochanej, lecz nie zamierzał tego ujawnić. Nastawił budzik na jutro na godzinę siódmą i obmyślał w głowie plan. 
Była, 18 więc sklepy były jeszcze otwarte. Już miał coś zaproponować, lecz Ula go ubiegła. 
U: Marek jest dopiero osiemnasta może pojechalibyśmy do jakiegoś sklepu z ubraniami. - Dobrzański chciał to samo zaproponować. 
M: Dobrze, ale tylko cię podrzucę i wracam do hotelu. - Powiedział, lecz skłamał nie wróci do hotelu tylko zrobi coś innego. 
POD CENTRUM HANDLOWYM 
U: Pa Marek. - Powiedziała wysiadając z samochodu męża. 
M: Pa kochanie, przyjadę po ciebie o dwudziestej. 
U: Dobrze. - pocałowali się na pożegnanie. 
Marek miał dwie godziny na wykonanie swojego planu. 
Najpierw razem z Julką pojechał do kwiaciarni. 
W KWIACIARNI 
M: Dzień dobry chciałem zamówić kwiaty z dostawą. 
Sprz: Dzień dobry oczywiście, jakie kwiaty pan sobie życzy? 
M: Kosz z czerwonymi różami. 
Sprz:, Na jaki adres mamy dostarczyć kwiaty? 
M: Hotel Lival ul. Młodzieży Polskiej 10 pokój numer 102. 
Sprz: Pana nazwisko? 
M: Dobrzański, Marek Dobrzański. 
Sprz: Nazwisko adresata? 
M: Urszula Dobrzańska. 
Sprz: Na którą godzinę mamy dostarczyć. 
M: Na dziewiątą. 
Sprz: dobrze to już wszystko. 
M: Dziękuję. Do widzenia. 
Sprz: Do widzenia. - Marek wyszedł z Julką na rękach. 
Przypiął ją pasami, wsiadł do auta i ruszył w stronę jubilera. 
APART 
M: Dzień dobry chciałem kupić złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serca. 
Sprz: Polecam ten, serduszko jest otwierane. 
M: Piękny kupuję. 
Sprz: Wygrawerować coś? 
M: Tak: "DLA ULI - NA ZAWSZE. MAREK" 
Sprz: Dobrze zaraz będzie gotowy. 
Po chwili mężczyzna przyniósł gotowy łańcuszek. 
Sprz: Zapakować? 
M; Tak poproszę. 
Sprz: Należy cię 1125 złotych. 
M: Proszę. - Podał sprzedawcy kartę. 
Sprz: Proszę wprowadzić pin. 
Marek wykonał tę czynność. 
Sprz: Dziękuję. - Powiedział podając Dobrzańskiemu kartę. 
M: Do widzenia. 
Sprz: Do widzenia. 
NAZAJUTRZ 
Marek obudził się o godzinie siódmej. Ubrał się i zadzwonił do obsługi hotelowej. 
M: Dzień dobry chciałem zamówić śniadanie na godzinę ósmą. 
Kel: Dzień dobry oczywiście, co mamy podać? 
M: Tosty francuskie z serem, ziołami i suszonymi pomidorami. - Powiedział Dobrzański patrząc na MENU. 
Kel: Oczywiście proszę podać numer pokoju. 
M: 102. 
Kel: Dobrze. - Rozłączył się. 
GODZINA ÓSMA 
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Marek poszedł otworzyć. 
W tym czasie obudziła się Ula. 
"Ciekawe czy pamięta o moich urodzinach? " - pomyślała Dobrzańska. 
Nagle zobaczyła Marka noszącego tacę ze śniadaniem. 
M: Cześć kochanie. 
U: Cześć Marek. 
M: Proszę to dla ciebie. - Powiedział kładąc na jej kolanach tacę, pocałował ją. 
U: Dziękuję. 
"Chyba zapomniał, ach mężczyźni..." - Pomyślała ze smutkiem. 
GODZINA DZIEWIĄTA 
Ula i Marek usłyszeli dzwonek do drzwi. 
Dobrzański wiedział, że to kurier, więc powiedział. 
M: Kochanie otwórz. 
Ula poszła otworzyć drzwi. Zobaczyła tam kuriera trzymającego kosz z różami.* 
Kur: Pani Urszula Dobrzańska? 
U: Tak. 
Kur: To dla pani. - Powiedział podając zaskoczonej kobiecie kwiaty- miłego dnia życzę. - I znikł w korytarzu. 
Ula odwróciła się w stronę Marka. 
M: Wszystkiego najlepszego kochanie - podszedł i pocałował żonę. 
"A jednak pamięta" 
U: Dziękuję. 
M: To jeszcze nie wszystko. - Podał Uli małe granatowe pudełeczko. - otwórz. 
Kobieta otworzyła i oniemiała, ujrzała złoty łańcuszek z serduszkiem.* Otworzyła go i przeczytała na głos: "DLA ULI - NA ZAWSZE. MAREK". 
Dobrzańska rozpłakała się ze wzruszenia. 
U: Marek to takie piękne. Kocham cię. - powiedziała i wpadła mężowi w ramiona. 
M: Ja też ciebie bardzo kocham Ula. - pocałowali się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz