czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek - inna historia VIII

Nazajutrz rano pierwszy obudził się Marek, wstał i poszedł zrobić śniadanie. Chociaż tak chciał się odwdzięczyć Uli za możliwość zostania w jej mieszkaniu przez kilka dni. Bardzo podobał mu się taki stan rzeczy, ale wiedział, że musi szybko poszukać czegoś własnego. W tym mieszkaniu było mało miejsca, on spał na kanapie w salonie. A Ula natomiast w swojej sypialni z Manią. Postanowił poszukać później jakiegoś dużego, a zarazem przytulnego mieszkania. W końcu po rozwodzie miał zamiar zamieszkać razem z Ulą już jako para. Bez chowania się po kątach z tą miłością. Wiedział, że muszą jeszcze trochę się wstrzymać, aż do chwili rozwodu. Po kilkunastu minutach śniadanie było gotowe, aromat kawy błyskawicznie przygnał do kuchni Ulę, zaraz za nią przydreptała też zaspana jeszcze Marysia. Wspólnie usiedli do posiłku, szybko zjedli ciepłe grzanki z pysznym dżemem porzeczkowym. 
Po śniadaniu Marek zadzwonił do Pauliny, aby ustalić godzinę, w której pojadą do jego rodziców. Umówili się o jedenastej pod domem Pauliny, było przed dziesiątą, więc Marek miał jeszcze trochę czasu. Usiadł na kanapie obok Uli i oglądali program w telewizji. 
U:, O której jedziesz do rodziców? 
M: O jedenastej jadę po Paulinę. – Powiedział trochę spięty, Ula od razu to zauważyła. 
U: Marek denerwujesz się? 
M: Nie. – Powiedział wymijająco, lecz po chwili spotkał się ze wzrokiem Uli, ona zawsze wiedziała, kiedy kłamie. – Tak. – W końcu przyznał – Boję się ich reakcji, oni nic nie wiedzą o naszych problemach w małżeństwie. Zawsze, gdy byliśmy u nich stwarzaliśmy pozory szczęśliwej i kochającej się rodziny. Byliśmy dla siebie mili, a gdy tylko wychodziliśmy z ich domu zaczynały się wieczne kłótnie. Rodzice myślą, że jesteśmy z Paulą dla siebie stworzeni. 
Jednak niezależnie od tego, jaka będzie ich reakcja ja nie zmienię zdania. Rozwodzę się z Pauliną, bo chce być z tobą. – Przytulił Ulę do siebie. 
U: Marek myślę, że nie będzie źle. W końcu to twoi rodzice i powinni chcieć twojego szczęścia. A jeśli wytłumaczycie, że nie jesteście szczęśliwi to na pewno to zrozumieją. 
M: Myślisz? 
U: Tak. 
M: Ula dziękuję ci za to, że mnie wspierasz. Dobra już po dziesiątej czas się zbierać. – Wstał z kanapy i szybko się ubrał. Po dziesięciu minutach wyszedł z mieszkania. 

TYMCZASEM W PRACOWNI PSHEMKO 
Ps: Izabello! Przedostatni projekt skończyłem! To nie jest takie trudne jak myślałem. 
I: Brawo mistrzu to naprawdę świetna robota – powiedziała Iza wpatrując się z niedowierzaniem w projekty. Mimo tego, że pracuje z Pshemko już dobre sześć lat to nigdy nie widziała, aby bez marudzenia w dwa dni stworzył tyle projektów. Podejrzewała, że to zasługa tej Uli. Odkąd ona przyszła do Febo&Dobrzański mistrz ma wiele wspaniałych pomysłów. 
Ps: Ta Ursula to skarb. Taka mądra, prędka i do tego piękna. Marek miał nosa zatrudniając ją w firmie. – Powiedział na potwierdzenie myśli Izy. – Izabello proszę mnie połączyć z Urszulą, muszę jej przekazać tą wspaniałą nowinę. 
I: Ale Uli nie ma dzisiaj w pracy. 
Ps: To na komórkę. – Powiedział zniecierpliwiony. 
I: Już się robi. – Szybko wybrała numer Uli i podała Pshemko słuchawkę. 
Ps: Halo? Ursula? Mam dla Ursuli wspaniałą wiadomość. Właśnie skończyłem przedostatni projekt! Do jutra skończę ze wszystkim. 
U: Pshemko to cudowna wiadomość. Bardzo się cieszę, że ci się udało. Dziękuję. 
Ps: To ja ci dziękuję Bella. Musisz koniecznie przyjechać dzisiaj do firmy i zobaczyć te dzieła. 
U: Dobrze, zobaczę, co da się zrobić. Będę po południu. 
Tymczasem Marek i Paulina podjeżdżali pod rezydencję Dobrzańskich seniorów. Oboje byli widocznie zdenerwowani. Nie wiedzieli, jakiej reakcji mają się spodziewać po Helenie i Krzysztofie. Wysiedli z samochodu i podeszli do drzwi, po chwili powitała ich Helena. Utonęli w ramionach rodziców, po przywitaniu przeszli do salonu. 
H: Gdzie macie Manię? 
M: Została z nianią. – Nie chciał na razie ujawniać, że mieszka z Ulą, zrobi to jak wszystko sobie wyjaśnią. – Ale to nieistotnie. Przyjechaliśmy do was, bo chcieliśmy wam coś powiedzieć. 
H: Paulinko, jesteś w ciąży? – Powiedziała rozanielona już kobieta. Tym pytaniem zbiła młodych z tropu. 
M: Nie mamo nie spodziewamy się dziecka. Przyszliśmy tu, bo…. 
P: Rozstajemy się. – Dokończyła. W pokoju zapanowała grobowa cisza. Helena i Krzysztof zamarli, wpatrywali się w Paulinę i Marka z niedowierzaniem. 
H:, Co wy mówicie?! Jesteście taką wspaniałą parą! Macie dziecko. Marek przyznaj się masz kochankę?! – Wybuchła Helena. 
M: Nie mamo! My nie jesteśmy szczęśliwi to są tylko pozory! My się już z Pauliną nie kochamy i to od dawna. To wszystko zaczęło się psuć po urodzeniu Marysi. Paula nie była gotowa na dziecko, zupełnie się nie interesowała małą. Ja wszystko przy niej robiłem. Początkowo to znosiłem, ale potem moje uczucie wygasło. Paulina niczym się nie interesowała. Wczoraj podjęliśmy decyzję, że się rozstajemy, tak będzie lepiej dla nas wszystkich, a szczególnie dla Mani. 
H: Marek, co ty mówisz, Paulinko to prawda? 
P: Tak Heleno, wszystko, co powiedział Marek to święta prawda. Rozstajemy się w zgodzie. 
H:, Ale ja tego nie rozumiem! Nie wmawiajcie mi, że tylko o to chodzi, Marek masz kochankę! – Tym razem to Marek był zaskoczony, jego matka uważa, że to, że oni się nie kochają to nie ważne. Byle tylko nie miał kochanki. 
M: Mamo, czy ty słyszysz, co ty mówisz? Dla ciebie to, że ja nie kocham Pauliny to nie jest ważne? To jest najważniejsze! Chcesz wiedzieć? Dobrze. Zakochałem się. Zakochałem się w Uli, mojej przyjaciółce. Ona daje mi ciepło, miłość i zrozumienie. To przy niej dopiero zrozumiałem, co to znaczy miłość. 
H: W Uli? Tej wieśniaczce? No nie ten świat już zszedł na psy! 
M: Mamo nie masz prawa tak o niej mówić! Ja ją kocham! 
H: Kochasz ją, no niemożliwe! Ja się nie zgadzam! Nie zgadzam się, żeby ta ździra wychowywała moją wnuczkę. 
K: Heleno! Co ty mówisz? – Odezwał się dotąd nic niemówiący Krzysztof – Nie masz prawa tak obrażać kobiety. Ona nie jest niczego winna. Marku, jeżeli kochasz tą Ulę i chcesz z nią być ja się zgadzam. Czuję, że ona może dać szczęście tobie i Marysi. 
M: Dziękuję, tak chce z nią być. A ty mamo, jeżeli nie chcesz znać Uli to nie będziesz też znać mnie ani Mani. Nie pozwolę ci po raz kolejny wybierać żony! 
H: Żony?! Ty jeszcze chcesz się z nią ożenić? Może jeszcze będziecie mieli dziecko? 
M: Może. Dobrze, koniec tej rozmowy. To postanowione rozwodzimy się. Paula jedziemy? 
P: Tak. 
Obrażona Helena odwróciła się na pięcie i poszła do kuchni. Natomiast Krzysztof odprowadził młodych pod drzwi i powiedział do Marka. 
K: Cokolwiek zrobisz ja będę cię wspierać. Macie gdzie mieszkać synu? 
M: Tak, zatrzymaliśmy się u Uli na kilka dni. 
K: Dobrze. Pozdrów Urszulę. 
M: Dziękuję. Dowidzenia. 
Wsiedli do samochodu, Marek odetchnął z ulgą. Nie spodziewał się, że rozmowa z rodzicami, a szczególnie z mamą będzie taka trudna. Ale on już postanowił i zdania nie zmieni. Jeżeli będzie musiał wybierać pomiędzy matką, a Ulą zdecydowanie wybierze Ulę. 
Przez całą drogę powrotną panowała cisza, oboje musieli sobie to wszystko poukładać. Dopiero, gdy podjechali pod dom Pauliny, Marek odezwał się. 
M; Jutro pojadę do adwokata. Załatwię wszystko tak jak ustaliliśmy. 
P: Dobrze, trzeba jeszcze jutro ogłosić w firmie nasz rozwód, ale to nie będzie już takie trudne. Do jutra. – Wysiadła z samochodu. Marek ruszył w stronę mieszkania Uli. 
Wszedł do domu i usiadł na kanapie, natychmiast znalazła się przy nim Ula. 
U: Marek jak było? 
M: Kiepsko, mama zaczęła się awanturować, zabroniła mi z tobą być. Natomiast tato stanął po mojej stronie. 
U: Czegoś takiego się nie spodziewałam. To może skoro twoja mama się nam sprzeciwia to nie powinniśmy być razem. 
M: Ula, co ty mówisz? Kocham cię i pragnę z tobą być jak z nikim innym, Mama mi tego nie zabroni. 
U: Ale ja nie chcę żebyś się kłócili przeze mnie z mamą. 
M: Ula, kochasz mnie? 
U: Tak. 
M: I to jest najważniejsze. Razem damy radę, nie myślmy już o tym. 
U: Dobrze. Wiesz, co dzwonił do mnie Pshemko i powiedział, że skończył przedostatni projekt. Powiedział, że muszę go dzisiaj zobaczyć. Pojedziemy do firmy? 
M; No coś ty? Nasz Pshemko tak szybko skończył? Pewnie, to zbieraj się jedziemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz