czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek - inna historia XI

Wyszli z Sali konferencyjnej, z Uli i Marka zszedł cały stres. Cieszyli się, że Aleks w końcu został zwolniony z firmy, wreszcie będą mogli pracować bez strachu o ciągłe przekręty Febo. 
K: My już lecimy. Trzymajcie się dzieci. – Podszedł do Uli i Marka. 
M: Dowidzenia tato. Dziękuję, że zadziałałeś w sprawie Aleksa. 
K: Nie ma, za co synu. Wreszcie zauważyłem, że on nie jest wcale taki święty, za jakiego go miałem. Żałuję, że wcześniej nie przejrzałem na oczy. Tyle problemów by nas ominęło. 
U: Panie Krzysztofie było minęło. Ważne, że od teraz będzie już dobrze. 
K: Masz rację Urszulo. – Ucałował jej dłoń. – Uciekam, Helena pewnie się niecierpliwi. – Odszedł w stronę wind. 
Stali jeszcze chwilę na środku korytarza, gdy podeszła do nich Paulina. 
P: Marku, czy mogę wyjść na kilka godzin? Chciałabym zrobić rozeznanie w sklepach jubilerskich, Pshemko niedługo będzie domagał się biżuterii do kreacji. 
M: Oczywiście Paula. 
P: Dziękuję – już miała odchodzić, gdy zatrzymała ją Ula. 
U: Pani Paulino. 
P: Tak? – Odwróciła się jak na komendę. 
U: Chciałam pani podziękować za to, że wsparła mnie pani przed mamą Marka. Ona delikatnie mówiąc mnie nie lubi. 
P: Nie ma, za co. Gdybym nie uważała, że pani sobie poradzi na pewno bym tego nie zrobiła. Wiem, że Helena pani nie toleruje, słyszałam te przykre słowa, które wypowiedziała na pani temat. Proszę mi mówić po imieniu, tak będzie przyjemniej. Paulina. – Wyciągnęła do niej rękę. 
U: Dziękuję. Oczywiście. Ula. – Uścisnęła jej dłoń. 
P: Muszę już iść. Do zobaczenia później. 
U, M: Cześć. – Ula i Marek weszli do jego gabinetu. 
M: Ula zadzwonisz do Doroty? Chciałbym wiedzieć czy przyjmie naszą propozycję. 
U: Jasne, już dzwonię. – Wyciągnęła telefon i wybrała odpowiedni numer. Po kilku sygnałach usłyszała głos przyjaciółki – Cześć Dorotko. 
D: Ula? Dawno się nie odzywałaś. Co u ciebie? 
U: Wszystko dobrze, znalazłam nową pracę. A u ciebie? 
D: A ja nadal bez pracy. Ale mam jedną dobrą wiadomość. Zaręczyłam się z Maćkiem! 
U: Z Maćkiem? No coś ty! Gratuluję. A co do pracy to chyba znalazłam ci posadę. Tylko czy chciałabyś wrócić do Polski? 
D: Oczywiście, o niczym innym nie marzę. Maciek zresztą też, co to za praca? 
U: W firmie, w której pracuję potrzebny jest dyrektor finansowy. Zgadzasz się? 
D: Pewnie! 
U: Znakomicie, w takim razie mogłabyś przyjechać do końca tygodnia na rozmowę? 
D: Dobrze i tak nie mam tu nic do roboty. Myślę, że w piątek będę mogła przyjechać. Dam ci znać, w takim razie zaraz zabukuję bilet. 
U: Okey, zawiadom mnie, o której przylecisz. To do zobaczenia. 
D: Pa. – Ula rozłączyła się, miała na ustach szeroki uśmiech. 
U: Zgodziła się, przyleci w piątek. Marek nie uwierzysz. 
M: Co się stało? 
U: Dorota zaręczyła się z Maćkiem. 
M: Z Maćkiem? Nie sądziłem, że coś z tego będzie. 
U: Ja też nie, widocznie są dla siebie przeznaczeni. 
M: Tak jak my. – Przytulił ją do siebie i namiętnie pocałował. 

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ 

-Sąd Rejonowy w Warszawie orzeka, iż małżeństwo zawarte dnia 14 maja 2006 roku, przez Paulinę Febo-Dobrzańską i Marka Dobrzańskiego, zostaje rozwiązane bez orzekania o winie. Nieletnia Maria Helena Dobrzańska zostaje pod opieką ojca. Ze względu na widoczny brak zainteresowanie córką, sąd odbiera matce prawa do opieki nad dzieckiem. 
Marek z radością wsłuchiwał się w wyrok wydany przez Sąd. Tego dnia zakończył się kolejny, niezbyt udany rozdział w jego życiu Pt. „Małżeństwo z Pauliną”. 

Wyszedł z budynku razem z Pauliną. 
M: Cieszę się, że wszystko tak szybko poszło. 
P: Ja też. Życzę ci, przepraszam wam szczęścia. To, co przyjaciele? 
M: Przyjaciele. – Przytulili się po przyjacielsku i pożegnali się. 
Rozejrzał się i po chwili zauważył Ulę z Marysią goniące się po trawie. Podszedł do nich. 
U: No i jak? 
M: Znakomicie. Wreszcie jestem wolny, teraz możemy być naprawdę razem. – Przytulił ją do siebie. W tym momencie zaczął sypać śnieg. Nic dziwnego, w końcu to był początek grudnia. 
U: Bardzo się cieszę kochanie. – Pocałował ją w usta. 
M: Ja też się ogromnie cieszę. Z tej okazji zapraszam cię na pyszny obiad. 
U: Bardzo chętnie, jestem głodna jak wilk. – Udali się w stronę pobliskiej resteuracji. 

Weszli do mieszkania Marka, było już kilka minut przed siódmą. Byli szczęśliwi, to był bardzo udany dzień. Po obiedzie wybrali się do kina, Marysia zaciągnęła ich na bajkę. 
Rozebrali się, Ula pomogła Markowi w przygotowaniu kolacji. Po kilkunastu minutach siedzieli przy stole zajadając się kanapkami. 
U: Już późno, będę się zbierać. – Powiedziała zerkając na zegarek. 
M: Ula zostań. Napijemy się wina, porozmawiamy. Nie daj się prosić. 
U: No dobrze, niech ci będzie. 
M: Mania szoruj się myć i idziemy spać. 
Man: Ciociu przeczytasz mi bajkę? 
M: Oczywiście. 
Po pół godzinie Marysia już spała. Ula i Marek usiedli w salonie sącząc wino. 
M: Ula trzeba powiedzieć twojej rodzinie, że jesteśmy razem. Ludzie z firmy też nic nie wiedzą. 
U: Masz rację, zrobimy to w najbliższym czasie. Zwołamy zebranie dla pracowników. 
M: Zgoda. – Przystał na jej propozycję. – To, co robimy? Obejrzymy jakiś film? 
U: Nie, myślałam, że zajmiemy się, czym innym. – Zaczęła go całować. 
M: Jesteś tego pewna? 
U: Jak niczego innego. 
Marek był zachwycony, odstawił kieliszki i niemal rzucił się na nią. Obcałowywał każdy skrawek jej twarzy, pocałunkami znaczył kształt jej ust. Odpinał guziki jej satynowej bluzeczki, z pocałunkami przeniósł się teraz na jej brzuch. Ona nie była mu dłużna, drżącymi rękami ściągała jego koszulę. Przerwał na chwilę, usadził ją sobie na kolanach i szybkim ruchem odpiął jej biustonosz. Z delikatnością pieścił jej piersi jednocześnie całując ją w usta. Wstał, objęła go nogami w pasie, udali się do sypialni. Postawił ją, rozpiął zamek spódniczki, która natychmiast opadła na ziemię. Po chwili jej los podzieliły figi Uli. Marek stał przez chwilę bez ruchu, napawał się pięknem jego ukochanej. 
M: Jesteś piękna. – Szepnął cicho, na jego słowa na jej twarzy pojawiły się dwa urocze rumieńce. 
M: Nie wstydź się kochanie. – Szybko pozbył się swojej garderoby i wrócił do przerwanej czynności. Całował jej ciało z niewyobrażalną czcią, ona błądziła rękami po jego plecach. Ułożył ja łóżku i zawisł nad nią, chwilę jeszcze pieścił jej ciało, gdy nie wytrzymał i wszedł w nią. Zaparło jej dech, początkowy ból po chwili zamienił się w nieopisaną rozkosz. 

Weszli do gabinetu Marka, usiedli na kanapie i wyjęli papiery. Zaczęli czytać list od Przemka, podał im ceny usług, którymi Marek był zainteresowany. Umówili się na niedzielę na podpisanie umowy. Do tego czasu mieli pomyśleć nad wyglądem tych reklam i ostatecznie umówić z zarządem ich współpracę. Marek włączył laptopa i odpisał Przemkowi, że zgadza się na te warunki. 
Ula poszła spakować swoje rzeczy, od dzisiaj zaczynała zastępować Aleksa na stanowisku dyrektora finansowego. Po kilkunastu minutach była już w swoim tymczasowym gabinecie. Marek wprowadził ją w bieżące sprawy i razem udali się do Sali konferencyjnej. Mieli ogłosić, że są razem. Weszli do pomieszczenia, byli już wszyscy pracownicy oraz rodzice Marka. Nikt oprócz Dobrzańskich seniorów, Seby oraz Pauliny nie wiedział o ich związku. 
M: Kochani zebraliśmy się tu, ponieważ ja i Ula chcieliśmy wam coś ogłosić. Jesteśmy razem, bardzo się kochamy i chcemy zacząć wspólne życie. Uprzedzając wasze pytania, z Ulą spotykałem się jeszcze podczas trwania małżeństwa z Pauliną. To nie przez nią rozwiodłem się z Paulą, ona tylko otworzyła mi oczy na niektóre sprawy. 
Nagle na Sali rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, to szklanka, którą upuściła Helena. Była zaskoczona, że Marek tak spokojnie o tym wszystkim mówi. 
„Przecież on się kompromituje! Ja nie mam zamiaru na to patrzeć.”- Pomyślała i wyszła z gabinetu. Paulina wyszła za nią, już wiedziała, co ma zrobić. 
Pracownicy Febo&Dobrzański zaczęli serdecznie gratulować Uli i Markowi. Cieszyli się ich szczęściem. 

Paulina wyszła za Heleną, dogoniła ją przed windami. 
P: Heleno czy możemy porozmawiać? 
H: Dobrze. Może przejdźmy do bufetu? 
P: Oczywiście. 
Weszły do bufetu, był pusty. Usiadły przy jednym ze stolików. 
H: Paulinko, o czym chciałaś ze mną porozmawiać? 
P: O Uli i Marku. 
H: Nie mam ochoty rozmawiać o tej wieśniaczce. 
P: Heleno, nie rozumiem, dlaczego jesteś do niej taka uprzedzona. To nie jest jej wina, że się rozwiedliśmy. Prędzej i później i tak by do tego doszło. My z Markiem po prostu do siebie pasowaliśmy, a przede wszystkim nie kochaliśmy się. Narodziny Marysi tylko pogorszyły sprawę, nie umiałam jej pokochać. Marek na początku to znosił, ale z czasem było mu coraz trudniej. W końcu zakochał się, zakochał się w Uli. Ona jest miłą i ciepłą osobą, Ula bardzo go kocha, jego i Marysię też. Jestem pewna, że będzie z nim szczęśliwy. Uszanuj to. 
H: Nie mogę uwierzyć, że mówisz to z takim spokojem. On cię zranił, zdradził, a ty jeszcze bronisz jego i tej dziewuchy? Nie spodziewałam się tego. 
P: Ale Heleno… - nie dokończyła, bo Dobrzańska mu przerwała. 
H: Nie ma żadnego „ale”. Do widzenia. – Wstała i wyszła z bufetu. 
Paulina załamała ręce, z całego serca chciała pomóc Uli. Bardzo ją polubiła i chciała żeby Helena ją polubiła. Rozstanie z Markiem bardzo ją zmieniło, stała się zupełnie inną kobietą. Jednym słowem odżyła, potrafi cieszyć się życiem. Wcale nie przeszkadzało jej to, że Marek odszedł do innej kobiety. Chciała jego szczęścia, bo traktowała go jak brata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz