czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek - inna historia V


Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić

jak bardzo mi zależy

Tak często marzę

o uczuciach, którymi możemy się dzielić

Serce moje nigdy nie znało

Radości, jaką mi dałaś

Tak jakby Bóg znał moje życzenie

i sprawił twoje urealnienie

Życie bym dał by móc cię objąć czy pocałować

lub, chociaż ujrzeć twą twarz




Po zjedzeniu pysznego obiadu przygotowanego przez Marka postanowili pójść na spacer i poznać okolicę. Wyszli z domu i poszli wąską, leśną dróżką, która prowadziła do centrum miasteczka. Po około piętnastu minutach spaceru przez mały lasek wyszli przy rynku. Byli oczarowani tym widokiem. Brukowane uliczki, po których jeździły dorożki wożące turystów wydawały niesamowity dźwięk stukotu końskich podków. Stare, odrestaurowane kamieniczki sprawiały wrażenie jakby czas się tutaj zatrzymał, co najmniej na latach pięćdziesiątych minionego stulecia. Było słychać gwar ludzi wracających z pracy i wesoło rozmawiających ze spotkanymi znajomymi. Co najlepsze, nie było tam ani jednego auta, ten rynek był jakby zupełnie wycięty ze współczesnego świata. Ula i Marek oraz Marysia poszli do pobliskiej lodziarni. Zamówili lody i wyszli do ogródka przy budynku. Młodzi siedli na starej, drewnianej ławeczce, a Mania bawiła się na małym placu zabaw.
U: Marek dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Po ciężkim tygodniu pracy jest mi potrzebne takie wyciszenie. W tym miasteczku jest cudownie, czuję się jak w dawnych czasach. 
M: Ula, zupełnie nie masz, za co dziękować. To ja ci dziękuję, że jesteś tutaj z nami. Bardzo lubię spędzać z tobą czas. Wiesz, co Ula musimy porozmawiać… - już miał zamiar kontynuować, kiedy usłyszał wołanie swojej córki.
Man: Tato, tato! Pohusiaj mnie!
M: Już idę kochanie. – Powiedział lekko zawiedziony, że nie zdołał dokończyć rozmowy.
Poszedł na plac zabaw i posadził Mańkę na huśtawce, mała była bardzo zadowolona i zaczęła machać do Uli. Ta odmachała jej.
Po pól godzinie musieli już wracać, Mania zaczęła marudzić, że jest śpiąca. W domu byli około godziny dwudziestej. Marek wykąpał córkę i położył do łóżka, prawie od razu zasnęła. Zszedł na dół, tam czekała na niego Ula z kolacją.
U: Siadaj, zrobiłam kolację. – Posłusznie usiadł i w ciszy zjedli przygotowaną kolację.
Później Marek pomógł Uli zmywać, po skończonej pracy usiedli przy kominku w salonie.
M: Przyniosę wino, napijemy się?
U: Chętnie. – Marek po chwili przyszedł z butelką czerwonego, słodkiego wina w ręce. Otworzył je i nalał do kieliszków, jeden z nich podał Uli.
Zaczęli rozmawiać, najpierw o pracy i czekającym ich pokazie nowej kolekcji Pshemko, a potem zeszli na bardziej prywatne tematy.
M: Ula, a co u twojej rodziny? Dawno ich nie widziałem.
U: Wszystko w porządku. Jasiek w maju będzie pisał maturę, oprócz tego robi prawo jazdy. Beatka kończy trzecią klasę, a tata dobrze się czuje, czasami dorabia u sąsiadów robiąc drobne prace koło domu, aby trochę zarobić.
M: To dobrze, mógłbym ich kiedyś odwiedzić?
U: Pewnie, oni bardzo cię lubią. Planowałam w niedzielę jak wrócimy jechać do nich, więc możesz jechać ze mną.
M: Chętnie.
U: Marek, a jak ci się układa z Pauliną? Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać.
M: W ogóle się nie układa, ale szczerze powiedziawszy już mnie to nie interesuje. Niech robi co chce, wczoraj wyjechała do Mediolanu, wraca w poniedziałek. Nie zależy mi na niej, nie kocham jej. Ostatnio dużo myślałem o rozwodzie i doszedłem do wniosku, że to jest jedyne wyjście z tej chorej sytuacji. Tak będzie lepiej dla mnie i dla Marysi, ona wcale nie zna swojej matki. Postanowiłem, że jak wrócimy to złożę papiery o rozwód i wyprowadzę się z Mańką, tylko muszę znaleźć jakieś przytulne mieszkanie.
U: To twoja decyzja, jeżeli uważasz, że tak będzie lepiej. W tej sprawie nie mogę ci doradzić, musisz sam to przemyśleć. Mogę jedynie ci pomóc, proponując, abyś na czas, kiedy będziesz szukał mieszkania wprowadził się do mnie z Manią.
M: Ula naprawdę? Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, wiesz jak trudno jest teraz kupić mieszkanie, a ja już dłużej nie zniosę tej atmosfery w domu.
U: Nie ma, za co. Od tego są przyjaciele.
M: A propos przyjaciół, Ula już na rynku chciałem z tobą porozmawiać, ale Marysia nam przerwała. Od pewnego czasu zauważyłem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Gdy tylko ciebie widzę, zaczynam odczuwać radość to jest ta sama radość, co wcześniej. To coś więcej. Dopiero kilka dni temu zrozumiałem, o co chodzi. Ula ja się po prostu w tobie zakochałem. Nie wiem jak to się stało, przecież tyle lat się przyjaźnimy. Jesteś najlepszą osobą, jaką znam, miłą, ciepłą, pomocną. Jednym słowem jesteś zupełnie inna niż Paulina. Zrozumiałem, że to z tobą chcę być do końca życia. Ula, jeżeli ty uważasz mnie tylko za przyjaciela i nic więcej do mnie nie czujesz powiedz, zrozumiem, a wtedy nie było tej rozmowy. Dalej będziemy przyjaciółmi. – Zakończył swój monolog, był zestresowany, z nadzieją w oczach patrzył na Ulę. Ula była zaskoczona, nie przypuszczała, że Marek czuje do niej to samo, co ona do niego. Miała łzy w oczach, nie wiedziała, co powiedzieć.
U: Marek ja nie chce – zatrzymała się nie mogąc opanować emocji, a wtedy serce Marka zatrzymało się – ja nie chce twojej przyjaźni. Też bardzo cię kocham i chcę z tobą być. – Powiedziała jednym tchem, na twarzy Marka pojawił się promienny uśmiech. – Tylko proszę cię, dopóki się nie rozwiedziesz zatrzymajmy to dla siebie, dobrze?
M; Oczywiście, zrobię jak zechcesz. To nie potrwa długo, czytałem w Internecie, że rozwód po ślubie cywilnym to góra dwie sprawy. Ula, jesteś jedyną osobą, z którą chcę spędzić resztę życia, wziąć ślub w obecności Boga i mieć wspólne dzieci. Kocham cię.
U: Ja ciebie też. Nie zapędzajmy się tak. – Uśmiechnęła się, Marek odwzajemnił uśmiech. – No, na co czekasz? Może byś mnie pocałował? – Powiedziała z udawanym wyrzutem.
M: Jak sobie życzysz. – Wpił się w jej usta, najpierw całował delikatnie, a potem coraz zachłanniej. Oboje nigdy jeszcze nie czuli się tak wspaniale, położył ją na kanapie. Namiętność brała górę, ściągnął ramiączko jej bluzki. Ula lekko odepchnęła ukochanego.
U: Marek proszę, nie jestem jeszcze gotowa.
M: Rozumiem, przepraszam, ale pozwól mi ciebie całować. – Powrócił do przerwanej czynności.
Rankiem pierwszy obudził się Marek, powoli, aby nie obudzić Mani wyswobodził się z jej objęć i udał się w stronę drzwi. Spojrzał na Ulę, która spała w najlepsze, przykucnął przy jej łóżku i zdjął z jej twarzy kilka kosmyków włosów. Pocałował ją w policzek, był naprawdę bardzo szczęśliwy, że Ula odwzajemnia jego uczucie, czuł, że teraz zacznie nowe życie, życie z Ulą. Wiedział, że z nią się uda, stworzą razem pełną i kochającą się rodzinę dla Marysi. Poszedł do kuchni i wziął się za przygotowywanie śniadania. Po kilkunastu minutach, gdy smażył jajecznicę poczuł jak ktoś go obejmuje od tyłu, wiedział, że to Ula.
M: Cześć kochanie. Dobrze spałaś?
U: Najlepiej. Marek chciałam cię przeprosić za wczoraj, ale po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa. To wszystko za szybko się dzieje.
M: Nie masz, za co przepraszać. Na ciebie mogę czekać wiecznie.

Drżę i cały dygoczę

a serce bije jak oszalałe

nie czułbym tego gdybym dostawał

pieniądze albo złoto

Modliłem się wypatrując odległych gwiazd

i... Jesteś oto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz