czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XXI

DZIEWIĄTA TRZYDZIEŚCI 
Marek i Julka szykowali się do wyjścia. 
M: Skarbie załóż kurtkę i czapkę, bo jest bardzo zimno. 
J: Dobrze tatusiu. 
Po kilku minutach wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Niedługo po tym zaparkowali pod szpitalem. Weszli do środka i skierowali się do Sali 21. Tam Ula już na nich czekała. Marek podał pielęgniarce ubranka dla Łukaszka. 
M: Cześć kochanie. 
U: Cześć. 
J: Mama! 
U: Cześć Julka! 
M; Jak się czujesz? 
U: Dobrze, cieszę się, że już wychodzę. 
M: Ja też stęskniłem się za tobą. 
Ula nie zdążyła odpowiedzieć, bo w tej samej chwili do Sali weszła pielęgniarka, która trzymała na rękach Łukasza. 
M: Możemy już iść? 
U: Tak. 
Marek wziął nosidełko, w którym leżał jego syn i razem z Ulą i Julką wyszli ze szpitala. 
Po jakimś czasie wjechali na plac przed ich domem. 
Weszli do środka, tam Ula rozebrała się, wzięła Łukaszka i poszła z nim do jego pokoju. Marek z Julką udali się za nią. 
Gdy weszli do pomieszczenia Ulę zatkało. 
Wszystkie mebelki były złożone, pełno zabawek. 
U: Pięknie to wszystko zrobiłeś. Dziękuję – wzruszyła się. 
M: Zrobiliśmy. Julka mi pomagała. 
U: Tobie też dziękuję skarbie – podała Markowi chłopca, a sama wzięła Julkę na ręce. Dziewczynka wtuliła się w mamę. 
Marek rozebrał Łukaszka i włożył go do łóżeczka. 

Marek czuwał przy Łukaszku aż zaśnie, a Ula z Julką zabrały się za przygotowanie obiadu.. Kobieta postanowiła przyrządzić leczo. Pokroiła wszystkie potrzebne składniki i wrzuciła je do garnka. 
U: Chodź Julka na razie wszystko zrobiłyśmy niech się gotuje. – Pociągnęła córkę w stronę salonu. 
J: Mamo pokażę ci zabawkę, którą tatuś mi kupił! 
U: Nową zabawkę? – Zdziwiona zapytała. 
Ula uważała, że Marek za bardzo rozpieszczał Julkę. Kupował jej wszystko, czego zapragnęła, wiedziała, że w najbliższym czasie musi o tym porozmawiać z mężem, ale wolała zaczekać aż wszystkie emocje związane z narodzinami Łukaszka opadną. 
Przeszły do salonu tam usiadły na dywanie, Julka zaczęła „przedstawiać” mamie zabawki. 
J: To jest Fed, Dafnie, Scooby i Kudłaty. – Pokazywała kolejno postacie z bajki – a to ich samochód. 
U: Podobają ci się te zabawki? 
J: Tak! – Krzyknęła radośnie dziewczynka – ostatnio dużo bawiłam się nimi z tatą. 
U: To dobrze 
Około godziny 14 rodzina Dobrzańskich zasiadła do obiadu. Wszyscy zajadali się daniem przygotowanym przez Ulę. Śmiało można stwierdzić, że leczo jest ulubionym daniem Dobrzańskich. 
Po obiedzie, gdy Marek pozmywał naczynia, Ula karmiła Łukaszka, a Julka przyglądała się swojej mamie usłyszeli dzwonek do drzwi. 
Dobrzański poszedł otworzyć, w progu ujrzał Sebastiana i Ulę. 
UO: Wujek Marek! – Uwiesiła się „wujkowi” na szyi. 
M: Cześć Ulcia. Cześć stary – podał przyjacielowi rękę. 
S: Cześć – uścisnął Markowi dłoń. 
M: Wejdźcie. – Seba i Marek z wciąż uwieszoną na nim małą Olszańską usiedli w salonie. – Czego się napijecie? 
S: Ja kawy, a ty kochanie? 
UO: Ja soczku. 
M: Już się robi – zniknął w kuchni. 
Po chwili wrócił z napojami dla swoich gości. 
S: A gdzie Ula i Julka? 
M: Karmią Łukaszka – powiedział – O już idą – dodał po chwili, gdy zobaczył żonę i córkę zmierzające w ich kierunku. 
U: Cześć Seba. 
J: Wujek! – Tym razem Julka uwiesiła się Sebastianowi na szyi. 
S: Cześć wam. 
UO: Ciocia! 
U: Witaj kochanie. 
J: Ula chodź pokaże ci moje zabawki ze Scooby – Doo. 
UO: Fajnie – poszły na drugi koniec salonu. 
U: Co was do nas sprowadza? – Zapytała Ula siadając na kanapie obok Marka. 
S: Ula mnie męczyła, że chce się zobaczyć z Julką, a poza tym mamy do was prośbę. 
U: Jaką? 
S: W imieniu Violi i moim chcielibyśmy was prosić abyście zostali rodzicami chrzestnymi naszej Zosi. 

Violetta Kubasińska urodziła dziecko dzień po tym jak na świat przyszedł Łukaszek. 
Ula i Marek popatrzyli na siebie i po chwili jednocześnie odpowiedzieli. 
U,M: Zgadzamy się, – po czym wybuchli śmiechem. 
S: Dzięki. 
U: Seba, a jak Viola się czuje? Kiedy wychodzi? 
S: Violetta czuje się świetnie wychodzi jutro. 
M: To dobrze. To może napijemy się czegoś mocniejszego? 
S: Nie mogę prowadzę. 
U: Seba to zostaniecie u nas na noc. 
S: No nie wiem. 
M: Mała na pewno się ucieszy. 
S: No dobrze – uległ w końcu 
Marek sięgnął do barku po wódkę, po chwili nalał do dwóch kieliszków i powiedział: 
M: To może najpierw wypijmy za Łukaszka i Zosię. 
S: Dobry pomysł. Żeby nie chorowały i nie płakały. 
M: Zdrowie. – Podniósł kieliszek. 
S: Zdrowie – wypili zawartość kieliszków. 
Ula siedziała obok męża i ze względu na karmienie piersią wznosiła toasty sokiem pomarańczowym. 
Po kilku godzinach rozmowy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Marek i Sebastian nie wypili wiele około trzech kieliszków na głowę. Olszański poszedł do pokoju gościnnego gdzie słodko spała Ula, a Dobrzańscy do swojej sypialni. 
M:, Co powiesz na wspólną kąpiel? 
U: Mmmm… Kusząca propozycja 
Marek nalał wody, dodał do niej płynu do kąpieli, w pomieszczeniu zaświecił świece, aby zrobić romantyczną atmosferę. Zaprowadził swoją ukochaną do łazienki tam zaczął rozpinać guziki jej bluzki, ona ściągała jego T-shirt. Gdy mężczyzna pozbył się bluzeczki zwinnym ruchem odpiął jeansy, które po chwili wylądowały na podłodze. Oboje byli w bieliźnie, Marek zwinnym ruchem odpiął biustonosz, który po chwili ściągnął, następnie „zdarł” z Uli ostatnią nie potrzebną koronkę. Sam szybko pozbawił się bokserek. Przez chwilę stali zupełnie nadzy. Dobrzański napawał się widokiem swojej pięknej żony, nie przeszkadzało mu kilka kilogramów więcej, które jeszcze zostały Uli po ciąży. Mimo tego, że tyle razy widział ją nagą kobieta stała zawstydzona z rumieńcami na policzkach. Pocałował ukochaną i szepnął jej wprost do ucha swoim uwodzicielsko seksowym głosem: 
M: Kochanie nie wstydź się. Jesteś piękna. Kocham cię. – Mówiąc to błądził rękami po jej szyi. 
U: Ja ciebie też kocham. 
M: Wejdźmy do wanny. 
Marek usiadł pierwszy i pomógł wejść Uli. Usadził ją prze sobą. Dobrzańska czując ciepło bijące z ciała ukochanego wtuliła się w jego tors. Mężczyzna zaczął dotykać nabrzmiałe od nadmiaru pokarmu piersi, masował je z wielkim uczuciem. Ula przymknęła powieki na jej twarzy można było ujrzeć błogość. Teraz Marek krążył rękami po całym ciele kobiety. To coraz bardziej ją rozpalało, tak bardzo tęskniła za tym dotykiem. Po chwili ona nie była mu dłużna oddawała pieszczoty z coraz większym pożądaniem. 
U: Marek kochaj się ze mną – wyszeptała cicho. 
M: Nic ci nie zrobię? Nie będzie cię boleć? – Zapytał słabo 
U: Chyba nie, Marek pragnę cię. – Powiedziała tym samym głosem, co wcześniej. 
Markowi to wystarczyło, on też bardzo jej pragnął. Wyszedł z wanny, podał Uli rękę, aby wyszła. Potem wziął ją na ręce i szybko zaniósł do sypialni. Tam ułożył ją na łóżku, chciał od razu doprowadzić ich do spełnienia, ale postanowił jeszcze chwilę podręczyć Ulę, a także siebie. Znowu masował jej piersi, gdy kobieta zapytała: 
U: Marek, a jeśli Seba nas usłyszy? 
M: Nie usłyszy. 
To jej wystarczyło, Marek wrócił do przerwanej czynności, a Ula błądziła rękami po jego plecach. Co chwilę obdarzali się gorącymi pocałunkami. Mężczyzna zszedł niżej, całował każdy milimetr jej brzucha. Ona już nie wytrzymała: 
U: Marek nie dręcz mnie dłużej proszę. 
Marek spełnił życzenie ukochanej, wszedł w nią powoli nie chcąc jej zrobić krzywdy. Kochankowie pilnowali się, aby nie być za głośno. Zamiast okrzyków miłości, co chwilę obdarowywali się spojrzeniami, które mówiły wszystko. Marek wykonywał bardzo delikatne ruchy. Nagle z ust Uli wydobył się jęk zachwytu, który mężczyzna szybko stłumił gorącym pocałunkiem. Był dumny z tego, że mógł uciszać swoją kobietę podczas seksu, wiedział, że sprawia jej, a przy okazji też sobie wielką przyjemność. 
W przypadku Uli i Marka seks to nie było tylko doznanie fizyczne, ale również duchowe. On nie widział w swojej ukochanej tylko i wyłącznie przedmiotu do seksu, ale również do długich i szczerych rozmów, spacerów i wielu innych z pozoru monotonnych rzeczy. Mimo tego, że są już ze sobą dwa lata, prawie trzy to z każdym zbliżeniem na nowo odkrywali wytarte jakby się wydawało ścieżki swoich ciał. Przez seks wyrażał bezgraniczną miłość do Uli. Teraz nie potrzebował tych wszystkich pustych modelek, z którymi zdradzał Paulinę. Przy nich szukał tego, czego nie dostawał przy pannie Febo, czyli miłości, zaufania i ciepła. Lecz niczego z tych wymienionych powyżej trzech rzeczy nie znalazł. Tak naprawdę dopiero Ula nauczyła go, co to znaczy prawdziwa miłość. Dzięki tej nie pozornej dziewczynie z Rysiowa poznał ciepło rodzinne, którego w domu jego i Pauliny zabrakło. Czuje się pewniej, gdyż Ula ma do niego zaufanie gdy wróci później z pracy to nie podejrzewa go o romanse z modelkami tylko pyta czy jest zmęczony, głodny. Przy niej może być sobą nie musi grać, udawać kogoś, kim zupełnie nie jest. 
Gdy osiągnęli spełnienie Marek wycofał się z wnętrza Uli i przytulił ją do siebie. Powoli uspokajali szybkie oddechy. Dobrzański pocałował ukochaną i wyszeptał: 
M: Bardzo się za tobą stęskniłem kochanie nie mogłem spać czując, że ciebie przy mnie nie ma. 
U: Też bardzo tęskniłam – odpowiedziała Ula usiłując walczyć ze swoimi powiekami, które zamykały się. Marek to zauważył. 
M: Ulcia śpij, jesteś bardzo zmęczona. – Mówiąc to gładził kobietę po rozpalonym przez emocje policzku 
U: Dobranoc. – Od razu odpłynęła do krainy Morfeusza. 
M: Dobranoc kochanie. – Przygarnął ją mocniej do siebie i po chwili także usnął. 
Tej nocy Łukaszek wyjątkowo dawał Dobrzańskim popalić, Marek do niego wstawał uznając, że Ula jest bardzo zmęczona i nie chciał jej budzić. 
Była godzina piąta rano Dobrzańscy spali jak zabici. Nagle Łukasz znowu zaczął płakać, Marek ponownie wstał i poszedł do pokoju syna. Wziął go na ręce i chodził z nim po całym pomieszczeniu. Gdy chłopiec nie przestawał płakać Marek pomyślał, że pewnie jest głodny. Udał się, więc do sypialni. 
M: Ula obudź się nasz łobuziak chyba jest głodny powiedział ze śmiechem. 
Dobrzańska obudziła się i zaczęła karmić małego. Marek korzystając z nieuwagi Uli zrobił jej zdjęcie jak karmi Łukaszka. 
U: Marek widziałam – powiedziała z udawanym złym głosem, lecz po chwili się roześmiała. 
Po chwili Ula spojrzała na Łukaszka, który smacznie spał delikatnie ssąc pierś mamy. Kobieta ostrożnie, aby nie zbudzić łakomczucha odstawiła go od piersi i podała Markowi. Ten zaniósł go do łóżeczka, gdy wrócił do sypialni Ula już spała. On położył się i również zasnął. 
Łukasz do rana już się nie budził. Ula i Marek obudzili się równocześnie, kobieta spojrzała na zegarek. 
U: O matko już dziewiąta. 
M: To wszystko przez Łukaszka dużo płakał w nocy. 
U: Dobra koniec leżenia wstajemy. 
Wzięli prysznic (dla jasności osobno) i ubrani w luźne stroje zeszli na dół. Tam ku ich zdziwieniu na stole leżały kanapki, a na krześle siedział Sebastian popijając kawę. Dziewczynki bawiły się w salonie. 
„To Seba robi śniadanie?” – Pomyślała zdziwiona Ula. 
S: O Ula, Marek nareszcie wstaliście – powiedział, gdy zauważył małżeństwo stojące w progu jadalni. 
U,M: Cześć Seba. 
S: Siadajcie zrobiłem śniadanie – odpowiedział mu zdziwiony wzrok Dobrzańskich – no, co się tak patrzycie? Dzieci miały z głodu umrzeć? Poszperałem po szafkach i coś tam znalazłem. 
U: Okey. 
Siedli do stołu i zaczęli jeść, przy posiłku panowała miła atmosfera. Po śniadaniu Sebastian i Ula musieli się już zbierać, gdyż Violetta o jedenastej wychodziła ze szpitala razem z małą Zosią. 
S: Dzięki za gościnę. 
U: Nie ma, za co. Powiedź Violi, że wpadniemy do was za jakiś czas. 
S: Dobra zapraszamy. Idziemy. Cześć 
U,M: Cześć. 
UO: Papa ciociu, papa wujku. 
U,M: Do widzenia kochanie. 
J: Cześć Ula cześć wujku. 
S,UO: Cześć. 
Sebastian z Ulą wyszli, a Marek z ukochaną bawili się w Scoobiego zaciągnięci przez Julkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz