M: Ula, ale przecież ja mam, co ja mówię my mamy odłożone trochę pieniędzy na czarną godzinę.
U: Właśnie na czarną godzinę.
M: Kochanie teraz właśnie nadeszła ta czarna godzina, zarówno dla mnie jak i dla twojej rodziny. Jutro pojadę do kliniki, w której leczy się mój ojciec i załatwię operację. Nie martw się.
U: Dziękuję.
Posiedzieli jeszcze chwilę i razem z Alicją, która miała zostać na noc z Jaśkiem i Beti pojechali do Rysiowa. Potem wzięli Julkę i wrócili na Sienną.
Gdy byli już w mieszkaniu, wybiła godzina 19. Ula nakarmiła dziewczynkę i położyła do łóżeczka. Ta natychmiast zasnęła, Dobrzańska weszła do salonu i usiadł na kanapie obok swojego męża. Marek przytulił ją.
U: Marek dziękuję.
M: Za co?
U: Za to, że załatwisz prywatną klinikę dla mojego ojca i za to, że jesteś.
M: Kochanie nie ma za co, wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Kocham cię i nigdy ciebie nie zostawię. Ty i Julka jesteście moimi Największymi skarbami.
U: Kocham cię Marek.
M: Ja też ciebie bardzo, bardzo kocham. – Pocałowali się, a potem spędzili bardzo upojną noc.
Rano Ula i Marek obudzili się równocześnie, gdy Dobrzański brał prysznic jego żona robiła właśnie śniadanie. Po zjedzonym posiłku, Marek szykował się do wyjścia do pracy.
U: Kochanie uważaj na siebie.
M: Dobrze Uluś, już za tobą tęsknię. Kocham cię.
U: Ja ciebie też. – Marek wyszedł, a Ula zabrała się za sprzątanie mieszkania.
Dziesięć minut później Dobrzański wyszedł z windy w budynku DF. Przywitał się z Danielem i ruszył w stronę swojego gabinetu. W sekretariacie zobaczył pracującą Anię.
M; Cześć Aniu.
A: Cześć Marek.
M: Jest poczta?
A: Jest. – Podała mężczyźnie kilka kopert.
M: A Violetta? – Spojrzał na biurko gdzie powinna siedzieć Kubasińska. No właśnie powinna.
A: Jak zwykle się spóźnia.
M: No tak cała Violka. – Wszedł do gabinetu. Po 30 minutach do jego gabinetu „wleciał” Sebastian.
M: Cześć stary.
S: Cześć. Stary… to słowo przybierze dla mnie nowego znaczenia.
M: Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że… - nie dokończył gdyż Seba mu przerwał.
S: Tak zostanę ojcem. – Powiedział bez entuzjazmu.
M: Nie cieszysz się?
S: Nie wiem, jeszcze nigdy nie miałem styczności z małymi dziećmi. Szok!
M: A tym razem naprawdę? Bo jeśli znowu Viola kłamie.
S: Nie tym razem, pokazała mi test.
M: O kurde blaszka gratuluję.
S: Ta…
M: Seba nie łam się jak Ula mi powiedziała, ze zostanę ojcem też byłem w szoku.
S: Dobra lecę później pogadamy ok.?
M: Dobra leć tatuśku.
Po niedługim czasie do Marka zadzwoniła Ula.
M: Cześć kochanie.
U: Hej Marek. Viola jest w ciąży była u mnie przed chwilą.
M: Wiem, Seba mi [powiedział.
U; Domyślam się, że jest w szoku.
M: Szczerze mówiąc to ja myślę, że się wcale nie cieszy.
U: Mam nadzieję, że zmądrzeje.
M: Ja też, ale z drugiej strony nie wiem jak można się nie cieszyć, że zostanie się ojcem. Ja jak się dowiedziałem to chciałem to wykrzyczeć wszystkim ludziom.
U: No fakt, przecież kocha Violę… chyba.
M: Pogadam z nim później. Jak Julka?
U: Dobrze, teraz śpi.
M: To fajnie, urwę się dzisiaj około pierwszej, pojadę jeszcze załatwić tacie operację.
U: Dobrze, to pa. Kocham cię.
M: Ja ciebie też i tęsknię.
Około godziny 19, gdy Marek był już w domu do drzwi państwa zadzwonił dzwonek.
Ula poszła otworzyć, w drzwiach ujrzała Violettę z walizką. Kubasińska płakała.
U: Viola? Co się stało?
V: Cześć Ula mogę wejść?
U: Pewnie. – Weszły do salonu.
M: Violetta? Co ty tutaj robisz?
V: Zaraz wam wytłumaczę.
U: Napijesz się czegoś?
V: Herbaty jeśli mogę.
U: Oczywiście zaraz wracam. – Po chwili Dobrzańska wróciła z kubkiem pełnym parującego napoju, który podała Violi.
U: Mów co się stało.
V: Nie byłam dzisiaj w pracy, bo źle się czułam, Seba pojechał. No, ale nie ważne. Gdy wrócił powiedziałam mu, że wiesz o mojej ciąży. On powiedział, że właśnie o tym chce porozmawiać, zgodziłam się. Sebastian powiedział, że nie jest gotowy na dziecko, że jeszcze mamy czas i tak dalej. Ja nie wiedziałam o co mu chodzi więc zapytałam go o to. On zaproponował…nie to złe słowo, on zażądał abym – zatrzymała się na chwile, po jej policzku strumieniami spływały łzy, wzięła głęboki oddech i kontynuowała – usunęła dziecko.
Ula patrzyła na przyjaciółkę z otwartymi ustami, a Marka zamurowało.
U: A to egoistyczna świnia, a ty co zrobiłaś?
V: Wykrzyczałam mu, że tego nie zrobię, że dam sobie radę bez niego. Spakowałam kilka rzeczy i przyszłam do was. No i mam prośbę.
U: Jaką?
V: Mogłabym przenocować u was kilka dni, oczywiście dopóki czegoś nie znajdę?
U: Oczywiście prawda kochanie?
M: Jasne nie ma problemu.
V: Dziękuję wiem, że zawsze mogę na was liczyć.
U: Uspokój się Viola, nie możesz się teraz denerwować. – Przytuliła przyjaciółkę. – Violuś idź się odświeżyć do łazienki, a ty Marek przyszykuj jej miejsce do spania na kanapie. Po jakimś czasie Violetta zasnęła, a Ula i Marek poszli do sypialni.
M: Jak on się mógł tak zachować!!
U: Tego nie wiem, ale jednego jestem pewna. Sebastian nigdy nie wydorośleje.
M: Masz racje.
Dwa tygodnie później
Violetta kilka dni temu przeprowadziła się do mieszkania, które znajdowało się obok mieszkania Uli i Marka. Sebastian bez przerwy starał się ją przekonać aby do niego wróciła. Ona jednak była nieugięta. Z resztą nie ma się co dziwić. Dobrzański zerwał przyjaźń z Olszańskim. Odkąd zakochał się w Uli zmienił. Się. Zaczął cenić takie wartości jak miłość, przyjaźń oraz zaufanie. Nie pojmował tego jak jego kumpel mógł się tak zachować. Przecież kochał Violę. A przynajmniej Markowi tak się wydawało. Z czasem zdał sobie sprawę z tego, że Sebastian był z Violettą tylko dlatego, że było mu tak wygodnie. Nadszedł dzień w którym tata Uli miał mieć operację. Pierwsza obudziła się Ula, spojrzała na zegarek. Była 8,45.
U; Marek!! Spóźnisz się do firmy! Wstawaj!!
M: Ula ja dzisiaj nie idę do pracy.
U: Ale jak to?
M; Tata ma dzisiaj operację, zostanę z tobą.
U: Dziękuję kochany jesteś, ale i tak wstawaj, tata ma operację o 11.
Marek wstał i razem z Ulą wzięli prysznic.
Gdy skończyli Julka zaczęła płakać.
U: Ja do niej pójdę.
M: Dobrze, to ja zrobię śniadanie.
Ula poszła do pokoju córki i wzięła ją na ręce. Nosiła ją około 10 minut, a ona nadal płakała.
Po chwili do pokoju wszedł Marek.
M; Kotku daj ja ją wezmę. – Dobrzańska podała mężowi dziecko.
Dobrzański przytulił dziewczynkę, a ta po chwili się uspokoiła.
U: Jak ty to zrobiłeś.? Ja się z nią tak długo męczyłam.
M; Mam swoje sposoby. – Powiedział i uśmiechnął się, pokazując swoje cudowne dołeczki.
Potem zjedli śniadanie i razem z Julką udali się do kliniki gdzie miał być operowany tata Uli.
Na miejscu byli około 10 więc mieli jeszcze trochę czasu aby porozmawiać z Józefem.
U, M: Cześć tato – powiedzieli równocześnie wchodząc do Sali Cieplaka.
J: Witajcie dzieci. – Dobrzańscy usiedli na krzesłach które stały obok łóżka.
U: Jak się czujesz tatku?
J: Dobrze córcia.
U: Denerwujesz się?
J: Nie wiem, że wszystko się uda.
M: Masz racje. – Po jakimś czasie przyszła pielęgniarka która zabrała Józefa na kilka dodatkowych badań.
Operacja trwała ponad dwie godziny. Ula z Markiem oraz Julką siedzieli przed salą operacyjną. W pewnym momencie wyszedł z niej lekarz. Gdy Dobrzańska go zobaczyła od razu zapytała.
U: I co z moim ojcem?
L: Wszystko dobrze.
U: Kiedy można go będzie zobaczyć?
L: Dopiero jutro, proszę jechać do domu.
M; Chodź kochanie jedziemy.
U: Dobrze. Dowidzenia
M; Dowidzenia.
L: Do zobaczenia.
Wyszli ze szpitala i pojechali do Rysiowa. Po 15 minutach weszli do domu.
U: Cześć wszystkim! – Powiedziała wchodząc do kuchni.
B: Ulcia, Marek!!! – Chciała uwiesić się na szyi Dobrzańskiego lecz gdy zobaczyła, że trzyma on Julię na rękach zrezygnowała z tego pomysłu.
M, U: Hej Beti. – Ula przytuliła się do siostry.
Jas: Hej. Co z tatą?
U: Dobrze, jutro będzie można go odwiedzić.
Jas: To super. Siadajcie zrobię herbaty. – Usiedli posłusznie, a Beatka z racji tego, że Marek oddał Julkę Uli wskoczyła mu na kolana.
M: Co tam Beatko u ciebie słychać? Jak w przedszkolu?
B: Dobrze, narysowałam kila rysunków, pokażę ci. Dobrzańskiego i pobiegła do swojego pokoju.
U: Jasiu jak sobie radzisz z Beti?
Jas: Dobrze, mama Maćka gotuje nam obiad, Maciek czasem wpada.
U; A Dąbrowska?
Jas: Była kilka razy pod pretekstem zajęcia się nami, ale pani Ala ją przegoniła.
Po chwili do kuchni wparowała Beatka z kilkoma rysunkami podała je Markowi.
Na jednym było troje osób. Marek nie wiedząc za bardzo o co chodzi, zapytał dziewczynkę.
M: Kto jest na tym rysunku?
B; Ty, Ulcia i ja.
M: A na tych? – Wskazał na dwa pozostałe.
B: Na pierwszym ja, tata i Jasiek, a na drugim ty, Ulcia i Julka. – Mała Dobrzańska siedziała na kolanach mamy i przyglądała się temu rysunkowi.
M: Bardzo ładnie rysujesz. – Powiedział podając dziewczynce kartki.
B: Marek to dla ciebie. Weź je.
M: Dziękuję Beatko. – Pocałował ją w czoło.
Pogadali jeszcze kilka godzin i około 19 wracali do Warszawy. Po drodze Ula usnęła. Gdy byli już pod blokiem Marek obudził żonę, wziął Julię i ruszyli do ich mieszkania.
Gdy weszli Ula przebrała oraz nakarmiła córeczkę i położyła ją do łóżeczka. Julka od razu zasnęła. Kiedy weszła do salonu na stole była już przygotowana przez Marka kolacja? Zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Po posiłku pozmywali razem i usiedli na kanapie.
U: Marek, a co ty o tym myślisz żebym wróciła do firmy tylko na te kilka tygodni które zostały do pokazu najnowszej kolekcji Pshemko?
M; A co z Julką, przecież karmisz piersią?
U: Zadzwonię zaraz do mamy może zgodzi się nią zająć, a w sprawie karmienia to po prostu odciągnę mleko i tyle.
M; No Dobrze niech ci będzie.
U: Dzięki to ja dzwonię. – Ula wykręciła numer do mamy Marka, ta po chwili odebrała.
H: Słucham?
U: Hej mamo.
H: Ula cześć coś się stało?
U: Nie nic, tylko razem z Markiem mamy do ciebie prośbę.
H: Jaką?
U: Jak wiesz za trzy tygodnie jest premiera kolekcji DF Spring i chciałabym wrócić na ten czas do pracy. Mogłabyś zająć się Julią?
H: Oczywiście z przyjemnością. Przyjadę do was jutro o 8 dobrze?
U: Dziękuję mamo.
H: Nie ma za co. To do zobaczenia.
U: Do zobaczenia. – Ula rozłączyła się.
M: No i co?
U: Zgodziła się, przyjedzie do nas jutro o 8.
M: To dobrze.
U: Już 10 idę pod prysznic.
M: Dobrze to ja poczekam na ciebie w sypialni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz