czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XV

Po kilkunastu minutach Ula wróciła do salonu, Marek postanowił spróbować jeszcze raz. 
M: Ula przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło. Po prosu miałem ciężki dzień. To wszystko mnie przerasta. 
U: Co cię przerasta? To, że masz żonę? Że jesteś ojcem? Czy, że za siedem miesięcy będziesz miał drugie dziecko? 
M: Kochanie nie to. Martwię się tym Terleckim. Jak ja sobie teraz poradzę? 
U: Chciałam ci pomóc, porozmawiać, ale ty musiałeś na mnie krzyczeć! 
M: Na prawdę nie chciałem. Ty nie jesteś nic winna. Wybacz mi proszę. - Popatrzył na nią smutnym wzrokiem. 
U: Dobrze wybaczam, ale proszę cię nie rób czegoś takiego więcej. 
M: Już nigdy. - Marek wstał i pocałował żonę. 
U: A teraz porozmawiajmy o FD Sportivo. 
M: Kotku proszę cię nie dzisiaj jestem zmęczony chodźmy spać. 
U: Okey, jutro o tym porozmawiamy. - Poszli do sypialni. 
Położyli się i od razu usnęli. 
NAZAJUTRZ 
Ula i Marek obudzili się jednocześnie. Jednak Dobrzański nie śpieszył się, aby wstać. 
U: Marek wstawaj, jeśli nie chcesz się spóźnić do firmy. 
M: Wiesz Ula dzisiaj nie mam ochoty iść do pracy. Zostanę w domu, zajmę się Julką, może pomyślę, co dalej zrobić. 
U: No dobrze dzisiaj ci odpuszczę widzę, że nie chcesz. Ja spróbuję porozmawiać z Pshemko, co do wstawienia Sportivo do naszych firmowych butików. 
M: Dobrze. - Pocałował żonę na pożegnanie. 
Ula wyszła, a Marek poszedł wziąć prysznic i ubrał się. Zajrzał do Julki, ta już się przebudzała. 
M: Cześć kochanie. 
J: Tata? A ty nie poszedłeś do pracy? 
M: Dzisiaj nie. Mama poszła. 
J: Aha. 
M: Naszykuję ci ubranie, umyjesz się, a ja zrobię śniadanko. 
J: Dobrze. 
Marek pomógł włożyć Julce niebieską sukieneczkę, naszykował jej pastę do zębów i poszedł do kuchni. 
Zrobił śniadanie (czyt. kanapki z szynką i z serem). 
Po kilku minutach do salonu weszła dwulatka. 
M: Siadaj i jedź. 
Julka i Marek usiedli przy stole, Dobrzański zaczął rozmowę. 
M:, Co chcesz dzisiaj robić? 
J: Może pójdziemy na plac zabaw? 
M: Dobry pomysł. Kończymy jeść i idziemy. 
Gdy skończyli, Marek pozmywał, a Julka poszła do swojego pokoju po sweterek. 
J: Tato, mogę wziąć piłkę? - Krzyknęła z pokoju. 
M: Tak. 
Po dziesięciu minutach Marek wraz ze swoją córką kierowali się w stronę parku. Nie było tam dużo ludzi. Julia poszła się bawić, a Dobrzański usiadł na ławce. 
Nagle mężczyzna zobaczył Piotra Sosnowskiego zmierzającego jego kierunku. Piotr, gdy tylko zobaczył Marka postanowił się do niego dosiąść. 
P: Cześć Marek. - Wyciągnął rękę do niego. 
M: Cześć Piotr. - Uścisnął jego dłoń. 
P:, Co tak sam siedzisz? Gdzie Ula? 
M: Nie jestem sam, jestem z córką. - Wskazał w kierunku Julki. - A Ula w pracy. 
P: Macie córkę. Fantastycznie. Co tam u was? 
M: Dobrze. Jesteśmy dwa lata po ślubie. Julka też ma dwa lata. A po za tym dalej prowadzimy firmę, tylko, że pod nazwą Dobrzański Fashion. 
P: To dobrze. 
M: A co u ciebie? 
P: Dobrze, nie dawno wróciłem ze stażu w Stanach. 
M: To fajnie. 
PO KILKU GODZINACH 
Do Marka zadzwonił telefon. 
M: Słucham? 
U: Hej Marek. 
M: O cześć kochanie. 
U: Jesteście w domu? 
M: Nie w parku nie daleko firmy. 
U: Aha, to może jak jesteście pod prawie firmą to wpadlibyście do mnie. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. 
M: Dobrze to zaraz będziemy. - Rozłączył się. 
Marek zabrał niezadowoloną Julkę i skierowali się w stronę firmy. 
Po piętnastu minutach wysiedli na piątym piętrze w DF. Poszli do sekretariatu gdzie była Ula. 
J: Mama! - Wskoczyła mamie na kolana. 
U: Cześć kochanie. 
M:, Co to za dobra wiadomość? 
U: Pshemko zgodził się sprzedawać Sportivo w naszych butikach! - Powiedziała z radością. 
M: Naprawdę? Jak ty to zrobiłaś? 
U: Wytłumaczyłam mu, jaka jest sytuacja, zrozumiał, zgodził się. 
M: Jesteś aniołem! - Podszedł i przytulił się do niej. 
Po wczorajszej kłótni nie było ani śladu 
M: Widziałem się dzisiaj z Piotrem, kazał cię pozdrowić. 
U: Co u niego? 
M: Dobrze. Kilka miesięcy temu wrócił ze stażu. 


Po kilkunastu minutach Marek wraz z Julką wrócili do domu. Była już czwarta. Za godzinę miała wrócić Ula, więc Dobrzański postanowił wziąć się za gotowanie obiadu. 
Ugotował to, co mu wychodziło najlepiej, czyli spaghetti z własnoręcznie zrobionym sosem bolońskim. 
Gdy skończył do domu właśnie weszła Ula. 
U: Cześć. - Powiedziała wchodząc do salonu gdzie Marek czytał gazetę. 
M: Hej. - Wstał i pocałował żonę. - Siadaj do stołu zaraz podam obiad. 
U: Hmm...? A co ugotowałeś? 
M: Spaghetti z sosem bolońskim. 
U: Super. 
M: Julka! Obiad na stole! - Krzyknął, po chwili Julka wbiegła do salonu. 
J: Cześć mamo. - Pocałowała Ulę w policzek. 
U: Hej kochanie. 
Gdy zajadali się pysznym daniem, Ula zapytała. 
U: Julka to, co dzisiaj robiłaś z tatą? 
J: Byłam na placu zabaw i grałam w piłę! 
U: Super. 
Po skończonym posiłku, do Uli zadzwonił telefon. 
U: Słucham? 
H: Cześć Uleńko. Nie przeszkadzam? 
U: Cześć mamo. Nie przeszkadzasz. 
H: To dobrze. Chciałabym zaprosić was jutro na kolację. 
U: Jakaś specjalna okazja? 
H: Tak Krzysztof ma jutro urodziny. 
U: Jezu na śmierć zapomniałam! Na którą mamy być? 
H: Na dziewiętnastą. 
U: Dobrze to do jutra. 
H: Do jutra - Helena rozłączyła się. 
U: Marek twoja mama zaprasza nas jutro na kolację. 
M: No tak przecież jutro urodziny taty. 
U: Właśnie trzeba mu kupić prezent. Jedziemy. 
Dobrzańscy zebrali się i pojechali do centrum handlowego po prezent. Przy okazji Ula i Julka kupiły sobie po jednej sukience na jutrzejszą uroczystość. 
Krzysztofowi Dobrzańska kupiła album, do którego włożyła wywołane zdjęcia swoje i Marka, Julki oraz pierwsze USG nienarodzonego dziecka. Oprócz tego kupiła perfumy, które poleciła jej Helena. 
NAZAJUTRZ OKOŁO GODZINY 18. 
Ula, Marek oraz Julka szykowali się na kolację do rodziców Dobrzańskiego. 
Kiedy mężczyzna zobaczył Ulę zaniemówił. Po chwili się opanował i powiedział: 
M: Wyglądasz cudownie. - Pocałował żonę. 
U: Dziękuję. 
J: A ja? - Wtrąciła się Julka. 
M: A ty wyglądasz jak księżniczka. 
Była 18,20, więc Dobrzańscy postanowili już jechać. 
Pod rezydencją Dobrzańskich seniorów byli za piętnaście siódma. 
Drzwi otworzyła im Helena. 
H: Witam kochani wejdźcie. - Ula, Marek i Julka weszli do środka. 
U, M: Cześć mamo. 
J: Babcia! - Rzuciła jej się w ramiona. 
Potem wszyscy przeszli do salonu, gdzie Ulę i Marka zastała 
raczej nie miła niespodzianka. Otóż w salonie razem, z Krzysztofem siedzieli nie, kto inny jak Paulina i Aleks. 
U, M: Cześć tato. 
K: Witajcie dzieci. 
Paulinę wmurowało w fotel, na którym siedziała. Ula wyglądała tak pięknie, jeszcze ten Marek, który mówił do niej tak czułym głosem. 
J: Dziadek! - Nagle nie wiadomo skąd do Krzysztofa pobiegła Julka. 
Paulina była zaskoczona jeszcze bardziej niż wcześniej. 
"To oni mają dziecko?" - Pomyślała 
Marek postanowił się odezwać. 
M: Paulina, Aleks? Co wy tu robicie? 
P: Jak to, co? Przyjechaliśmy na urodziny Krzysztofa. Właśnie, a może teraz życzenia i prezenty? 
H: Świetnie. 
Paulina chciała podejść pierwsza, ale Ula, Marek i Julka ją wyprzedzili. 
U: Tato życzymy ci wszystkiego najlepszego przede wszystkim zdrowia, szczęścia. Zadowolenia z żony, syna, wnuczki 
M: I synowej. - Wtrącił się Marek. 
J: Wszystkiego najlepszego! - Krzyknęła Julka. 
K: Dziękuję wam kochani. - Zaczął ich ściskać. 
U: To dla ciebie. - Ula podała Krzysztofowi dużą torebkę. 
K: Dziękuję. 
Następnie podeszli Paulina i Aleks. Złożyli Dobrzańskiemu seniorowi życzenia, wręczyli prezent. Ostatnia była Helena. 
H: Krzysiu to może rozpakujesz prezenty? 
Krzysztof wykonał to, co zaproponowała mu żona. Najpierw rozpakowała prezent od Uli i Marka. 
K: Patrz Helenko mamy album. Może obejrzymy? 
H: Oczywiście. Paulina, Aleks chodźcie. - Febo nie potrafili odmówić i razem z rodziną Dobrzańskich zaczęli oglądać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz