czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XXIV

Józ; Marku, a jak w pracy? – Zapytał Józef przegryzając przy okazji karpia. 
M: Dobrze tato, niedługo podsumowanie roku, a w styczniu pokaz. 
Józ: To świetnie, bardzo się cieszę. 
U: Przepraszam – Ula wstała od stołu, gdyż Łukaszek zaczął płakać. 
M: Siedź Ula, ja do niego pójdę. – Powiedział i udał się w kierunku synka, kobieta posłała mu dziękujące spojrzenie. 
Kolacja dobiegała końca, więc wielkimi krokami zbliżał się czas prezentów. 
A: Beatko, idź pokaż Julce swoje pluszami. –Powiedziała pani Cieplak chcąc pozbyć się na chwilę dzieci. Gdy te poszły do góry Marek, Józef i Jasiek szybko położyli paczki pod choinką. Po chwili do salonu wbiegły dziewczynki, gdy zobaczyły prezenty krzyknęły: 
B, J: Mikołaj! – Uradowane podbiegły do choinki. 
Rozpakowywały prezenty, Julka dostała: dwa samochody, kolorowani ze Scooby-Doo, fioletową sukieneczkę i wszystkie maskotki z postaciami z jej ulubionej bajki. Beatka dostała: torebkę, lalkę Barbie, nowy plecak do szkoły, wymarzoną smycz dla psa i pełno słodyczy. 
Teraz przyszedł czas na upominki między dorosłymi. Ula dostała od Marka srebrne kolczyki, od Jaśka i Kingi (właściwie to był prezent dla Uli i Marka) obraz, na którym były róże, a od Józefa i Ali drobną sumę pieniędzy. Marek dostał od Uli ulubione perfumy i koszulkę z napisem „NAJLEPSZY MĄŻ NA ŚWIECIE”, od Józefa dwie butelki nalewki domowej roboty, Jasiek podarował mu trunek, który przywiózł z podróży do Hiszpanii. Józef dostał różne książki, krawat i „zestaw majsterkowicza”, Alicja bluzkę, sukienkę i książkę kucharską. 
Przyszedł czas na prezent dla Jaśka od Kingi, dziewczyna podeszła do niego jakby lekko zdenerwowana i podała mu prostokątne pudełeczko. Chłopak otworzył je i ujrzał dwie pary białych śpioszków. Od razu zrozumiał, o co chodzi, oniemiały spojrzał na Kingę i chwilę później wziął ją w ramiona. 
Jas: Kochanie tak się cieszę! – Reszta nie bardzo rozumiała, o co chodzi, ale gdy spojrzeli na pudełko, które przed chwilą położył Jasiek zrozumieli. Wszyscy byli zaskoczeni tą informacją. – Będziemy mieli dziecko! 
K: Jasiek to będą bliźniaki. – Znowu szok. 
Jasiek ponownie przytulił narzeczoną, przyszła pora na gratulacje. Wszyscy byli wzruszeni tą wiadomością najbardziej Ula. Jej mały braciszek, którego bardzo kochała zostanie ojcem. 
U: Braciszku tak się cieszę! – Powiedział i wpadła w ramiona, Cieplaka. 
J: Ja też siostra. 
Józef Cieplak stał zaskoczony do szczytu możliwości. Nie spodziewał się takiej informacji. Pan Cieplak odkąd spotkał miłość swojego życia – Magdę Zając* najbardziej cenił sobie rodzinę. Gdy ożenił się z nią i na świat przyszła jego córeczka Ula był wniebowzięty. Pilnował córki jak oka w głowie, była jego słoneczkiem, pomijając żonę. Bawił się z małą Ulą, chodził na spacery uczył jeździć na rowerze. Z biegiem lat pojawił się syn – Jasiek był z niego bardzo dumny, mimo wielu problemów, jakie przysporzył mu jego syn. Potem pojawiła się Beatka, wydawać się mogło, że jest to powód do ogromnej radości, lecz mimo tego serce czterdziesto trzy letniego mężczyzny wypełniał smutek. Jego ukochana żona Magda zmarła kilka godzin po tym jak wydała na świat ich drugą córeczkę. Wtedy kompletnie się załamał, zaczął pić, wszystkie obowiązki opieki nad malutką Beatką i jedenastoletnim Jaśkiem spadły na siedemnastoletnią Ulę. Gdy Ula skończyła dwadzieścia sześć lat i znalazła pracę w renomowanej firmie Febo&Dobrzański Józef zaczął się cieszyć z tego, że dziewczyna w końcu znajdzie męża. Jego marzenia spełniły się rok później Ula wyszła za mąż za prezesa tego właśnie domu mody pracowała. Jeszcze przed ślubem urodziła dziecko, córeczkę o imieniu Julia. Cieszył się bardzo, że został dziadkiem chodziarz martwił się czy jego mała córeczka poradzi sobie z wychowaniem dziecka. Jednak jego obawy stały się bezpodstawne, razem z Markiem wychowali Julkę na mądrą dziewczynką. Dwa lata później doszła go wieść, że po raz drugi zostanie dziadkiem. Był wniebowzięty, że będzie miał wnuka. Jednak nigdy nie przypuszczał, że Jasiek zostanie ojcem. Teraz to spełniało się, za kilka miesięcy będzie miał dziecko tfu dzieci. 
Z rozmyślań wyrwał Józefa radosny śmiech towarzystwa. 
Józ: No to wygląda na to, że nasza rodzina się rozrasta. 
A: Józek ma rację najpierw Julka, potem Łukaszek no i teraz bliźniaki. 
Wszyscy uśmiechnęli się, rzeczywiście ród Cieplaków rozrastał się, Józef bardzo cieszył się z takiego obrotu spraw. 
Dochodziła godzina dwudziesta druga w domu numer osiem w podwarszawskim Rysiowie cała rodzina szykowała się do pójścia spać. Marek czytał bajkę na dobranoc, Jasiek i Kinga prowadzili bój o łazienkę, a Ula z Alą usypiały Łukaszka, który tego wieczoru bardzo grymasił. Jedynie tylko Józef siedział spokojnie w salonie patrząc na Julkę, która spała w łóżeczku. Gdy wszyscy uporali się ze swoimi zadaniami udali się do krainy Morfeusza. 


Po wigilii spędzonej w Rysiowie dla młodych Dobrzańskich nadszedł czas na wizytę w domu rodziców Marka. 
Ula, Marek oraz dzieci przybyli do posesji seniorów Dobrzańskich około godziny dwunastej. Po wylewnym przywitaniu z gospodarzami domu wszyscy przeszli do salonu, gdzie siedział Aleks z Pauliną. 
U, M: Cześć Aleks. 
A: Witajcie kochani – powiedział łagodnym tonem. 
J: Cześć wujek. – Nagle odezwała się Julka stojąca za Markiem. 
A: Cześć kochanie. 
H: Usiądźcie. – Zgodnie z poleceniem Heleny Ula i Marek usiedli obok siebie na kanapie. Julia również usiadła tyle, że na kolanach swojego taty i przytulona do niego bawiła się postacią Kudłatego. 
K: Jak wam minęła wieczerza w Rysiowie? – Zapytał zaciekawiony Krzysztof. 
M: Świetnie, miła, atmosfera, Kolendy, życzenia. 
J: I prezenty! – Wtrąciła dziewczynka. 
H: Tak? A co dostałaś kochanie? 
J: Dostałam samochody, kolorowanki, postacie ze Scoobiego i sukieneczkę? 
H: To jest ta sukieneczka, którą masz na sobie? 
J: Tak. 
H: Piękna. 
U: I jeszcze dowiedzieliśmy się, że Jasiek i Kinga będą mieli dzieci. 
H: Ah to wspaniale, ale dzieci? 
U: To będą bliźniaki. 
H: Rozumiem. 
K: A propos prezentów, to my też mamy coś dla was. 
J: Super! 
Helena rozdała paczki, Ula dostała francuskie perfumy, Marek skórzaną teczkę na dokumenty, a Julka małą, składaną kuchnie. 
U: Prezenty są piękne, ale drogie, kochani nie trzeba było. 
H: Trzeba, trzeba. Zapraszam do stołu zaraz podamy obiad. – Wszyscy usiedli do stołu. 
U Dobrzańskich seniorów atmosfera była trochę bardziej napięta niż w rodzinnym domu Uli. Może to przez to, że wszystko było perfekcyjnie przygotowane, czego młoda Dobrzańska szczerze mówiąc nie lubiła, ona kochała spontaniczne spędzanie czasu i wspólnie przygotowywanie posiłków. Może to przez Paulinę, która nic się nie odzywała, gdy już coś powiedziała to udawanym miłym tonem w stronę tylko i wyłącznie Heleny i Krzysztofa. Do Aleksa nie odezwała się ani słowem, nie mogła zrozumieć ja jej brat mógł wybaczyć swoim wrogom i być z nimi w najlepszej komitywie. Ula i Marek rozmawiali się i śmiali z Aleksem, z Krzysztofem zamienili kilka słów na temat firmy i zbliżającego się wielkimi krokami pokazu mody wiosennej. 
Po skończonym obiedzie przyszedł czas na deser, pani Zosia podała świąteczny makowiec. 

KILKANAŚCIE DNI PÓŹNIEJ 
Święta minęły, a z nimi sylwester, który Ula i Marek spędzili w towarzystwie znajomych i przyjaciół świetnie się bawiąc w klubie 69. 
Nadszedł najbardziej wyczekiwany dzień, czyli 5 styczeń, ślub Kingi i Jaśka. 
Z samego rana, do Dobrzańskich przyjechała Helena, która zabrała dzieci do siebie. Wtedy Ula i Marek mogli zacząć przygotowania. Była godzina dwunasta, więc do ślubu nie pozostało wiele czasu, gdyż miał się odbyć o piętnastej. Dobrzańska ubrała fioletową, zwiewną sukienkę na ramiączkach.* Do tego czarne kozaki na wysokim obcasie, które na weselu zamieni na szpilki tego samego koloru. Wybrała srebrną biżuterię, którą dostała od Marka na święta. Włosy upięła w kok, jeszcze tylko makijaż i była gotowa do wyjścia. Markowi przygotowania zajęły znacznie mniej czasu, założył czarny garnitur i lekko różową koszulę, do tego czarny krawat. 
Gdy wybiła godzina czternasta Dobrzańscy zaczęli się zbierać do wyjścia. Ula założyła jeszcze czarne futerko i ruszyli w stronę Rysiowa. Kiedy zaparkowali pod kościołem śnieg sypał niemiłosiernie, zasłaniając pole widzenia? Ula i Marek weszli do kościoła i usiedli obok Józefa, Ali i Beatki. Po kilku minutach pod ołtarzem stanął Jasiek, co świadczyło o tym, iż ceremonia zaraz się rozpocznie. Nagle drzwi kościoła otworzyły się i do środka weszła Kinga w pięknej sukni ślubnej*. Markowi przypomniało się jak prawie trzy lata temu to on stał pod tym ołtarzem cały zdenerwowany, patrząc jak zaczarowany na Ulę, która wolnym krokiem szła do niego. Nawet nie zauważył, gdy Kinga znalazła się przy swoim przyszłym mężu. Rozpoczęło się składanie przysięgi małżeńskiej, spojrzał na Ulę, była bardzo wzruszona złapał ją za rękę i uśmiechnął się do niej. 
J: Ja Jan Cieplak… 
K: Ja Kinga Matysiak… 
J: Biorę sobie Ciebie za żonę… 
K: Za męża… 
J: I ślubuję ci miłość… 
K: Wierność i uczciwość małżeńską 
J: Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci… 
K: Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny… 
J: I Wszyscy święci. 
Po przysiędze wymienili się obrączkami, po chwili znajdowali się przed kościołem gdzie płatki śniegu w pewnym sensie zastępowały im ryż, którzy goście sypali im na głowy 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz