czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XXVIII - ostatni

Wakacje w górach szybko dobiegły końca, przez ostatnie dni pobytu w Zakopanym pogoda na szczęście się ustabilizowało i przestało padać. Było bardzo ciepło i pogodnie, z czego rodzina Dobrzańskich w pełni korzystała wypoczywając w przyhotelowym ogródku. Beatka z Julką zbierały drobne kamyczki i oglądały rybki pływające w oczku wodnym. Natomiast Ula i Marek siedzieli na kocu bawiąc się z małym Łukaszkiem w piaskownicy. Oprócz takiej formy wypoczynku nie obyło się też bez wycieczek i spacerach po mieście. Niestety nadszedł ostatni dzień w Zakopanem. Popołudniu całą rodziną udali się na spacer by po raz ostatni podziwiać przepiękny zachód słońca.




U: To były piękne wakacje. - Powiedziała Ula wtulając się w tors Marka i wpatrując się w cudowny widok. 
M: Masz rację cudowne. Piękna pogoda, świeże powietrze i te widoki... 
U: Wrócimy tu jeszcze kiedyś? 
M: Oczywiście kochanie, kiedy tylko zechcesz. - Zobaczył na rękach Uli gęsią skórkę, odruchowo zdjął z siebie bluzę i narzucił żonie na ramiona. 
U: Dziękuję. 
M: Wracamy? 
U: Tak. Beti, Julcia idziemy! - Krzyknęła do dzieci, które brykały po trawie. Po chwili wracali już do hotelu, Ula i Marek szli objęci prowadząc wózek, a dziewczynki szły przed nimi trzymając się za ręce i wesoło rozmawiając o jakieś bajce. 
Gdy wrócili do hotelu zjedli lekką kolację i oglądali wieczorynkę. 
Następnego dnia musieli wstać wcześniej, ponieważ dzisiaj wracali do Warszawy. Żałowali, że wakacje tak szybko się skończyły, ale cieszyli się też ze spotkania z rodziną. Szczególnie Beatka, która nie widziała się z tatą trzy tygodnie. Po zjedzonym śniadaniu zapakowali się do auta i ruszyli w drogę powrotną. 
Pod bramą w Rysiowie byli kilka minut po dwunastej. Dejzi utęskniona witała się z Beatką radośnie szczekając. Również Julia witała się z psem. Całą rodziną ruszyli do domu. Gdy weszli do przedpokoju Ula zawołała: 
U: Jesteśmy! - Po chwili z kuchni wyszli Józef, Ala i Jasiek. 
Józ: Witajcie kochani! - Chwilę czasu trwały przywitania, następnie przeszli do kuchni na ciepłą herbatę. 
Józ: Ula opowiadaj jak było? 
U: Cudownie, piękna pogoda, niesamowite widoki. 
Józ: Padało? 
U: Jakieś cztery dni, ale na szczęście przeszło. 
B: Tato, tato patrz! -Krzyknęła Beatka dając ojcu dwie kartki. Jak się okazało było to zdjęcie z Adamem Małyszem i jego autograf?•Józ: Cudownie Beatko? - Pocałował córkę w czółko. - Dobrze się bawiłaś? 
B: Pewnie, nazbierałam pełno kamyczków! 
U: A co tam u was? Jasiek jak chłopcy? 
Jas: Świetnie, rosną jak na drożdżach. Właśnie Ula, bo my z tatą i Alą wpadliśmy na świetny pomysł. 
U: Jaki? 
Jas: Sprzedam mieszkanie w Warszawie, a za te pieniądze dobudujemy tutaj jedno piętro i razem z chłopcami przeniosę się tutaj. Nie chcę wam siedzieć na głowie. 
M: Jasiu, nie siedzisz nam na głowie. - Włączył się Marek. 
Jas:, Ale wy macie swoje problemy, swoje dzieci. Tata zgodził się i powiedział, że mi pomoże. 
U: To prawda tato? 
Józ: Tak Ulcia. 
U: No dobrze skoro tak chcecie. Jasiek wracasz z nami? 
Jas: Tak dopóki nie wybudujemy chciałbym jeszcze u was pomieszkać. Mogę? 
U: Pewnie. 
Po jakimś czasie spędzonym na zjedzeniu obiadu i rozmowach na temat wakacji Dobrzańscy oraz Jasiek z chłopcami udali się do domu. Tam Ula i Marek rozpakowali się, a Cieplak bawił się z Julką i Łukaszkiem w salonie. 
U: Wiesz Marek chciałabym już wrócić do pracy. - Powiedziała Ula, gdy skończyli. 
M: Na pewno? 
U: Tak Marek, Łukaszka karmię tylko w nocy poza tym rozmawiałam z mamą i zgodziła się opiekować Julką i Łukim oraz pomagać Jaśkowi. 
M: No dobrze to, od kiedy wracasz? 
U: Od jutra. 
M: Dobrze, to zadzwoń do mamy. 
U: Już dzwonię. - Ula zadzwoniła do mamy Marka ta zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami obiecała przyjechać jutro do nich o ósmej. 
Wieczorem, gdy dzieci już spały, a Jasiek szukał czegoś na komputerze Ula i Marek oglądali komedię w telewizji. Nagle, Dobrzańska wpadła na pewien pomysł i zaczęła namiętnie całować męża. Marek był lekko zaskoczony, ale oddawał pocałunki. Po chwili wziął ją na ręce i szybko pokonując schody zaniósł Ulę do sypialni. Stopniowo zaczęli pozbywać się ubrań. Najpierw na podłogę poleciała bluzeczka Uli los, której po chwili podzielił też jej biustonosz. Marek zdjął swój t-shirt i zaczął całować jędrne piersi żony. Obdarowywał pocałunkami również jej brzuch, co chwilę cofając się do ust kobiety. Ula zaczęła odpinać spodnie Marka, które po chwili wylądowały obok pozostałej garderoby. Minęło kilka minut i oboje byli już nadzy. Nie spieszyli się jednak do spełnienia. Marek całował całe cało kobiety, czym doprowadził ją do czerwoności. Gdy zaczął drażnić jej płeć jęknęła. Nie mogąc już wytrzymać ostatnim tchem poprosiła: 
U: Marek proszę nie daj mi czekać. 
M: Jak sobie życzysz skarbie. 
Wszedł w nią powoli, aby po chwili przyspieszyć tempo. Kochali się długo i namiętnie, w końcu opadli na łóżko zmęczeni. Ula leżała na torsie męża uspokajając oddech. 
U: Dziękuję kochanie to było cudowne. 
M: Ty byłaś cudowna. Kocham cię. 
U: Ja ciebie też. - Poleżeli jeszcze chwilę, po czym usnęli zmęczeni. 

Był ciepły dzień, w firmie Febo&Dobrzański od rana było zamieszanie. Pshemko rozpaczał nad brakiem swojej ukochanej czekolady z Książęcej, przez co całkowicie stracił wenę. Kurier zaciął się w windzie, więc pan Władek bez przerwy majstrował przy przewodach. Całe zło tej sytuacji polegało na tym, że ten właśnie kurier miał ważną przesyłkę zawierającą próbki materiałów. 
Ula również miała dużo pracy od godziny siedziała w gabinecie Aleksa i razem z nim ustalała wstępny budżet na jesienno/zimowy pokaz kolekcji. Gdy skończyła udała się do gabinetu Marka. Zapukała i po chwili odtworzyła drzwi. To, co tam zobaczyła totalnie zwaliło ją z nóg. Na biurku siedział Marek trzymając na kolanach piękną modelkę, z którą się całował. Po chwili Dobrzański zobaczył swoją żonę, ta stała nieruchomo, po jej twarzy spływały łzy. Ożywiła się nagle i wybiegła z gabinetu. Marek wygonił modelkę i pobiegł za Ulą. 
M: Ula! Ula! To nie tak! - Dogonił ją przy schodach - to nie tak. Kotku wysłuchaj mnie. 
U: Nie tak? A jak? - Krzyknęła, Marek nie odpowiedział - Sam widzisz! Nie na widzę cię! - Uderzyła go w twarz i wybiegła z firmy. 

Marek zupełnie nie wiedział co zrobić, jak przekonać Ulę, że on nie chciał tego pocałunku to ta Wiktoria. Ach mógł wcześniej zareagować. Postanowił zasięgnąć rady u Sebastiana. 
M: Cześć stary. - powiedział przygnębionym głosem wchodząc do gabinetu przyjaciela. 
S: Cześć Marek co jest? 
M: Masakra. Przyszła do mnie Wiktoria ta blondynka, modelka i poprosiła o to żebym załatwił jej wygraną w castingu na twarz tej nowej kolekcji DF. Ja powiedziałem jej, że musi go przejść bo to Pshemko wybiera twarz. Ona prosiła wręcz błagała no to ja się wkurzyłem i usiadłem na biurku. Wiktoria wykorzystała sytuację i usiadła mi na kolanach. Chciałem ją zepchnąć, ale nie dała się i dodatkowo jeszcze mnie pocałowała. A wtedy weszła Ula i jestem teraz w czarnej... - zaciął się 
S: Dupie. 
M: No mniej więcej. Seba na Boga co mam robić? 
S: Po pierwsze to co mi powiedziałeś było szczere i prawdziwe? 
M: Tak. 
S: No to powiedz to Uli. 
M: Stary ja już z nią rozmawiałem, nic nie dało. 
------------------------------------------------------------------- 
W tym samym czasie - mieszkanie Violetty i Sebastiana. 
U: Weszłam do tego gabinetu, a tam on się całuje na biurku z jakąś modelką. 
V: A to świnia. A co ty na to? 
U: Wybiegłam z gabinetu. 
V: A on? 
U: Wybiegł za mną i przepraszał, mówił, że to nie tak i w ogóle. Ale ja mu nie uwierzyłam. Powiedziałam, że go nie na widzę i dałam mu w twarz. 
V: Wiesz moim zdaniem to powinnaś porozmawiać z nim na spokojnie, wysłuchać go do końca i na pewno wszystko się wyjaśni. - Ula była zaskoczona słowami Violetty, wiedziała, że Kubasińska się zmieniła, ale nie aż tak. Po krótkim zastanowieniu się nad tym co powiedziała Viola, odparła: 
U: Nie wiem czy będę w stanie z nim rozmawiać, ale wiem, że muszę to wyjaśnić choćby ze względu na Julkę i Łukaszka. 
V: No i zuch dziewczyna. - przytuliła przyjaciółkę. 
------------------------------------------------------------------- 
Gabinet Sebastiana 
S: Marek słuchaj ja pokombinuję, może coś wymyślę. Idź na spacer, ochłoń dobrze ci to zrobi. 
M: Dzięki Seba. Jakby co jestem pod telefonem. 
Marek udał się do "ich" parku, chodził alejkami przyglądając się tym wszystkim szczęśliwym parom wokół. 
"Dobrzański czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć? Ona tyle już przez ciebie wycierpiała, tyle płakała, a ty ciągle ją ranisz. Muszę to wyjaśnić, po prostu muszę. Mam nadzieję, że mi wybaczy, że mnie zrozumie, choć nie zdziwiłbym się gdyby odesłała mnie z kwiatkiem." 
Usiadł na "ich" ławce wspominając wszystkie momenty tutaj spędzone i te za czasów ich przyjaźni i te jako małżeństwo potem z dziećmi. Zrobiło mu się smutno na to wspomnienie, ukrył twarz w dłoniach i najzwyczajniej w świecie zaczął płakać zresztą nie po raz pierwszy. Gdy Ula od niego odeszła po zebraniu zarządu często tu przychodził i płakał. Sebastian oczywiście się z niego śmiał, bo uważał, że prawdziwi mężczyźni nie płaczą. 
"Gówno prawda też płaczą, Seba nie rozumie tego. On zawsze problemy z kobietami traktował jak błahostkę nawet gdy Viola od niego odeszła jak zażądał aborcji. Nie przejmował się tym zbytnio, mówił: "Wróci to wróci, nie wróci to trudno, nie będę się narzucał". Ja tak nie mogę, bardzo mi zależy na Uli i dzieciach, jak ich stracę to chyba się zabiję. Nie będę miał już dla kogo żyć." 
Marek postanowił wrócić do firmy, nie chciał już katować się wspomnieniami choć w DF wcale nie było ich mniej. Wszedł do holu i spojrzał na pana Władka, który śledził na monitorze wydarzenia z poszczególnych miejsc w firmie. 
"Przecież na wprost okna mojego gabinetu jest kamera, a żaluzje były odsłonięte, mam nadzieję, że coś się nagrało." 
M: Panie Władku mam ogromną prośbę. 
W: Słsłuchaam ppanie Markuu. 
M: Mógłbym zobaczyć nagrania kamery naprzeciwko mojego gabinetu z przed jakieś godziny? 
W: Ooczywiśccie jjest ppan prezzesem. -zaczął przewijać taśmę. - Pproszę.- powiedział gdy odpowiednio ustawił 
Marek zaczął uważnie oglądać, przewijał w tą i z powrotem aby znaleźć ten moment. Gdy znalazł powiedział. 
M: Panie Władku mógłby mi pan ten fragment zgrać na płytkę, muszę coś wyjaśnić. 
W: Ooczywiściee. - po chwili wręczył prezesowi płytę. 
M: Dziękuję jest pan wielki, ogromny. 
Ochroniarz nie rozumiał o co chodzi Dobrzańskiemu tylko uśmiechnął się. 
Marek pobiegł natychmiast do Sebastiana. 
M: Mam Seba mam!!! 
S: Co? 
M: Nagranie z kamery, zobacz. - podał Olszańskiemu płytę, ten odtworzył ją na komputerze. 
Film miał dobrą jakość obrazu jednak nie zawierał dźwięku, ale Marek miał nadzieję, że Ula jak zobaczy ten filmik to wszystko zrozumie. 
Marek wrócił do domu, powiedział mamie, że miał tego dnia mało pracy, a Ula poszła z przyjaciółkami na spotkanie. Na szczęście Helena uwierzyła w opowieść syna i wróciła do domu. Dobrzański po drodze kupił czerwone róże dla Uli, które wstawił do wody. Przygotował obiad po czym poszedł się przebrać i czekając na żonę bawił się z Julką w salonie. 
Nagle usłyszał szczęk zamka w drzwiach, po chwili do pomieszczenia weszła Ula całkowicie zaskoczona widokiem, który zastała. Stół był przepięknie nakryty były na nim świece obok stała butelka wina oraz dwa kieliszki. 
U: Marek co to jest? - zapytała zszokowana. 
M: To dla ciebie. - podał jej bukiet róż. - Wysłuchasz mnie? 
U: No dobrze - powiedziała po krótkim zastanowieniu - Mów. 
M: Przyszła do mnie Wiktoria i poprosiła o to żebym załatwił jej wygraną w castingu na twarz kolekcji. Ja powiedziałem jej, że musi go przejść. Ona prosiła wręcz błagała no to ja się wkurzyłem i usiadłem na biurku. Wiktoria wykorzystała sytuację i usiadła mi na kolanach. Chciałem ją zepchnąć, ale nie dała się i dodatkowo jeszcze mnie pocałowała. Ja tego nie chciałem, gdy ty wyszłaś wygoniłem ją z gabinetu. Ula wierzysz mi? - powiedział błagalnym tonem. 
U: Tak...nie...nie wiem. - powiedziała niezdecydowana. 
M: Skoro mi nie wierzysz to chodź pokażę ci coś. - pociągnął ją w stronę laptopa i odtworzył film. - Obejrzyj. 
Ula oglądała w skupieniu, na filmiki zobaczyła dokładnie to co powiedział jej Marek. 
U: Kochanie przepraszam. 
M: W porządku. - pocałowali się. 
Ich miłość była ogromna i na wieki. Potrafili przezwyciężyć każdy problem. Taka miłość zdarza się bardzo rzadko i nieoczekiwanie. 
THE END 

1 komentarz:

  1. Z tych wszystkich opowiadań o Marku i Uli uważam,że Twoje jest najlepsze ;) Widać,że masz ogromną wenę do pisania czegoś takiego...Naprawdę jest bardzo ciekawe i dobrze się je czyta.Mam nadzieję,że poszerzysz tę historię o nowe wątki,bo byłoby troszkę szkoda...Czekam na coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń