czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek - inna historia III


Tego dnia w Febo&Dobrzański było niesamowicie dużo pracy. Pshemko ogłosił, że w ostatnich dniach dostał niesamowitej weny i właśnie kończy projektować ostatni strój. Ta kolekcja ma służyć przede wszystkim rodzinie. Znalazły się w niej stroje dla kobiet, mężczyzn oraz dla dzieci w różnym wieku. Marek był nie mało zaskoczony, jak usłyszał tą nowinę. Jak najszybciej musieli potwierdzić zamówienie materiałów z Francji i trzeba było zająć się sprawami pokazu i promocji kolekcji. A co za tym szło fotografa do sesji, drukarni, miejsca na pokaz, grafików. Ula, Marek i Violetta od rana ciężko harowali, co chwilę wykonując nowe telefony.
U: Rozumiem, że wymagają państwo jednego fotografa do folderów, ale pan Czarek aktualnie jest na kontrakcie w Norwegii. Nie jesteśmy go w stanie ściągnąć.
- …...
U: Proszę pani my nie możemy tyle czekać na zastępstwo!
- ……
U: Dobrze, postaram się jak najszybciej coś wymyślić oddzwonię.
U: Marek mamy problem.  – Powiedziała wchodząc do gabinetu przyjaciela.
M:, Co się stało? – Zapytał odrywając się od dokumentów
U: Czarek jest w Norwegii, a ci od tych folderów wymagają jednego fotografa. Wynegocjowałam jednak, aby znaleźli kogoś innego, ich fotograf jest dostępny dopiero za pół roku. Nie możemy tyle czekać, Pshemko się wścieknie. – Usiadła bezradna na kanapie.
M: Ula nie martw się na szczęście mój stary znajomy jest fotografem. Poczekaj zaraz do niego zadzwonię. – Marek wziął komórkę i wykręcił numer do swojego znajomego. Po kilku minutach rozmowy rozłączył się i zadowolony oświadczył.
M: Załatwiłem, ma teraz akurat wolny czas, jest do naszej dyspozycji. Nazywa się Artur Kaczmarek, idź zadzwoń. – Ula już wychodziła, gdy Marek powiedział – A Ula i pamiętaj za godzinę jesteśmy umówieni w Łazienkach na oglądanie Sali na pokaz.
U: Pamiętam.
Po półgodzinie Marek wyszedł z gabinetu i powiedział do Uli.
M: Ula zbierajmy się.
U: Już idę tylko wyłączę komputer.

Podczas, gdy Ula i Marek jechali na spotkanie w gabinecie dyrektora finansowego trwała dyskusja. Otóż Aleksander Febo wraz z jego przydupasem Adamem Turkiem tworzyli kolejny plan mający na celu odebranie Markowi prezesury. Można powiedzieć, że intrygi tych dwoje były już swoistą tradycją firmy Febo&Dobrzański. Od długiego czasu Aleks z Adamem chcieli przejąć firmę, a najbardziej Febo, który pałał do Dobrzańskiego dużą nienawiścią. Do tej pory nikt nie ma pojęcia, co jest powodem takiego zachowania. Przecież Marek i Aleks byli przyjaciółmi, gdy nagle coś się popsuło, z dnia na dzień Aleks zmieniał się, był zupełnie taki sam jak jego siostra. Do nikogo nie odnosił się z szacunkiem, wszystkich traktował z góry. Krążą plotki, że Aleks miał kiedyś narzeczoną, z którą planował ślub. Wyjechali razem do Mediolanu załatwiać katedrę na to przepiękne wydarzenie. Wrócił sam w dodatku zupełnie inny. Nikt nie wiedział, co wydarzyło się we Włoszech pomiędzy nim, a Julią Sławińską. Jednak to nie usprawiedliwia jego zachowania w stosunku do Marka. Dobrzański stracił nadzieję, że kiedykolwiek się dowie, o co tak naprawdę chodzi. Przypuszcza, że chodzi tutaj po prostu o zazdrość. Aleks sam chciałby być prezesem Febo&Dobrzański, ale niestety jest nim Marek.
A: Adam my musimy coś zrobić! Bo inaczej temu głupkowi po raz kolejny uda się odnieść sukces i jeszcze ta jego przyjaciółeczka Cieplak. Musimy coś wymyślić, myśl Adam, myśl!
Ad: No, ale co my możemy? Wykraść projekty, kasę, uprowadzić Pshemko czy co?
A: To jest jakiś plan. Masz łeb Adam. Słuchaj…

Ula i Marek właśnie zatrzymali się pod pałacem w Łazienkach. To tam chcieli urządzić pokaz najnowszej kolekcji Pshemko. To miejsce wydawało im się idealne. Weszli do budynku, tam czekał już na nich starszy, siwiejący mężczyzna – właściciel.
W: Dzień dobry, państwo z firmy Febo&Dobrzański.
M: Dzień dobry, tak to my.
W: Dobrze w takim razie proszę za mną – wprowadził ich do ogromnej, oszklonej Sali – to jest miejsce na pokaz. Przez całą szerokość można poprowadzić wybieg. Spokojnie po bokach będzie wiele miejsca dla gości. Proszę dalej. – Weszli do Sali obok. – Tutaj można urządzić bankiet, ale jest też druga propozycja. W razie pięknej pogody, bankiet może się odbyć w ogrodzie.
Ula i Marek byli zachwyceni tym miejscem, było idealne na pokaz. Po krótkim namyśle Dobrzański powiedział:
M: To miejsce jest cudowne, urządzimy tu pokaz.
W: Wspaniale, proszę za mną omówimy szczegóły i podpiszemy umowę.
Po kilkudziesięciu minutach negocjacji podpisali dokumenty i wyszli z budynku.
M: Ula wykonaliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty. Należy nam się lunch.
U: Nie wiem czy to dobry pomysł. Mamy jeszcze dużo pracy.
M: Praca nie zając nie ucieknie. Zasłużyliśmy na odpoczynek, poza tym to jest polecenie służbowe.
U: Skoro tak to chyba nie mam wyjścia.
M: Żadnego. – Ruszyli w stronę resteuracji.

Siedzieli w przytulnej resteuracji niedaleko FD. Czekali na swoje dania.
U: Marek jeszcze musimy załatwić drukarnię, grafików i dograć modelki.
M: Ula nie myśl o pracy, chociaż przez chwilę. Dzisiaj czwartek, jutro po południu ruszamy do Zalesia, lepiej porozmawiajmy o tym. Jesteś już spakowana?
U: Nie do końca, jeszcze muszę dopakować kilka rzeczy. A jak tam Mania? Pewnie nie może się już doczekać wyjazdu.
M: Żebyś wiedziała, co pięć minut pyta mi się ile jeszcze czasu zostało do wyjazdu. Bardzo się cieszy, że jedziesz z nami.
U: Ja też się cieszę, lubię spędzać z wami czas.
M: I wice wersa.
Po chwili dostali zamówione jedzenie, przy posiłku panowała miła atmosfera. Snuli plany na weekend, mówili, co chcieliby zwiedzić. Co prawda wielu z tych rzeczy nie spełnią ze względu na Marysię, która zapewne będzie marudziła, że nie chce jej się chodzić. Jednak nie martwiło ich to, najbardziej cieszyli się, że będą mogli spędzić razem prawie trzy dni.

Po pracy Ula pojechała do Rysiowa, Ula chciała wynagrodzić rodzinie to, że ich zaniedbała w ostatnim czasie, ale to było związane z rozpoczęciem nowej pracy. Zarówno Józef jak i dzieciaki zrozumiały całą sytuację i nie mieli o to żalu. Właśnie całą czwórką siedzieli w salonie popijając herbatę. Beatka siedziała Uli na kolanach i razem rysowały. Dziewczynka była bardzo przywiązana do siostry, tak naprawdę ona była jej matką.
Józ: Ula przyjedziesz w niedzielę na obiad?
U: Nie tatko, niestety nie mogę. Jutro po południu wyjeżdżam na weekend do Zalesia z Markiem i Manią. Wrócimy dopiero w niedzielę wieczorem.
Józ: No dobrze córcia tylko nie rób głupstw.
U: Oj tato no! Jesteśmy przyjaciółmi, a poza tym Marek ma żonę! – Lekko się zdenerwowała, na szczęście jej ojciec nie wiedział o problemach Marka w małżeństwie.
Józ: No dobrze, dobrze powiedz lepiej jak w pracy.
U: Znakomicie, poznałam już całą załogę, dobrze odnajduję się w bieżących sprawach. W ostatnich kilku dniach mamy dużo pracy, ale to jest związane z premierą najnowszej kolekcji, która będzie lada chwila.
Józ: Ula tylko się nie przemęczaj.
U: Nie przemęczam się tato. Chodzę na lunch z moimi koleżankami i czasami wychodzę też z Markiem jak mamy do omówienia sprawy firmowe.
Ula nie siedziała długo w rodzinnym domu, po dwóch godzinach musiała się zbierać. Zrobiło się późno, a ona musiała jeszcze wrócić do Warszawy i dokończyć pakowanie.
Józ: Ulcia życzę ci miłej zabawy, koniecznie zadzwoń jak zajedziecie.
U: Na pewno zadzwonię.
B: Przywieziesz mi prezent?
U: Oczywiście Beti, że ci przywiozę, wam wszystkim przywiozę. – Wyściskała ich mocno i wyszła z rodzinnego domu.

Po półgodzinnej jeździe autobusem wreszcie dotarła do swojego mieszkania. Dopakowała do torby kosmetyki i kilka bluzek, zjadła szybką kolację i wzięła odprężającą kąpiel. Musiała odpocząć ten dzień był naprawdę ciężki. Ciągła bieganina, telefony, załatwianie przez to była wykończona. Zanurzyła się w ciepłej, pachnącej wodzie i przymknęła powieki. Dała odpocząć swojemu zmęczonemu organizmowi. Jak co wieczór od kilku dni wzięła się za analizowanie swoich uczuć w stosunku do Marka. Rozmyślała nad każdą chwilą, którą z nim spędziła. Powoli zaczęła dochodzić do pewnych wniosków. Bała się przyznać przez samą sobą, nie chciała tego dopuścić do swojej świadomości.
U: Zakochałam się w Marku. – Niespodziewanie powiedziała to nagłos – O boże! – Rozpłakała się zupełnie nie wiedziała, co ma w tej sytuacji zrobić. Bała się, że on może nie czuć tego samego. Miała nadzieję, że ten wyjazd coś wyjaśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz