czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto XIX

Gdy Marek zapłacił za zakupy razem z Ulą i Julką wrócili do domu. 
Była piętnasta, kiedy weszli do swojego domu. Tym razem Marek postanowił ugotować obiad, gdyż Ula była zmęczona. 
Kobieta poszła się położyć do sypialni. Była tak zmęczona, że po chwili usnęła. 
Julka bawiła się w salonie swoim nowym samochodem, który „wywalczyła” od mamy. 
Marek postanowił ugotować, leczo aby w trakcie kolacji coś zjedli. 
Gdy już wszystko pokroił i wrzucił do garnka wszedł do salonu by zobaczyć, co robi jego córka. 
Ta bawiła się samochodem jeżdżąc nim po całym pomieszczeniu. 
M: No i co kochanie podoba ci się? 
J: Tak. Dziękuję tatusiu – wstała z kanapy i przytuliła się do ojca. 
M: Nie ma, za co skarbie. – Uśmiechnął się. 
J: Chcesz spróbować? 
M: Później Julciu teraz gotuję obiad. 
J: Dobrze – powiedziała smutnym głosem. 
Marek wrócił do kuchni i wziął się za dokończanie gotowania. 
Po kilkunastu minutach obiad był już na stole. W tym samym czasie do jadalni weszła Ula. 
M: Odpoczęłaś kochanie? 
U: tak. 
M: To dobrze obiad gotowy. 
Marek jak zwykle odsunął Uli krzesło. 
„Jak zwykle szarmancki” – pomyślała Dobrzańska, lecz gdy usłyszała śmiech Marka zdała sobie sprawę, że powiedziała to na głos. 
M: Oczywiście – potwierdził – Julka obiad! – Krzyknął po chwili dziewczynka siedziała już przy stole. 
Uli bardzo smakowało danie przygotowane przez Marka. 
Trzy lata temu nie sądziła, że on Marek Dobrzański prezes dużej firmy potrafi tak dobrze gotować. 
Zdała sobie sprawę z tego, że jak była jego asystentką to niewiele o nim wiedziała. 
Mimo, że byli przyjaciółmi to niewiele o nim wiedziała. Tak naprawdę poznała go, gdy się z nim związała. 

GODZINA OSIEMNASTA 

Do kolacji została godzina. Potrawy były przygotowane. 
Ula postanowiła przyrządzić pieczonego kurczaka, sałatki, a na deser kupiła lody. Kupiła również wino. 
Wszystko było dopięte na ostatni guzik wiec Ula i Marek postanowili się przebrać. 
Tego wieczoru Dobrzańska postawiła na turkusową sukienkę na ramiączkach sięgająca przed kolana, która doskonale podkreślała jej zaokrąglony brzuszek. 
Mężczyzna jak zawsze założył garnitur do tego wybrał niebieską koszulę, która współgrała z oczami Uli. 
Za piętnaście siódma do domu Dobrzańskich juniorów zawitali rodzice Marka. 
H, K: Witajcie kochani. 
U, M: Cześć mamo, cześć tato. 
U: Chodźcie pokażemy wam dom. – Ula i Marek oprowadzili rodziców po ich domu. 
Gdy skończyli usłyszeli kolejny dzwonek do drzwi. Marek otworzył w progu ujrzał Jozefa, Alę, Beatkę, Jaśka i Kingę. 
Wszyscy przywitali się ze sobą i ponownie Ula z Markiem oprowadzili rodzinę Uli po domu. Później całą rodziną usiedli do stołu. Ula, Ala i Helena znosiły potrawy do jadalni. 
Wszyscy zaczęli jeść panowała wesoła atmosfera. 
H: Uleńko, a ty jak się czujesz? 
U: Świetnie Marek ciągle mi nadskakuje – mówiąc to Ula spojrzała czule na swojego męża. 
H: Wyobrażam sobie, gdy ja byłam w ciąży z Markiem Krzysztof był taki sam. 
Nagle do jadalni wpadła Julka, grzecznie przywitała się z gośćmi i usiadła przy stole. 
Po kilku minutach Jasiek i Kinga wstali. 
Jas: korzystając z okazji, że jesteśmy tu wszyscy chcielibyśmy wam coś powiedzieć. 
K; Zaręczyliśmy się. – Przez chwilę panowała cisza. Wszyscy byli w szoku, ale cieszyli się. 
Po chwili zaczęli gratulować narzeczonym. Józef był bardzo dumny ze swojego syna. 
Ula wzruszyła się w jej oczach pojawiły się łzy. Jej mały braciszek wyrósł na dorosłego mężczyznę i zakładał rodzinę. Serdecznie uściskała Jaśka i Kingę. 
Marek również bardzo ciepło przyjął tą informację i pogratulował młodym, a Beatka to skwitowała krótkim „Super”. 
Gdy emocje trochę opadły Ula zaczęła mówić. 
U: My też mamy wam coś do powiedzenia – tym razem Ula i Marek wstali – byłam dzisiaj na badaniach i lekarz powiedział, że – Nie dokończyła, bo Marek jej przerwał 
M: Będziemy mieli syna – powiedział radośnie 
Po chwili wszyscy zaczęli im gratulować. 
Później podała deser, dalej panowała bardzo miła atmosfera. 
Około godziny dziewiątej wszyscy goście rozeszli się do swoich domów. 
U: Posprzątam – powiedziała, gdy zamknęła drzwi za Heleną i Krzysztofem. 
M: Nie Ula ja posprzątam. Ty zajrzyj do Julki i weź kąpiel. Zaraz do ciebie dołączę. 
U: Dobrze. 
Po dwudziestu minutach Ula i Marek siedzieli w wannie. Mężczyzna siedział za swoją zoną i gładził jej brzuch. 
U: To był dobry dzień. 
M: Masz rację. Bardzo się cieszę, że będziemy mieli synka. 
U: Ja też. Jasiek i Kinga bardzo mnie zaskoczyli. Nie sądziłam, że on jest zdolny do tego kroku. 
M: Ula no wiesz chłopak zmądrzał. 
U: Masz racje. 
Gdy skończyli Marek wstał założył szlafrok i podał Uli rękę. Ta wstała Dobrzański owinął ją ręcznikiem. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. 
U: Marek przecież jestem ciężka. 
M: Nie bój się przecież chodzę na siłownię. 
Marek pomógł Uli założyć koszulkę nocna przy tym pogłaskał i pocałował brzuszek kobiety. 
M: Synku daj teraz odpocząć mamusi dobrze? 
Ula tylko się zaśmiała. Położyli się na łóżku, Dobrzański pocałował ją. 
M: Dobranoc kochanie. Śpij dobrze. 
U: Ty też. 
Po chwili Ula usnęła w ramionach swojego męża. Ten jednak nie mógł usnąć. Myślał nad wydarzeniami dzisiejszego dnia, dowiedział się, że będzie miał syna, z czego szczerze ogromnie się cieszył. Oświadczyny Jaśka były dla niego zaskoczeniem, przecież wiele razy, gdy razem, z Ulą jechali do Rysiowa i to jeszcze przed tym jak zostali parą słyszał, że chłopak stwarza wiele kłopotów. Wiele razy kłócił się z Kingą tak, że odchodziła od niego. Jednak miłość była silniejsza i wracali do siebie. Jasiek zmienił się dla Kingi tak samo jak Marek dla Uli tylko, że Dobrzański bardziej, bo on był świnią, która zdradzała, oszukiwała nie tylko Ulę, ale wtedy jeszcze Paulinę. 
Od tego natłoku myśli Marka rozbolała głowa i postanowił się udać do krainy Morfeusza. 
NAZAJUTRZ 
Marek wstał pierwszy, chciał zrobić niespodziankę swojej żonie. 
Najpierw jednak postanowił zrobić kanapki dla siebie i dla Julki. Gdy przygotował je wziął się za śniadanie dla Uli. 
Ugotował jajka, z których potem wyciął specjalną formą serduszka. 
Do tego zrobił tosty, które posmarował dżemem. Do szklanki nalał soku pomarańczowego. Wszystko postawił na tacy, którą zaniósł do sypialni. Gdy wszedł do pokoju Ula właśnie się budziła. 
M: Cześć kochanie, jak się spało? 
U: Znakomicie, miałam piękny sen. 
M: To dobrze zaraz mi go opowiesz. Tym czasem przygotowałem dla ciebie śniadanie. – Mówiąc to podał Uli tacę z jedzeniem. 
U: Dziękuję, usiądziesz obok mnie? 
M: Jasne – Marek spełnił prośbę żony. – No to, co ci się śniło? 
U: Ty, znaczy ty i nasz synek, zaraz po urodzeniu. Trzymałeś go na rękach, byłeś bardzo radosny. On był bardzo podobny do ciebie, miał twoje oczy, nosek tylko uśmiech miał po mnie. 
M: No to rzeczywiście piękny sen. 
Ich synek chyba zrozumiał, o co chodzi, bo po chwili Ula poczuła jego ruchy w brzuchu. 
U: Chyba zrozumiał, o co nam chodzi – powiedziała gładząc swój brzuszek. 
Marek nic nie powiedział tylko położył swoją rękę obok dłoni Uli. Teraz oboje czuli jak chłopczyk się porusza. 
Piękne chwile maja to do siebie, że szybko się kończą tak było tez z ta chwilą gdyż do sypialni Uli i Marka wbiegła Julka. 
J: Mamo, tato chodźcie do salonu. 
M: Kochanie idź do jadalni są tam kanapki dla ciebie. My zaraz przyjdziemy. - 
Julka pobiegła do jadalni. 
M: No to koniec leżenia. 
U: No wiesz ja bym mogła, ale ty musisz iść do pracy. 
M: Masz rację – oboje powoli wstali z łóżka, – co powiesz na wspólny prysznic? 
U: Mmm… kusząca propozycja. 
Udali się do łazienki tam weszli pod prysznic. Nawzajem myli się i całowali. 
Po kilku minutach skończyli, Ula ubrała się jeansy i T-shirt, a Marek w garnitur i różową koszule. 
Dochodziła ósma trzydzieści, więc Marek musiał już iść do pracy. 
M: Cześć kochanie – powiedział i pocałował Ulę. 
U: Cześć Marek. Kocham cię. 
M: Ja ciebie też. 
J: Pa tatusiu. 
M: Cześć Julciu. – Pocałował w czółko dziewczynkę, po czym wyszedł. 

Kilkanaście minut później Marek zaparkował swoje auto pod siedzibą Dobrzański Fashion. Wszedł do firmy, przywitał się z panem Władkiem i udał się w stronę windy. Po chwili wysiadł na piątym piętrze budynku. Skierował się w stronę sekretariatu. 
M: Cześć Aniu – powiedział, gdy wszedł do pomieszczenia 
A: Hej. Poczta – podała mu kilka kopert 
M: Dzięki. – Poszedł do swojego gabinetu. 
Usiadł za biurkiem i wziął się za zestawienie kosztów z ostatniego pokazu, który odbył się dwa tygodnie temu. Nagle do gabinetu weszła Dorota, dyrektor finansowa DF. 
D: Hej Marek masz zestawienie kosztów i dochody oraz wydatki za ten kwartał? 
M: Cześć zestawienie już kończę, a rozliczenie wziął Aleks. 
D: Dobra to ja przyjdę później. 
M: Nie trzeba dostarczę ci. 
D: Dobra dzięki. 
M: Nie ma, za co. – Dorota opuściła gabinet prezesa. 
Marek wrócił do pracy, po trzydziestu minutach skończył zestawienie i postanowił zanieść je Dorocie. Po drodze do księgowości natknął się na Sebastiana. 
S: Cześć Marek. 
M: Cześć stary. 
S: Pójdziemy razem na lunch? 
M: Nie wiem czy dam radę wiesz zebranie kwartalne za miesiąc, raport finansowy. 
S: Przecież tym zajmuje się Dorota. 
M: I ja też, a właśnie masz bilans zatrudnienia za ten kwartał? 
S: Mam dałem go już Dorocie. No nie daj się prosić. 
M: Dobra o dwunastej pod firmą. 
S: Stoi. 
Marek poszedł do Doroty. 
M: Skończyłem – powiedział wchodząc do gabinetu Madeckiej. 
D: Świetnie – wzięła od niego papiery – Marek, a jak Ula się czuje? 
M: Wspaniale. 
D: Wiadomo już czy to chłopiec czy dziewczynka? 
M: Chłopiec. 
D: To cudownie. Gratuluje, a Julka jak to przyjęła? 
M: Dobrze cieszy się. 
D: To fajnie. Pozdrów Ulę i Julkę. 
M: Dzięki musze już lecieć. 
D: Dobrze. 
Marek wrócił do swojego gabinetu. 
W TYM SAMYM CZASIE DOM ULI I MARK 
Ula siedziała w ogrodzie czytając książkę. Julka bawiła się na zjeżdżalni. 
Była piękna pogoda, więc Dobrzańska postanowiła korzystać z lipcowego słonecznego dnia. 
Nagle Ula usłyszała dźwięk samochodu, które zaparkowało na podjeździe. Postanowiła sprawdzić, kto przyjechał. Razem, z Julką podeszła do furtki i zobaczyła czerwonego Opla Corsę (nie wiem czy Corsa się odmienia czy nie, ale postanowiłam zaryzykować i odmienić) Violetty. 
Ula ucieszyła się, gdy ujrzała swoją przyjaciółkę. Julia z resztą też tylko ona bardziej cieszyła się z wizyty swojej koleżanki Uli niż cioci Violi. 
U: Patrz, kto do nas przyjechał kochanie. 
J: Ula i ciocia Viola! – Wykrzyknęła radośnie. 
U: Violetta! 
J: Ciocia! 
V: Cześć Ula cześć Julka! – Przytuliła przyjaciółkę i jej córkę – to dla ciebie mała – podała Julii lizaka. 
J: Dziękuję. 
V: Nie ma, za co. 
UO: (Ula Olszańska/córka Violi): Ciocia! 
U: Cześć Ulcia. 
J: Cześć Ula. 
UO: Cześć – Julka podeszła to małej Olszańskiej i wzięła ją za rękę, poszły do ogrodu 
U: Viola chodź do ogrodu – Dobrzańska razem z przyjaciółką poszły do ogrodu. 
Tam mała Ula i Julka bawiły się w najlepsze. Violetta usiadła wygodnie na ławce, a Ula zapytała. 
U: Czego się napijesz? 
V: Herbaty. 
U: Ula Julka, co chcecie do picia? 
J: Ja chce soku! 
UO: I ja też! 
U: Dobrze. Zaraz wrócę. – Skierowała się do kuchni. 
Po chwili wróciła z dwoma filiżankami herbaty i dwoma szklankami soku. 
U: Proszę to dla ciebie – powiedziała podając Violetcie filiżankę. 
V: Dzięki. 
U: Dziewczynki chodźcie się napić! 
UO, J: Już idziemy! 
Dobrzańska usiadła koło Violi i również zaczęła pić herbatę. 
U: Viola jak się czujesz? 
V: Znośnie nogi mnie bardzo bolą. A ty? 
U: Ja dobrze. Seba się stara? 
V: Bardzo. 
DOBRZAŃSKI FASHION 
Dochodziła godzina dwunasta, więc Marek zszedł na dół, Sebastian już tam na niego czekał. 
S: Cześć. 
M: Cześć to gdzie idziemy? 
S: Hmm… może Ogród Smaków? 
M: Świetny pomysł – skierowali się w stronę restauracji. 
Po piętnastu minutach byli na miejscu. Usiedli przy stoliku i zaczęli wybierać dania. Oboje wybrali sałatkę, a do picia coca-colę. 
Po kilkunastu minutach dostali swoje dania. Zaczęli jeść przy posiłku rozmawiali o wielu rzeczach. 
KILK GODZIN PÓŹNIEJ DOM ULI I MARKA 
Violetta ze swoją córeczką kilka minut temu poszły, gdyż dochodziła siedemnasta i Sebastian miał niedługo wrócić z pracy. Z resztą podobnie jak Marek. 
Ula kończyła gotować obiad, gdy usłyszała szczęk zamka w drzwiach. 
M: Cześć kochanie – powiedział wchodząc do kuchni. 
U: Hej Marek – pocałowała męża – siadaj za chwilę obiad. 
M: chwileczkę tylko się przebiorę. 
Marek poszedł do sypialni i przebrał się w jeansy i T-shirt. Po chwili wrócił i usiadł przy stole. 
Wtedy Ula weszła do pokoju z obiadem. 
U: Julka chodź na obiad! 
Po chwili Julia wbiegła do pomieszczenia. 
J: Cześć tato! 
M: Cześć Julka. 
Rodzina zaczęła jeść przy tym rozmawiali. 
U: Co w pracy kochanie? 
M: Dobrze. Zaczyna się urwanie głowy przed zarządem. A właśnie masz pozdrowienia od Doroty. 
U: Dzięki. 
M: A wam jak minął dzień? 
U: Violetta z Ulą przyjechały do nas. 
M: To fajnie – stwierdził. – Julka bawiłaś się z Ulą? 
J: Tak! Tak! 
M: To, co takiego robiłyście? 
J: Bawiłyśmy się huśtawkach, zjedzalni* i w piaskownicy. 
M: Fajna zabawa. Ula, a jak Viola się czuje? 
U: Nawet dobrze tylko nogi ją bolą. 
M: Aha. 
Po obiedzie Marek pozmywał, a Ula bawiła się z Julką. Nagle do Uli zadzwonił telefon na wyświetlaczu zobaczyła napis „Violetta” 
U: Słucham? 
V: Ula – Viola płakała 
U: Czemu płaczesz, co się stało? 
V: Sebaasstiann oon miiał wypadek – mówiła przez płacz. 
U: Jak to? W którym jest szpitalu? – Spojrzała z przerażeniem na Marka ten już wiedział, że coś się stało. 
V: W tyym nieedaleekoo DddF. 
U: Dobrze zaraz tam przyjedziemy tylko się nie denerwuj. – Ula rozłączyła się. 
M: Co się Stało? 
U: Seba miał wypadek. 
M: O boże musimy tam jechać. 
U: Masz rację. 
Marek wziął Julkę i pojechali do szpitala. 
Po trzydziestu minutach byli pod wskazaną przez pielęgniarkę salą. 
Zauważyli tam płaczącą Violettę z Ulą, która nie bardzo rozumiała, co się działo. 
Ula podeszła do Violi i przytuliła ją, Julka zaczęła „rozmawiać” z małą Olszańską, a Marek poszedł do lekarza, aby dowiedzieć się coś więcej. 
GABINET LEKARZA 
M: Dzień dobry jestem przyjacielem Sebastiana Olszańskiego. Proszę mi powiedzieć, co z nim? 
L: Pan Sebastian jest w bardzo ciężkim stanie. Ma połamane żebra, złamaną prawą nogę i prawą rękę. Doznał wstrząsu mózgu. Jest nieprzytomny. Najbliższe 24 godziny będą decydujące. 
M: Dziękuję. – Wyszedł z gabinetu. 
Delikatnie, aby nie zdenerwować Uli i Violetty opowiedział im, czego się dowiedział. Jednak one i tak się zdenerwowały, lecz Viola o wiele bardziej od Dobrzańskiej. 
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ 
V: Jedźcie do domu, jesteście zmęczeni. Julka usnęła Markowi na kolanach. 
U: Pojedziemy, ale wy z nami. Ula też usnęła, a ty też ledwo żyjesz. 
V: Nie my sobie poradzimy. 
M: Viola nie ma żadnego nie. Jedziecie z nami. 
V: No dobrze – wiedziała, ze z nimi nie wygra. 
Marek wziął na ręce śpiące Julkę i Ulę. Razem z żoną i przyjaciółką udali się do samochodu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz