czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto II

L: Tak, jest pani w ciąży gratuluję. 
U: W którym miesiącu?
L: W czwartym. 
U: Może pan poprosić do mnie Marka Dobrzańskiego? Siedzi na zewnątrz. 
L; Dobrze. – Po chwili do sali Uli wszedł Dobrzański. 
M: Jak się czujesz? 
U: Dobrze. 
M; Dlaczego zasłabłaś? 
U: Marek muszę ci coś powiedzieć… 
M: Tak? 
U: Marek jestem w ciąży. – Marka zatkał przez jego głowę przelatywało wiele myśli „To moje dziecko?’ Najbardziej bał się jednego. Zadał sobie jedno pytanie „ Czy Ula i Piotr no… ten teges, czy oni się kochali?” 
M: Ula kogo to dziecko moje, czy Piotra. 
U: Jestem w czwartym miesiącu więc twoje. 
M: Ula kochanie, tak się cieszę! – Zaczął ją całować. 
M: Będę ojcem Ula kochanie! – Pocałował ją namiętnie. –Kotku, a ty nic się nie domyślałaś? 
U: Nie byłam zbyt zajęta firmą, ale jak teraz się zastanawiam to często było mi niedobrze. Muszę zadzwonić do taty. 
M: Dobrze. 
U: Cześć tato. 
J: Cześć córcia, coś się stało? 
U: Tak jestem w szpitalu. 
J: Boże, dlaczego? 
U: Przyjedziesz do mnie? 
J: Dobrze, zaraz idę po Maćka. 
U: Dobrze to wtedy porozmawiamy. 
J: W którym szpitalu jesteś? 
U: W tym niedaleko FD. 
J: Dobrze, pa. 
U: Pa, tatku. – Skończyła rozmowę. – Ciekawe jak zareaguje,a jak mnie zabije? 
M: Ciebie? To chyba raczej mnie, bo to ja jestem sprawcą tego całego zamieszkania. 0- Uśmiechnął się, Ula odwzajemniła ten uśmiech. 
Po chwili do Sali „wleciała” Violetta. 
V: Ula co ci jest? 
U: Jestem w ciąży. 
V: O jeżeniu jak fajnie. Czytaliście? – Podała Uli gazetę. 
Ula zaczęła czytać na głos. 
Wczoraj odbył się pokaz nowej kolekcji wybitnego projektanta Pshemko. Pierwsze szepty w kuluarach donoszą, że mistrz znowu odniósł sukces. Odważną decyzją było skierowanie kolekcji do masowego odbiorcy. Pshemko krótko wypowiedział się o FD Gusto:” Ta kolekcja, ona jest jak dobry serial codziennie żeby poruszyć miliony serc należy połączyć ciężką pracę z odrobiną talentu.” Mistrz również przedstawił współautora kolekcji. Jak się okazało jest to jego syn Wojciech. „Zdolny i skromny jak ojciec, jeszcze o nim usłyszycie”. – Powiedział Pshemko na koniec wywiadu. W takim razie nie pozostaje nic innego jak życzyć firmie Febo&Dobrzański dalszych sukcesów. 
U: Jednak FD Gusto to był strzał w dziesiątkę. 
M: Dzięki tobie kochanie, to ty uratowałaś firmę. – Viola posiedziała jeszcze chwilę, ale potem popędziła do swojego Cebulka. 
Po 10 minutach do Uli wszedł Józef z Maćkiem. 
M: Dzień dobry panie Józefie, cześć Maciek. – Podał rękę mężczyznom. 
J: Dzień dobry panie Marku. 
Mac: Cześć Marek. 
J: Ulcia to co ci się stało? 
U: Zasłabłam w firmie. Musze wam coś powiedzieć. Jestem w ciąży i poprzedzając wasze kolejne pytanie nie z Piotrem z Markiem. 
J: To wspaniale córcia, gratuluje panie Marku. 
M: Dziękuję. 
Mac: Gratuluję. 
J: Kiedy wychodzisz? 
U: Jutro rano, przyjedziemy do was z Markiem musimy powiedzieć dzieciakom. 
J: To my się już będziemy zbierać. Odpoczywaj córcia.Do widzenia, cześć Ulcia. 
Mac: Cześć. 
U: Cześć. 
M: Do widzenia. – Marek posiedział z Ulą do wieczora,pielęgniarki siłą musiały go wypraszać. Wrócił na Sienną, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, będzie miał dziecko i to z Ulą. Zadzwonił do kumpla pochwalić się ten mu pogratulował. Postanowił również zadzwonić do ojca. 
M: Cześć tato. 
K: Witaj synu, co u ciebie? 
M: Dobrze, Ula jest w szpitalu. 
K: Co się stylo? 
M: Zasłabła w firmie, jest w ciąży. 
K: Synu tak szybko? 
M: To się4 stało w trakcie wyjazdu do szwalni, czyli jakieś4 miesiące temu. 
K: Gratulacje. 
M: Dzięki, to na razie. 
K: Cześć. – Dobrzański skończył rozmowę. Później obejrzałfilm i dość wcześnie poszedł spać. Był wykończony wrażeniami dzisiejszego dnia. 
Następnego dnia około 11 podjechał pod szpital, wszedł iposzedł do Sali Uli. Ona już siedziała ubrana na łóżku z wypisem w ręku,czekała tylko na swojego chłopaka. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się promiennie.Marek odwzajemnił go. 
M: Witaj skarbie. 
U: Marek! Stęskniłam się za tobą. 
M: Ja za tobą też. – Pocałowali się. – Możemy iść? 
U: Tak. – Wyszli ze szpitala objęci. Pojechali do Rysiowa. 
U: Cześć tato, cześć dzieci. 
M: Dzień dobry panie Józefie, cześć. 
J: Witajcie dzieci. 
Jas: Cześć siostra, cześć szwagier. – Marek tylko uśmiechnął się. 
B: Marek, Ulcia!!! 
U: Chcemy wam coś powiedzieć. Będziemy mieli dziecko. 
M: Ula jest w ciąży. 
Jas: Marek nie musisz nam tłumaczyć kto jest w ciąży, ciebie raczej Ula nie zapłodniła. – Tu wybuchła salwa śmiechu. 
M: Kotuś wprowadź się do mnie. 
U: No nie wiem. Tato, a ty, co o tym sądzisz? 
J: Ula to zależy od ciebie, my sobie tutaj poradzimy. 
M: Uluś to jak? 
U: Bardzo chętnie. Idę się spakować. 
M: Pomogę ci. 
U: Dobrze, chodź. – Poszli do jej pokoju. 
Marek pakował do pudełek książki i inne drobiazgi, a Ulaubrania. Po 45 minutach byli gotowi, pożegnali się z rodziną najtrudniej było z Beatką. 
B: Będziecie mnie odwiedzali? 
M: No pewnie Beti. 
B: Ulcia mam pytanie. 
U: Tak? 
B: Czy to jest twój książę z bajki? – Zapytała się szeptając siostrze do ucha. 
U: Tak kochanie. – Uśmiechnęła się i pocałowała Beatkę w główkę. – Chodź Marek jedziemy już. 
M: Dobrze. – Wsiedli do samochodu po 30 minutach byli w mieszkaniu. Dobrzański położył kartony w salonie, aby Ula mogła rozpakować figurki itp. Cieplakówna rozkładała, natknęła się na białą kartkę w pudełku,był tam list od Marka, który napisał przed jej wyjazdem na Mazury. Uśmiechnęła się. 
M: Z czego się tak śmiejesz? 
U: Znalazłam kartkę z listem od ciebie. 
M: Kiedy go przeczytałaś? 
U: Kilka dni przed pokazem, wcześniej nie wiedziałam, że tam jest list i przez przypadek napisałam na niej adres ośrodka do którego jechałam. Wzięłam ją ze sobą i zostawiłam u Maćka w samochodzie. Potem on zorientował się, że tam jest list od ciebie. Chciał mi ją kilkakrotnie wręczyć,ale ja mówiłam żeby ją spalił. On tego nie zrobił i kiedyś specjalnie włożył mi do pamiętnika. 
M: Aha. – Po godzinie wszystko było rozpakowane i leżało na swoich miejscach. Nagle do rozległ się dzwonek do drzwi. Marek otworzył,ponieważ Ula była w łazience. Zobaczył w drzwiach młodą dziewczynę w wieku jego Uli. 
M: Dzień dobry, a pani do kogo? 
D: Dzień dobry ja do Uli jest? 
M: Tak, jest. Ula! Jakaś pani do ciebie! – Ula weszła do przedpokoju i zamarła. 
U: Dora, a co ty tu robisz? 
D: Jezu Ulka jak ty się zmieniłaś! Wróciłam do Polski na stałe. 
U: To super, pozwól, że ci przestawię. Mój chłopak Marek Dobrzański, Marku to moja przyjaciółka z dzieciństwa i nie tylko Dorota Madecka. 
M: Miło mi. 
D: Mi również. 
U: Dora zapraszam do salonu pogadamy.- Weszli do salonu. 
U: Skąd wiedziałaś, że tu mieszkam? 
D: Byłam u twojego taty, mam nadzieję, że się nie gniewasz? 
U: Nie no coś ty. A co tam u ciebie, czemu wróciłaś z USA? 
D: Przez te sześć lat siedziałam w USA, pracowałam w banku no i zakochałam się w swoim szefie. 
U: Oj skąd znamy tą historię no nie Marek? – Marek nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do swojej dziewczyny. 
D: O czym wy mówicie? 
U; Nic, nic o tym później kontynuuj. 
D: On na początku nie zwracał na mnie zbytnie uwagi,zaczęliśmy się przyjaźnić. Chodziliśmy na randki, do restauracji. Po roku byliśmy parą, wszystko pięknie fajnie dopóki po dwóch latach do moich drzwi nie zapukała jak się wtedy okazało kochanka mojego chłopaka. Okazało się, że jest ona w ciąży z Georgie. On się niczego nie wypierał, rzuciłam go i próbowałam sobie na nowo ułożyć życie, ale nic z tego nie wyszło i postanowiłam wrócić. A co u ciebie jak ci się układało przez te lata? 
U: Niespełna rok temu zaczęłam szukać pracy, lecz nigdzie nie chcieli mnie przyjąć już nawet chcieliśmy z Maćkiem wyjechać do Londynu,ale przeczytałam w gazecie, że w domu mody Febo&Dobrzański poszukują sekretarki szefa do spraw promocji. Pomyślałam raz kozie śmierć. Umówiłam się na spotkanie. Rozmowę przeprowadzał ze mną kadrowy nie był do mnie zbyt przekonany, lecz tu nie chodziło o CV tylko o mój wygląd. Nagle do pokoju weszły dwie piękne kobiety. Jedna powiedziała, że ma idealną kandydatkę na sekretarkę Marka. Ja już wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Kilka godzin później ten mężczyzna zadzwonił, że jednak dostałam tę pracę. Na następny dzień poszłam do pracy zajęłam się czymś i przyszła ta druga mówiła, że to ona dostała tę pracę. Ja poszłam do kadrowego i powiedział, że zaszła pomyłka.Miałam zawieść do Łazienek suknie. W ten sam dzień odbył się pokaz kolekcji. Ja za przyjaźniłam się z jedną starszą kobietą i ona mi opowiedziała o moim szefie i jego rodzinie. Na tym pokazie Marek oświadczył się swojej dziewczynie. Po tym wszyscy poszli na dwór, a ja zostałam. Siadłam koło mikrofonu i zadzwoniłam do Maćka. Nie wiedziałam, że on jest włączony. Opowiadałam mu o tym co powiedziałam mi Ala, że Marek wcale nie kocha tej swojej narzeczonej. I była siara, on był wkurzony chciałam go przeprosić, ale on wsiadł do samochodu i pojechał. Nagle usłyszałam huk pobiegłam i zobaczyłam, że auto Marka się pali wyciągnęłam i goi zawołałam pomoc. Następnego dnia zamiast podziękowań dostałam wypowiedzenie. Po kilku dniach Marek przyjechał do mnie i mnie przeprosił i wróciłam do pracy. Później zaczęliśmy się przyjaźnić. Po jakimś czasie była wigilia odwiózł mnie do domu chciał mnie pocałować w policzek, a ja pocałowałam go w usta. Potem powiedziałam mu, że go kocham i chciałam się zwolnić z firmy. Marek mnie zatrzymał. Wzięłam dla niego na ratowanie firmy dwa kredyty za pierwszy dostałam ciuchy ze starych kolekcji, sprzedawałem je z Maćkiem, a za drugi weksel na udziały. Tutaj zaczęły się problemy. Jego przyjaciel przekonał go, że ja odejdę z firmy i wezmę udziały. To on mnie zaczął uwodzić, całować,chodziliśmy na randki. Po jakimś czasie mówił, że kocha, że zerwie zaręczyny Ja głupia mu uwierzyłam. Potem znalazłam w jego gabinecie prezenty i listę było tam napisane, że jestem naiwna, że sfałszuje raport itp. To było od jego przyjaciela. Odeszłam z firmy. Przekonywał mnie, że to nieprawda, ale ja go nie słuchałam Wyjechałam na Mazury tam poznałam Piotra, dobrze nam się rozmawiało.Okazało się, że jest kardiologiem i pracuje w Warszawie. Jak wróciłam projektant FD zmienił mój wygląd. Poszłam do Febo&Dobrzański pozamykać wszystkie sprawy. Dyrektor finansowy i współwłaściciel firmy podsunął mi do podpisania ugodę. Nie podpisałam bo wypatrzyłam, że jak to zrobię to Aleks czyli ten dyrektor i jego kolesie z Włoch przejmą firmę. Przedstawiłam zarządowi plan ratowania firmy, gdyż stan finansowy był bardzo zły. Oni się zgodzili. Potem zostałam prezesem zamiast Marka. On mnie przekonywał, że kocha ja go nie słuchałam. Jakiś czas później przeczytałam list od niego który napisał przed wyjazdem na Mazury. Napisał, że mnie kocha, że zerwał z Pauliną. Później miał wypadek, strasznie się o niego bałam. Nie byłam u Marka bo jego była narzeczona powiedziała, że on nie życzy sobie moich wizyt. trzy temu odbył się pokaz najnowszej kolekcji i przed nim zadzwoniłam do Marka żeby nie leciał z Pauliną do Włoch lecz włączyła się sekretarka więc się nagrałam. On był tuż za mną i wszystko słyszał. Pogodziliśmy się i od trzech dni jesteśmy parą. 
D: Piękna historia. 
M: Ula, ale nie powiedziałaś jeszcze najważniejszego. 
U: Aha tak. 
D: Czego? 
U: Już mówię. Podczas gdy Marek mnie uwodził byliśmy w SPA tam było cudownie i w ogóle no i ten. Zresztą wiesz o co mi chodzi. No i wczoraj w firmie zasłabłam. Pojechałam do szpitala, okazało się, że jestem w czwartym miesiącu ciąży no i to się stało tam w SPA. Dzisiaj wróciłam ze szpitala i zamieszkaliśmy razem. 
D: No to gratuluje wam. O boże już dziewiąta wracam do domu. 
M: Dorota zostań prześpisz się w salonie już żadne autobusy nie jeżdżą do Rysiowa. 
U: Zostań Dora jutro pokażę ci firmę. 
D: Dobrze. 
M: To ja zrobię kolację. – po zjedzonej kolacji wszyscy poszli spać. 
Rano zjedli śniadanie i zaczęli się ubierać. Marek ubrał garnitur i koszulę. 
D: Ula pożycz jakieś ciuchy i kosmetyki. 
U: Dobrze chodź coś wybierzemy. 


Weszli razem z Dorotą do firmy, przywitali się z panem Władkiem i weszli do windy. Po chwili znajdowali się na piątym piętrze. 
Dan: Witam państwa prezesów. 
U, M; Dzień dobry. – Poszli do sekretariatu. 
U, M: Cześć Aniu. 
A: Cześć. 
U: Poznaj to jest moja przyjaciółka z dawnych czasów Dorota. Doroto to jest moja asystentka Ania. 
A: Bardzo mi miło. 
D: Mi również. 
U: Aniu jest jakaś poczta? 
A: Tak, położyła ci na biurku. 
U: Dzięki. Aniu zorganizuj jakoś czas Dorocie. 
A: Dobrze, oprowadzę cię po firmie. 
D: Dobrze. 
U: Dora my widzimy się potem. 
D: Okey. – Ania z Dorotą poszły, a Ula i Marek weszli do gabinetu pani prezes. 
Cieplakówna zaczęła przeglądać pocztę, w oczy rzuciła jej się jedna koperta. Otworzyła ją i zobaczyła zaproszenie. 
U: Marek zapraszają nas na Galę Biznesu, nasza firma jest nominowana w kategorii Najlepszy Dom Mody 2009. 
M: No to super, kiedy gala? 
U: W przyszły piątek o 20. 
M: Dobrze. 
Nagle rozległ się dźwięk telefonu służbowego. 
U: Urszula Cieplak prezes, Febo&Dobrzański, w czym mogę pomóc. 
IŻ: Dzień dobry tu Iwona Zgliczyńska redaktorka dwutygodnika SHOW. 
U: Dzień dobry, o co chodzi? 
IŻ: Pani Urszulo czy zgodziłaby się pani udzielić wywiadu do naszej gazety? 
U: Oczywiście tylko proszę powiedzieć gdzie i kiedy. 
IŻ: Może być dzisiaj o 12 w Ogrodzie Smaków? 
U: Dobrze dzisiaj nie mam spotkań. To jesteśmy umówione. Dowidzenia. 
IŻ: Dowidzenia. 
M: Kto dzwonił? 
U: Redaktorka SHOW chce ze mną przeprowadzić wywiad. 
M: Kiedy? 
U: Dzisiaj o 12, więc nici z lunchu. 
M: Szkoda. 
U: Kurcze jutro Beti ma urodziny! Zupełnie zapomniałam. 
M: Nic się nie martw odstawimy Dorę do domu i pojedziemy na zakupy. 
U: Kochany jesteś. – podeszła i pocałowała go namiętnie. Marek nie był dłużny. 
Dochodziła 12. 
Ula czekała już w Ogrodzie Smaków na panią Iwonę Zgliczyńska. Po chwili ta zjawiła się. 
U: Dzień dobry. 
IŻ: Dzień dobry, pozwoli pani, że będę nagrywać? 
U: Oczywiście tylko proszę mi potem przysłać materiał do autoryzacji. 
IŻ: Dobrze, możemy zaczynać? 
U: Tak. – Iwona włączyła dyktafon. 
IŻ: Pani Urszula jeszcze niespełna rok temu była pani sekretarką ówczesnego prezesa domu mody Febo&Dobrzański. Teraz pani nim jest. Jak to się stało? 
U: Rzeczywiście tak było. Najpierw byłam sekretarką wtedy jeszcze dyrektora do spraw promocji. Później gdy Marek Dobrzański został prezesem, awansowałam na jego asystentkę. Byłam nią przez kilka miesięcy. Cztery miesiące temu odeszłam z firmy z prywatnych powodów. Po jakimś czasie wróciłam do firmy aby uporządkować stare sprawy lecz gdy tylko usłyszałam, że Febo&Dobrzański ma poważne problemy postanowiłam pomóc. Stworzyłam plan ratowania firmy i przekazałam go w ręce Marka Dobrzańskiego i właściciela firmy pana Krzysztofa Dobrzańskiego. Oni zdecydowali, że ja będę wdrażać w życie plan, który wymyśliłam. Tym sposobem zostałam prezesem. 
IŻ: Rozumiem, jak wygląda sytuacja firmy po pokazie kolekcji FD Gusto? 
U: Bardzo dobrze. Ta kolekcja była częścią mojego planu. Do jej stworzenia użyliśmy takich materiałów na które było nas wtedy stać. Kilka dni od premiery możemy stwierdzić patrząc na zyski, że kolekcja odniosła duży sukces. Jest to na pewno zasługa tego, że FD Gusto jest skierowana do osób mniej zamożnych oraz młodzieży. 
IŻ: Jakie plany ma pani co do dalszego rozwoju firmy? 
U: Gdy FD Gusto przyniesie za jakiś czas większe zyski będziemy się starali otworzyć Febo&Dobrzański również we Francji. Do tej pory FD ma siedzibę tylko w Polsce i we Włoszech. Oprócz tego chcielibyśmy znaleźć nowego kontrahenta. 
IŻ: We Francji? Czy nie boi się pani konkurencji, przecież Francja to kraj słynący z wielkich domów mody? 
U: Powiem tak, konkurencja oczywiście jest duża, lecz my zdajemy się na naszego projektanta Pshemko, który nie raz już zaskoczył swoimi nowatorskimi pomysłami. 
IŻ: Rozumiem, czy mogę teraz zadać pani kilka osobistych pytań? 
U: Tak oczywiście. 
IŻ: Czy znalazła już pani swoją prawdziwą miłość? 
U: Tak. 
IŻ: Czy może pani zdradzić kim on jest? 
U: To jest Marek Dobrzański, pewnie wszyscy go znają więc nie muszę tłumaczyć kim on jest. 
IŻ: Jak udało się pani usidłać takiego Casanovę? Podczas jego związku z Pauliną Febo głośno było o jego romansach z modelkami, od kilku miesięcy jest o nim cicho w prasie. 
U: No cóż gdy pracowałam w FD między nami była przyjaźń on był z Pauliną i ją zdradzał. Ja nie pochwalałam jego zdrad i stopniowo zaczął się zmieniać? 
IŻ: Czy to prawda, że to dla pani rzucił Paulinę Febo? 
U: Tego nie wiem, ja nie naciskałam to był jego wybór. 
IŻ: Rozumiem w takim razie to już wszystko jutro wyślę pani faksem wywiad do autoryzacji. 
U: Dobrze, dowidzenia. 
IŻ: Dowidzenia. 
Ula wróciła do Febo&Dobrzański i udała się do swojego gabinetu, tam Marek pracował przy jej biurku. 
U: Cześć kochanie już jestem. 
M: Cześć kotku, jak wywiad? 
U: Dobrze. 
M; O co pytała? 
U: O firmę i prywatnie. 
M: A jakie zadania zadawała o życie prywatne? 
U: Czy spotkałam już prawdziwą miłość. 
M: A ty co odpowiedziałaś? 
U: że tak? 
M: Kim jest ten szczęściarz? Znam go? 
U: Tak Marek na pewno go znasz, stoi koło mnie? 
M: Kto tu nikogo nie ma! – Zaczął się z nią droczyć. 
U: To ty głuptasku, kocham cię. 
M: Ja ciebie też. – Do 17 praca minęła im spokojnie. Potem odwieźli do Rysiowa Dorotę i udali się do Złotych Tarasów aby kupić prezent dla Beatki. Weszli do Smyka. Marek uparł się aby kupić Beti wózek dla lalek oraz Baby Born. 

U: Marek ty chyba czytasz w myślach Beatce, ona zawsze to chciała dostać. 
M: Bardzo się cieszę. 
U: Jak to zobaczy, będziesz jej ulubionym wujkiem do końca życia. – Marek tylko zaśmiał się. – Kotku chodź zobaczymy jakieś ciuszki dla naszego dziecka. 
M: Ula, ale po co kupować? Dopiero za miesiąc dowiemy się jaka jest płeć dziecka. 
U: Nie mówię kupować, ale pooglądać. 
M: Dobrze to chodźmy.- Poszli na dział noworodków/ niemowlaków. Pooglądali wózki, łóżeczka, akcesoria oraz ubranka. 
U: Nie mogę się doczekać, aż wezmę na ręce nasze dziecko. 
M: Ja też. Jeszcze tylko pięć miesięcy. Ula, a co powiesz na to abyśmy pojechali na kilka dni nad morze. Taka ładna pogodna. 
U: Świetny pomysł tylko kiedy? 
M: Jutro jest środa, to może w czwartek i zostalibyśmy tam do niedzieli wieczór. 
U: Dobrze. 
M: No to ustalone, dzisiaj poszukamy czegoś fajnego. 
U: Dobrze. 
Wrócili do domu Marek i Ula zasiedli przy laptopie, aby pooglądać hotele w Gdańsku. Markowi rzuciła się od razu w oczy oferta Hotel Lival. 
M: Zobacz Ula fajne pokoje, dobra cena i nad samym morzem. 
U: Ale ładny. 
M: Rezerwujemy? 
U: Tak. 
M: Okey, czyli 24,25,26,27? 
U: Tak. 
Po piętnastu minutach rezerwacja była gotowa. 
Była godzina 21 zjedli kolację i usiedli w salonie. Ula wskoczyła na kolana Markowi. 
U: Kocham cię. 
M: Ja ciebie też. – Zaczęła go całować, on oddawał pocałunki. Po chwili kierowali się w stronę sypialni. Marek przerwał. 
M: Ula, a ty możesz? 
U: Tak do 6 miesiąca. – Markowi to wystarczyło. „Zdzierali” z siebie garderobę. Noc była bardzo upojna. 

2 komentarze:

  1. Fajne ;) Pisz tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. 56 years old Software Engineer III Alia Tear, hailing from Picton enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Knife making. Took a trip to Madriu-Perafita-Claror Valley and drives a 4Runner. przydatne lacza

    OdpowiedzUsuń