czwartek, 2 stycznia 2014

Ula i Marek po pokazie FD Gusto I

To opowiadanie dotyczy życia Uli i Marka po pokazie FD Gusto czyli jest ono kontynuacją serialu. Powstało ono dobre dwa lata temu, więc z pewnością różni się od moich teraźniejszych opowiadań. Połączyłam po dwa rozdziały żeby notki były dłuższe :)
Pozdrawiam :)

Dziś był najważniejszy dzień w życiu pracowników domu mody Febo&Dobrzański. To właśnie w tym dniu miał odbyć się pokaz najnowszej kolekcji Pshemko FD Gusto. Od tego pokazu miało zależeć czy prezesem firmy będzie Urszula Cieplak czy Aleksander Febo. Od rana w Febo&Dobrzański trwały przygotowania do tego najważniejszego wydarzenia. Pokaz miał się odbyć o 18. O tej również godzinie były prezes domu mody miał wylecieć ze swoją byłą narzeczoną do Mediolanu. Z racji tego Urszula Cieplak była w bardzo złym nastroju. Powróćmy jednak do pokazu. O godzinie 16, 15 wszyscy modele występujący w tym pokazie zebrali się w klubie razem z mistrzem Pshemko. 
P: Patencjone! – Zawołał projektant, gdy wszedł na sale. – Wiedzą, co to jest? 
A: Zegar. – Odpowiedziała Alicja Milewska, kadrowa FD. Na co mistrz uderzył rękom w stół. 
P: To jest nasz pan i władca, od teraz przez najbliższe godziny. Nikt nie śmie mu się sprzeniewierzyć. – W tym momencie na Sali dało się usłyszeć: ”już, już, przepraszam, przepraszam! Przepraszam!, Przepraszam” – słowa te wypowiadała Violetta Kubasińska, która troszkę się spóźniła. Wreszcie udało jej się dostać na sam początek. Gdy Pshemko ją zobaczył powiedział: 
P: Powtórzy, powtórzy, co ja powiedziałem. – Wskazał palcem, na Violę. 
V: Eeee. – Odpowiedziała zdezorientowana. 
P: Milczy i słucha. Życie jak powiadają polega na tym, aby w odpowiednim czasie znaleźć się w odpowiednim miejscu. 
U: „ No właśnie, dlaczego cię tu nie ma?” – Pomyślała Ula. 
P: Co do miejsca mam wątpliwości dotyczące kilku osób, ale jeżeli już zdecydowali się żeby zostać modelkami i modelami muszą pamiętać o czasie! – Rozpoczął, Pshemko – Pokaz jest o? – Zapytał wskazując na zegar. 
Wsz: O osiemnastej. 
U: „ Pokaz i samolot do Mediolanu”. 
P: Niech sobie to wbiją do głów. 
U: „ Nie zdąży” 
P: Do godziny – znów wskazał na zegar. 
Wsz: Siedemnastej. 
P: Chce widzieć wszystkich umalowanych i przebranych. 
U: „ Gdyby miałby tu być już by tu był, a jak nie… to” 
P: Jeżeli ktoś nie zdąży wypada z pokazu, ja nie będę tego dwa razy powtarzał. – Zaczął machać zegarem. – Tik, tak, tik, tak! Tak?! 
Wsz: Tak. 
U: „Tak, nie przyjedzie, to koniec” 
Za piętnaście siedemnasta Pshemko z krawcowymi szykowali Ulę. Cieplakówna ciągle myślała o Marku, wzięła telefon by zobaczyć czy nikt nie dzwonił, a czy przede wszystkim czy Marek nie dzwonił. Pshemko odebrał jej telefon. Ula już nie wytrzymała, więc gdy tylko suknia była gotowa wybiegł przed budynek, zobaczyła budkę telefoniczną i chciała z niej zadzwonić do Dobrzańskiego. W tym samym czasie były prezes parkował swoje auto przed budyniem z zamiarem porozmawiania z Ulą. Po słowach Piotra nabrał nadziei, że mogą być jeszcze razem, szczęśliwi. 
Marek Dobrzański pakował do samochodu walizki, gdy nagle podszedł do niego jego były rywal – Piotr Sosnowski. 
PS: Śpieszysz się? – Zapytał mężczyznę. 
M: Nawet bardzo. 
PS: Musimy porozmawiać. 
M: Słuchaj naprawdę nie mam czasu, Okey? 
PS: Będziesz musiał znaleźć. - Mówiąc to zatrzasnął drzwi od samochodu Dobrzańskiego. 
M: Słuchaj wyjeżdżam dałem ci wolną rękę, czego jeszcze chcesz? 
PS: Dlaczego wyjeżdżasz? 
M: Chce aby Ula była szczęśliwa, jak nie mną to z tobą. 
PS: Ula ze mną zerwała, przejęła się twoim wypadkiem. Powiedziała mi, że kocha tylko ciebie. 
M: Wybacz Piotr, ale w tych okolicznościach muszę coś załatwić. Na razie. 
PS: Cześć. – Dobrzański wsiadł do auta i pojechał na miejsce pokazu. 
Dalej przyglądał się Uli, ta była przy budce telefonicznej. Wykręciła tak znany jej numer. Marek podszedł bliżej aby usłyszeć do kogo dzwoni. 
Włączyła się automatyczna sekretarka. 
U: Hej Marek dzwonie żeby powiedzieć ci nie odlatuj, błagam, nie odlatuj dobrze? Proszę! No to tyle.- Dobrzański podszedł jeszcze bliżej. 
M: Ula, kochanie nigdzie się nie wybieram. Kocham cię i nigdy nie przestanę. – Ula obróciła się i myślała, że śni. 
U: Marek - wtuliła się w Marka. – Ja też ciebie bardzo kocham. – Trwali tak dopóki mężczyzna nie zauważył biegnącego w ich stronę Pshemko. 
P: Co Urszula tu wyrabia proszę ze mną. A osoba – zwrócił się do Marka – Ma sobie iść na salę oczywiście. – Dokończył. 
Ula poszła z Pshemko do garderoby, aby poprawiła sobie makijaż, a Marek na salę. Gdy mistrz dał mu znać, że za chwilę wyjdzie Cieplakówna, Dobrzański wyszedł na scenę. 
M: Proszę państwa ja proszę jeszcze tylko o odrobinę cierpliwości dobrze? Ula czekamy tylko na ciebie. Na to właśnie czekaliśmy na tę suknię. – Ula wyszła na scenę – Najważniejszą proszę państwa wszystkie inne są nie ważne kiedy ma się tą jedyną. To była już ostatnia suknia z kolekcji FD Gusto. Pshemko zapraszamy na scenę. – Gdy mistrz razem z modelami wszedł na scenę, Marek z niej zszedł i stanął koło Sebastiana. 
S: Stary co ty tu robisz? 
M: A nie widać? Nie poleciałem z Pauliną, nie mogłem. – Ula zaczęła przemawiać, nagle spojrzała na Marka i puściła mu oczko, ten uśmiechnął się do niej. 
S: Marek co to było? 
M:, Co? 
S: Ula posłała ci oczko. 
M; Wiem, kilkanaście minut temu się pogodziliśmy. 
S: Gratuluje. 
U: Chciałam podziękować wszystkim którzy są dzisiaj tutaj, modelom oraz gościom. Chcę podziękować moim przyjaciółkom Izie, Eli, Ali oraz Violi za to, że zgodziły się prezentować dzisiaj naszą kolekcję. Duże podziękowania, należą się naszemu mistrzowi. Pshemko dziękuję ci, że w tak krótkim czasie zdołałeś stworzyć tą piękną kolekcje. Największe podziękowania należą się osobie bez której najprawdopodobniej nas by tutaj dzisiaj nie było. Marek zapraszam do nas. – Marek po raz kolejny tego dnia znalazł się na scenie. – Marku dziękuję ci gdyby nie ty to nie wiem jak bym sobie poradziła. 
M: Nie ma za co Ula. Ja też chcę podziękować Pshemko oraz modelkom i modelom. Pshemko teraz ty coś powiedz. – Podał mikrofon mistrzowi. On zaczął coś mówić jednak Ula i Marek już go nie słuchali. Zaczęli się namiętnie całować na scenie. Wśród gości widok ten był wielkim zdziwieniem, gdyż wiedzieli, że tych dwoje ma konflikt. Lecz na Sali rozległy się gromkie brawa. Gdy zaproszone osoby poszły na bankiet do Uli i Marka podszedł Józef. 
U: Cześć tato. 
M: Dzień dobry panie Józefie. 
: Cześć córcia, dzień dobry panie Marku. 
M: Panie Józefie ja chciałem tylko powiedzieć, że kocham pana córkę i nigdy więcej jej nie skrzywdzę. 
J: Wierzę panu, wiedziałem, że z pana jest porządny człowiek. 
M: Dziękuję. – Józef poszedł na bankiet, a do Uli i marka doszedł Krzysztof. 
K: Cieszę się, że jesteście wreszcie razem. 
M, U: Dziękujemy. 
M: Tato, a gdzie mama? 
K: Rozmawia przez telefon – po chwili Helena podeszła do niech. 
H: Marku Paulinka do mnie dzwoniła, jest zrozpaczona, że nie poleciałeś z nią do Włoch. A po za tym jak możesz zadawać się z takim czymś, to dziewczyna bez przyszłości. – Uli zrobiło się przykro, chciało jej się płakać poszła w stronę garderoby. Marek złapał ją za rękę, chciał ją zatrzymać lecz ta wyrwała się mu. 
M: Nie pozwolę ci abyś mówiła tak o Uli! 
H: Masz być z Pauliną! 
M: Nie będę z nią od 10 roku życia ustawiał całą moją przyszłość. Na więcej ci nie pozwolę! 
H: W takim razie wybieraj: ja albo ona! 
M: Chyba żartujesz. 
H: Wybieraj! 
M: Dobrze w takim razie wybieram Ulę. – Zdenerwowana Helena wybiegła z Sali, a Krzysztof poklepał syna po ramieniu i powiedział: 
K: Jestem z ciebie dumny synu. – I oddalił się. 
Marek poszedł do garderoby, zobaczył tam Ulę, która stała nad lustrem i płakała. Dobrzański wziął do ręki chusteczkę drugą pociągnął Ulę w stronę kanapy. Marek usiadł na niej, a swoją ukochaną posadził sobie na kolanach. 
M: Kochanie nie płacz – mówił czułym głosem, jednocześnie ocierając łzy dziewczyny – Nie pozwolę aby ktoś cię obrażał. 
U: Marek, a może naprawdę nie możemy być razem, wszyscy nam źle życzą. 
M; Uluś co ty mówisz. Wszyscy nam dobrze życzą twoja rodzina, mój tata, Maciek, Seba, viola, Władek, Ania, Iza, Ela, Ala, Wojtek nawet Pshemko. Kotku… 
U: Po prostu źle się czuję gdy ktoś mnie nie akceptuje. 
M: Moją mamą się nie przejmuj tata ją udobrucha, a chodźmy nie to mnie to nie interesuje. Ona ustawiała mi życie od dziecka więcej tego nie będzie robić. Nie pozwolę jej na to. 
U: Kocham cię. 
M: Ja ciebie też. 
U: Nie chce iść na bankiet. 
M: Szczerze mówiąc ja też nie. Mam pomysł przebierz się i pojedziemy do mnie, porozmawiamy. 
U: Dobrze. 
M: Czekam w samochodzie. 
U: Ok. 
Po 20 minutach jechali już uliczkami Warszawy do mieszkania Marka. Weszli na 12 piętro bloku na ulicy Siennej. Marek wpuścił Ulę przodem. 
M: Rozgość się, zrobię herbatę. – Marek poszedł do kuchni., A Ula siadła w salonie. Rozglądała się po mieszkaniu, było dość duże i pięknie urządzone. Po chwili do salonu przyszedł Dobrzański z dwoma kubkami herbaty, jeden podał Uli. Usiadł koło dziewczyny. 
M: Ula wyjaśnię ci wszystko. 
U: Marek nie wracajmy do przyszłości chce tylko wiedzieć jedno. 
M: Tak? 
U: Czy wtedy w SPA udawałeś? 
U: Nie Ula, właśnie wtedy zrozumiałem co do ciebie czuję. 
U: Głupia byłam, że nie chciałam cię słuchać, tak to dawno bylibyśmy razem. 
M: To ja byłem głupi, że cię oszukiwałem. 
U: Późno już muszę wracać do Rysiowa. 
M: Ula zostań. 
U: Dobrze, napiszę sms-a do taty. 
Tato nie wrócę dzisiaj na noc, zostaję u Marka. Nie martw się. 
Po chwili dostała zwrotnego: 
Dobrze, u nas jest Ala. 
Było późno Ula i Marek poszli spać. Rano pierwszy wstał Marek. Poszedł do kuchni i zrobił śniadanie dla ukochanej. Gdy wszystko przygotował wrócił do sypialni, obdarował Ulę namiętnym pocałunkiem. Cieplakówna odwzajemniła go. 
M: Dzień dobry kotku, jak się spało? 
U: Dzień dobry kochanie bardzo dobrze. 
M: To świetnie, zrobiłem śniadanie – mówiąc to podał Uli tacę. 
U: Dziękuję. – Po chwili zjadła. Poszła do łazienki się odświeżyć. 
U: Marek! – Krzyknęła. 
M: Tak słonko? 
U: Nie mam żadnych ubrań! 
M: Idź do Violi ona ci pożyczy? 
U: Mieszka tutaj z Sebą tzn. na Siennej? 
M: Tak w klatce obok na 2 piętrze. – Ula wyszła z łazienki poszła do Violi. 
U: Hej Viola. 
V: Ula co ty tu robisz? 
U: Zostałam u Marka na noc. Mam problem. 
V: Jaki? 
U: Nie mam nic na przebranie, pożyczysz? 
V: Jasne wchodź, rozgość się zaraz coś znajdę. 
S: Cześć Ula. – Powiedział Sebastian, który wyszedł właśnie z kuchni. 
U: Cześć Seba. 
Po chwili Viola wyszła z sypialni z sukienką, butami i dodatkami. 
U: Dzięki Violuś, do zobaczenia w firmie. 
V: Pa! – Ula wróciła do Marka i od razu wparowała do łazienki. 
Po 30 minutach wyszła: 
Gdy Marek ją zobaczył, zamurowało go. 
M; Pięknie wyglądasz kotku. 
U: Dziękuję – lekko się zarumieniła. 
M: Jedziemy? 
U: Tak. – Po 10 minutach byli pod siedzibom Febo&Dobrzański. Weszli do firmy, przywitali się z panem Władkiem i weszli do windy. Tam nie obyło się bez czułości. Gdy wysiedli na 5 piętrze przywitali się Danielem i wzięli klucze. Poszli do sekretariatu. Violetty jak zwykle jeszcze nie było, była Ania. 
A: Witam prezesów. 
U, M; Cześć Aniu. – Ula weszła do gabinetu, a Marek poszedł do konferencyjnej. 
Około godziny 13 Ania usłyszała huk dochodzący z gabinetu Uli. Pobiegła tam i zobaczyła Ulę leżącą na podłodze/ zadzwoniła po pogotowie i pobiegła po Marka. 
A: Marek Ula zasłabła. 
M; Cholera zadzwoniłaś po pogotowie? 
A: Tak już jadą. – Marek starał się ocucić dziewczynę, ale wszystkie jego starania na nic. Po kilu minutach byli już sanitariusze, położyli Ulę na nosze i wracali do karetki. Wszyscy którzy widzieli jak mężczyźni wynoszą panią prezes na noszach zaniepokoili się. Dobrzański postanowił pojechać z Ulą – nie był w stanie prowadzić. Po jakimś czasie byli już w szpitalu. Lekarz zrobił Cieplakównie kilka potrzebnych badań, Ula został przewieziona na saklę. Marek czekał na korytarzu, po chwili do Uli przyszedł lekarz. 
U: proszę pana wiadomo dlaczego zasłabłam? 

1 komentarz:

  1. Pshemko tam mówi Attenzione a nie coś na P, nie ma takiego słowa xD

    OdpowiedzUsuń